J 6, 30-35
W ostatnim czasie, kiedy te nasze głody różnego rodzaju tak bardzo nam dokuczają, chyba jeszcze mocniej wybrzmiewa znane przysłowie „Syty głodnego nie zrozumie”.
Oczywiście można by się było mądrzyć, podsuwać cudowne propozycje dla zaspokojenia każdego konkretnego braku i głodu. Prawda jednak jest taka, że póki sami nie doświadczymy ucisku, niedostatku, ograniczenia, cierpienia, póki sami nie zapłaczemy z bezsilności i bezradności, tak naprawdę trudno będzie nam zrozumieć czyjeś zapotrzebowanie.
Nie chodzi o licytowanie czyj głód większy, czyj ucisk bardziej doskwiera, ale o zwyczajną ludzką życzliwość i empatię.
Pan Jezus uświadamia nam, że każdy dzień jest cudem, że każde dobro, każdy najdrobniejszy dar pochodzący od Ojca, jest wyjściem naprzeciw naszym, często nawet nie nazwanym potrzebom i głodom. Jednak największym darem, najprawdziwszym cudem jest On Sam, jest Jego Obecność w małym kawałku chleba, który zaspokaja każdy głód na wieczność.
Och gdybyśmy prawdziwie zachwycali się Jego Obecnością, zbędne byłyby dyskusje dotyczące przyjmowania Komunii św. Bardzo ubolewam, że wielu z nas nie skupia się na Istocie, na Cudzie w jakim nam, niegodnym dane jest uczestniczyć, byśmy mogli nasycać się i umacniać na nasze drogi krzyżowe codzienności. Przykre to, kiedy jedni drugich obmawiają, piętnują i posądzają o świętokradztwo…
Wybacz nam Jezu naszą ślepotę, wybacz nam naszą niewiarę, nasze ograniczenie. I dawaj nam Siebie, byśmy prawdzie mogli doświadczać Twojej Miłości, która zmienia wszystko.