Z obłoku świetlanego odezwał się głos Ojca: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie». Mt 17, 5

Modlić się znaczy dać trochę swojego czasu Chrystusowi, zawierzyć Mu, pozostawać w milczącym słuchaniu Jego Słowa, pozwalać mu odbić się echem w sercu. św. Jan Paweł II

Co tu wiele mówić… Jezus Chrystus, Syn Boży, wybrany, umiłowany, jedyna Droga, Prawda i Życie, pragnie być częścią naszego życia.

Czy ja słucham Bożego głosu? Czy naprawdę jestem świadkiem żywej obecności Chrystusa w dzisiejszym świecie?

Tak wiele Pan Bóg nam pokazuje, tak wiele przekazuje poprzez nauki zawarte na kartach Ewangelii. Tylko czy my chcemy słuchać? Czy te wszechobecne zagłuszacze nie przestroiły nam wewnętrznych anten, które powinny być ukierunkowane na Niebo? Czy nie przeraził nas blask Bożej Obecności i jednak wolimy pozostać w oswojonym cieniu naszych przyzwyczajeń, tego co już znamy, a co daje jakie takie poczucie stabilizacji…

No cóż… na Górę Tabor trzeba się wspinać, ale to co nas tam czeka, każdego z nas wprawi w zachwyt i onieśmielenie…

Zasłuchajmy się dzisiaj w głos Ojca. Zapatrzmy się w ukochaną twarz Jezusa, ogrzewając się w blasku Jego chwały, czerpiąc siłę i nadzieję z Jego niewyczerpalnej, niegasnącej i bezwarunkowej miłości. Och, gdybyśmy potrafili choć odrobinę tak kochać, jak zostaliśmy ukochani przez Niego, nasze życie już tu byłoby prawdziwie szczęśliwe i nikt nie czułby się w jakikolwiek sposób gorszy, zawiedziony, rozczarowany czy niepotrzebny.

Przemieniaj nas Panie Jezu! Niech i nasze twarze, nasze serca rozjaśnią się w blasku Twojej Obecności! Przemieniaj nas Panie! Wylewaj na nas zdroje Twojej przemieniającej miłości i łaski!

Boża Miłość naprawdę zmienia WSZYSTKO. Zaświadczam 😊 trwając w podziwie i oczarowaniu intensywnością, hojnością i obfitością darów, przemieniającej, niezwykle cierpliwej i łaskawej Bożej Miłości.

Uwielbiam Cię mój Jezu! Wywyższam Cię i błogosławię Tobie, umiłowany Synu mojego Boga! Mojego Taty 💖

Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami 🙏

Błogosławionego dnia 💓+

Autor: Anastazy Synaita (? – po 700), mnich

Dziś na górze Tabor, w sposób pełen tajemnicy, okazało się, jakie będzie życie przyszłe w królestwie radości. Dzisiaj w sposób zdumiewający zgromadzili się na górze wokół Boga dawni zwiastuni Starego i Nowego Przymierza, niosąc tajemnicę pełną cudów niezwykłych. Dziś na górze Tabor pojawia się zarys krzyża, który przez śmierć daje życie: tak jak Chrystus został ukrzyżowany pomiędzy dwoma ludźmi na górze Kalwarii, tak stanął pełen majestatu pomiędzy Mojżeszem i Eliaszem. I święto dzisiejsze pokazuje nam jeszcze tę drugą górę Synaj, górę jakże cenniejszą od Synaju, dzięki cudom i wydarzeniom, które miały na niej miejsce: objawienie się tam Bóstwa przekracza widzenia, które choć Boże, były jeszcze wyrażone w przenośni i ciemności.

Rozraduj się, Stwórco wszechrzeczy, Chryste Królu, Synu Boga jaśniejącego światłem, który przemieniłeś się na obraz stworzenia, i który na nowo go odtworzyłeś w lepszy sposób… I wesel się, o obrazie Królestwa Niebieskiego, święta góro Tabor, która prześcignęłaś w pięknie wszystkie inne góry! Golgoto i Góro Oliwna, śpiewajcie razem hymn i radujcie się. Śpiewajcie wspólnym głosem Chrystusowi na górze Tabor i wychwalajcie ją razem.

Źródło: Homilia o Przemienieniu Pańskim

Autor: Św. Ambroży (ok. 340-397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła

Troje zostało wybranych, aby wspiąć się na górę, dwóch aby ukazać się razem z Panem… Na górę wchodzi Piotr – ten, który otrzymał klucze Królestwa Niebieskiego, Jan, któremu powierzona zostanie Matka Jezusa oraz Jakub, który jako pierwszy zostanie podniesiony do godności biskupa. Z Jezusem ukazują się Mojżesz i Eliasz – Prawo i proroctwo… Także my wspinamy się na tę górę, błagając Słowo Boże, aby objawił się nam w „chwale i pięknie”, jako potężny, pełen majestatu i chwały (Ps 99,4).

Gdyż jeśli nie wejdziesz na szczyt najwyższej wiedzy, Mądrość nie ukaże ci się, a tajemnice nie zostaną ci objawione. Nie ujrzysz jaka chwała i jakie piękno jest w Słowie Bożym, ale ukaże ci się ono w ciele, które „nie ma wdzięku ani blasku” (Iz 53,2). Będzie się wydawał pobitym człowiekiem, cierpiącym tak jak my (Iz 53,5). Będzie dla ciebie jak słowo człowieka, zwykła litera, bez siły Ducha ( 2Kor 3,6-17)…

Jego ubrania także zmieniają się na górze. Być może odzieniem Jezusa są słowa Pisma wyrażające myśl Bożą, i kiedy objawia się On Piotrowi, Jakubowi i Janowi w innym wyglądzie, jego odzienie jaśnieje, tak jak rozjaśnia się dla oczu twego ducha sens Pism Bożych. Słowa Boże stają się niczym śnieg, odzienie Jezusa „stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła”…

I zjawił się obłok, osłaniający ich. Obłok ten pochodzi od Ducha Bożego. On nie zasłania serca ludzkiego, ale ukazuje to, co jest w nim ukryte… Widzisz że, nie tylko dla początkujących, ale również dla doskonałych oraz dla mieszkańców nieba, idealna wiara to znać Syna Bożego.

Źródło: Komentarz do Ewangelii wg św. Łukasza, VII,

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Chrystus nieustannie przywołuje do siebie nowych uczniów, mężczyzn i kobiety, aby przez wylanie Ducha Świętego (por. Rz 5,5) udzielić im boskiej agape – zdolności kochania tak, jak On, oraz by skłonić ich do służenia innym przez pokorny dar z siebie, wolny od wszelkiej interesowności. Do Piotra, który zachwycony blaskiem Przemienienia woła: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy” (Mt 17,4), skierowane zostaje wezwanie do powrotu na drogi świata, aby służyć dalej Królestwu Bożemu.

„Zejdź, Piotrze; chciałeś odpocząć na górze: zejdź – głoś słowo Boże, nastawaj w porę i nie w porę, strofuj, zachęcaj i dodawaj odwagi z wielką cierpliwością i umiejętnością nauczania (2Tm 4,2). Pracuj, trudź się, znoś także cierpienia i udręki, abyś poprzez czystość i piękno dobrych dzieł mógł osiągnąć w miłości to, co oznaczają jaśniejące szaty Pana” (św. Augustyn, Kazanie 78).

Spojrzenie utkwione w obliczu Chrystusa nie osłabia w Apostole woli służenia człowiekowi; przeciwnie – umacnia ją, nadając jej nową zdolność oddziaływania na historię, aby uwolnić ją od tego, co ją oszpeca.

Źródło: Adhortacja apostolska „Vita consecrata”, 25 marca 1996, § 75 (© Copyright – Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O zażyłą więź z Jezusem w chwilach „Taboru” i „Kalwarii”.

Jezus zaprowadził uczniów osobno na górę (w. 2). Uczniowie dają się prowadzić w nieznane, wysoko. Przeżyją doświadczenie, które przekroczy ich oczekiwania. Tak dzieje się podczas modlitwy, gdy pozwalam się prowadzić Jezusowi. Czy pamiętam takie doświadczenia?

Przypatrzę się mojemu nastawieniu serca na modlitwie Słowem. Czy daję się prowadzić także wtedy, gdy Słowo staje się trudne, gdy mnie przekracza, zaprasza wysoko, w nieoczekiwane?

Zobaczę przestraszone twarze uczniów. Razem z nimi będę się wpatrywał w przemienionego Jezusa i kontemplował Jego piękno (ww. 3-6). Usłyszę, jak Piotr mówi w zachwycie: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy”. Czy w moim życiu przeżyłem „Tabor”? Jakie to było doświadczenie?

„To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (w. 7). W każdym słowie Boga ukryte jest to pragnienie. Silne przeżycia duchowe na modlitwie nie są celem samym w sobie. Mają prowadzić do głębszej więzi z Jezusem, do życia Jego słowem.

Wrócę do najsilniejszych przeżyć duchowych z mojego życia. Przypomnę sobie ich daty i okoliczności. Jak wpłynęły na moje obecne życie? Co we mnie zmieniły? Czy pogłębiła się moja zażyłość z Jezusem i Jego Słowem?

Jezus nie chce, abym kontemplował Go jedynie na Taborze. Schodzi ze mną w doliny codzienności i uczy wyczuwania Jego obecności w zwyczajnych chwilach dnia (w. 9). Co mogę powiedzieć o moim przeżywaniu więzi z Jezusem w codzienności?

Jezus chce, abym codziennie jednoczył się Nim: cierpiącym i chwalebnym, w krzyżu i chwale (ww. 10-13). Mam przyjmować Go takim, jakim mi się objawia w danym momencie.

Wyznam Mu moją wierność: „Kocham Cię, Jezu, i w cierpieniu, i w chwale!”

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

“Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” Mk 8, 34b

Weź krzyż! Przyjmij go, nie pozwól, aby przygniotły cię wydarzenia, ale z Chrystusem zwyciężaj zło i śmierć! Jeżeli z Ewangelii Krzyża uczynisz program swojego życia, jeżeli pójdziesz za Chrystusem aż na krzyż, w pełni odnajdziesz samego siebie!

Różne te krzyże w naszym życiu. Niektóre maleńkie, lekkie, jakby ze styropianu, a inne ogromniaste, przytłaczające, niczym stalowe. I zupełnie nie wiadomo czemu tak jest. Po części sami jesteśmy winni jego ciężarowi, a po części zostaje nam dany, byśmy mieli lepszą możliwość uświęcić się już tutaj na ziemi.

Zapewne wiele buntu w Twoim sercu z powodu krzyża choroby, cierpienia, które odziera z godności, uzależnienia, zniewolenia, uwikłania Twoich bliskich w różnego rodzaju używki czy skłonności, które zakłamały i wypaczyły im zupełnie pojęcie wolności i grzechu.

Nie podam żadnej recepty na niesienie krzyża, bo doskonale zdaję sobie sprawę jak różne mamy możliwości i siły w mierzeniu się z krzyżem codzienności. Jednak mogę zaświadczyć, jak już zresztą wczoraj pisałam, że cierpienie i krzyż przeżywane z Bogiem, w Jego Obecności, przy boku i Sercu Pana Jezusa, naprawdę nabiera zupełnie innego wymiaru. A jeszcze jak schronimy się pod płaszczem opieki Najświętszej Panienki i poprosimy by ukryła nas w swoim Niepokalanym Sercu, to już zupełnie z górki 😊

Nie znaczy to, że krzyża nie będzie, że w jakiś cudowny, nadprzyrodzony sposób zniknie – choć oczywiście może tak być, jeśli Pan Bóg zechce, ale raczej o świadomość i potrzebę zapierania się i stawania codziennie na swojej krzyżowej drodze.

Pan Jezus prosi byśmy naśladowali Go we wszystkim. Nie tylko w tym co akurat jest nam wygodne, co rozpala serce zachwytem kiedy widzimy cuda i znaki, ale właśnie w tej szarej, zwyczajnej, choć często niezmiernie trudnej, niezrozumiałej i bolesnej rzeczywistości.

Wymagające dziś refleksje… pewnie czas pomalutku wyciszać się i przygotowywać na zadumę i rozmyślania wielkopostne.

Panie Jezu, umocnij mnie i pokrzep w niesieniu mojego krzyża codzienności. I daj mi proszę łaskę, abym przy podnoszeniu się z kolejnych upadków, które przez ludzką słabość i ułomność się przytrafią, widziała blask, radość i nadzieję płynące z poranka Zmartwychwstania.

Błogosławionego dnia  💓+

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Łączność z Chrystusem jest naszym błogosławieństwem, a pogłębianie tej łączności daje nam tu na ziemi szczęście. Umiłowanie krzyża nie stoi w sprzeczności z radością bycia dzieckiem Bożym. Pomoc w niesieniu krzyża Chrystusowego daje wielką i czystą radość tym, którzy zostali powołani i są zdolni go nieść. Ci, którzy uczestniczą w budowaniu Królestwa Bożego, są prawdziwie dziećmi Bożymi. Umiłowanie drogi krzyżowej nie oznacza sprzeciwu wobec przemijającego Wielkiego Piątku i ukończenia dzieła Zbawienia. Tylko ci odkupieni, dzieci łaski, mogą naprawdę nieść krzyż Chrystusowy. Tylko poprzez łączność z Bogiem cierpienie ludzkie otrzymuje moc odkupienia.

Cierpieć i być szczęśliwym w cierpieniu, stać na ziemi, iść kamienistą i zakurzoną drogą, a jednocześnie zasiadać z Chrystusem po prawej stronie Ojca (por. Kol 3,1), śmiać się i płakać z dziećmi tego świata i nieustannie śpiewać z chórami niebieskimi chwałę Bogu – oto droga chrześcijanina, aż do po dni ostateczne.

Źródło: Mistyczna ekspiacja/ Wiedza Krzyża, 24.11.1934 (© Evangelizo.org)