Kochani moi 💓 jak co roku 1 lutego dzielę się z Wami moją radością 😍 bowiem dzisiaj mija już 7 lat jak zaczęłam swoją pierwszą Nowennę Pompejańską 😍. Ta miłość trwa praktycznie nieprzerwanie, wzbudzając coraz większą gorliwość w moim sercu, umyśle i duszy 💖. Jest tyle spraw do omodlenia, a Maryja sama podsyła mi intencje i osoby, które potrzebują wsparcia. Nigdy nie przestanę dziękować Najświętszej Panience za wielki cud przemiany, ożywienia mojego serca i życia, za wrażliwość i ukrywanie mnie w swoim Niepokalanym Sercu, za nieustanne towarzyszenie mi na krętych ścieżkach mojego życia i za przyprowadzanie mnie do Pana Jezusa

Gdyby ktoś chciał zerknąć do mojego świadectwa dotyczącego właśnie Nowenny Pompejańskiej, to można je znaleźć tutaj 👇

https://oczamiserca.blog/…/swiadectwo-dotyczy-nowenny…/

DZIĘKUJĘ PRZENAJŚWIĘTSZA MAMO!

Niech będzie chwała i cześć Dobremu Bogu, przez Serce Niepokalanej, za to co czyni we mnie i przeze mnie 🙏 Zachęcam z całego serca do odmawiania Różańca, choćby nawet jednej dziesiątki. Sami zobaczycie jak Maryja będzie się o Was troszczyć i układać Wasze trudne sprawy.

Pięknie pozdrawiam ❤️+

Mk 5, 21-43

Znowu ogromne wzruszenie ogarnia moje serce… Idę w tym tłumie za Jezusem i tak bardzo chcę dotknąć skrawka Jego płaszcza… Tak wiele razy doświadczałam już mocy Jezusowego uzdrowienia, a wciąż pragnę więcej Jego obecności, a wciąż chciałabym być jeszcze bliżej, a ciągle czuję niedosyt, bo mam świadomość, że każde spotkanie z Jezusem nieustannie mnie przemienia.

Tyle dzisiaj wśród nas różnorakiego zwątpienia, frustracji, żalu. A może trzeba nam takiej determinacji, wiary i ufności jaką okazali kobieta cierpiąca na krwotok i przełożony synagogi Jair. Bez gdybania, kalkulowania, biadolenia i użalania się nad sobą – czysta ufność, a zarazem pewność, że tylko dotyk Jezusa może prawdziwie przemienić moje tu i teraz.

Pragniesz cudu w swoim życiu? Oczekujesz uzdrowienia, dla siebie, dla swoich bliskich? Nie zwlekaj ani chwili, tylko z dziecięca ufnością proś Jezusa o to, czego potrzebujesz.

„Nie bój się, wierz tylko!”

O tak, mój Jezu, ufam Tobie bezgranicznie!

«Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Mk 5, 28

Musicie być mocni. Drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej Wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów. Musicie być mocni mocą nadziei, która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego! Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza niż śmierć… Musicie być mocni miłością, która cierpliwa jest, łaskawa jest… św. Jan Paweł II

Czasem wszystko idzie nie tak jak by się chciało, choć przecież tak bardzo się starasz. Czasem ręce opadają i uchodzi z Ciebie życie, w przenośni i dosłownie… I jak tu wskrzesić w sobie wiarę, jak wzbudzić nadzieję, że jeszcze może być inaczej, jak czuć się kochanym i szczęśliwym, kiedy same kłody pod nogami i pasmo nieszczęść niczym u Hioba…?!

Jeśli tak się czujesz, to przeczytaj uważnie dzisiejszą Ewangelię.

Wbrew wszelkim diagnozom, wbrew temu co widzą Twoje oczy, wbrew logice i statystykom, zaufaj Panu Jezusowi i nie bój się!

Ja zaufałam 💖 Staram się jak najczęściej uczestniczyć w Eucharystii, karmię się Ciałem Pańskim i czuję, jak sam Bóg ożywia i umacnia moje ciało i duszę.

Oczywiście, że nie zawsze tak było… Kiedyś nie doceniałam siły i mocy, która ukryta jest w tym białym kawałku Eucharystycznego Chleba. Przypomina mi się doświadczenie kuszenia sprzed kilku lat, kiedy będąc w Łagiewnikach, w kaplicy wieczystej adoracji, poczułam jak jakaś siła próbowała ośmieszyć, zmącić, wręcz zbrukać spokój, skupienie, namaszczenie i świętość tego miejsca… Usłyszałam głos, jakby obok siebie (albo tak mi się zdawało, bo nikt inny nie zareagował), który naśmiewał się i kpił (delikatnie mówiąc) z tych co klęczeli przed Najświętszym Sakramentem, wpatrując się i adorując żywego Jezusa – bo przecież dla niektórych to tylko opłatek…

Diabeł będzie zniechęcał, okłamywał, przeinaczał – wykorzysta wszelkie możliwe sposoby, byś umierał, krwawił, wysychał z daleka od Bożej łaski, by odciągnąć Cię od spotkania z Panem Jezusem.

NIE POZWÓL SIĘ DŁUŻEJ OSZUKIWAĆ! Jezus Cię kocha i idzie do Ciebie, byś żył pełnią życia. Pragnie Cię dotknąć i pozwoli by “moc wyszła z Niego”, abyś naprawdę uwierzył, że On jest Bogiem, i może WSZYSTKO.

NIE BÓJ SIĘ, WIERZ TYLKO!

Jezu, ufam Tobie!

Życzę Ci dnia pełnego wiary, nadziei i miłości 💓+

Autor: Św. Hieronim ze Strydonu (347-420), kapłan, tłumacz Biblii, doktor Kościoła

„Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: „Talitha kum”, to znaczy: „Dziewczynko…, wstań!” „Skoro narodziłaś się powtórnie, to będziesz nazwana ‘dziewczynką’. Dziewczynko, wstań dla mnie, nie ze względu na twoje zasługi, ale przez działanie mojej łaski. Wstań zatem dla mnie: twoje uzdrowienie nie pochodzi z twojej siły”. „Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła”. Niech Jezus nas dotknie i wkrótce także będziemy chodzić. Choćbyśmy byli sparaliżowani, choćby nasze uczynki były złe i nie moglibyśmy chodzić, choćbyśmy leżeli na łożu naszych grzechów…, kiedy Jezus nas dotknie, to natychmiast będziemy uzdrowieni. Teściowa Piotra leżała w gorączce: Jezus dotknął jej dłoni, a ona wstała i natychmiast Mu usługiwała (Mk 1,31)…

„I wszyscy osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział”. Widzicie, dlaczego tłum został na zewnątrz, podczas gdy miał uczynić cud? Rozkazał, ale nie tylko rozkazał, lecz rozkazał z naciskiem, by nikt się o tym nie dowiedział. Rozkazał trzem apostołom, rozkazał także krewnym, by nikt się nie dowiedział. Pan rozkazał wszystkim, ale młoda dziewczyna, która wstała, nie może zamilknąć.

„Polecił, aby jej dano jeść”: aby jej zmartwychwstanie nie było uważane jako pojawienie się ducha. On sam, po zmartwychwstaniu, jadł rybę (Łk 24,42)… Błagam Cię, Panie, dotknij nas dłonią, leżących; podnieś nas z naszego łoża grzechów i spraw, byśmy chodzili. Kiedy zaczniemy chodzić, każ dać nam coś do jedzenia. Kiedy leżymy, nie możemy jeść, jeśli nie stoimy, nie możemy przyjmować Ciała Chrystusa.

Źródło: Homilie do Ewangelii św. Marka, nr 3 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Drodzy młodzi, tylko Chrystus może dać prawdziwą odpowiedź na wszystkie wasze problemy! Świat potrzebuje waszej osobistej odpowiedzi na słowa Mistrza: „Powiadam ci, wstań!” Widzimy, jak Jezus wychodzi na spotkanie ludzkości w najtrudniejszych i najbardziej bolesnych sytuacjach. Cud dokonany w domu Jaira pokazuje nam Jego moc nad złem. On jest Panem życia, zwycięzcą śmierci… Szukajcie Chrystusa! Spójrzcie na Chrystusa! Żyjcie w Chrystusie! Takie jest moje przesłanie: „Niech Jezus będzie kamieniem węgielnym (Ef 2,20) waszego życia i nowej cywilizacji, którą będziecie budować w duchu hojnej solidarności i dzielenia się. Nie może być autentycznego wzrostu człowieka w pokoju i sprawiedliwości, prawdzie i wolności, bez obecności Chrystusa i zbawczej mocy”.

Co to znaczy budować swoje życie na Chrystusie? Oznacza to, że dajemy się ogarnąć Jego miłości. Miłości, która wymaga spójności w zachowaniu, które wymaga, aby dostosować swoje postępowanie do nauki i przykazań Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła, miłości, która wypełnia nasze życie szczęściem i pokojem, którego świata nie można dać (J 14,27), nawet jeżeli tak bardzo go potrzebuje. Nie bójcie się wymagań miłości Chrystusowej. Wręcz przeciwnie, obawiajcie się małoduszności, zmienności, poszukiwanie własnych interesów, egoizmu, wszystkiego, co chce zagłuszyć głos Chrystusa, który, zwracając się do każdego z nas, powtarza: „Powiadam ci, wstań!

Spójrzcie z odwagą na Chrystusa, kontemplując Jego życia za pomocą spokojnej lektury Ewangelii, rozmawiajcie z Nim z ufnością w zażyłości modlitwy, sakramentach, zwłaszcza w świętej Eucharystii… Jeśli rozmawiacie z Chrystusem, usłyszycie także w najintymniejszym zakątku waszej duszy wymagania Pana, Jego nieustającą zachętę. Jezus nieustannie się do was zwraca i powtarza: „Powiadam ci, wstań!

Źródło: Przemówienie z 04-02-1987 do młodzieży w Chile

O co proszę? O dar silnej ufności i uwolnienie ze zwątpienia.

Zwrócę uwagę na Jaira, który cały przejęty przeciska się przez tłum ludzi i pada do stóp Jezusa. Wsłucham się w jego głos. Cierpi. Prosi o ratowanie konającej córeczki (ww. 21-23).

Zauważę wzruszenie Jezusa. Zostawia tłumy i idzie z Jairem do jego domu (w. 24). Usłyszę szemranie tłumu, który tłocząc się, ciągnie za Jezusem. Włączę się w ten tłum. Jakie doświadczenia budzą się we mnie? Powiem o nich Jezusowi.

Odnajdę w tłumie kobietę cierpiącą na krwotok (ww. 25-28). Zbliżę się do niej. Zobaczę jej cierpiącą twarz. Lekarze nie potrafili wrócić jej zdrowia. Pokłada całą nadzieję w Jezusie.

Będę zbliżał się do Jezusa razem z kobietą, aby nasycać się jej wiarą i ufnością. Zwrócę uwagę na moment, w którym dotyka się Jezusa. Zobaczę szczęście na jej twarzy. Jest zdrowa! (ww. 29-34).

Czy pamiętam sytuacje po ludzku beznadziejne, w których czułem, że uchodzi ze mnie życie? Co mogę powiedzieć o mojej ufności do Jezusa w takich momentach? Co w moim życiu uznaję za największy cud uzdrowienia?

Wczuję się w bolesne przeżycia Jaira, który dowiaduje się, że jego córka skonała (w. 35). Dookoła panuje żałobna atmosfera. Będę podziwiał jego wiarę. Ufa Jezusowi, który jedyny mówi do niego: „Nie bój się, wierz tylko” (w. 36). Jezus wraca życie jego córeczce (ww. 35-43).

Zwierzę się Jezusowi ze wszystkich lęków, które odbierają mi radość życia, kuszą do zawodzenia i płaczu. Usłyszę, jak mówi do mnie z czułością: „Nie bój się, wierz tylko”. Będę powtarzał modlitwę, aż do nasycenia wnętrza: „Jezu, ufam Tobie. Przenikaj mnie Twoim życiem!”

Ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator