”Lecz Jezus odrzekł: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. Mk 9, 39–40

Człowieka trzeba mierzyć miarą serca. Sercem! (…) Człowieka trzeba mierzyć miarą sumienia, miarą ducha, który jest otwarty ku Bogu. Trzeba więc człowieka mierzyć miarą Ducha Świętego. św. Jan Paweł II

A Ty, w której jesteś drużynie?

Bez Boga wszystko jest szare, smutne i nijakie…

Bylejakość, bierność, obojętność też jest w jakimś sensie wyrażaniem siebie, ale czy rzeczywiście tak chcemy być postrzegani czy tak chcemy przypodobać się naszemu Bogu?

Dąż do doskonałości swoją drogą, w swoim tempie, ale z pasją, w wierności Bogu i złożonym obietnicom, w zgodzie z ludźmi i własnym sumieniem. Jeśli naprawdę idziesz za Jezusem, jeśli naprawdę jesteś Jego uczniem – On sam będzie Cię umacniał, wspierał i błogosławił, a Jego Święty Duch będzie pouczał, wskazywał i doskonalił.

Moim Panem jest Jezus! Jestem w Jego drużynie 😊

Błogosławionego dnia ❤+

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

„Abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów” (1Kor 1,10). Różne części Kościoła nie są całe, jeśli jedna cierpi i umiera. Gdyby wszystkie Kościoły byłyby dla siebie całym ciałem, istniałyby liczne zgromadzenia i spotkania; ale tworzą jedno ciało i rozłam niszczy jego jedność… Potępiwszy zło, używając gorzkiego słowa: „rozłam”, apostoł Paweł łagodzi, dorzucając: „byście byli jednego ducha i jednej myśli”. Nie chodzi tylko o zgodne słowa, ale także o jedność myśli i uczuć. A ponieważ może się zdarzyć, że jest się zjednoczonym w jednym punkcie, a różnym w innych, Paweł nalega: „Bądźcie doskonale zjednoczeni”…, doskonali w miłości.

Można być jednej myśli, ale działać różnie, posiadać jedną wiarę i nie być zjednoczonym taką samą miłością. To zdarzyło się w Koryncie, gdzie jedni przywiązywali się do takiego mistrza, a inni do jeszcze innego. Paweł nie zarzuca im różnic w wierze, ale gani ich sposób działania, ich ludzką rywalizację…: „Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi…, że zdarzają się między wami spory. … Czyż Chrystus jest podzielony?” (1Kor 1,13)

Źródło: 3 Homilia do 1 Listu do Koryntian (© Evangelizo.org)

Autor: Papież Franciszek

Dziś chciałbym krótko omówić inne określenie z tych, które zastosował Sobór Watykański II, definiując Kościół, a mianowicie «lud Boży»… Co to znaczy być «ludem Bożym»? Przede wszystkim znaczy, że Bóg nie należy w sposób wyłączny do żadnego ludu; to On bowiem nas wzywa, zwołuje nas, zachęca, byśmy przyłączyli się do Jego ludu, a to zaproszenie skierowane jest do wszystkich bez różnicy, ponieważ miłosierdzie Boga «pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni» (1 Tm 2, 4).

Jezus nie mówi apostołom i nam, byśmy stworzyli grupę ekskluzywną, elitarną. Jezus mówi: idźcie i nauczajcie wszystkie narody (por. Mt 28, 19). Św. Paweł stwierdza: w ludzie Bożym, w Kościele „nie ma już Żyda ani poganina (…) wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28). Chciałbym powiedzieć również tym, którzy czują się dalecy od Boga i Kościoła, tym, którzy są pełni obaw lub obojętni, tym, którzy myślą, że już nie mogą się zmienić: Pan wzywa również ciebie, byś przyłączył się do Jego ludu, a czyni to z wielkim szacunkiem i miłością! Zachęca nas, abyśmy stali się częścią tego ludu, ludu Bożego.

Jak można zostać członkiem tego ludu? Nie przez urodzenie w sensie fizycznym, ale przez nowe narodziny. W Ewangelii Jezus mówi Nikodemowi, że trzeba urodzić się z wysoka, z wody i z Ducha, by wejść do królestwa Bożego (por. J 3, 3-5). Zostajemy przez chrzest włączeni do tego ludu, przez wiarę w Chrystusa, dar Boga, który trzeba umacniać i dbać o jego rozwój przez całe nasze życie. Zadajmy sobie pytanie: w jaki sposób dbam o rozwój mojej wiary, którą otrzymałem w chrzcie? Co robię, by wzrastała ta wiara, którą otrzymałem i którą ma lud Boży?

Źródło: Audiencja generalna z 12/06/2013 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Pius XII, papież od 1939 do 1958

A najpierw naśladujmy objętość tej miłości. Jedna jest Oblubienica Chrystusowa, a tą jest Kościół święty. Miłość jednak Boskiego Oblubieńca rozciąga się tak daleko, że nie wykluczając nikogo, cały rodzaj ludzki w swej Oblubienicy obejmuje. Z tej to właśnie przyczyny Zbawiciel nasz Krew swoją przelał, aby wszystkich ludzi, różniących się między sobą pochodzeniem i pokoleniem, pojednać z Bogiem na krzyżu i zmusić ich, aby się zrośli wspólnie w jedno ciało. Prawdziwa tedy miłość Kościoła żąda nie tylko tego, abyśmy w Ciele Mistycznym byli jeden drugiego członkami, mającymi dzielić nawzajem starania (Rzm 12,5), które powinny cieszyć się, gdy taki członek jest w chwale, a współcierpieć z cierpiącymi (1 Kor 12,26), ale także innych ludzi, dotąd z nami w ciele Kościoła nie złączonych, uznawali za braci Chrystusa wedle ciała, powołanych wraz z nami do tej samej wiecznej chwały niebieskiej.

Niestety, nie brak dziś i takich, co zuchwale głoszą, że rywalizacja, nienawiść i zazdrość jest tym, co podnosi godność człowieka i jego ludzką cnotę. My jednak, patrząc z bólem serca na straszliwe skutki tej nauki, idźmy śladem naszego Króla, rozdającego pokój. On nas nauczył miłować nie tylko tych, co należą do innego narodu lub innego plemienia (Łk 10, 33-37), ale miłować nawet naszych wrogów (Łk 6, 27-35). My, porwani najmilszymi słowy Apostoła narodów, z głębi serca śpiewajmy o tym, jaką jest długość i szerokość; wysokość i głębokość miłości Chrystusowej (Ef 3,18). A tej miłości nie potrafi w nas zniszczyć ani różnica narodowości lub obyczajów, ani nie zmniejszą jej nieprzejrzane nurty oceanu, ani wreszcie wojny, ze słusznej czy niesłusznej przyczyny wszczęte, rozluźnić jej nie potrafią.

Źródło: Encyklika „Mystici Corporis Christi” 82 (© Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O łaskę szczerej życzliwości wobec osób, które trudno mi zrozumieć.

Wsłucham się w słowa Jana (w. 38). Nie może pogodzić się z tym, że ktoś spoza grona uczniów Jezusa czyni dobro w Jego imię. Wręcz zabrania mu. Jakie reakcje budzi we mnie takie rozumowanie?

„Zabroniliśmy mu, bo nie chodził z nami”. Zauważę, że Jan, ulegając subiektywnej żarliwości religijnej, nie ustrzegł się błędu fanatycznego oceniania innych według własnego schematu.

Poproszę Jezusa, aby pomógł mi zdemaskować własne schematy myślowe, według których najczęściej oceniam innych. Jakie to są schematy? Które z nich są we mnie najsilniejsze?

Czy nie zauważam u siebie postawy szufladkowania innych według własnych schematów myślowych? Przebadam moje relacje z bliskimi w rodzinie i we wspólnocie.

Przywołam na pamięć znane mi osoby, które nie żyją blisko Jezusa, nie uznają Go. Czy potrafię dostrzegać w nich konkretne dobro? Co chciałbym powiedzieć o nich Jezusowi?

Wsłucham się w odpowiedź Jezusa (ww. 39-40). Myśli dobrze i z ufnością o tych, którzy „nie chodzą z Nim”. Zwraca uwagę na dobro, które czynią. Mówi o nich z życzliwością.

Zwrócę uwagę na moje myśli o innych, na rozmowy, zwłaszcza o tych, którzy nie są „po mojej stronie”, „nie chodzą ze mną”. Czy potrafię myśleć i mówić o nich życzliwie, z ufnością? Czy są osoby, które odrzucam, przekreślam?

Zwrócę się do Jezusa z gorącą modlitwą: „Pomóż mi otworzyć serce na tych, do których jestem uprzedzony!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator