«Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili. Mk 5, 19b-20

Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego prawdziwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostatecznie przeznaczenie. św. Jan Paweł II

Dzisiejsze Słowo zaświadcza, że dla każdego jest nadzieja. Przed Boskim Majestatem zegnie się wcześniej czy później KAŻDE kolano, zatem nie ma takiej siły, która może trwale Cię zniewolić i odciągnąć od Boga, bo tylko On jest wszechmocny.

Jeśli tylko wejdziesz w relację z Jezusem, On będzie przemieniał, porządkował krok po kroku Twoje wnętrze i rzeczywistość, w której się znajdujesz. Zapewne uzdrowienia wymaga wiele przestrzeni i sfer Twojego życia, ale przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego!

Wychodź więc z grobowca tego, co Cię spętało, skuło, zniewoliło, bo Jezus właśnie przechodzi koło Ciebie! Już nic nie będzie tak samo, bo moc Jego Przenajświętszej Krwi obmywa Cię z wszelkiej nieczystości, z wszelkiej choroby, poczucia strachu i niegodności, nadając Ci nową tożsamość. Zbliż się Jezusa! Skorzystaj z sakramentu pokuty i zrzuć ten ciężar! Odnów, potwierdź swoją tożsamość!

Pewnie wielu się zdziwi widząc Twoją przemianę 🤭 a może swoim świadectwem dasz przykład i pociągniesz innych do relacji z Trójjedynym Bogiem 🔥

Nasz świat niechybnie zmierza ku zagładzie, więc tym bardziej trzeba dzisiaj wiarygodnych i autentycznych świadków Chrystusa. Nie bój się narazić na śmieszność dla swojego Boga 💖 Nie bój się mówić o konkretnych łaskach, którymi Twój Bóg Cię obdarza w swej niezmierzonej i nieograniczonej hojności. To nie jest przechwalanie się 😊 to oddawanie Bogu należnej czci i chwały, bo to On jest sprawcą naszego chcenia i działania – sami z siebie nic nie możemy.

Mój Boże, Tato, świadczę jak potrafię 💓 Dziękuję z całego serca za dary i łaski Twojego Ducha, za Twoje prowadzenie i nieustanną troskę o najdrobniejsze moje potrzeby. Proszę o odwagę i siłę do naśladowania Twojego Syna Jezusa Chrystusa, i dawania świadectwa o Twojej potędze, hojności i niewyczerpalnej, bezwarunkowej miłości, gdziekolwiek będziesz chciał się mną posłużyć. Maryjo, Mamusiu 💖czuwaj nade mną!
Jestem Panie!

Prawdziwie dobrego dnia 💗+

Autor: Sobór Watykański II

Albowiem jak Syn posłany został przez Ojca, tak i sam posłał Apostołów (por. J 20,21) mówiąc im: “Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,18-20). Ten uroczysty nakaz Chrystusowy zwiastowania zbawiennej prawdy Kościół otrzymał od Apostołów, aby go wypełniać aż po krańce ziemi (por. Dz 1,8). Stąd też za swoje uznaje słowa Apostoła: “Biada mi, jeślibym Ewangelii nie głosił” (1 Kor 9,16), i dlatego nieustannie rozsyła zwiastunów, dopóki nie powstaną nowe Kościoły i same nie zaczną prowadzić dalej dzieła ewangelizacji.

Duch Święty bowiem przynagla go do współdziałania, aby spełnił się skutecznie zamysł Boga, który uczynił Chrystusa źródłem zbawienia dla całego świata. Głosząc Ewangelię, Kościół zachęca słuchających do wierzenia i wyznawania wiary, przygotowując ich do chrztu, wyrywa z niewoli błędu i wciela w Chrystusa, aby przez miłość ku Niemu dorastali do pełności. Działalnością swoją sprawia, że cokolwiek dobrego znajduje się zasiane w sercach i umysłach ludzkich lub we własnych obrządkach i kulturach narodów, wszystko to nie tylko nie ginie, lecz doznaje ulepszenia, wyniesienia na wyższy poziom i pełnego udoskonalenia na chwałę Bożą, na zawstydzenie szatana i dla szczęścia człowieka.

Ze swej strony każdy uczeń Chrystusowy ma obowiązek szerzenia wiary. Jeśli jednak każdy może chrzcić tych, którzy wierzą, to rzeczą kapłana jest budować Ciało Mistyczne przez ofiarę eucharystyczną, wypełniając słowa Boże zapisane u Proroka: “Od wschodu słońca aż do zachodu wielkie jest imię moje między narodami i na każdym miejscu poświęcają i składają imieniu memu ofiarę czystą” (Ml 1,11). Tak więc modli się i równocześnie pracuje Kościół, aby w Lud Boży, w Ciało Pańskie i Świątynię Ducha Świętego weszła pełnia całego świata.

Źródło: Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen Gentium”, 17

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Potęga zła w sercu ludzkim oraz w ludzkiej historii jest niezaprzeczalna. Pozostaje pytanie: jak wytłumaczyć to zło?… Wiara wyjaśnia nam: istnieją dwie tajemnice światła i tajemnica nocy, którą jednak ogarniają tajemnice światła. Pierwsza tajemnica światła jest następująca: wiara mówi nam, że nie ma dwóch zasad – dobra i zła, ale istnieje tylko jedna zasada – Bóg Stwórca, i ta zasada jest dobra, tylko dobra, bez cienia zła. Dlatego także byt nie jest mieszanką dobra i zła. Byt jako taki jest dobry, a zatem dobrze jest być, żyć. Oto radosna nowina wiary: istnieje tylko dobre źródło – Stwórca.

Potem przychodzi tajemnica ciemności, nocy. Zło nie pochodzi ze źródła istnienia, nie jest w równym stopniu pierwotne. Zło wywodzi się z wolności stworzonej, z nadużycia wolności. Jak to było możliwe, jak to się stało? Pozostaje to niezrozumiałe. Zło nie jest logiczne. Jedynie Bóg i dobro są logiczni, są światłem. Zło jest tajemnicze… Możemy się domyślać, ale nie możemy wyjaśnić, tak jak jakiegoś innego faktu, ponieważ jest to rzeczywistość głębsza. Pozostaje tajemnica ciemności, nocy.

Ale od razu dochodzi tajemnica światła. Zło pochodzi ze źródła drugorzędnego. Bóg ze swym światłem jest mocniejszy. I dlatego zło może być przezwyciężone. Dlatego też stworzenie, człowieka, można uzdrowić… I wreszcie ostatnia rzecz: człowieka nie tylko można uzdrowić; on faktycznie jest uzdrowiony. Bóg dał uzdrowienie. Osobiście wszedł w dzieje. Permanentnemu źródłu zła przeciwstawił źródło czystego dobra. Ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus, nowy Adam, brudnemu nurtowi zła przeciwstawia strumień światła. Strumień ten jest w dziejach: widzimy świętych, wielkich świętych, ale również pokornych świętych, zwykłych wiernych. Widzimy, że pochodzący od Chrystusa strumień światła jest obecny, jest potężny.

Źródło: Audiencja generalna z 03/12/2008 (© Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997), założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości

Jesteśmy powołani do kochania świata. A Bóg tak umiłował świat, że dał mu Jezusa (J 3,16). Dzisiaj tak kocha świat, że daje mu nas – ciebie i mnie – abyśmy byli Jego miłością, współczuciem i obecnością poprzez życie modlitewne, ofiarne i zawierzone Bogu. Odpowiedź, jakiej Bóg oczekuje od ciebie, to byś stał się kontemplatywny, abyś był kontemplatorem.

Trzymajmy Jezusa za słowo i bądźmy kontemplatywni w sercu świata, bo jeśli mamy wiarę, to jesteśmy w Jego nieustannej obecności. W kontemplacji dusza czerpie bezpośrednio w sercu Boga łaski, które aktywne życie rozdaje. Nasze życie powinno być zjednoczone z Chrystusem żyjącym w nas. Jeśli nie żyjemy w obecności Chrystusa, to nie możemy wytrwać.

Co to jest kontemplacja? Żyć życiem Jezusa. Tak to właśnie rozumiem. Kochać Jezusa, żyć Jego życiem każdego dnia, żyć naszym życiem w Jego życiu… Kontemplacja nie oznacza zamknięcia się w ciemnym pokoju, ale pozwala Jezusowi żyć Jego Mękę, miłość i pokorę w nas, modlić się z nami, być z nami i uświęcać poprzez nas. Nasze życie i nasza kontemplacja są jednym. To nie kwestia czynienia, ale bycia. Chodzi o to, by nasz umysł całkowicie korzystał z łaski Ducha świętego, który obdarza nas pełnią Boga i posyła do wszystkiego stworzenia jako swego osobistego posłańca miłości (Mk 16,15).

Źródło: No Greater Love (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboką wiarę w łaskę Jezusa, która przewyższa każde zło.

Marek w szczegółach opisuje tragiczny los człowieka opętanego (ww. 1-5). Jest to także opis przerażającej mocy Złego. Zły potrafi omamić człowieka aż do szaleństwa. Osoba opanowana przez zło zachowuje się jak nie-człowiek, a jej życie staje się grobem.

Słowo Boże uwrażliwia mnie na działanie Złego. Nie wolno go ignorować. Istnieją złe duchy, które chcą zniszczyć moje życie duchowe i zatracić je jak owe dwa tysiące świń (w. 13). Bóg codziennie posyła mi swoich aniołów, którzy strzegą mojej wiary, nadziei i miłości i chronią przed mocą złych duchów.

Podziękuję Bogu za mojego Anioła Stróża i za każde wytrwanie w dobrym. W gorącej modlitwie zawierzę Bogu ludzi zniewolonych przez zło. Za kogo chciałbym się szczególnie pomodlić?

Zwrócę uwagę na zachowanie opętanego w chwili, gdy zbliża się do Jezusa. Oddaje Mu pokłon, a jednocześnie krzyczy i lęka się Go (ww. 6-7). Zły kusi mnie fałszywym wstydem, poczuciem niegodności i lękiem, abym nie zbliżał się do Jezusa. Tymczasem Jezus pragnie, abym przyszedł do Niego z wszystkim, co mnie w moim życiu zawstydza, lęka i zniewala.

Nikt z ludzi nie mógł poskromić opętanego. Czuli się bezradni (ww. 3-4). Pojawienie się Jezusa diametralnie odwraca sytuację. Nawet legion złych duchów czuje się bezradny wobec Jego mocy (ww. 8-9). Moc Jezusa jest większa od największej mocy zła. Czy w to wierzę?

Co najbardziej zniewala moje życie? Czy chcę odsłonić przed Jezusem to, co mnie lęka i tyranizuje? Lęki i smutek mojego życia mogą być żerowiskiem dla Złego. Jezus chce uzdrowić moje rany, które zamykają mnie na życie i odbierają mi radość.

Będę prosił Jezusa, abym w moim domu potrafił być świadkiem Jego łaski, która przemienia życie. Odnowię moje przyrzeczenia chrztu i wyrzeknę się Złego.

Ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Moje usta będą głosiły Twoją sprawiedliwość i przez cały dzień Twoją pomoc. Boże, Ty mnie uczyłeś od mojej młodości i do tej chwili głoszę Twoje cuda. Ps 71, 15ab. 17

Dzisiaj jesteście małym płomykiem, ale dzięki łasce Bożej możecie się stać płonącą pochodnią, niosącą światło Ewangelii i ciepło waszej wzajemnej miłości i przyjaźni wszystkim rodakom. św. Jan Paweł II

Zbyt często koncentrujemy się na naszych brakach i potrzebach. Zbyt często traktujemy Boga jako kogoś, kto ma tylko dawać, kto ma słuchać i wysłuchiwać, kto powinien się troszczyć, bo tak obiecał.

Może trzeba by zacząć dziękować Bogu za drobiazgi, za te małe cuda, którymi w wielkiej swej hojności nieustannie nas obdarza, a które być może nam spowszedniały, bo cóż nadzwyczajnego w tym, że dzisiaj wolna niedziela, że będziemy mogli zjeść smaczny obiad, może wyjść na spacer albo poczytać dobrą książkę, spędzić czas z bliskimi lub porozmawiać dłużej przez telefon nie patrząc cały czas na zegarek, bo już jesteśmy spóźnieni… No tak – to po prostu, zwyczajnie samo się dzieje 😉

Skup się dzisiaj na Bożej Miłości. Zachwyć się i przytul do Miłosiernego Serca Jezusa, dziękując za życie, za każdy oddech, za swoje sukcesy i za te gorsze momenty, które mają Ci przypominać, że Bóg kocha Cię bezwarunkowo 💖

Trwaj w tym zachwycie! Choćby burza wokół szalała, choćby mówili, żeś niemodny, zacofany i nazbyt religijny, Ty wytrwale stój pod sztandarem i Krzyżem Chrystusa – symbolem życia, miłości i zwycięstwa! Z Maryją, najbezpieczniejszą Przystanią i najdoskonalszą Pośredniczką wszelkich łask.

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich jednak jest miłość. 1Kor 13, 13

Przecudnej niedzieli, pełnej Bożej Obecności i miłości, pełnej małych – wielkich cudów 💖+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Lekarz przyszedł do nas, aby nas uzdrowić: nasz Pan, Jezus Chrystus. Znalazł ślepotę w naszych sercach i obiecał światło, którego: “ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć” (1 Kor 2,9).

Pokora Jezusa Chrystusa jest lekarstwem na twoją pychę. Nie kpij sobie z tego, który zapewnia ci uzdrowienie, bądź pokorny – dla ciebie Bóg stał się pokornym. Wiedział bowiem, że lekarstwo pokory cię uzdrowi, ponieważ On zna dobrze twoją chorobę i wie, jak ją uleczyć. Podczas gdy ty nie mogłeś iść do lekarza, lekarz we własnej osobie przyszedł do ciebie… Przychodzi ci z pomocą, wie, czego potrzebujesz.

Bóg przyszedł w uniżeniu, aby człowiek mógł go właśnie naśladować. Gdyby pozostał nad tobą, jakbyś mógł brać z Niego przykład? A nie naśladując, jak mógłbyś zastać uzdrowiony? On przyszedł w uniżeniu, ponieważ znał rodzaj lekarstwa, które miał ci zaaplikować: nieco gorzkie, to prawda, ale zbawcze. A ty nie ustajesz w kpieniu sobie z Tego, który podaje ci kielich i mówisz sobie: “Co to za rodzaj Boga? Urodził się, cierpiał, został okryty plwocinami, ukoronowany cierniem, przybity do krzyża!” O nieszczęsna duszo! Widzisz pokorę twojego lekarza, a nie widzisz raka twej pychy i dlatego pokora ci się nie podoba…

Często zdarza się, że chorzy psychicznie zaczynają bić swoich lekarzy. W takim przypadku miłosierny lekarz nie tylko się nie gniewa na tego, który go uderzył, ale próbuje go leczyć… Nasz lekarz nie bał się śmierci z rąk chorych dotkniętych szaleństwem: ze swojej własnej śmierci zrobił lekarstwo dla nich. Bowiem umarł i zmartwychwstał.

Źródło: Kazanie Dolbeau 61, 14-18

O co proszę? O wierność Jezusowi i Ewangelii w chwilach doświadczeń i próby.

Zwrócę uwagę na to, że Jezus rozpoczyna swoją działalność publiczną od przegranej. Oto pierwszy obraz Jezusa: Jezus ponoszący porażkę, niesłuchany, niechciany, wyrzucony z miasta. Będę kontemplował i podziwiał Jezusa, który w dramatycznej sytuacji zachowuje absolutną wolność i nie cofa się przed głoszeniem Ewangelii bez sukcesu (ww. 28-30).

Czy potrafię opowiedzieć się za słabym Jezusem? Czy potrafię publicznie przyznawać się do mało popularnej Ewangelii? Jak zachowuję się wówczas, gdy wyczuwam, że moje ewangeliczne wartości są pogardzane i wyśmiewane? Zwierzę się Jezusowi z moich wątpliwości i słabości.

Zwrócę uwagę na fakt, że na początku „oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione” (w. 20). Miał wielu wielbicieli. Jezus znajduje się pod presją oczekiwań słuchaczy, stoi wobec pokusy dostosowania się do ich pragnień i potrzeb.

Tymczasem przemawia z pełną wolnością i skłania ludzi do zmiany myślenia. Mają dostosować życie do Ewangelii, a nie odwrotnie. Czy potrafię słuchać prawdy Ewangelii w całkowitej wolności? Czy nie unikam słów, wyzwań Jezusa, które żądają zmiany mojego myślenia, rezygnacji ze złych pragnień, zmiany postawy życia?

Ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Mk 4 ,35-41

Z mojego archiwum

Jezioro Genezaret, otoczone ze wszystkich stron górami, było kraterem wygasłego wulkanu. Burze na nim zdarzały się bardzo często, a fale dochodziły nawet do 15 metrów. Jesteśmy dziś świadkami takiej właśnie burzy. Grozy temu zjawisku dodaje fakt, że jest noc, a po ciemku wiadomo – wszystko jest straszniejsze i mroczniejsze, zwłaszcza kiedy błyskawice rozświetlają niebo, nadając okolicy demoniczny wygląd.

Trudno zrozumieć, jak w takich okolicznościach można spać…

Jednak św. Marek wyraźnie pisze, że Pan Jezus spał. A może czekał, aż apostołowie poproszą Go o pomoc?

Ileż takich burz w swoim życiu doświadczyłeś, a może wciąż trwają? Pewnie nie takich spektakularnych, bez piorunów i gigantycznych fal, ale przerażających i beznadziejnych w skutkach sytuacji życiowych.

Czy miałeś, masz świadomość, że Pan Jezus jest ciągle przy Tobie? On jednym gestem może przemienić okoliczności, które Ty już uważasz za katastrofę. On może jednym słowem uciszyć wszelkie demony, które wpędzają Cię w uzależnienie czy chorobę, które wmawiają Ci, że jesteś kimś innym niż Bóg Cię stworzył, że jesteś niechciany, beznadziejny i niekochany.

Pan Jezus czeka na Twoją prośbę, a może na krzyk rozpaczy „Panie, ratuj nas, bo giniemy” (Mt 8,25).

Pan Jezus pragnie, abyś zaufał Mu bezgranicznie, abyś Jemu powierzył każdą swoją troskę i każdą burzę, która toczy się w Twoim życiu – nieważne, jak jest wielka i groźna. Jego Boska moc panuje nad każdą nawałnicą przetaczającą się wokół Ciebie i w Tobie.

PAN JEZUS JEST PRZY TOBIE!

Pamiętaj o tym, kiedy balast życia ściąga Cię w otchłań, a fale rozpaczy zalewają Twoje serce.

Tylko zaufaj i wyciągnij dłoń ku Niemu!

Panie Jezu, Ty zajmij się każdą burzą, sztormem, szkwałem, orkanem i wszelką wichurą, która oddala mnie od Ciebie. Nie śpij, Jezu! Potrzebuję Cię!

JEZU, UFAM TOBIE!

Przytulam tych, co gorzej się mają i posyłam Anioły 👼 błogosławionej nocy  ❤️+

«Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» Mk 4, 38b

Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. św. Jan Paweł II

Ileż to razy słyszę – Bóg mnie nie kocha… Bóg mnie opuścił… Bóg jest głuchy… Bóg o mnie zapomniał…

Tymczasem jednak każdy upadek, każde oddalenie się od Bożej miłości, przysłania mi Oblicze Pana, powodując często irracjonalne ataki paniki i paraliżującego lęku… I zdawać by się mogło, że Pan Jezus rzeczywiście jest obojętny na mój los i moje błaganie…

Nic bardziej mylnego! On czeka na choćby najdrobniejszy gest z mojej strony, by w swym wielkim Miłosierdziu i wszechmocy uciszyć wszelkie wichry, powstrzymać każdą burzę, ukoić wszelaki ból i strach, i przytulić do swego Miłującego Serca.

Gdy wydaje Ci się, że Jezus śpi, że nie jest obecny w Twoim życiu, że może o Tobie zapomniał – wezwij Go po imieniu. Wezwij, i opowiedz o swoim niepokoju, o tym wszystkim z czym sobie nie radzisz, co Cię przytłacza, przerasta, otępia, ogranicza i załamuje. Tylko On może to przemienić! Masz odwagę poprosić?

Panie, przymnóż nam wiary!!!

Dobrego, bezpiecznego dnia ❤️+