Autor: Św. Jan Kasjan (ok. 360-453), założyciel klasztoru w Marsylii

Tradycja starożytnych uczy nas, że natura charyzmatów duchowych przybiera potrójną postać.

Pierwszą przyczyną daru uzdrawiania jest zasługa świętości: łaska cudów towarzyszy wszystkim wybranym i sprawiedliwym. Jest całkiem oczywiste, na przykład, że apostołowie i mnóstwo świętych dokonywali znaków i cudów, zgodnie z poleceniem Pana do nich: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!” (Mt 10,8).

Oto drugi: dla umocnienia Kościoła albo dla wynagrodzenia wiary, zarówno tych, którzy ofiarują swoich chorych, jak i samych chorych, cnota uzdrowienia pochodzi nawet od grzeszników i niegodnych. […] Przeciwnie, brak wiary u chorych lub w tych, którzy go przynoszą, nie pozwala tym, którzy otrzymali dar uzdrawiania, korzystać z tej mocy. Ewangelista św. Łukasz mówi na ten temat: „Jezus nie mógł tam zdziałać żadnego cudu… Dziwił się też ich niedowiarstwu” (Mk 6,5-6).

Trzeci rodzaj uzdrowienia jest grą i sztuczką obłudy demonów. […] W Ewangelii jest powiedziane: „Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych” (Mt 24,24).

Tak więc nie powinniśmy nigdy podziwiać za cuda tych, którzy się o nie ubiegają, ale raczej rozważyć, czy stali się doskonałymi przez naprawę wszystkich swoich wad i zmianę swojego życia. Nie jest to łaska, którą uzyskuje się przez wiarę kogoś innego lub z przyczyn, które są nam obce; lecz łaska Boża udziela jej każdemu proporcjonalnie do jego gorliwości.

Źródło: Boskie charyzmaty (© Evangelizo.org)

O co proszę? O odwagę i ufność w podejmowaniu powierzonych mi misji.

Na początku medytacji poproszę Jezusa o głębokie doświadczenie prawdy, że jestem Jego uczniem. Wybrał mnie. Polega na mnie. Każdy mój dzień kryje w sobie misję. Czy wierzę w to, że Jezus mnie potrzebuje, posyła?

Stanę wśród apostołów. Zobaczę ich przejęcie na twarzy. Otrzymują władzę nad duchami nieczystymi (ww. 7-8). Uświadomię sobie, że ilekroć spotykam się z Jezusem w sakramentach świętych, w Jego słowie, tylekroć złe duchy nie mają nade mną władzy. Z Jezusem mogę nad nimi panować.

Jezus, który mnie posyła, oczekuje, że będę polegać jedynie na Jego mocy. Muszę zrezygnować z moich zabezpieczeń, które skupiają mnie na sobie, na ludzkich możliwościach (ww. 8-9).

Pomyślę o zabezpieczeniach, do których jestem mocno przywiązany. Które z nich byłoby mi najtrudniej zostawić? Czy potrafiłbym z nich zrezygnować, jeśliby Jezus o to poprosił? Czy mogę z przekonaniem powiedzieć, że Jezus mi wystarczy?

Jezus uświadamia mi, że nie zawsze będę akceptowany i przyjmowany (ww. 10-11). Uczy mnie wewnętrznej wolności wobec odrzucenia i niezrozumienia. Co mogę powiedzieć o mojej postawie wobec osób, które mnie nie akceptują? Oddam je Jezusowi.

Uczniowie są wierni słowu Jezusa i widzą, jak spełniają się Jego obietnice (ww. 12-13). Dokonują rzeczy po ludzku niemożliwych. Co w mojej wspólnocie najbardziej potrzebuje nawrócenia i uzdrowienia. Będę pytał Jezusa, czego w tej sytuacji chce ode mnie? Zawierzę Mu siebie.

Zbliżę się do Jezusa i powiem Mu o tym, co w mojej posłudze najbardziej mnie przerasta, z czym sobie nie radzę. Będę prosił Go: „Jezu, usuń mój lęk. Posługuj się mną, jak chcesz i gdzie chcesz”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Łk 2,22-40

Kiedy modląc się na Różańca odmawiam tajemnicę „ofiarowania Pana Jezusa w świątyni”, często zastanawiam się jak czuła się młodziutka Maryja oddając i poświęcając Swoje jedyne dziecię Bogu. Co prawda miała świadomość, że to Boży Syn, bo przecież Archanioł Gabriel zapytał Ją, czy zechce uczestniczyć w tym Bożym planie, ale to przecież było też Jej Dziecko. Nosiła Je pod sercem przez 9 miesięcy, czuła jak rośnie w Niej, jak się porusza. Troszczyła się o Nie, pokonując wielkie przeciwności i niewygody. A tu jeszcze Symeon przepowiada, że tak naprawdę to dopiero początek trudu i boleści, które będą Jej udziałem…

Co dzisiaj mogę ofiarować Bogu? Albo inaczej – co chcę ofiarować mojemu Stwórcy i Zbawicielowi, na ile mnie stać? Czy oczekuję tylko wygodnego, spokojnego życia, bez szczególnego zaangażowania, od tak – z dnia na dzień, bez wielkiego poświęcenia, mając wszystko pod kontrolą i spełniając swoje zachcianki bez hamulców i ograniczeń?

Ofiarować to znaczy oddać coś bezinteresownie, poświęcić coś ważnej sprawie, wystąpić z gotowością, deklarować pomoc, przychylność, dawać jałmużnę.

Stań dzisiaj w świątyni swojego serca razem z Jezusem i Maryją, razem z Symeonem i Anną, i ofiaruj Bogu siebie. Przedstaw Panu swoje trudności, wszystko co przeszkadza Ci w relacji z Nim, wszystko co Cię oddala, zniewala, co paraliżuje wciskając Ci kłamstwa o Tobie i o Twoich bliskich, wszystko co bezcześci, profanuje i depcze świątynię Twojego serca i ciała.

Może zaboleć, bo prawdziwa ofiara wymaga poświęcenia, jednak radość z oglądania Boskiego Oblicza zrekompensuje każdą pracę, wysiłek, niewygodę i cierpienie, które oddasz Bogu.

Zechciej się zaangażować, stań w gotowości i zachwyć się Światłością świata, która pragnie rozpromienić i przemienić Twoje wnętrze – TERAZ, DZISIAJ!

Jestem Panie, niech się dzieje jak zechcesz!

Błogosławionej nocy ❤️+

Może ktoś zechce skorzystać 😊

Ja będę polecać w tej Nowennie szczególnie osoby z problemami emocjonalnymi, depresjami i chorobami nowotworowymi. Możecie pisać do mnie swoje intencje.

„Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16, 18).

Wraz ze świętem Ofiarowania Pańskiego rozpoczyna się czas nowenny  za chorych do Matki Bożej z Lourdes. Zachęcamy do udziału w modlitwie za cierpiących, którzy wedle nauk św. Jana Pawła II są wielkim skarbem Kościoła.

I DZIEŃ


O Pani nasza z Lourdes, która wzywana jesteś z wielką ufnością i raczysz zjawiać się z uśmiechem na ustach, jako słodka Pośredniczka łask i miłosierdzia, błagam Cię, uproś mi wszystkie łaski, których potrzebuję dla mego uzdrowienia; wyjednaj mi także cierpliwość w chorobie i, jeśli tak się Bogu podoba, powrót do zdrowia.

Zdrowaś Maryjo… (3 razy)

Nasza Pani z Lourdes, módl się za mną.

Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie.” Ml 3, 1

Bóg jest pierwszym źródłem radości i nadziei człowieka. św. Jan Paweł II

Pan Bóg ciągle stawia Anioły na naszej drodze. Wciąż podsyła nam ludzi, przez których do nas przemawia. Nieustannie troszczy się o najdrobniejsze szczegóły naszej doczesności, byśmy naprawdę czuli się kochani.

Rozejrzyj się. Spójrz w głąb siebie. Zrób rachunek sumienia z zaniedbań i zaniechań dobrych natchnień, dobrych pomysłów, które odrzuciłeś tylko dlatego, że działanie zbyt wiele mogło Cię kosztować, albo pomysł nie końca był Twój. Troszkę może się uzbierać…

A teraz rozejrzyj się jeszcze raz. Postaraj się patrzeć oczami serca 😍, dostrzeżesz znacznie więcej, a to co Cię powalało, paraliżowało i napawało lękiem, zblednie i rozświetli się w oceanie Bożej miłości i łaski.

Świętość nie jest zarezerwowana dla nielicznych! Ty i ja też jesteśmy zaproszeni, a nawet zobowiązani przez męczeństwo i Krew Chrystusa, by towarzyszyć i świadczyć już tutaj, by wskazywać i z miłością trwać przy tych, którzy może nawet błądzą i wyrządzają Ci realną krzywdę. Pan Bóg potrzebuje Twojego ofiarowania! Oddania Twojego czasu, cierpienia, niepokoju, frustracji, żalu, ale potrzebuje też Twojej radości 😊

Piękne dzisiaj święto 💖. Pójdź ofiarować swojemu Bogu, to co od dawna chciałeś złożyć u Jego stóp. On już wie, że idziesz, czeka na Ciebie!

Zawierz się Niepokalanemu Sercu Maryi i bez lęku złóż swój dar.

Oto idę Panie. Ufam, że będzie Ci miła moja ofiara. Umocnij mnie i poprowadź jak zechcesz. Oddaję się Tobie bezwarunkowo – JAK ZECHCESZ BOŻE!

Owocnego świętowania dnia ofiarowania Pańskiego 😇 ❤️+

Autor: Bł. Gweryk z Igny (ok. 1080-1157), opat cysterski

Oto, moi bracia, zapalona świeca w rękach Symeona. Wy także zapalcie od jego światła wasze świece; te lampy, które Pan wam kazał trzymać w pogotowiu (Łk 12,35). „Spójrzcie na Niego, promieniejcie radością” (Ps 34,6) tak, abyście byli więcej niż trzymający pochodnie; bądźcie światłem, które świeci wewnątrz i na zewnątrz, dla was i waszych bliźnich.

Niech będą lampy w waszym sercu, dłoni i na waszych ustach! Niech lampa w waszych sercach świeci dla was, a te na dłoni i ustach dla waszych bliźnich. Lampa w waszych sercach to pobożność dyktowana wiarą, lampa w waszych dłoniach to przykład dobrych uczynków, a lampa na waszych ustach to budujące słowo. Bo nie powinniśmy się jedynie zadowalać byciem światłem w oczach ludzi, dzięki naszym słowom i czynom, ale musimy jeszcze świecić przed aniołami przez naszą modlitwę i przed Bogiem przez nasze zamiary. Nasza lampa przed aniołami to czystość naszej pobożności, która pozwala nam śpiewać w skupieniu lub modlić się żarliwie w ich obecności. Nasza lampa przed Bogiem to szczere postanowienie podobania się jedynie Temu, u którego znaleźliśmy łaskę…

Żeby zatem zapalić te wszystkie lampy, pozwólcie się oświecić, bracia, zbliżając się do źródła światła – Jezusa, który świeci w ramionach Symeona. Z pewnością On chce oświecić waszą wiarę, sprawić, że zajaśnieją wasze uczynki, podpowiedzieć wam słowa wypowiadane do ludzi, napełnić żarem waszą modlitwę i oczyścić wasze intencje… A kiedy lampa tego życia zgaśnie…, ujrzycie światło życia, które jaśnieje nocą, jakby to był dzień.

Źródło: Pierwsze kazanie na święto Najświętszej Maryi Panny, 2.3.5 ; PL 185, 64-65 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Bernard z Clairvaux (1091-1153), mnich cysterski, doktor Kościoła

Ofiaruj swego Syna, dziewico konsekrowana, i ofiaruj Panu błogosławiony owoc twego łona. Ofiaruj za pojednanie nas wszystkich świętą ofiarę, która podoba się Bogu. […]

Ale ta ofiara, bracia moi, wydaje się dosyć słodka; jest ona tylko przedstawiona Panu, odkupiona przez ptaki i natychmiast zabrana. Nadejdzie dzień, kiedy ten Syn nie będzie już ofiarowany w świątyni, ani w ramionach Symeona, ale poza miastem, w ramionach krzyża. Nadejdzie dzień, kiedy nie będzie już odkupiony przez krew ofiary, ale odkupi innych przez swoją krew, bo Bóg posłał go jako odkupienie dla swego ludu. To będzie ofiara wieczorna; tutaj to ofiara poranna; jest ona radośniejsza, ale tamta będzie pełniejsza; bo ta jest ofiarowana w czasie narodzin, a tama będzie ofiarowana w pełni wieku. […]

Co my ofiarujemy, bracia moi, co damy Mu za wszystkie dobra, które nam dał? Ofiarował za nas najcenniejszą ofiarę, jaką posiadał; w rzeczywistości nie może być niczego cenniejszego. Zróbmy więc i my, co możemy, ofiarujmy mu to, co mamy najlepszego, to znaczy to, czym sami jesteśmy. On ofiarował siebie: a kim ty jesteś, aby wahać się ofiarować siebie samego?

Któż mógłby mi uwierzyć, że tak wielki majestat zechce przyjąć moją ofiarę? Mam do ofiarowania, Panie, tylko dwie małe rzeczy: moje ciało i moją duszę. Ofiaruję je Tobie doskonale jako ofiarę chwały! To jest dobre dla mnie i o wiele bardziej chwalebne i użyteczne, aby je ofiarować Tobie, niż zachować dla siebie. Bo we mnie dusza moja jest niespokojna, ale w Tobie mój duch zadrży z radości, jeśli jest Ci to prawdziwie ofiarowane.

Źródło: Trzecie kazanie na dzień Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny (© Evangelizo.org)

O co proszę? O miłość wierną i zdolną do największych poświęceń.

Będę wpatrywał się w Maryję i Józefa, którzy przynoszą do świątyni Dzieciątko Jezus (ww. 22-24). Maryja ma świadomość, że poświęca Bogu swoje pierwsze i jedyne dziecko. Wie, że nie może zatrzymać Go dla siebie. Co mogła odczuwać jako matka? Spróbuję rozmawiać z Maryją o Jej przeżyciu w świątyni.

Będę kontemplował Maryję „Matkę pięknej miłości”, która potrafi poświęcić Bogu najdroższą dla Niej osobę. Nie zatrzymuje dziecka przy sobie. Czy potrafię kochać osoby bez zniewalania ich sobą, bez zatrzymywania ich przy sobie? Czy nie manipuluję miłością drugiego człowieka? Czy jestem wolny od nieuporządkowanych przywiązań od osób i rzeczy?

Będę obserwował Symeona i Annę, którzy aż do sędziwego wieku z cierpliwością oczekują na spełnienie się Bożej obietnicy (ww. 25-38). Po wielu latach oczekiwania ich wierność zostaje nagrodzona. Co mogę powiedzieć o mojej ufności do Boga? Czy wierzę, że On nigdy nie spóźnia się ze spełnieniem swoich obietnic? Czy nie wymuszam na Bogu spełniania swoich próśb? Czy nie wątpię w Jego wierność?

Spróbuję wyobrazić sobie siebie na miejscu Symeona (w. 28). „Wezmę” od Maryi maleńkiego Jezusa i obejmę Go własnymi ramionami. Postaram się trwać w tym doświadczeniu przez dłuższy czas. Czy łatwo jest mi wyobrazić sobie siebie w takiej scenie? Jakie budzą się wtedy we mnie uczucia?

Co mogę powiedzieć o mojej więzi z Jezusem? Czy tęsknię za Jezusem? Czy szukam bliskości z Nim na modlitwie? Co najbardziej mi przeszkadza w budowaniu zażyłej więzi z Jezusem?

Powierzę siebie, całą moją rodzinę i wspólnotę Świętej Rodzinie, abyśmy wzrastali w mocy, i mądrości, aby łaska Boża zawsze spoczywała nad nami.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Kochani moi 💓 jak co roku 1 lutego dzielę się z Wami moją radością 😍 bowiem dzisiaj mija już 7 lat jak zaczęłam swoją pierwszą Nowennę Pompejańską 😍. Ta miłość trwa praktycznie nieprzerwanie, wzbudzając coraz większą gorliwość w moim sercu, umyśle i duszy 💖. Jest tyle spraw do omodlenia, a Maryja sama podsyła mi intencje i osoby, które potrzebują wsparcia. Nigdy nie przestanę dziękować Najświętszej Panience za wielki cud przemiany, ożywienia mojego serca i życia, za wrażliwość i ukrywanie mnie w swoim Niepokalanym Sercu, za nieustanne towarzyszenie mi na krętych ścieżkach mojego życia i za przyprowadzanie mnie do Pana Jezusa

Gdyby ktoś chciał zerknąć do mojego świadectwa dotyczącego właśnie Nowenny Pompejańskiej, to można je znaleźć tutaj 👇

https://oczamiserca.blog/…/swiadectwo-dotyczy-nowenny…/

DZIĘKUJĘ PRZENAJŚWIĘTSZA MAMO!

Niech będzie chwała i cześć Dobremu Bogu, przez Serce Niepokalanej, za to co czyni we mnie i przeze mnie 🙏 Zachęcam z całego serca do odmawiania Różańca, choćby nawet jednej dziesiątki. Sami zobaczycie jak Maryja będzie się o Was troszczyć i układać Wasze trudne sprawy.

Pięknie pozdrawiam ❤️+

Mk 5, 21-43

Znowu ogromne wzruszenie ogarnia moje serce… Idę w tym tłumie za Jezusem i tak bardzo chcę dotknąć skrawka Jego płaszcza… Tak wiele razy doświadczałam już mocy Jezusowego uzdrowienia, a wciąż pragnę więcej Jego obecności, a wciąż chciałabym być jeszcze bliżej, a ciągle czuję niedosyt, bo mam świadomość, że każde spotkanie z Jezusem nieustannie mnie przemienia.

Tyle dzisiaj wśród nas różnorakiego zwątpienia, frustracji, żalu. A może trzeba nam takiej determinacji, wiary i ufności jaką okazali kobieta cierpiąca na krwotok i przełożony synagogi Jair. Bez gdybania, kalkulowania, biadolenia i użalania się nad sobą – czysta ufność, a zarazem pewność, że tylko dotyk Jezusa może prawdziwie przemienić moje tu i teraz.

Pragniesz cudu w swoim życiu? Oczekujesz uzdrowienia, dla siebie, dla swoich bliskich? Nie zwlekaj ani chwili, tylko z dziecięca ufnością proś Jezusa o to, czego potrzebujesz.

„Nie bój się, wierz tylko!”

O tak, mój Jezu, ufam Tobie bezgranicznie!