Boże, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi. Ojcze, który jesteś Miłością i Życiem, spraw, aby każda ludzka rodzina na ziemi przez Twego Syna, Jezusa Chrystusa, „narodzonego z Niewiasty” i przez Ducha Świętego, stawała się prawdziwszym przybytkiem życia i miłości dla coraz to nowych pokoleń. Spraw, aby Twoja łaska kierowała myśli i uczynki małżonków ku dobru ich własnych rodzin i wszystkich rodzin na świecie. Spraw, aby młode pokolenie znajdowało w rodzinach mocne oparcie dla swego człowieczeństwa i jego rozwoju w prawdzie i miłości. Spraw, aby miłość umacniana łaską sakramentu małżeństwa okazywała się mocniejsza od wszelkich słabości i kryzysów, przez jakie nieraz przechodzą nasze rodziny. Spraw wreszcie, błagamy Cię o to za pośrednictwem Świętej Rodziny z Nazaretu, ażeby Kościół wśród wszystkich narodów ziemi mógł owocnie spełniać swe posłannictwo w rodzinach i poprzez rodziny. Amen.
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jr 17, 7
Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Łk 6, 21b
Błogosławieni jesteście (…) ubodzy w duchu, cisi i miłosierni, smucący się, wy którzy pragniecie i łakniecie sprawiedliwości, czystego serca, czyniący pokój, prześladowani! Błogosławieni jesteście! Ale słowa Jezusa mogą wydawać się dziwne. Dziwne jest, że Jezus wywyższa tych, których świat na ogół uważa za słabych. Powiada im: „Błogosławieni jesteście, wy którzy wydajecie się być przegrani, ponieważ wy jesteście prawdziwymi zwycięzcami: „do was należy królestwo niebieskie”! Słowa, wypowiedziane przez tego, który „jest cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29), stanowią wyzwanie, które domaga się głębokiej i stałej „metanoi” ducha, wielkiej przemiany i przekształcenia serca. św. Jan Paweł II
Tak sobie czytam osiem błogosławieństw i myślę jak bardzo moje życie się zmieniło i wciąż zmienia, od kiedy naprawdę zaufałam Panu. Kiedyś tam, onegdaj 🤭 jak pojawiał się jakiś problem, to raczej się wycofywałam bezradnie, albo brałam go na przeczekanie, licząc że sobie pójdzie skąd przyszedł 😉
Takie jedno przeczekiwanie trwało parę lat, wskutek czego wpadłam w głęboką depresję, a problem jakoś nie chciał się sam rozwiązać… Dopiero zawierzenie i oddanie Panu Bogu całej tej mojej bezsilności, bez warunków, z taką można powiedzieć naiwną, dziecięcą ufnością i zapewne też modlitwa osób, które widziały, że coś jest nie tak – powoli przemieniały moje serce, ucząc odnajdywać się w tym czego po ludzku zmienić nie można.
Bo to jest tak – kiedy oddasz wszystko Jezusowi, pozornie może nic się zmienić, tzn. okoliczności, warunki, sytuacje, ludzie będą tacy sami, ale Ty sam będziesz stawał się innym człowiekiem 😇
Dzisiaj nie martwię co ludzie o mnie mówią, jak mnie postrzegają czy oceniają. Najważniejsza jest dla mnie relacja z Panem Bogiem, najistotniejsze jest, aby to On był zadowolony i by Jemu podobało się moje postępowanie. Współczesny świat może to nazwać głupotą, szaleństwem, albo nawet fanatyzmem. A niech se nazywa jak chce 😊
Jezus jest moim Panem! Moje serce jest spokojne, bez względu na trudności i przeciwności. Zaufałam Panu i w mocy Jego Ducha, pod opieką Jego cudownej, najtroskliwszej Mamy, codziennie staję do wypełniania moich obowiązków i powinności. Przez krzyż codzienności do radości zmartwychwstania, do świętości 🔥💓
Poruszyły i wzruszyły mnie dzisiaj te słowa z dzienniczka Alicji Lenczewskiej:
Od wczoraj myślę o tym, jak wypełnić wolę Pana. O co szczególnie się starać, czego unikać. Jaką chcesz mnie mieć, Panie? † Świętą.
Gdzież mi do świętości, Panie! Gdzież ja potrafię? † Nie chcesz?
Chcę, Panie. † To wystarczy.
Patrzcie, jak niewiele trzeba! Błogosławionej niedzieli ⛪💖
Autor: Bł. Gweryk z Igny (ok. 1080-1157), opat cysterski
Słusznie Pan, głosząc błogosławieństwo ubogich, nie mówi: „będzie”, lecz „do was należy królestwo Boże”… Bo są blisko Królestwa Bożego ci, którzy mają już i noszą w sercach tego Króla, o którym powiedziano, że służyć Mu to jakby panować… Niech inni sprzeczają się przy podziale dziedzictwa tego świata: „Pan częścią dziedzictwa i kielicha mego” (Ps 16,5). Niech zwalczają między sobą, komu dostanie się najmarniejsze: nie zazdroszczę im niczego z tego, czego szukają, bo ja i moja dusza: „będziemy radować się w Panu” (Ps 104,34).
Ty jesteś chwalebnym dziedzictwem ubogich! Błogosławione bogactwo tych, którzy nic nie mają! Nie tylko dostarczasz nam to, czego potrzebujemy, ale jeszcze jesteś napełnione wszelką chwałą, przepełnione radością, bo jesteś „miarę … utrzęsioną… w zanadrzach naszych” (Łk 6,38)…
Niech wasza dusza…, chlubi się w Jego pokorze, ubodzy, i niech spogląda z pogardą na wszelką wielkość tego świata… Wieczne dobra są gotowe, a ty wolałbyś ponad nie rzeczy przemijające, podobne do snu?… Jakże są nieszczęśni ci, których błogosławione ubóstwo czyniło godnymi uczczenia przez niebo i podziwianymi przez świat. Piekło się by ich obawiało! Ale następnie, w zaślepieniu ducha, spojrzeli na ubóstwo jak na nieszczęście, na pokorę jak na tchórzostwo; którzy pragnęli stać się bogatymi i wpadli w sidła diabła, podczas gdy wszystko do nich należało!… Co do was, którzy macie biedę za przyjaciółkę i znajdujecie pokorę serca, wieczna Prawda daje wam pewność posiadania Królestwa niebios; zachowuje wiernie dla was to Królestwo, które wam się należy.
Radość trwania w miłości Bożej zaczyna się wprawdzie na ziemi i jest właściwa Królestwu Bożemu. Ale udzielana jest tym, którzy idą wyboistą drogą. Dlatego potrzebne jest całkowite zaufanie do Ojca i Syna oraz duch przedkładający Królestwo Boże nad inne sprawy. Ewangelia Jezusa Chrystusa obiecuje radość, wszakże radość bardzo wymagającą. Czy nie taka miłość jawi się w błogosławieństwach? “Błogosławieni jesteście ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie”
Chrystus okazał gotowość na starcie rękoma bezbożnych i na śmierć krzyżową, aby w tajemniczy sposób wykorzenić z serca ludzkiego grzech wystarczania sobie samemu i aby Ojcu okazać synowskie i całkowite posłuszeństwo. Ale…Jezus na wieki żyje w chwale Ojca, i z tego powodu Jego uczniowie, kiedy w wieczór Wielkanocny na własne oczy ujrzeli Pana, zostali ogarnięci radością tak mocno, że już w nich nie wygasła.
Płynie stąd wniosek, że radość Królestwa Bożego może się zrodzić jedynie w ścisłym związku z obchodem śmierci i zmartwychwstania Pańskiego. Wbrew powszechnemu mniemaniu sens życia chrześcijańskiego rzuca szczególne światło na sam ludzki los: że ani niebezpieczeństwa, ani cierpienia nie ustąpią z ziemskiej obczyzny, ale przybiorą nowe znaczenie – ponieważ wiemy na pewno, że jesteśmy w ten sposób uczestnikami odkupienia, jakiego Pan dokonał, oraz dziedzicami Jego chwały. Z tego powodu chrześcijanin, chociaż podlega trudnościom, jakie zwykło nieść ludzkie życie, nie musi szukać niepewnym krokiem drogi ani obawiać się, że śmierć położy kres jego nadziei. Toteż prorok mówi: “Naród kroczący w ciemności ujrzał światłość wielką: nad mieszkańcami kraju mroków światło rozbłysło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele” (Iz 9,1-2).
O co proszę? O głębokie doświadczenieprawdy, że Jezus mi błogosławi.
Wyobrażę sobie opisaną scenę: ludzi biednych, głodnych, płaczących, pogardzanych, którzy z odległych stron przychodzą do Jezusa. Postaram się włączyć w ten tłum i przyjść do Niego ze swoimi biedami, wewnętrznymi zranieniami i cierpieniami. Spróbuję oddać Mu to wszystko. Będę słuchał Jego słów.
Jakie uczucia budzą się we mnie, gdy Jezus wypowiada błogosławieństwa (ww. 20-23)? Szczerze wyznam moje odczucia: pozytywne i negatywne. Co potrafię zaakceptować, a z czym nie umiem się pogodzić?
Będę prosił usilnie Jezusa, aby pomógł mi zaakceptować moje cierpienia, małość i ograniczoność. Zawierzę Mu zwłaszcza tę słabość, z którą najbardziej się zmagam. Poproszę, aby dał mi głęboko odczuć radość i szczęście z Jego obecności w moim kruchym życiu.
Które „biada” wprowadza w moje serce najwięcej niepokoju (ww. 24-26)? Co w moim życiu jest największą niewiernością wobec Jezusa? Powiem Mu szczerze o moich kryzysach, zdradach, odejściach.
Uklęknę u stóp Jezusa i będę Go prosił, aby oczyścił mnie z nieuporządkowanych pragnień i skierował wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny na swoją służbę i chwałę.
Zwrócę większą uwagę na każdy znak krzyża, który będę czynił. Uświadomię sobie, że jest w nim ukryta moja modlitwa o Jego błogosławieństwo i ratunek przed każdym „biada”, które na mnie czyha.
“Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka”. Mk 8, 2-3
Bóg szczególnie upodobał sobie ubogich. W ich twarzach odbija się Chrystus. św. Jan Paweł II
Jakże mi czasem siebie żal… tej siebie sprzed lat – niby takiej ogarniętej, przebojowej i sytej, a jednak ślepej, głuchej i głodnej… niby takiej blisko Pana Boga, a jednak gdzieś obok, płyciutko, powierzchownie, zupełnie bez relacji…
Nigdy nie przestanę dziękować Panu Jezusowi, że zechciał ulitować się nade mną, że zechciał pokazać mi mój prawdziwy głód, moje prawdziwe pragnienie. Że widząc moje zagubienie, ale też wielką chęć przylgnięcia do Niego, zatrzymał się przy mnie, by mnie nakarmić, umocnić po dalekiej, wyboistej drodze, i by pokazać mi jak wielka jest Jego miłość i hojność.
Kto raz zasmakował prawdziwej bliskości z Panem, nie będzie już chciał żyć inaczej, nie może żyć byle jak! Boże Miłosierdzie wszystko odmienia i starczy dla każdego, kto tylko zechce skorzystać!
Jakże ja kocham MOJEGO BOGA! Jakże ja kocham Maryję, która pierwsza dostrzegła mój niedostatek i wytrwale, choć delikatnie i subtelnie powtarzała mi “Zrób wszystko co powie mój Syn”.
No troszkę mi zeszło bo ja uparta jak osioł jestem 🤣 ale przecież moja podróż przez życie ciągle trwa 😊 . Ciekawe jakie niespodzianki i cuda Pan Jezus dla mnie, dla nas jeszcze przygotował . Pewne jest, że z naszym zaskakującym, wszechmocnym Tatą na pewno nigdy nie będziemy się nudzić 💖
Zatem dobrego dnia, pełnego wszelkiej obfitości i Bożego błogosławieństwa +
Autor: Św. Beda Czcigodny (ok. 673-735), mnich, doktor Kościoła
Opowieść o tym cudzie pozwala nam stwierdzić dwa działania: boskie i ludzkie w jednej i tej samej osobie naszego Odkupiciela, a w rezultacie odrzucić z chrześcijańskiego symbolu wiary i z samego łona chrześcijaństwa błąd Eutychesa, który ośmielił się twierdzić, że w Jezusie Chrystusie istniało tylko jedno działanie. Czy nie widzi bowiem, że to poczucie litości naszego Pana wobec tłumu jest uczuciem właściwym naturze ludzkiej? Ale kto nie widzi jednocześnie, że nakarmienie czterech tysięcy mężczyzn siedmioma chlebami i kilkoma rybami jest dziełem mocy Bożej?
„A pozostałych ułomków zebrali siedem koszów”. Ten tłum, który zjadł i nasycił się, nie zabiera ze sobą resztek chleba, ale pozwala uczniom je pozbierać do koszów, jak poprzednio, i ta okoliczność, wyjaśniona w dosłownym sensie, poucza nas, abyśmy zadowalali się tym, co niezbędne i nie szukali niczego ponadto. Ewangelista nam pozwala poznać liczbę tych, którzy się nasycili: „Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił”. Zwróćmy uwagę, że nasz Pan, Jezus Chrystus nie chce nikogo odesłać bez jedzenia – wręcz przeciwnie, chce wszystkich ludzi nakarmić swoją łaską.
W sensie przenośnym jest taka różnica między tym drugim cudem a pierwszym rozmnożeniem pięciu chlebów i dwóch ryb, że pierwsze przedstawia literę Starego Testamentu, który był jakby pełen łaski duchowej Nowego, podczas gdy drugi cud zapowiadał prawdę i łaskę Nowego Testamentu, szczegółowo ukazanych wiernym. Tłum, który, według świadectwa świętego Mateusza, czekał trzy dni na uzdrowienie swoich chorych (Mt 15), przedstawia wybranych w wierze świętej Trójcy, którzy błagają o przebaczenie grzechów w nieustannej modlitwie, lub tych, którzy się nawracają do Pana dzięki swoim myślom, słowom i uczynkom.
Autor: Baldwin z Ford (? – ok. 1191), opat cysterski, następnie biskup
Jezus połamał chleb. Gdyby go nie przełamał to jakże okruchy doszłyby do nas? Ale połamał go i rozdał „Rozdaje — obdarza ubogich”(Ps 112,9). Złamał go przez łaskę, aby uśmierzyć gniew Ojca i jego. Bóg powiedział: zostalibyśmy zniszczeni, gdyby jego Jedny, „Jego wybraniec nie wstawił się do Niego, aby gniew Jego odwrócić, by ich nie wyniszczył”(Ps 106,23). On stanął przez Bogiem i uspokoił Go; a dzięki swej niewzruszonej sile stał prosto, niezłamany.
Ale On, dobrowolnie, złamał, ofiarował swe ciało, zgniecione cierpieniem. To wtedy „złamał pioruny łuku”(Ps 76,4), „zmiażdżył łby Lewiatana”(Ps 74,14) i wszystkich naszych wrogów, w swoim gniewie. Tutaj jakby połamał tablice pierwszego Przymierza, abyśmy już nie byli poddani Prawu. Tutaj złamał jarzmo naszej niewoli. Złamał wszystko, co nas przygniatało, aby naprawić w nas to, co było zgniecione i „wypuścić wolno uciśnionych”(Iz 58,6). Bo prawdziwie byliśmy „uwięzieni nędzą i żelazem”(Ps 106,10).
Dobry Jezu, dzisiaj jeszcze, mimo że złamałeś gniew, przełamałeś chleb dla nas, biednych żebraków, jesteśmy wciąż głodni… Przełam zatem codziennie ten chleb dla łaknących. Bo dziś i codziennie zbieramy kilka okruchów i codziennie potrzebujemy naszego chleba powszedniego. „Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień”(Łk 11,3). Jeśli Ty nie dasz, to kto da? W naszym ogołoceniu i w naszej potrzebie nie ma nikogo, kto by dla nas połamał chleb, nakarmił i odnowił nas – nikogo, prócz Ciebie, Boże. Naszą pociechą, którą nam posyłasz, są okruchy chleba, który dla nas łamiesz, i kosztujemy jak „łaskawa jest Twoja dobroć” (Ps 108,21) .
Owoce Komunii świętej: Pierwszym owocem przyjmowania Eucharystii w Komunii jest głębokie zjednoczenie z Chrystusem Jezusem, który powiedział: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 56). Uczta eucharystyczna jest podstawą życia w Chrystusie: „Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6, 57)…
Komunia chroni nas przed grzechem. Ciało Chrystusa, które przyjmujemy w Komunii, jest „za nas wydane”; Krew, którą pijemy, jest „wylana za wielu na odpuszczenie grzechów”. Dlatego Eucharystia nie może jednoczyć nas z Chrystusem, nie oczyszczając nas równocześnie z popełnionych grzechów i nie zachowując nas od grzechów w przyszłości: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pana głosicie” (1 Kor 11, 26). Jeśli głosimy śmierć, to jednocześnie odpuszczenie grzechów…
Jak pokarm cielesny służy do przywracania utraconych sił, tak Eucharystia umacnia miłość, która słabnie w życiu codziennym, a ożywiona miłość gładzi grzechy powszednie… Eucharystia przez miłość, którą w nas rozpala, zachowuje nas od przyszłych grzechów śmiertelnych.
O co proszę? O dogłębne przeżycie prawdy, że w Jego rękach jestem zawsze bezpieczny.
Stanę w tłumie ludzi. Już trzy dni trwają przy Jezusie (ww. 1-2). Wie, że są bez chleba, głodni. Przeżywa to bardzo. Zapytam o mój największy głód, który teraz mi doskwiera. Co jest tym głodem? Czy wierzę, że Jezus potrafi mu zaradzić?
Usłyszę, jak Jezus mówi do mnie: „Żal mi cię… nie zostawię cię samego z twoim głodem; nie chcę, byś zasłabł w drodze” (por. ww. 2-3). Czy potrafię Mu zaufać? Powiem Mu, co czuję, gdy słyszę Jego słowa.
Zwrócę uwagę na reakcję uczniów (w. 4). Kalkulują po ludzku. Widzą jedynie przeszkody. Nie wierzą, że Jezus może zaradzić potrzebom głodnych. Jak reaguję w sytuacjach „bez wyjścia”? W czym jestem podobny do uczniów?
Wsłucham się w rozmowę Jezusa z uczniami (w. 5). Uświadamia im, że ludzkie kalkulacje zawsze pokażą marne wyniki. Jego moc przekracza ludzką arytmetykę. Pomyślę o moich zachowaniach w chwilach bezradności. Na kim wtedy polegam? Gdzie szukam pomocy?
Będę kontemplował Jezusa, który dokonuje cudu (ww. 6-9). Kilka chlebów rozdanych Jego rękami zaspokaja głód tysięcy. On potrafi pomnożyć moje marne siły, jeśli oddam je w Jego ręce.
Pomyślę o najbardziej słabych i kruchych miejscach mojej osobowości, w przeżywaniu powołania. Oddam je w Jego ręce i z wiarą będę prosił, aby je chronił i wspierał.
Jezus potrafi najbardziej kruche miejsca mojego życia zamienić w przestrzeń objawiania się Jego mocy. Będę prosił, aby nauczył mnie mądrości w przeżywaniu mojej kruchości. Będę powtarzał: „Jezu, moja kruchość jest w Twoich rękach”.