DZIEŃ 21

https://oddanie33.pl/dzien-21/video

„GDYBYŚCIE WIEDZIELI. JAK BARDZO MARYJA WAS KOCHA…”:

BOLESNE SERCE MARYI

Przed rozpoczęciem rozważania:

Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań.

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, przyjdź,

oświeć mrok umysłu,

porusz moje serce,

pokaż drogę do Jezusa,

pomóż pełnić wolę Ojca,

Duchu Święty, przyjdź.

Maryjo, któraś najpełniej

przyjęła słowo Boże,

prowadź mnie.

Duchu Święty, przyjdź!

Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi    

Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją,        

zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię

w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi:

opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają,

strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi,         

wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi,

abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej Niepokalanego Serca, które jest dla nas wielkim darem

Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

ROZWAŻANIE DNIA: „GDYBYŚCIE WIEDZIELI, JAK BARDZO MARYJA WAS KOCHA…”: BOLESNE SERCE MARYI

Cierpienie objawia miłość

Nic nie objawia miłości bardziej niż cierpienie przyjęte z miłości dla osoby, którą się kocha.

To, co Pan Jezus powiedział siostrze Faustynie o swojej miłości – można też odnieść do poznania miłości Maryi: Pragnę, abyś głębiej poznała Moją miłość, jaką pała Moje serce ku duszom, a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać Moją mękę”.

Rozważając mękę Jezusa, poznajemy najgłębiej Jego miłość ku nam.

Rozważając współcierpienie i ból Maryi, możemy najgłębiej poznać Jej miłość do nas.

NAJWIĘKSZYM objawieniem miłości Maryi jest cena, jaką zapłaciła za to, aby nas przyjąć za swoje dzieci: męka i śmierć jedynego Syna.

Ofiara Maryi

Maryja ODDAŁA ŻYCIE SWEGO SYNA, aby ocalić twoje życie.

Oddała Jezusa, aby Jezus mógł dać Jej ciebie.

Zgodziła się na śmierć swojego Syna, ponieważ nie zgadzała się na twoją wieczną śmierć.

Straciła Dziecko, które jest pełne dobra, aby zyskać dziecko, które jest pełne grzechu.

Rzuciła ziarno życia swego Syna w twardą ziemię Krzyża, aby obumarło i wydało plon obfity – nowych dzieci Bożych.

Przemierz całą ziemię i zapytaj wszystkich kochających matek, czy byłyby w stanie poświęcić swoje jedyne dziecko, aby ratować obce dzieci. Czy znajdziesz choć jedną?

Następnie zapytaj tych matek: „Co byłoby łatwiej ci oddać i poświęcić: życie swoje czy życie swoje dziecka?”. Wszystkie odpowiedzą ci tak samo: Prędzej oddałabym swoje życie niż życie swojego dziecka”.

Czy rozumiesz teraz wielkość ofiary Maryi?

Rozumiesz teraz Jej miłość do Ciebie?

Ona nie mogła oddać za Ciebie więcej niż Jezusa, ponieważ On był dla Niej WSZYSTKIM.

Oddała swoje WSZYSTKO, aby ocalić twoje nic.

Łzy Maryi

Szczególnym objawieniem miłości są łzy.

Kiedy Jezus zapłakał nad grobem Łazarza, powiedziano: „Oto jak go miłował”.

Płacze tylko ten, kto bardzo kocha.

W wielu swoich objawieniach Maryja ukazuje nam swoje łzy.

Ona nad nami płacze.

Czy Jej łzy nas poruszą?

Jak odpowiedzieć na miłość Maryi?

Pierwszą odpowiedzią na miłość jest ufność.

Bezgraniczna miłość domaga się bezgranicznej ufności.

To tak, jakby powiedzieć Maryi: „Kochasz mnie całkowicie, więc ufam Ci całkowicie”.

Drugą odpowiedzią na miłość jest zjednoczenie się z Nią.

Wejście na Jej drogę, która jest drogą cierpienia.

Drogą Jej Syna. Drogą wydania się za świat. Drogą ratowania dusz.

Obie te odpowiedzi zawierają się w akcie poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi i życiu na co dzień duchem całkowitego oddania się.

Droga Maryi

Na drodze relacji i bliskości z Maryją znajdziesz pełną radość, dlatego Kościół nazywa Maryję: „Przyczyną naszej radości”.

Na drodze relacji i bliskości z Maryją znajdziesz też pełnię cierpienia, dlatego nazywamy Maryję: Matką Bolesną oraz Matką Bolesnego Serca.

Matka Teresa powtarzała: „Prawdziwa miłość musi boleć”.

Prawdziwa miłość to prawdziwa radość i prawdziwy ból.

Możesz się wyrzec bólu, ale w ten sposób wyrzekniesz się też prawdziwej radości.

Dlatego też siostra Faustyna pisze, że gdyby nam aniołowie mogli zazdrościć, to by nam zazdrościli dwóch rzeczy: Komunii Świętej i cierpienia.

Oto dwa największe skarby ziemi.

Skarby, które są największe, ponieważ najbardziej nas łączą z Jezusem i Maryją.

LEKTURA DUCHOWA:

1. Z TRAKTATU ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNION DE MONTFORT:

Przez Maryję Chrystus przyszedł do nas, my też mamy pójść do Niego przez Maryję. Jeśli lękamy się iść wprost do Jezusa Chrystusa, ze względu na Jego nieskończoną wielkość lub z powodu naszej nikczemności czy grzechów, śmiało błagajmy Maryję, Matkę naszą, o pomoc i orędownictwo. Ona jest dobra i czuła. Nie ma w Niej nic surowego ani nic odstraszającego, nic zbyt wzniosłego lub błyskotliwego. Patrząc na Nią, widzimy jedynie istotę o naturze takiej jak nasza. Maryja nie jest słońcem, które by blaskiem swych promieni mogło nas, słabych, oślepić, lecz raczej jest piękna i łagodna jak księżyc, który swe światło otrzymuje od słońca i je łagodzi, by je przystosować do naszych ograniczonych możliwości. Maryja jest tak miłosierna, że nigdy nie odrzuca tego, kto Ją o pośrednictwo prosi, choćby był największym grzesznikiem. Jak to mówią święci, nie słyszano nigdy, jak świat światem, by ktokolwiek, kto się do Najświętszej Dziewicy z ufnością i wytrwałością [podkr.] uciekał, został przez Nią odrzucony. Maryja jest tak potężna, że nigdy jeszcze żadna Jej prośba nie została odrzucona. Wystarczy, iż stanie przed swym Synem, aby Go prosić, a On natychmiast udziela, natychmiast przyjmuje; zawsze zostaje miłosiernie pokonany przez piersi i łono, i modlitwy swej najdroższej Matki (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 85).

.

2. Z książki dra Emila Neuberta Mój ideał – Jezus, Syn Maryi:

Kładź jak Ja ufność w Matce mojej!

Jezus:

1. Bracie mój, każde dziecko ufa matce swojej; Ja także zaufałem mojej.

Jej powierzałem potrzeby swoje doczesne.

Ja żywię ptaki niebiańskie i lilie polne w blask przyodziewam, ale chciałem odczuwać potrzebę tej samej materialnej pomocy co wszystkie inne dzieci ziemskie. Powierzałem się Matce swojej: Ona Mnie żywiła, odziewała, miała staranie o Mnie. Życie moje było w niebezpieczeństwie. Nie trwożyłem się: moja Matka przeniosła Mnie do obcego kraju, gdy spałem spokojnie na Jej ręku.

2. Powierzałem się Matce swojej, gdy chodziło o spełnienie mego posłannictwa.

Zaraz po wcieleniu chciałem uświęcić Św. Jana, przesłańca mego, chciałem się objawić Żydom i poganom, starcowi Symeonowi i prorokini Annie: zdałem to na Matkę swoją.

Jako nowy Adam chciałem dla odkupienia grzechu pierworodnego połączyć się z Matką moją jako nową Ewą we współdziałaniu zjednoczonej woli, modlitwy i ofiary. Ona to zrozumiała doskonale i zgodziła się wspaniałomyślnie.

3. Zwierzałem Jej się z utrapień jakimi napełniało Mnie to posłannictwo.

Dusza moja była smutna bezbrzeżnie. Smutna na widok czci czysto materialnej, często obłudnej, oddawanej Ojcu memu; smutna z powodu ciemnoty tłumów, oporu i złej woli moich nieprzyjaciół, myśli przyziemnych i niestałości przyjaciół, smutna szczególniej z powodu upadku niezliczonych a tak drogich Mi dusz, dla których na próżno miałem krew przelewać. Byłem smutny, smutny aż do śmierci, do tego stopnia, że prosiłem Ojca o oddalenie ode Mnie tego kielicha.

A jednak miałem pociechę ogromną: Matkę moją. Ona mnie rozumiała; Ona umiała wielbić w duchu i w prawdzie; Ona współczuła w strapieniach i niepokojach moich; Ona Mnie tym więcej kochała, z im większą nienawiścią napadali na Mnie faryzeusze lub im gorszy uczniowie moi sprawiali Mi zawód; Ona czuwała i modliła się ze Mną przez cały czas mego życia ukrytego i publicznego mego posłannictwa; Ona była u stóp mego krzyża, wierząc niewzruszenie wtedy, kiedy wszyscy inni zachwiani byli w swej wierze; w niej moje dzieło Odkupienia udało się w zupełności; Ona była największym moim triumfem.

4. Za moim przykładem powierzaj się Matce mojej.

Miej ufność: Ona jest wszechmocna. Czyż nie uczyniłem z Niej szafarki łask wszelkich?

Czyż Ona nie może dać wszystkiego, co chce, komu chce i kiedy chce?

Miej ufność: Ona jest cała dobrocią. Uczyniwszy Ją wszechmocną, czyż mogłem nie uczynić Jej miłościwą?

Miej ufność: jestem Jej dzieckiem; czegoż bym mógł Matce swojej odmówić?

Miej ufność: jesteś bowiem Jej dzieckiem; czyż matka kiedykolwiek odmawia swemu dziecku, co mu dać może?

Miej ufność: oddając Jej się całkowicie; czyż Ona mogłaby być mniej wspaniałomyślna od ciebie?

Miej ufność: dając tobie, Ona daje Mnie, albowiem wie, że Ja żyję w tobie i że wszystko, co się dla najmniejszego z braci moich czyni, dla Mnie się czyni. Wzywając Ją, dajesz radość zajmowania się Mną jeszcze, żywienia Mnie, noszenia, bronienia od niebezpieczeństw, wychowywania Mnie.

Miej ufność: Ona więcej pragnie dawać niż ty dostawać, gdyż więcej ciebie kocha i Mnie w tobie niż ty sam kochać siebie potrafisz.

Miej ufność: albowiem smuciłbyś Ją wahaniem; wahanie byłoby wątpieniem o Jej miłości dla ciebie i dla Mnie.

5. Dlaczego jednak ufność twoja nie zawsze jest niewzruszona?

Mówisz, że jesteś niegodny, aby cię Matka twoja wysłuchiwała z powodu niedbalstwa twego w Jej służbie?

Niedbalstwo twoje jest wielkie, ale nie dorówna ono nigdy ogromowi miłości Matki twojej.

Powinieneś mieć ufność nie dlatego że ty jesteś dobry, ale dlatego że Ona jest dobra.

Czyż Ona przestaje być dobra, kiedy ty zły jesteś?

6. Wahasz się, gdyż nie wiesz, czy prośba twoja zgodna jest z zamiarami Boga względem ciebie.

Słuchaj, nauczę cię modlitwy, która zawsze zgodna będzie z intencjami Jego i której zawsze używać możesz z niewzruszoną ufnością.

Zrozum przeto naprzód, że:

I. Matka twoja ma intencje miłościwe względem każdej z twoich potrzeb.

II. Intencje Jej zawsze są zgodne z wolą Bożą i zawsze wykonalne.

III. One są zawsze więcej warte od twoich własnych celów, bo Maryja lepiej od ciebie wie, czego ci potrzeba i większe ma dla ciebie widoki niż ty sam.

Skoro więc będziesz miał jakie pragnienie, proś Matkę twoją, ażeby wykonała swoje intencje względem tego pragnienia; i bądź pewny niezachwianie, że otrzymasz to, czego pragniesz albo coś lepszego jeszcze; i że otrzymasz nie w mierze swego nędznego pojęcia, lecz w mierze Jej ogromnej miłości.

2. Z DZIENNIKÓW ALICJI LENCZEWSKIEJ:

Jezus:

Ofiara to rany. To zgoda na przyjęcie ran. I nie dziw się, że odczuwasz to, co Ja odczuwałem w obcowaniu ze światem. To, co odczuwałem wtedy, odczuwam dziś w ludziach, którzy Mi się ofiarowali. Ofiara jest jedna. Tę samą, którą Ja złożyłem, składasz ty. Te same są rany. Uczestniczysz w Moim Misterium życia i śmierci – w Moim Misterium Ofiary.

Trzeba, abyś stała się wyjałowiona ze wszystkiego, jak opłatek, który stanie się hostią gotową do konsekracji. Trzeba, abyś była tak naga, tak prosta i tak biała – pozbawiona jakiegokolwiek zabarwienia sobą czy światem. I tak bezwolna wobec Mnie jak rzecz.

Wtedy odmówię Moje błogosławieństwo nad tobą i będzie przeistoczenie […] Ja ciebie będę konsekrował. Abyś była dla innych jak Hostia…

Nie ochraniaj siebie. Pozwól się zniszczyć i zużyć jak Hostia w Komunii. Jak Ja na Golgocie. Abym Ja, żyjąc w tobie i ofiarując się w tobie, zmartwychwstał i żył w nich – w tych, którym pozwolisz, aby czerpiąc z ciebie, unicestwiali cię w twej doczesności istnienia.

Prawdziwa komunia to umieranie dla świata, by żyć dla wieczności, by dać życie innym. Komunia człowieka z Bogiem to przeistoczenie. O ile jest to komunia prawdziwa – nie pozorna.

Ja przyjąłem komunię z tobą i z każdym, gdy stałem się Człowiekiem. I jestem, abyś ty przyjęła komunię ze Mną. Nie tylko tę zewnętrzną, ale komunię duszy, serca, umysłu, ciała – wszystkiego, czym jesteś.

Komunia człowieka z Bogiem to miłość oblubieńcza – jedno – zmartwychwstanie do życia w Bogu (Słowo Pouczenia, nr 87).

ŚWIATŁO: Łzy i Matka Bolesnego Serca

Pierwsze łzy

19 września 1846 roku Maryja objawiła się we francuskim La Salette. Dzieci ujrzały Ją siedzącą wewnątrz promiennej kuli światła. Maryja zakrywała twarz dłońmi i płakała… Maryję z La Salette nazwano Panią Płaczącą.

Matka Bolesnego i Niepokalanego Serca

8 września 1911 roku Pan Jezus miał powiedzieć do sługi Bożej, Berty Petit:

Serce Mojej Matki ma prawo do tytułu Serca Bolesnego i chcę, aby był on wymieniany przed tytułem Niepokalanej, ponieważ ten pierwszy zdobyła mocą własnych zasług. […] Otrzymała go dzięki utożsamieniu się ze Mną we wszystkich Moich cierpieniach (…), dzięki swoim ofiarom […] poniesionym dla zbawienia ludzkości. W tym Współodkupieniu przejawia się szczególna wielkość Mojej Matki. Niech poświęcenie Bolesnemu i Niepokalanemu Sercu Maryi podźwignie Kościół i odnowi cały świat.

Otrzymane orędzie i słowa Pana Jezusa przekazała papieżowi z prośbą o ich aprobatę. W 1915 roku papież Benedykt XV wystosował apel: Módlmy się wszyscy do Bolesnego i Niepokalanego Serca Maryi […] aby uprosiła swojego Boskiego Syna o rychłe zakończenie wojny.

W tym samym roku Pan Jezus mówi jeszcze do Berty: Moja Matka doskonała jest we wszystkim, najbardziej jednak w swoim zranionym Sercu.

Misją Berty Petit było objawienie Bolesnego Serca Maryi oraz wezwanie do osobistej konsekracji temu Sercu. Jej dzieło podjęli Sercanie oraz Kamedułki z Francji. We francuskim La Seyne-sur-Mer powstało Sanktuarium Bolesnego i Niepokalanego Serca Maryi. W 2000 roku w Belgii powstało bractwo, które rozwija dzieło sługi Bożej, wysyłając na cały świat obrazki z modlitwą konsekracji Bolesnemu i Niepokalanemu Sercu Maryi.

Smutna Pani z Fatimy

W trakcie trwania procesu beatyfikacyjnego Hiacynty oraz Franciszka siostra Łucja odsłoniła głębiej ważne doświadczenie dzieci fatimskich. Powiedziała:

Ojcze, Najświętsza Dziewica jest bardzo smutna, ponieważ nikt nie zwrócił uwagi na Jej Orędzie, ani na dobre, ani na złe. […]

Powiedz im też, Ojcze, że moi kuzyni Franciszek i Hiacynta poświęcili się, ponieważ we wszystkich objawieniach Najświętszej Dziewicy zawsze widzieli ją bardzo smutną. Nigdy się do nas nie uśmiechała. Ten smutek, ta udręka, którą w Niej zauważyliśmy, przeniknęły nasze dusze. Smutek ten jest spowodowany obrazą Boga i karami, jakie grożą grzesznikom. I tak, my, dzieci, nie wiedzieliśmy, co myśleć, oprócz wymyślenia różnych sposobów modlitwy i poświęceń. […]

Moją misją jest wskazanie wszystkim, że grozi nam utrata dusz na całą wieczność, jeśli będziemy trwać w grzechu.

Coraz więcej łez

Św. Jan Paweł II powiedział: Jeżeli Maryja płacze, to znaczy, że ma do tego powody! […] Matka płacze, gdy dzieciom zagraża zło, duchowe czy fizyczne. Łzy Maryi są zawsze uczestnictwem w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą.

W japońskiej Akicie z figurki Matki Bożej łzy popłynęły 101 razy. Badania wykazały, że są to prawdziwe ludzkie łzy… Jednak to nie wszystko. Z oczu Matki Bożej płyną także krwawe łzy…

Czy nie poruszą nas łzy naszej Matki? Przez swoje łzy Maryja tak jakby mówi do nas:

Płaczę, ponieważ ludzkość nie przyjmuje Mojego macierzyńskiego zaproszenia do nawrócenia i do powrotu do Pana.

Płaczę, ponieważ dusze Moich dzieci w wielkiej liczbie potępiają się i wpadają do piekła.

Płaczę, ponieważ zbyt mało jest tych, którzy przyjmują Moje zaproszenie do modlitwy, wynagradzania, cierpienia i ofiary.

Płaczę, ponieważ mówiłam do was, a wy Mnie nie posłuchaliście. Dawałam wam cudowne znaki, a nie wierzyliście Mi. Objawiałam się wam uporczywie i stale, lecz wy nie otwarliście przede Mną drzwi waszych serc.

Czy dziecko może nie wzruszyć się, widząc łzy swojej Matki?

Matko! Chcę otrzeć Twoje łzy i pomóc Ci ratować dusze, abyś mogła wszystkie swoje dzieci przytulić do Serca i oddać Jezusowi.

WEZWANIE DNIA:

Zapraszamy cię dziś do wejścia w doświadczenie fatimskich dzieci, które wyryły sobie w sercu udrękę Maryi.

Zamknij oczy i wpatruj się w duchu w Maryję, która płacze.

Zobacz Maryję, która – jak w La Salette – siedzi z głową zatopioną w rękach i wylewa łzy…

Zobacz dziś łzy Maryi i zachowaj je w sercu oraz w pamięci.

Jeśli tak uczynisz – łzy twojej Matki staną się dla ciebie wielką duchową siłą – tak jak stało się to w przypadku dzieci z Fatimy.

ŚWIATŁO SŁOWA:

„Płacze, płacze wśród nocy,

na policzkach jej łzy,

a nikt jej nie pociesza

spośród wszystkich przyjaciół;

zdradzili ją wszyscy najbliżsi

i stali się wrogami […]

Wszyscy, co drogą zdążacie,

przyjrzyjcie się, patrzcie,

czy jest boleść podobna

do tej, co mnie przytłacza?” (Lm 1,2-12)

MAŁY WIECZERNIK MODLITWY:

Istnieją takie rodzaje wezwań i cierpień, do których może nas przygotować tylko modlitwa.

Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy.

Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce.

Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania.

Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności.

Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji.

NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”

Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji.

Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”.

DZIĘKCZYNIENIE:

Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę:

CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU

TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN.

COŚ NA POTEM: FORMACJA DUCHOWA PO AKCIE ODDANIA SIĘ – JAK TYM ŻYĆ NA CO DZIEŃ?

Różaniec siedmiu boleści

Marie-Claire Mukangango urodziła się w rodzinie katolickiej w 1961 r., jako piąte z ośmiorga dzieci. Chodziła do jednej klasy z Nathalie. Była uczennicą spontaniczną, niesforną, czasami niezdyscyplinowaną. Cieszyła się zaufaniem koleżanek. Po skończeniu szkoły w 1983 r. uzyskała dyplom nauczycielki i podjęła pracę w szkole podstawowej. Bardzo lubi swoją pracę. Od początku objawień Marie-Claire należała do najzagorzalszych przeciwniczek objawień. Nie chciała wcale o nich słyszeć i uważała Alphonsine za chorą psychicznie.

Matka Boża ukazywała się jej od 2 marca 1982 do 15 września 1982 r. Od tamtej pory Marie-Claire powtarza, że trzeba rozważać Mękę Jezusa i głęboki ból Jego Matki. Trzeba odmawiać Różaniec i koronkę do Siedmiu Boleści NMP, żeby otrzymać łaskę żalu za grzechy. Koronka do Siedmiu Boleści NMP nie jest w Kościele czymś nowym. Była kiedyś odmawiana przez niektóre zgromadzenia zakonne, jednak praktyka ta została zapomniana przez większość chrześcijan. Podczas pierwszego objawienia Maryja powiedziała: Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Nie zwracam się tylko do ciebie, lecz do wszystkich. Ludzie współcześni nie czują już tego zła, które czynią. Kiedy ktoś popełni grzech, nie przyznaje się, że źle postąpił. Proszę was, żałujcie za grzechy. Jeśli będziecie odmawiać tę koronkę, rozważając ją, będziecie mieli siłę do wzbudzenia w sobie skruchy. Dzisiaj wielu ludzi nie potrafi już prosić o przebaczenie. Ci ludzie znów krzyżują Syna Bożego. Przyszłam wam o tym przypomnieć, szczególnie tu, w Rwandzie, gdyż znajduję tu jeszcze ludzi pokornych, którzy nie są przywiązani do bogactw ani do pieniędzy.

Z książki dra Emila Neuberta Mój ideał – Jezus, Syn Maryi:

Zbawcze cierpienie

Maryja:

1. Synu mój, słuchaj i pojmij, co ci powiem. Chcę ci objaśnić naukę, która jest tym trudniejsza do zrozumienia, że ci się wydaje, iż znasz ją od dawna: nauka zbawienia przez krzyż.

Ci wszyscy, którzy się zajmują apostolstwem chrześcijańskim, wiedzą, że w odkupieniu dusz najgłówniejszą rolę gra cierpienie, że Jezus przez mękę swoją i śmierć świat wybawił;

Że musiałam zostać Matką Bolesną, aby być współodkupicielką, i że wszyscy wielcy apostołowie musieli znosić wielkie utrapienia.

Lecz gdy cierpienie ich samych nawiedza, nie pamiętają już o jego znaczeniu, dziwią się i tracą odwagę. Dla nich, tak jak dla Żydów, krzyż stał się przedmiotem zgorszenia. Czyż nie łudziliby się, myśląc, że można uczestniczyć w zbawczym posłannictwie Chrystusa, nie biorąc udziału w zbawczej Jego męce?

2. Ty patrz prosto w krzyż, który cię czeka.

Będziesz musiał sobie zadawać ciężkie ofiary. Będziesz musiał pracować, poświęcać się, trudzić i wyczerpywać w służbie dusz. Nie tylko przez kilka godzin lub kilka dni, ale dopóty, dopóki będą dusze do ratowania; nie tylko w chwilach zapału i powodzenia, ale mimo przeciwności i zniechęcenia.

Niejednokrotnie będziesz musiał obciążyć się dobrowolnym poświęceniem, będziesz

musiał siebie ofiarowywać za dusze, które chciałbyś zbawić, a im bardziej jałowe i trudniejsze wydawać ci się będą wysiłki twoje, tym więcej umartwień i pokuty będziesz musiał sobie nakładać.

3. Czy gotów jesteś przyjąć ten krzyż? Być może.

Ale spójrz, oto inny krzyż znacznie trudniejszy do zniesienia, bo go nie nakładasz sam sobie, i taki dziwny.

Intencje twoje będą niezrozumiane, zamiary wyśmiane, działalność zganiona.

Ci, którzy powinni ci pomóc, obojętni będą na twoją pracę albo spróbują zniszczyć to, coś się starał zbudować.

Ci, którzy cię powinni zachęcać, zaprą się ciebie i położą tamę rozwojowi twych przedsięwzięć apostolskich. Różne trudności robić ci będą i z radością ogłoszą, że dawno już przepowiadali twoje niepowodzenie.

Z weselem niesiesz krzyż, który sam sobie wybrałeś; godzisz się nawet z krzyżem, który ci nakłada choroba lub ubóstwo, ale nie jesteś wolny od niebezpieczeństwa zbuntowania się wobec krzyża zgotowanego ci przez ciemnotę, głupotę lub złośliwość ludzką.

A jednak ten właśnie krzyż najwięcej cnoty zbawczej zawiera.

4. Patrz na Jezusa. Czy sam sobie zadał cierpienie, którym cię zbawił? Czyż nie było to cierpienie właśnie przygotowane Mu przez ciemnotę, głupotę i złość ludzi, tych ludzi, którzy z urzędu i zawodu powinni Mu byli pomagać w dziele odkupienia swego narodu?

5. Nie dziw się, jeżeli zły duch przykłada się do zniszczenia twoich przedsięwzięć.

Na mnie napada, napadając moich żołnierzy. Zachowaj pełną ufność i odwagę.

Tym większa będzie jego porażka: starłam głowę jego i zawsze ścierać ją będę.

6. Zważ jednak, że cierpienie nie jest zbawcze samo z siebie, jest nim tylko w łączności z Jezusem.

Z cierpieniem twoim jest tak, jak z twoją osobą: sam z siebie jesteś tylko biednym grzesznikiem. Złączony z Jezusem masz udział w naturze Boskiej. Podobnie samo cierpienie jest jałowe i dopiero złączone z cierpieniem Jezusa uczestniczy w Boskiej jego skuteczności.

7. Kiedy cierpienie cię nawiedza w twej pracy apostolskiej, przytul się do mnie bliżej.

Razem wejdziemy na Kalwarię. Tam, pod krzyżem Zbawiciela pojmiesz nieskończoną wartość cierpienia, które wprawiało cię w zamieszanie i przygniatało swym ciężarem.

Nawet cierpienie, zgotowane ci przez głupotę lub złość ludzką, słodkie ci się stanie.

Zobaczysz w nim już nie ludzi, którzy ci je zadają, ale Jezusa i Matkę swoją, którzy cię zapraszają do udziału w swym zbawczym posłannictwie, jak też i dusze, które ci ono ratować pozwala.

8. W surową naukę wtajemniczam cię, dziecko moje, ale jest to nauka wiary, miłości i

zwycięstwa.

Czyżbym za wiele spodziewała się po tobie, myśląc, że potrafisz ją pojąć?

Wierny:

O Matko, znasz moją słabość i obawę przed cierpieniem, ale znasz także moje pragnienie kochania Cię i pomagania Ci w twoim zadaniu.

Wspomożesz mnie, kiedy cierpienie na mnie spadnie, a wtedy potrafię cierpieć, ile zechcesz, dlatego że tak chcesz, i bez względu na to, ile mnie to kosztować będzie.

Nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Łk 21, 28bc

Kres jest tak niewidzialny, jak początek. Wszechświat wyłonił się ze Słowa i do Słowa powraca. (…) Nadzy przychodzimy na świat i nadzy wracamy do ziemi, z której zostaliśmy wzięci. św. Jan Paweł II (Tryptyk Rzymski)

Kiedyś te wszystkie wizje i przepowiednie końca świata budziły we mnie lęk i przerażenie. Teraz, kiedy rozmyślam o apokalipsie, te obrazy już nie są takie straszne, bo przecież Pan Jezus powiedział, że to wszystko musi się stać. Ogarnia mnie jednak smutek i żal nad tymi, co na własną prośbę ograbiają się z możliwości zbawienia. Nad tymi, co przez swój upór, przez swoje głupie, bezsensowne decyzje czy wypaczone pojęcie wolności, sami idą na zatracenie i jeszcze ciągną na dno tych, co im zaufali… O mój Boże… coraz więcej biednych dusz zmierza ku unicestwieniu, ku samozagładzie, ku wiecznemu potępieniu…

Jakże ważna jest modlitwa za tych co błądzą! Pewnie każdy z nas ma w swoim otoczeniu, bliższym lub dalszym, osoby, które bardzo oddaliły się od Pana Boga, które żyją w grzechu, które może i widzą swoją nikczemność, ale nie mają siły z nią zawalczyć, bo zły jak już dopadnie, to omota lepką pajęczyną przeróżnych kłamstw i przeinaczy wszystko, no i tak łatwo nie zrezygnuje ze swojej zdobyczy…

Dlatego wołajmy nieustannie w modlitwie za tymi naszymi zagubionymi owieczkami i krnąbrnymi baranami, aby Dobry Bóg w swym nieograniczonym i niezgłębionym Miłosierdziu, udzielił im łaski skruchy i nawrócenia.

Niech te ostatnie dni roku liturgicznego będą też zachętą do refleksji nad własnym życiem, nad lepszymi i gorszymi koncepcjami, wyborami i działaniami.

Spieszmy się kochać ludzi, póki jest jeszcze czas. Spieszmy się rozpoznawać Chrystusa w każdym pogubionym, uzależnionym, chorym, czy osamotnionym człowieku, by i On mógł nas rozpoznać gdy przyjdzie ponownie w wielkiej mocy i chwale 😇💖

Błogosławionego dnia 💓+

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi” (Rz 14, 9). Wniebowstąpienie Chrystusa oznacza Jego uczestnictwo, razem z człowieczeństwem, w mocy i władzy samego Boga. Jezus Chrystus jest Panem i dlatego posiada wszelką władzę w niebie i na ziemi. Jest On “ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem”, ponieważ Ojciec “wszystko poddał pod Jego stopy” (Ef 1, 20-22). Chrystus jest Panem wszechświata i historii. W Nim historia człowieka, a nawet całe stworzenie osiąga swoją “rekapitulację”, Swoje transcendentne wypełnienie.

Chrystus jako Pan jest także Głową Kościoła, który jest Jego Ciałem. Wyniesiony do nieba i uwielbiony, po wypełnieniu w ten sposób do końca swojego posłania, pozostaje On na ziemi w swoim Kościele… “Kościół, czyli Królestwo Chrystusowe, już teraz obecne w tajemnicy”, “stanowi zalążek oraz zaczątek tego Królestwa na ziemi”. Od Wniebowstąpienia zamysł Boży wchodzi w swoje spełnienie. Jesteśmy już w “ostatniej godzinie” (1 J 2, 18)…

Królestwo Chrystusa, obecne już w Jego Kościele, nie jest jeszcze całkowicie wypełnione “z wielką mocą i chwałą” (Łk 21, 27) przez przyjście Króla na ziemię. W Królestwo to uderzają jeszcze złe moce, nawet jeśli zostały one zwyciężone u podstaw przez Paschę Chrystusa; do chwili, gdy wszystko zostanie Mu poddane. “Dopóki jednak nie powstaną nowe niebiosa i nowa ziemia, w których sprawiedliwość mieszka, Kościół pielgrzymujący, w swoich sakramentach i instytucjach, które należą do obecnego wieku, posiada postać tego przemijającego świata i żyje pośród stworzeń, które wzdychają dotąd w bólach porodu i oczekują objawienia synów Bożych”. Dlatego chrześcijanie modlą się, szczególnie podczas Eucharystii, by przyspieszyć powrót Chrystusa, mówiąc do Niego: “Przyjdź, Panie!”

Źródło: §668 – 671

Autor: Św. Teodor Studyta (759-826), mnich z Konstantynopola

Dlaczego nie przytomniejecie (por. 2Tm 2,26) i popadacie w rozpacz? Dlaczego nie biegniecie i się ociągacie? Tak, tak, pytam się was, umiłowani! Widzisz to, śmierć na pewno przyjdzie po ciebie, nawet nie możesz być pewien, że dożyjesz wieczora, a niezawodnie umrzesz jutro.

Jaka będzie twoja radość, jak bardzo będzie wielka, kiedy wyjdziesz z tego świata i zamieszkasz w niebieskich rejonach, w Bogu, w niedostępnym świetle (por. 1Tm 6,16), w dniu, który nie zna zmierzchu, w niewysłowionym szczęściu, w niepojętej chwale, w przybytkach świętych, w przedsionkach Pańskich (por. Ps 84,3), w kościele pierworodnych (por. Hbr 12,23), na łonie Abrahama (por. Łk 16,22), w raju wszelkiego piękna i cnoty, w oblubieńczej komnacie, nieuczynionej ludzką ręką, w niewidzialnych dobrach, w niewyobrażalności naszych dążeń, w niewymowności naszych pragnień, w chórach anielskich, w zgromadzeniu proroków, w apoteozie apostołów, w pałacach króla niebieskiego, w mieście Boga Jakuba (por. Iz 2,3). Kogo tam ujrzysz? Jacy oni będą? Pani świata i matka Boga, naszego Pana, bezcielesne moce, dostojności, cherubinowie i serafinowie, armie i zgromadzenia kapłanów i świętych, zastępy, których nie można nazwać, i które nie mają nazwy, mieszkańcy tych miejsc i wreszcie sama błogosławiona i czysta Trójca.

Czy to cię nie zachwyca, mój bracie? Tak umocniony, nawet jeśli cię ćwiartują, czujesz rany? Co takiego? Z powodu małej trudności, ciosu, kary, pragnienia czy ograniczenia w pożywieniu mielibyśmy popaść w przygnębienie? Żadną miarą! W ten sposób zatem Chrystus, nasz Bóg, was zachowa, umiłowane dzieci i sprawi, że do waszych serc przeniknie moje skromne napomnienie. On wasze serca umocni, oświeci i uświęci.

Źródło: Katecheza 25 (© Evangelizo.org)

Autor: Homilia grecka z 4 wieku

Czym jest przyjście Chrystusa? Wyzwoleniem z niewolnictwa i odrzuceniem dawnego przymusu, początkiem wolności i łaską adopcji, źródłem odpuszczenia grzechów i życiem prawdziwie nieśmiertelnym dla wszystkich. Kiedy Słowo Boże, widząc nas z wysoka, styranizowanych śmiercią, niszczejących, związanych więzami upadku, kroczących drogą bez powrotu, przybyło przybrać naturę Adama, pierwszego człowieka, według zamiaru Ojca. Nie powierzył aniołom ani archaniołom zadania naszego zbawienia, ale sam stanął do walki za nas, posłuszny rozkazom Ojca… Zbierając i gromadząc w sobie wielkość boskości, przybył z miarą, jaką zechciał…; dzięki mocy Ojca nie stracił tego, co miał przedtem, ale, biorąc to, czego nie miał, przybył taki, jakby miał się poddać granicom…

Zobacz, że jest Panem: „Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej prawicy! (Ps 110,1)”. Zobacz, że jest Synem: „On będzie wołał do Mnie: «Ty jesteś moim Ojcem, a Ja go ustanowię pierworodnym» (Ps 89,27-28)”… Zobacz także, że jest Bogiem: „Ludzie o rosłej postawie, przejdą do ciebie i będą twoimi, na twarz przed tobą będą upadać i mówić do ciebie błagalnie: «Tylko w tobie jest Bóg, i nie ma innego» (Iz 45,14)”. Zobacz, że jest przedwiecznym królem: „Berło Twego królestwa – berło sprawiedliwe… Bóg, twój Bóg, namaścił ciebie olejkiem radości” (Ps 45,7-9). Zobacz, że jest Panem mocy: „Któż jest tym Królem chwały? Pan, dzielny i potężny” (Ps 24,8). Zobacz, że jest przedwiecznym arcykapłanem: „Tyś Kapłanem na wieki” (Ps 110,4). Ale jeśli jest Panem i Bogiem, Synem królewskim, Panem i przedwiecznym arcykapłanem, kiedy zechciał, „stał się także człowiekiem, kto to zgłębi?” (Jr 17,9 LXX)…To jako Bóg i człowiek ten wielki Jezus przybył do nas… Przybrał nasze mizerne ciało i śmierć…, pielęgnował nasze ciała ze względu na ich ułomności, uzdrowił swoją mocą każdą z naszych chorób, aby wypełniło się słowo: „Ja, Pan… ująłem Cię za rękę i ukształtowałem… Ja, któremu na imię jest Jahwe… Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć… Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?” (Iz 42,6; 1Kor 15,26.55).

Źródło: Na Świętą Paschę 44-48; PG 59, 743; SC 27 (inspirowana zaginioną homilią Hipolita) (© Evangelizo.org)

O co proszę? O dogłębne zaufanie Jezusowi w chwilach trwogi i bezradności.

Wsłucham się w Jezusa, który przygotowuje mnie na czasy przyszłe. Chce mi udzielić mądrości i siły duchowej, abym nauczył się trwać przy Nim pośród zmiennych losów życia.

Obraz spustoszenia i zdeptania potężnej Jerozolimy, dumy każdego Żyda, przypomina mi, że poza Bogiem wszystko jest kruche i nietrwałe (ww. 20-24). Oddam Mu moje „najdroższe skarby” i powiem: „Poza Tobą nie ma dla mnie dobra”.

Jezus zapowiada, że cokolwiek się wydarzy, „czasy pogan przeminą” (w. 24). Mam uchwycić się nadziei. Cierpienie, doświadczenia nie są ostatnim zwiastunem w moim życiu. Co mogę powiedzieć o moim doświadczeniu nadziei pośród trudnej codzienności?

Zaproszę Jezusa do wszystkich miejsc spustoszonych i zdeptanych w moim życiu. Powiem o swoim bólu, o zwątpieniach. Oddam Mu je.

Wsłucham się w przejmujące słowa Jezusa o trwodze i bezradności ludzi, którzy mdleją ze strachu przed nawałnicami (ww. 25-26). Czy obecnie w moim życiu nie doświadczam podobnych przeżyć? Co jest moją największą nawałnicą i największym lękiem?

Zatrzymam się dłużej przy obrazie „Syna Człowieczego nadchodzącego w obłoku” (w. 27). Usłyszę słowa Jezusa: „Nabierz ducha i podnieść głowę, ponieważ zbliża się twoje odkupienie” (w. 28). Już teraz powierzę Mu siebie, abym był gotowy na dzień Jego przyjścia.

Dobiega końca rok liturgiczny. Oddam Jezusowi każdą chwilę roku, w której doświadczałem Jego przychodzenia na modlitwie, w sakramentach, w liturgii, w słowie. Będę powtarzał dzisiaj: „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator

DZIEŃ 20

https://oddanie33.pl/dzien-20/video

„ABY ICH RATOWAĆ”

Przed rozpoczęciem rozważania:

Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań.

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, przyjdź,

oświeć mrok umysłu,

porusz moje serce,

pokaż drogę do Jezusa,

pomóż pełnić wolę Ojca,

Duchu Święty, przyjdź.

Maryjo, któraś najpełniej

przyjęła słowo Boże,

prowadź mnie.

Duchu Święty, przyjdź!

Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi    

Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją,        

zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię

w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi:

opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają,

strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi,         

wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi,

abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej Niepokalanego Serca, które jest dla nas wielkim darem

Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

ROZWAŻANIE DNIA: „ABY ICH RATOWAĆ”

Oczyma dziecka

„Aby ich ratować”  te trzy proste słowa rzucają ważne światło na wszelkie „objawienia maryjne”.

Czasami mamy z takimi objawieniami pewien problem.

Wyrażamy to przez wątpliwości, opór, a czasem nawet krytykę.

Możemy mieć ku temu różne powody.

Spróbujmy jednak spojrzeć na to w pełnej prostocie, którą tak bardzo kocha Bóg.

Spójrzmy na objawienia maryjne oczyma dziecka.

Oto Matka, która kontaktuje się i rozmawia ze swoimi dziećmi.

NAJBARDZIEJ NATURALNA RZECZ NA ŚWIECIE.

Dzieci są w niebezpieczeństwie.

Co zrobi dobra mama?

Interweniuje, reaguje, podejmuje działania i próby ratowania swoich pociech.

TAK DZIAŁA MIŁOŚĆ.

Objawienia maryjne objawiają nam Miłość Boga.

Z Miłości Boga Maryja stała się naszą Matką.

To Miłość Boga stworzyła i uzdolniła Maryję do tego, aby tą Miłością mogła objąć każdego człowieka na ziemi.

Z Miłości Boga Maryja przychodzi do nas w swoich objawieniach.

Z Miłości Boga rozmawia z nami i ratuje nas.

Miłość ci wszystko wyjaśni – mawiał Jan Paweł II.

Oddać się to znaczy pozwolić Bogu działać.

Zbawienie, ocalenie, ratunek – to wszystko JEST ŁASKĄ.

Przyjęcie łaski zależy jednak od wolnej woli człowieka.

Zależy od naszej zgody.

„Zbawiać” to znaczy „dawać miejsce Bogu”. Mówił o tym biskup Edward Dajczak podczas jednej z homilii wygłoszonej w Częstochowie:

„Zbawcze posłannictwo Kościoła we współczesnym świecie nie ma polegać na wykonywaniu gigantycznych dzieł, na wymyślaniu ich. Wielkie rzeczy czyni Wszechmocny, nie my. Nasza postawa uczniów Jezusa i całej Wspólnoty Kościoła musi być najpierw dawaniem miejsca Bogu. Zbawiać to dawać miejsce. Maryja pokazała nam, jak można realizować dzieło Boga. Bóg skierował do Niej Słowo, ale decyzja była Jej. Dobrowolna zgoda Maryi uczyniła z Niej największą błogosławioną wszystkich czasów”.

Maryja jest naszym RATUNKIEM, ponieważ CAŁA ODDAŁA SIĘ BOGU, pozwalając, aby WSZECHMOCNY czynił przez Nią wielkie rzeczy.

Całkowite oddanie się Maryi ma między innymi takie dwa ważne skutki:

  • Po pierwsze Maryja staje się gwarancją naszego bezpieczeństwa. Jest to gwarancja pewna i niezawodna, ponieważ gwarancja Maryi opiera się na Bogu i jego Słowie.
  • Drugim skutkiem naszego całkowitego oddania się Matce Bożej jest to, że stajemy się tak jak Ona narzędziami ratowania dusz.

Dlaczego całkowite oddanie jest aż tak ważne?

Ponieważ Maryja może w pełni ochronić i otoczyć opieką TYLKO TO, CO ZOSTAŁO JEJ ODDANE. Tak działa Miłość – nic nie dzieje się pod przymusem.

Wszechmocny, kochający Ojciec Niebieski pragnie uratować wszystkich, i czyni to przez Maryję, oraz tych, którzy Jej się całkowicie oddali.

Dlaczego?

Ponieważ Maryja oraz Jej dzieci – przez CAŁKOWITE ODDANIE pozwalają Bogu działać.

Dają Bogu miejsce. CAŁE MIEJSCE. CAŁYCH SIEBIE.

W swoich dziennikach Alicja Lenczewska zapisuje takie oto słowa Pana Jezusa:

Twoje oddanie jest kluczem do twojej wolności we Mnie, do Mojego czynienia wielkich rzeczy przez ciebie jako Moje narzędzie i Moją umiłowaną oblubienicę. (…)

Twoje oddanie jest potęgą, jaką Ja w tobie jestem. Uwierz w to, raduj się i bądź pewna, że spełni się wszystko, co ci powiedziałem.

(Słowo Pouczenia, nr 476)

Czy można sobie wyobrazić coś piękniejszego niż zaproszenie, abyśmy stali się uczestnikami Bożego planu ratowania dusz naszych braci i sióstr?

LEKTURA DUCHOWA:

1. Z TRAKTATU ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNION DE MONTFORT:

To nabożeństwo przynosi wielkie dobra bliźniemu.

Siódmy powód. To, co nas powinno bardziej jeszcze zachęcić do praktykowania owego nabożeństwa, to wielkie korzyści, jakie nasi bliźni z niego czerpią. Przez nabożeństwo to bowiem ćwiczymy się bardzo skutecznie w miłości bliźniego, oddając przez ręce Maryi naszym bliźnim to, co mamy najdroższego, co stanowi wartość wynagradzającą i wstawienniczą wszystkich naszych dobrych uczynków, nie wyłączając najmniejszego nawet przebłysku dobrej myśli lub najdrobniejszego cierpienia. Godzimy się na to, aby wszystkie zdobyte przez nas, również w przyszłości, do śmierci, zadośćuczynienia poświęcone były – według woli Najświętszej Dziewicy – dla nawrócenia grzeszników albo wybawienia dusz z czyśćca.

Czyż nie jest to doskonała miłość bliźniego? Czy nie tak powinien postępować prawdziwy uczeń Chrystusa, którego po miłości bliźniego się poznaje? Czyż nie jest to doskonały środek nawracania grzeszników – bez obawy narażania się na niebezpieczeństwo próżności – i wybawiania dusz z czyśćca, przy czym nie robi się prawie nic ponad to, co każdy w swym stanie czynić powinien?

[…] Trzeba tu zdać sobie sprawę z tego, jak wielkim dobrem jest nawrócenie grzesznika albo wybawienie duszy z czyśćca. Jest to dobro nieskończone, większe niż stworzenie nieba i ziemi, ponieważ przez to pozwalamy duszy posiąść Boga. Gdybyśmy za pomocą tej praktyki w całym naszym życiu uwolnili z czyśćca choćby jedną duszę lub nawrócili tylko jednego grzesznika, nie wystarczyłoby to, by zachęcić każdego prawdziwie miłosiernego człowieka do praktykowania tego nabożeństwa?

Należy jednak zauważyć, że nasze dobre uczynki dzięki przejściu przez ręce Maryi nabierają większej czystości, a tym samym większej zasługi oraz wartości zadość czyniącej i wstawienniczej. Gdy idzie o pocieszenie dusz w czyśćcu lub o nawrócenie grzeszników, są one skuteczniejsze, niż gdyby nie przechodziły przez dziewicze i szczodre ręce Maryi. Ten niewielki dar, który dajemy przez Najświętszą Dziewicę dobrowolnie i z bezinteresownej miłości, staje się w rzeczywistości dobrem tak potężnym, że uśmierza gniew Boga i sprowadza Jego miłosierdzie. I, być może, w chwili śmierci okaże się, iż osoby bardzo tej praktyce wierne w taki sposób uwolniły niejedną duszę z czyśćca, nawróciły niejednego grzesznika, choć niby spełniały tylko najprostsze obowiązki związane ze swym stanem życia. Jakaż stąd radość na sądzie Bożym! Jaka chwała w wieczności! (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 171–172)

2. Z książki dra Emila Neuberta Mój ideał – Jezus, Syn Maryi:

Modlitwa apostolska

Maryja:

1. Synu mój, czy wiesz, że nie ma takiego położenia, w którym byś nie rozporządzał bronią apostolską najwyższej skuteczności, tj. modlitwą?

Wierzysz zapewne, że można pracować nad zbawieniem dusz przez modlitwy, tak jak i przez głoszenie słowa Bożego. Przyznajesz, że modlitwa jest pocieszającym zastępstwem działania dla starców, dla kalek i dla wszystkich, którzy nie mogą oddawać się zewnętrznym czynom gorliwości.

Nie rozumiesz jednak jeszcze apostolskiej skuteczności modlitwy!

2. Modlitwa nie jest środkiem zastępczym bezpośredniego działania; ona jest bronią apostolską, której skuteczność o niebo przewyższa wszelką działalność zewnętrzną.

Jezus przez trzy lata nauczał; przedtem zaś modlił się przez lat trzydzieści, a przez trzy lata swojego apostolstwa zewnętrznego nie tylko noce spędzał na modlitwie, ale ciągle w głębi duszy z Ojcem rozmawiał, jednocześnie słowem nauczając ludzi.

 Współdziałałam z Nim w odkupieniu świata. Nie głosiłam nauk, nie kierowałam Kościołem, nie działałam cudów, ale się modliłam i cierpiałam.

 I Św. Józef modlił się i cierpiał jak ja i jakkolwiek księgi nie przechowały ani jednego jego słowa, zrobił więcej dla nawracania ludzi niż św. Jan, św. Piotr i św. Paweł.

Badaj życie ludzi oddających się pracy apostolskiej: wszyscy, którzy mnóstwo dusz nawrócili, byli ludźmi modlitwy.

 3. Biada apostołowi nie modlącemu się! Jako miedź brzęcząca i cymbał brzmiący poświęca się, męczy i może upada, nie czyniąc nic dobrego dla dusz. A jeżeli praca jego zdaje się wydawać owoce zbawienia, to zawdzięcza je błagalnym modłom nie znanej mu i nie znającej siebie duszy; on nie otrzyma za nie żadnej nagrody.

 4. Czyż nie widzisz, że inaczej być nie może? Albowiem nawrócenie, uświęcenie lub zbawienie duszy jest dziełem nadprzyrodzonym. Jakże można samą naturą zrobić rzecz nadnaturalną? Nadprzyrodzoność jest owocem, a łaska – owocem modlitwy. Im więcej przyłożymy modlitw, tym więcej dokonamy dzieł nadprzyrodzonych.

 5. Bóg żąda czynów tam, gdzie są one możliwe, tak jak chce znaków widzialnych dla zesłania łaski sakramentalnej. Ale tak jak wszystkie wody oceanu nie zdołają same przez się oczyścić duszy dziecka, podobnie wszystkie czyny zewnętrzne nie mogą nawrócić ani uświęcić jednego człowieka.

 Słowa sakramentalne muszą towarzyszyć polaniu wodą czoła niemowlęcia; modlitwa apostoła musi się łączyć z pracą jego zewnętrzną.

 Modlitwa może nawet zupełnie zastąpić działalność zewnętrzną tam, gdzie ta jest niemożliwa, podobnie jak chrzest pragnienia może zastąpić chrzest wody tam, gdzie ten nie jest możliwy.

 6. Czyż Bóg nie jest wszechmocny? Czyż nie rozporządza mnóstwem sposobów, aby do dusz doprowadzić łaskę zbawienia? Może dać cudowną skuteczność najprostszemu powiedzeniu. Może w słowie posłyszanym lub przeczytanym, a czasem źle zrozumianym, w nieszczęściu nagłym, w najzwyczajniejszym zdarzeniu pozwolić nam znaleźć naukę, która objaśnia, wzrusza i nawraca. Może posługiwać się nawet nieprzyjaciółmi swymi dla wykonania miłosiernych swych zamiarów. Prorok Balaam wysłany został, ażeby Izraelitów przekląć, a zamiast przekleństw wygłosił błogosławieństwa. Apostolstwu nie tyle brakuje czynów, ile apostolskiej modlitwy.

 7. Czy zrozumiałeś tę naukę?

Jeżeli tak, to powiedz, czy usiłujesz apostołować więcej modlitwą niż zewnętrznymi czynami? Czy pamiętasz modlić się co dzień w celach apostolskich?

Kiedy chcesz jaką duszę zdobyć, namyślasz się nad tym, co masz zrobić i co powiedzieć – i słusznie; ale czy się przykładasz jeszcze bardziej do modlitwy? I czy się spodziewasz powodzenia więcej od Boga, do którego się modlisz niż od własnej zręczności i mocy przekonywania?

 8. Módl się, módl się i ucz się mnożyć modlitwy za nawrócenie i uświęcenie dusz.

Do każdej modlitwy i do każdej Komunii Św. dodaj intencję apostolską.

Zamieniaj w modlitwy czyny i cierpienia swoje, ofiarując je Bogu przez moje ręce na poszczególne cele wedle moich intencji.

A do tego dodaj ofiarę wszystkich Mszy Św., które się odprawiają w ciągu dnia na całym świecie.

 9. Módl się za rodziców i wszystkich ci drogich.

Módl się za Kościół Św., za Ojca Św., za biskupów, kapłanów i za wszystkich misjonarzy i apostołów.

Módl się w szczególności za tych, którzy tak jak ty skupili się pod moim sztandarem, aby przyśpieszyć nadejście królestwa Jezusowego przez nastanie królestwa mojego.

Módl się za tych, którym starałeś się uczynić dobrze, aby dobro to było trwałe.

Módl się za tych, którym powinieneś był dobrze czynić, aby modlitwa twoja naprawiła to niedbalstwo.

Módl się za tych, których spotkasz w ciągu dnia, abyś uczynił im tyle dobrego, ile uczynić było ci przeznaczone.

10. Módl się przed czynem, ażeby Bóg łaskawy zesłał nam zupełne powodzenie. Módl się, kiedy przypuszczasz, że przedsięwzięcie będzie trudne, ażeby modlitwa wspomagała twoją bezsilność. Módl się, kiedy ci się ono łatwe wydaje, z obawy abyś, opierając się na własnej naturalnej zręczności, nie wydał żadnego nadprzyrodzonego owocu.

Módl się, wykonując czyn, ażeby Bóg działał dalej przez ciebie.

Módl się po spełnieniu czynu, żeby Bogu podziękować w razie powodzenia, albo żeby zamierzone dobro osiągnięte zostało nawet wtedy, kiedy się zdaje, że ci się nie udało; wiedz bowiem, że im więcej cię Bóg do modlitwy przynagla, tym więcej chce ci zesłać powodzenia.

Módl się i nie przestawaj się modlić, a dokonasz cudów przeze mnie i dla mnie.

ŚWIATŁO: Fatima oraz Rodzina Serca Miłości Ukrzyżowanej

Siostra Łucja mówi nam:

Bóg jest jedynym, który może nas uratować. Chce to uczynić za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi, naszej Niebieskiej Matki, która jest taka dobra!

„Aby ich ratować”

Słowa „aby ich ratować” Matka Boża wypowiada po udzieleniu trojgu pastuszkom wizji piekła. Papież Benedykt XVI komentuje: Przez jedną straszną chwilę dzieci doświadczyły wizji piekła. Widziały upadek „dusz biednych grzeszników”. Z kolei zostaje im powiedziane, dlaczego wystawiono je na to przeżycie: „Aby ich ratować” – ukazać im drogę zbawienia. Przychodzą tu na myśl słowa z Pierwszego Listu św. Piotra: „cel waszej wiary – zbawienie dusz” (1,9). Jako droga do tego celu wskazany zostaje […] kult Niepokalanego Serca Maryi.

„Nie mają bowiem nikogo…”

19 sierpnia 1917 roku Matka Boża wypowiada jedne z najbardziej niezwykłych słów. Słowa te rzucają wielkie i niespodziewane światło na temat ratowania dusz. Maryja mówi:

Módlcie się, módlcie się dużo i składajcie ofiary za grzeszników, bo wielu idzie do piekła. Nie mają bowiem NIKOGO, kto by się za nich modlił i ofiarowywał.

Zadziwiające jest to, że mówiąc o przyczynie potępienia – Maryja nie skupia się na grzechu.

Oczekiwalibyśmy raczej innych słów Matki Bożej. Byłoby dla nas łatwiej, gdyby Maryja powiedziała: Wielu idzie do piekła, ponieważ trwają w grzechach ciężkich albo: Wielu idzie do piekła, ponieważ nie chcą się nawrócić i prosić o wybaczenie. Ale Maryja tego nie mówi. Mówi, że idą do piekła, ponieważ: Nie mają nikogo, kto by się za nich modlił i ofiarowywał.

Czy rozumiemy wagę i znaczenie tych słów?

Mówią nam one, że MODLITWA I OFIARA są kluczem do ratowania dusz.

Że modlitwa i ofiara mogą przełamać grzech i opór najzatwardzialszych serc.

Słowa Matki Bożej mówią – o zgrozo! – że grzesznicy giną z powodu braku naszych modlitw oraz ofiar!

Dzieci z Fatimy nie tylko to zrozumiały, ale w sposób niezwykle radykalny żyły tym na co dzień. Podobnie jak Tereska od Dzieciątka Jezus – nie marnowały żadnej okazji do złożenia Bogu ofiary umartwienia lub cierpienia za grzeszników.

Ratować dusze jak dzieci z Fatimy

Dzieci z Fatimy pozwoliły się całkowicie przeniknąć pragnieniu ratowania dusz.

Przykładem może być mała Hiacynta. Siostra Łucja pisze w swoich wspomnieniach:

Po zakończeniu widzeń Hiacynta była całkowicie opanowana pragnieniem ratowania grzeszników. Chciała ich uchronić od kary potępienia w piekle, bo wizja piekła zrobiła na niej ogromne wrażenie. Hiacynta siadała często na ziemi lub na jakimś kamieniu i w zamyśleniu mówiła: „O piekło! Piekło! Jakże mi żal dusz, które tam idą!”. Wiele razy mała pasterka powtarzała pokorne błaganie, którego nauczyła nas Matka Boża. Drżąc cała, klękała, składała ręce i mówiła: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”.

Krótko przed śmiercią mała Hiacynta powiedziała: Obym mogła przelać w serca wszystkich ten ogień, który noszę w sobie, który mnie spala i powoduje, że tak bardzo kocham Serce Jezusa i Serce Maryi.

O tak, mała Hiacynto! Obyś przelała w nas ten ogień, który płonie w Twoim sercu…

Rodzina Serca Miłości Ukrzyżowanej

W pierwszej połowie XX wieku Pan Jezus wzbudził w Polsce wspólnotę, której przekazał wiele cennych świateł dotyczących ratowania dusz oraz życia w pełnym oddaniu się Matce Bożej. Duchowość wspólnoty została zawarta w tzw. „dialogach”, które Pan Jezus prowadził z ich założycielką – Ludmiłą Krakowiecką. Wspólnota została zatwierdzona prawem kościelnym i nazwana Rodziną Serca Miłości Ukrzyżowanej. Ojcami duchowymi tej Rodziny byli wybitni polscy kapłani – ks. Marian Piątkowski oraz ks. Aleksander Woźny.

W 1949 roku Ludmiła Krakowiecka spisała Boże obietnice dla osób, które będą żyć jej duchem:

To Dzieło na wskroś wynagradzające, zdobywcze, wyrywające miliony dusz piekłu i szatanowi. Cierpieć będziecie wszyscy i zdobywać mi dusze. […] Nie było dotąd, odkąd ziemia istnieje, większego dzieła miłości, nie było zarazem większej nędzy oddanej na usługi Boga, by przez nią działał pewnie, swobodnie i na ślepo.

13 lipca 1956 roku Ludmiła zapisała słowa, które miała jej podyktować Matka Boża:

W życiu każdego człowieka na ziemi tak się kończy – niby cień przemija – i ziemia się skończy i przeminie – tylko dusze żyją wiecznie. I warto tu żyć tylko po to, by je ocalić i warto dlatego wycierpieć wszystko, wszystko za dusze – więc zgódźcie się cierpieć za nie. Nie tylko cierpieć, ale całe życie oddać za wszystkie dusze, abym każdą mogła po śmierci przytulić do Serca i oddać Jezusowi na wieczność całą; i możecie to zrobić, naprawdę uratować wszystkie dusze, jeżeli naprawdę całe swoje życie złożycie w Moje ręce bez zastrzeżeń, biernie, bez sprzeciwu i z radością – Mnie, bo Jezus chce, bym was wychowywała i od dziś was wychowywać będę. Będziecie gwardią honorową Mojego Niepokalanego Serca.

Każdy, kto pragnie żyć pełnią oddania się Matce Bożej i chce wejść na fatimską drogę wydania samego siebie za dusze, aby je ratować – znajdzie w tej Rodzinie oraz jej duchowości bezcenne wsparcie i jasną, wytyczoną Krwią Zbawiciela ścieżkę.

WEZWANIE DNIA:

Bóg ratuje dusze przez Maryję, a Maryja może się najpełniej posługiwać tymi, którzy Jej się oddadzą. Wśród nich szczególnie ważną rolę pełnią kapłani. Przez kapłana, który jest Jej oddany – Maryja uratuje najwięcej dusz. Jeśli tego nie rozumiesz, przypomnij sobie św. ojca Pio, św. Jana Bosko, Maksymiliana Kolbe czy Jana Pawła II.

Dlatego szczególnie ważna jest modlitwa w tej intencji, aby kapłani oddawali się całkowicie Panu Jezusowi – przez Maryję. W tym celu powstało dzieło „Modlitwa za kapłana”.

Odmów dziś tę krótką modlitwę, wstawiając w miejsce imienia – imię kapłana, którego znasz:

Duchu Święty, który wzbudziłeś we mnie pragnienie

wstawiania się za kapłanem ………………………………….

u stóp Maryi, Królowej Kapłanów,

pokornie proszę dla Niego o dar pobożności i gorliwości apostolskiej.

Wzbudź w Nim pragnienie całkowitego oddania się Jezusowi przez Maryję.

Spójrz, Maryj,o łaskawie na księdza……………………………………..,

by Tobie poddany wiernie służył Kościołowi i Ojczyźnie.

Królowo Kapłanów, módl się za nami.

Ojcze nasz x1, Zdrowaś Maryjo x1, Chwała Ojcu x1.

Odmówienie tej modlitwy zajmuje około dwóch minut.

Obecnie modlą się nią codziennie w Polsce już ponad 23 tysiące osób.

Może chcesz do nich dołączyć?

Owoce tej modlitwy są niesamowite – bardzo wielu kapłanów oddaje się Matce Bożej.

Jeśli chcesz dołączyć do modlących się, przepisz tę modlitwę i wpisz imię kapłana, za którego chcesz się modlić.

Możesz też podjąć się modlitwy przez stronę internetową dzieła:

  1. Wejdź na stronę: www.modlitwazakaplana.pl.
  2. Kliknij zakładkę: „CHCĘ SIĘ MODLIĆ”.
  3. Wpisz swoje imię oraz kliknij: „ZAPISZ”.
  4. Zapisz imię kapłana, które zostanie dla ciebie wyświetlone.
  5. Pobierz obrazek z ikoną Matki Boskiej Kapłańskiej oraz modlitwą za kapłana.
  6. Zapraszamy też na profil dzieła na FB: https://www.facebook.com/modlitwazakaplana/

Dziś o wielu kapłanach można powiedzieć to samo, co powiedziała Matka Boża o grzesznikach: „Nie mają nikogo, kto by się za nich modlił i ofiarowywał”.

Jednak razem możemy to zmienić.

ŚWIATŁO SŁOWA:

„Wstała i ona i zaczęli się modlić i błagać,

aby dostąpić ocalenia” (Tb 8,5)

MAŁY WIECZERNIK MODLITWY:

Łaska jest owocem modlitwy. Wszystko jest łaską. Wszystko jest owocem modlitwy.

Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy.

Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce.

Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania.

Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności.

Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji.

NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”

Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji.

Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”.

DZIĘKCZYNIENIE:

Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę:

CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU

TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN.

Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić. Łk 21, 14-15

Szczęście osiąga się przez ofiarę. św. Jan Paweł II

Kiedy naprawdę zaufasz Panu Bogu, kiedy szczerze – nie stawiając żadnych wymagań, barier, ani granic – zaprosisz Ducha Świętego i pozwolisz Jemu działać, to żaden lęk, bezradność, niemoc czy poczucie niezrozumienia nie będzie Ci doskwierać. Przecież Pan Jezus nieustannie zapewnia, że błogosławieni ci, którzy Jemu ufają.

Nie martw się, Pan Bóg o każdej porze dnia i nocy troszczy się, aby nawet włos z Twojej głowy nie spadł bez potrzeby 🙂 czyli dba o każdy najdrobniejszy i z pozoru zupełnie bez znaczenia szczegół. W zamian pragnie Twojej miłości, Twojego oddania, wierności i lojalności. Twojego świadectwa życia i stanowczości w kroczeniu Jego drogami, nawet kiedy nie rozumiesz, kiedy “wiatr wieje Ci w oczy” i wszystko czego się dotkniesz wydaje się sypać…

Czy to dużo? Czy to wygórowana cena za chwałę Nieba i wieczną radość w Domu Ojca?

To Ty wybierasz! Czy ma być łatwo, lekko i przyjemnie, czy też ofiarnie, w pocie czoła, zapieraniu się siebie, może w cierpieniu, znoju i odrzuceniu… No cóż – zbawienie wiedzie przez krzyż dnia codziennego, ale nigdy nie niesiesz go sam, bo Pan Jezus ze Swoją Mamą, cierpliwie i troskliwie towarzyszą Ci w tej trudnej, być może niezmiernie krętej i wyboistej drodze ku świętości.

Jezu ufam Tobie!

Spokojnego, błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Klaudiusz La Colombiere (1641-1682), jezuita

To zaskakujące ilu wrogów trzeba zwalczać od chwili, kiedy postanawia się zostać świętym. Wydaje się, że wszystko wymyka się spod kontroli: diabeł ze swoimi sztuczkami, świat ze swoimi pokusami, natura, która opiera się naszym dobrym pragnieniom, pochwały dobrych, kpiny złych, nagabywanie letnich. Jeśli Bóg was nawiedza, trzeba się obawiać próżności, jeśli się oddala, nieśmiałość i rozpacz mogą nastąpić po wielkiej gorliwości. Przyjaciele kuszą nas życzliwością, jaką zazwyczaj ich obdarzaliśmy, a obojętni obawą niespodobania się im. Można obawiać się nieumiarkowania w żarliwości, zmysłowości w powściągliwości i miłości własnej wszędzie. Co czynić zatem?[…]

Przede wszystkim świętość nie polega na wierności przez jeden dzień lub przez rok, ale na wytrwałości i wzrastaniu aż do śmierci. Bóg musi być naszą tarczą, ale tarczą, która nas okrywa, bo ze wszystkich stron nadciąga atak (por. Ps 91,4). Trzeba, by Bóg wszystko zrobił. Tym lepiej, nie trzeba się obawiać, że czegoś nie dopełni. Co do nas, powinniśmy uznać naszą niemoc i z żarem i wytrwałością prosić o wsparcie za wstawiennictwem Maryi, której Bóg niczego nie odmawia. Ale nawet to możemy zrobić jedynie dzięki wielkiej łasce lub raczej wielu wielkim łaskom Boga.

Źródło: Dziennik duchowy (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę głębokiego zaufania mocy Jezusa w chwilach prób i doświadczeń.

Usiądę blisko Jezusa. Będę prosił Go o żarliwość i odwagę ducha w słuchaniu Jego trudnych słów. Chce mi uświadomić, że los ucznia nie różni się od losu Mistrza. Uczy mnie trwania przy Nim w każdej sytuacji.

„Wydadzą was…” (w. 12). Moje życie z Jezusem może być podważane przez osoby liczące się w świecie. Jak reaguję w sytuacjach, gdy jestem odrzucany za moje przekonania religijne i moralne? Czy jestem wierny Jezusowi.

„Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa” (w. 13). Jezus pragnie zamieniać moje cierpienie z powodu Jego imienia w przestrzeń działania łaski. Potrzebuje jednak mojego świadectwa. Czy potrafię Mu zaufać?

„Ja dam wam wymowę i mądrość” (w. 15). Przypomnę sobie sytuacje, w których namacalnie doświadczałem Bożego prowadzenia. Jezus zapewnia mnie o swojej obecności w chwilach mojej bezradności. Uczy mnie całkowitego polegania na Nim.

Moja wierność Jezusowi może domagać się największej ceny: odrzucenia nawet przez najbliższych (ww. 16-17). Czy jestem gotów na przyjęcie takiej sytuacji dla Jezusa? Jakie miejsce zajmuje Jezus w moich relacjach z krewnymi i przyjaciółmi?

„Włos z głowy wam nie spadnie” (w. 18). Wśród wcześniejszych słów Jezusa, to zdanie jest kluczowe. To On ma panowanie nad wszystkim. On zwycięża w każdej sytuacji. Jest moją tarczą i obroną.

W serdecznej rozmowie z Jezusem powiem Mu o wszystkich moich lękach i wątpliwościach. Zaproszę Go w całą moją przyszłość: „Jezu, panuj w moim życiu teraz i na zawsze”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator