Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Wszelkie prace rolnika kończą się żniwami. Jakże zatem Chrystus może nazwać żniwem dzieło, które dopiero się rozpoczyna? Bałwochwalstwo panowało na ziemi… Nierząd, cudzołóstwo, rozpusta, chciwość, kradzież, wojny… Tyle zła napełniało ziemię! Żadne ziarno nie zostało rzucone. Ciernie, osty, chwasty pokrywające ziemię nie zostały jeszcze wyrwane. Żaden pług nie został pociągnięty i żadna bruzda się za nim nie pojawiła.

Jakże zatem Jezus może mówić, że żniwo jest wielkie?… Apostołowie są z pewnością poruszenie i zmieszani: „Jakże my możemy otworzyć usta, stać przed tyloma ludźmi? My, Jedenastu, mamy pouczać mieszkańców ziemi? Czy będziemy umieli, nieuczeni, stawić czoła mędrcom; ogołoceni — uzbrojonym; poddani — władzy? Znamy tylko jeden język, czy uda nam się dyskutować z barbarzyńskimi ludami, mówiącymi w obcych językach? Kto nas przyjmie, nie rozumiejąc nawet naszego języka?”

Jezus nie chce, żeby podobne rozumowanie pogrążyło ich w rozpaczy. Dlatego nazywa Ewangelię żniwem. To jakby im mówił: „Wszystko jest gotowe, wszystko jest przewidziane. Posyłam was zbierać dojrzałe zboże; możecie siać i zbierać tego samego dnia”. Kiedy rolnik idzie na pole zbierać żniwo, jest pełen radości i jaśnieje szczęściem. Nie myśli o trudach i znojach, jakie może napotkać… „Użyczcie mi waszego języka — mówi Chrystus, ujrzycie dojrzałe ziarno w spichlerzach króla”. Dlatego następnie posyła ich, mówiąc: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).

Źródło: Homilia o obfitych żniwach, 10, 2-3; PG 63, 519-521 (©Evangelizo)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *