Dzień 4
Św. Charbelu uciekam się do Ciebie z ufnością o twoje wstawiennictwo. Okaż mi raz jeszcze twoją miłość i uproś u Boga łaskę…
Św. Charbelu, ogrodzie cnót wstaw się za mną.

Boże, pomóż mi wzrastać w cnotach chrześcijańskich na wzór Św. Charbela. Okaż mi Miłosierdzie, abym mógł sławić Cię na wieki wieków. Amen.

Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Chwała Ojcu…

J 20, 11-18

I jeszcze jeden komentarz z archiwum z kwietnia tego roku.)

W jak wielkim szoku musiała być Maria Magdalena, skoro nie rozpoznała Twarzy ukochanego Nauczyciela i Mistrza. Przecież znała Go bardzo dobrze. Przecież wpatrywała się w Niego wiele razy, słuchając Jego nauczania. Przecież tak bardzo Go kochała – a teraz żal i rozpacz, które odbierają jej prawdziwe postrzeganie świata, fałszują również prawdziwe Oblicze Jezusa Zmartwychwstałego. Dopiero wezwanie po imieniu, na nowo rozpala nadzieję i odmienia spojrzenie Marii Magdaleny.

Dziś, kiedy cały świat został sparaliżowany przez niewidocznego wirusa, kiedy z każdego zakamarka wychyla się rozpacz, przerażenie, poczucie niepewności, bezradności i opuszczenia, a zewsząd docierają dramatyczne statystyki, płacz cierpiących i tych co nie mogą pożegnać swoich bliskich, kiedy każdy z nas jest traktowany jak potencjalny nosiciel choroby – naprawdę trudno dostrzegać i rozpoznawać miłujące spojrzenie i głos Zmartwychwstałego.

Trzeba nam jednak mimo wszystko inaczej spojrzeć na to, co się wokół dzieje. Trzeba nam gorliwiej prosić, by Pan Jezus wzywał nas nieustannie po imieniu i uczył na nowo rozpoznać Jego Świętą Twarz. By ożywiał w nas nadzieję i pewność, że Jego wezwanie, Jego głos, daje prawdziwy pokój serca i rozwiewa wszelkie mroki zwątpienia i rozpaczy.

Panie Jezu, Zmartwychwstały, Obecny wśród nas, Ty który JESTEŚ, otwieraj proszę moje oczy i pozwalaj mi widzieć, pozwalaj mi zobaczyć Twoją ukochaną Twarz i cieszyć się Twoją Obecnością!

J 20 1,11-18

(I znowu coś z mojego archiwum 📘 komentarz z 2017 roku.)

Potrzebujemy nieustannie nawracać się jak ewangeliczna Maria Magdalena, której Jezus tak wiele wybaczył. I chociaż znała Go bardzo dobrze, to nie rozpoznała,  trwając w żalu i rozpaczy – a przecież widziała jak umierał na krzyżu, towarzyszyła Mu do ostatniej chwili życia… Dopiero kiedy zwrócił się do Niej po imieniu pojęła, że to Mistrz i Nauczyciel.

Jezus wzywa dzisiaj każdego z nas po imieniu. Zwraca się do nas tym imieniem, które zostało nam nadane podczas Chrztu Świętego, które było „świadkiem” zmazania naszego grzechu pierworodnego. Chociaż ten Sakrament przyjmowaliśmy nieświadomie to był On początkiem naszej relacji z Panem Bogiem. Od tego momentu upłynęło pewnie już sporo czasu, już niejedno potknięcie i upadek za nami, a może wciąż gdzieś błądzimy po peryferiach i pustyniach, gdzie zachwycamy się „fatamorganą”, a złudzenie chwilowego szczęścia i własnej wyjątkowości odbiera nam zdolność logicznego myślenia…

Trzeba nam więc spojrzeć zza zasłony naszych wad i ułomności, aby starać się tak jak Maria Magdalena wciąż poszukiwać Chrystusa. Trzeba nam wciąż na nowo podnosić się z upadku, żalu, niezrozumienia, trwania w poczuciu ciągłego skrzywdzenia, czy ustawicznych pretensji do wszystkich wokół. Musimy ciągle powstawać i prosić o łaskę rozpoznania, o zdolność dostrzegania Jezusa w każdym człowieku, w każdej sytuacji,  która nas spotyka.

Proszę Cię Boże, otwórz moje oczy, naucz rozróżniać i doceniać to czym mnie obdarowujesz.

Prowadź mnie Panie i bądź mi Nauczycielem, abym nie pogubiła się w tym pędzącym świecie, abym  dokonywała właściwych wyborów i umiała przesiewać „ziarno od plew”.

Matko Najświętsza czuwaj nade mną, ochraniaj przed pokusami i podszeptami złego.

I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. J 20, 13-14

 Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. św. Jan Paweł II

Wszystko chcielibyśmy ogarnąć rozumem, wszystko mieć poukładane, pod kontrolą. Niestety żal, smutek, rozpacz, niezrozumienie zwykle bardzo ograniczają nasz sposób patrzenia i postrzegania. W związku z tym patrząc na zdawało by się oczywistą oczywistość, przez te wszystkie zranienia i ograniczenia widzimy jakby przez mgłę, jakby w krzywym zwierciadle…

Doskonale wiem jak strach i ból odbiera zdolność logicznego myślenia, jak paraliżuje i podcina skrzydła, jak wysysa wszelką nadzieję wpędzając człowieka w skrajne, depresyjne stany…

Jak dobrze, że Pan Jezus NIGDY nie rezygnuje z żadnego człowieka. Jak dobrze, że nie zrażając się naszą ślepotą, daje się rozpoznać, zwracając się po imieniu do każdego z nas.

Żebyśmy tylko chcieli usłyszeć Jego głos…

Może to ciągłe narzekanie zamienić na słuchanie? Może oderwać się na dłużej od ekranu monitora, czy telefonu i rozglądając się wokół, posłuchać co Pan Bóg chce dzisiaj powiedzieć. Niektórzy może nieco już przygłuchli od ciągłego używania słuchawek 😉 a na świecie jest tyle cudnych dźwięków, które mogą do nas przemawiać.

“W lekkim powiewie przychodzisz do mnie Panie”

Dobrego dnia 🌞

Ps. Dzisiaj moi kochani rodzice Anna i Jan przeżywają kolejną rocznicę ślubu. Proszę o Zdrowaśkę w Ich intencji 🙏 to Oni pierwsi uczyli mnie słuchać 😍💞

Autor: Św. Franciszek Salezy (1567-1622), biskup Genewy, doktor Kościoła

Ten, który naprawdę kocha, nie znajduje żadnej innej przyjemności, jak tylko w umiłowanym przedmiocie. W ten sposób święty Paweł mówił: „Wszystko uznaję za stratę” (Flp 3,8) w porównaniu do swego Zbawiciela. A czy Oblubienica z [Pieśni nad Pieśniami] nie należy cała do swego umiłowanego? „Mój miły jest mój, a ja jestem jego… Czyście widzieli miłego duszy mej?” (2,16; 3,3)…

Sławna Magdalena, tak bardzo kochająca, spotkała aniołów przy grobie, którzy niewątpliwie przemawiali do niej po anielsku, to znaczy łagodnie, pragnąc ukoić jej udrękę, w jakiej się znajdowała. Wręcz przeciwnie, cała zapłakana, nie potrafiła znaleźć pociechy ani w ich łagodnych słowach, ani w blasku ich ubrań, ani w niebiańskiej łasce ich postawy, ani w przyjemnym pięknie ich twarzy. Ale, zalana łzami, mówi: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Odwracając się, ujrzała swego słodkiego Zbawiciela, lecz pod postacią ogrodnika, którym nie mogło się zadowolić jej serce, przepełniona bowiem śmiercią Nauczyciela, nie pragnie kwiatów, a przez to i ogrodnika. W jej sercu znajduje się krzyż, gwoździe, ciernie. Ona szuka swego Ukrzyżowanego. „Mój drogi ogrodniku — mówi, jeśli posadziłeś mojego umiłowanego zmarłego Pana jakby zwiędłą lilię między twoimi kwiatami, to powiedz mi szybko, a ja go zabiorę”.

Ale jak tylko nazywa ją po imieniu, ona, rozpromieniona, woła: „Bóg, mój Pan”! … Aby lepiej wysławiać tego królewskiego Ukochanego, dusza będzie „szukać zawsze Jego oblicza” (Ps 105,4), to znaczy z troskliwą i żarliwą uwagą wyszukuje wszelkich oznak piękna i doskonałości, które są w Nim, doskonaląc się w tym słodkim poszukiwaniu pobudek, które nieustanie popychają ją do znajdowania coraz większego upodobania w niepojętym Pięknie, które kocha.

Źródło: Traktat o Bożej miłości, 5,7 (© Evangelizo.org)