Autor: Św. Piotr Chryzolog (ok. 406-450), biskup Rawenny, doktor Kościoła

Chrystus wsiada do łodzi: czy to nie On odkrył łożysko morza, rozsunąwszy jego wody, aby lud Izraela przeszedł suchą stopą, jakby szedł doliną? (Wj 14,29). Czy to nie On umocnił fale morza pod stopami Piotra, tak że woda stała się dla jego kroków ścieżką twardą i pewną? (Mt 14,29).

Wsiada do łodzi. Żeby przepłynąć morze tego świata, aż do skończenia świata, Chrystus wsiada do łodzi Kościoła, aby poprowadzić tych, którzy wierzą w Niego, w do ojczyzny niebieskiej spokojną przeprawą i uczynić obywatelami Królestwa tych, z którymi jednoczy się w swej ludzkości. Rzecz jasna, Chrystus nie potrzebuje łodzi, ale łódź potrzebuje Chrystusa. Bez tego pilota przybyłego z nieba, łódź Kościoła, targana falami, nigdy by nie dotarła do portu.

Źródło: Kazanie 50, 1.2.3

O co proszę? O silną wiarę, że Jezus jest większy od moich największych zmartwień.

Słowo Boże, które czyta mi Kościół, jest dla mnie szczególną „przestrzenią działającego Ducha”. Duch tchnie w Słowie; prowadzi mnie do bliskich spotkań z Jezusem, Panem życia. Będę prosił o uległość Jego natchnieniom.

Wejdę w scenę opisaną przez Jana (ww. 16-18). Jest zmierzch. Wyobrażę sobie, że razem z uczniami schodzę nad brzeg jeziora. Wsiadam z nimi do łodzi. Jezusa nie ma z nami. Zapadły ciemności. Jesteśmy na wzburzonym jeziorze.

Jezioro jest obrazem mojej historii życia i świata, w którym egzystuję. Ciemności przypominają trudne momenty: poczucie osamotnienia, niepewności, lęku. Silny wiatr to problemy, z którymi się zmagam. Jak opisałbym obecny stan mojego życia? Opowiem o tym Jezusowi.

Będę kontemplował Jezusa kroczącego po jeziorze (w. 19). Przypomina mi, że On jest Panem mojego życia. Jest większy od moich ciemności, od moich problemów. Czy wierzę, że nic z mojej historii życia nie wymyka Mu się spod kontroli?

Uczniowie nie rozpoznają Jezusa. Ciemności i silny wiatr odbierają im zdolność zobaczenia Jezusa. Co mogę powiedzieć o moim przeczuwaniu obecności Jezusa w chwilach kryzysów i bezradności?

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mnie i dotyka mnie swoim spojrzeniem. Staje przy mnie i mówi: „To Ja jestem, nie bój się” (w. 20). Będę trwał przy tych słowach, prosząc, by przyniosły mi wewnętrzny pokój.

Jezus pozostaje Panem mojego życia (w. 21). Przekracza moje zamysły. Nie mogę dysponować Nim według swoich zamiarów. To On kieruje łodzią mojego życia. Ważne jest jednak, abym Mu na to pozwolił. Zachowam w sercu modlitwę: „Jezu, powierzam Ci moją łódź życia. Ty jesteś moim Panem”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Więc i teraz wam mówię: Zostawcie tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć, i oby się nie okazało, że walczycie z Bogiem. Dz 5, 38-39

Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Mt 4, 4b

Kościół, idąc za Chrystusem, naucza prawdy, która nie zawsze jest zgodna z opinią większości. Słucha on głosu sumienia, a nie siły, i w ten sposób broni ubogich i pogardzanych. św. Jan Paweł II

Jakże często obmawiamy, osądzamy innych, bo zwyczajnie nie rozumiemy ich postępowania, bo nie zachowują się wedle naszego myślenia. No cóż… Ja też niestety tak często miewam… Wciąż nie umiem ot tak, bez słowa sprzeciwu zgadzać się bezwolnie na wiele sytuacji, które mnie zaskakują… Pewnie, że po głębokim przemyśleniu wychodzi, że to konkretna okoliczność może być dla mnie dobra, że ten “trudny” człowiek skłania mnie do refleksji i weryfikacji mojego spojrzenia.

Boże Słowo codziennie daje gotowe wskazówki, inspiracje ku przemianie myślenia, postępowania, ku prawdziwemu wzrastaniu w łasce, ku zaspokajaniu naszych najróżniejszych głodów. Byleśmy tylko chcieli czytać, karmić się, prawdziwie sycić swoje serca i troskliwie, uważnie zbierać każdy okruszek, by nic się nie zmarnowało, by to co otrzymujemy mogło dzięki naszemu świadectwu życia stawać się pokarmem dla innych.

Duchu Święty, tak bardzo proszę, przemieniaj moje spojrzenie, poszerzaj granice mojego serca, ucz mnie wrażliwości i pokory wobec tego czego nie rozumiem, a co jest Bożą wolą na moje życie. I napełniaj mnie, proszę, nieustannie i obficie Twoimi darami, bym mogła dzielić się z tymi, co nie potrafią poradzić sobie ze swoim głodem.

Jezu, ufam Tobie!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Jan Paweł II (1920–2005), papież

Nie ulega wątpliwości, że najbardziej oczywistym wymiarem Eucharystii jest uczta. Eucharystia narodziła się w wieczór Wielkiego Czwartku w kontekście wieczerzy paschalnej. Dlatego w jej strukturę wpisany jest sens uczty: „Bierzcie i jedzcie… Następnie wziął kielich i… dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy…” (Mt 26, 26-27). Ten aspekt dobrze wyraża relację komunii, którą Bóg pragnie nawiązać z nami i którą my sami winniśmy rozwijać w naszych wzajemnych stosunkach.

Nie można jednak zapominać, że uczta eucharystyczna ma też i przede wszystkim wymiar ofiarniczy. W niej Chrystus przedkłada nam na nowo ofiarę spełnioną raz na zawsze na Golgocie. Choć jest w niej obecny jako zmartwychwstały, nosi znaki swej męki, której „pamiątką” jest każda Msza św., jak nam przypomina liturgia aklamacją po konsekracji: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie…”. Uobecniając przeszłość, Eucharystia równocześnie kieruje nas ku przyszłości – ku ostatecznemu przyjściu Chrystusa na końcu dziejów. Ten aspekt „eschatologiczny” nadaje Sakramentowi Eucharystii porywającą siłę, która pozwala iść drogą chrześcijańską z nadzieją.

Wszystkie te wymiary Eucharystii łączą się w aspekcie, który bardziej niż jakikolwiek inny wystawia na próbę naszą wiarę: jest to tajemnica „realnej” obecności. Zgodnie z całą tradycją Kościoła wierzymy, że pod postaciami eucharystycznymi jest rzeczywiście obecny Jezus… Właśnie Jego obecność nadaje innym wymiarom – uczty, pamiątki Paschy, antycypacji eschatologicznej – znaczenie, które daleko wykracza poza samą tylko symbolikę. Eucharystia jest tajemnicą obecności, przez którą spełnia się w najwznioślejszy sposób obietnica Jezusa, że pozostanie z nami aż do skończenia świata (Mt 28,20).

Źródło: List apostolski „Mane nobiscum domine” § 15-16 (© Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Augustyn (354–430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Rządzić wszechświatem jest po prawdzie większym cudem niż nakarmienie pięciu tysięcy mężczyzny pięcioma chlebami. Jednakże nikt się temu nie dziwi, podczas gdy ludzie popadają w zachwyt, widząc cud o mniejszym znaczeniu, ponieważ jest niecodzienny. Kto bowiem karmi dzisiaj jeszcze wszechświat, jeśli nie Ten, który z kilkoma ziarnami stworzył żniwa? Chrystus zatem zrobił to, co czyni Bóg. Używając swojej mocy rozmnożenia żniw za pomocą kilku ziaren, rozmnożył także pięć chlebów własnymi rękami. Ponieważ moc znajduje się w rękach Chrystusa, a tych pięć chlebów było jak zasiew, które Stworzyciel mnożył, nawet nie powierzając go ziemi.

Tego cudu mogliśmy doświadczyć zmysłami, aby wzniósł się nasz duch. Dzięki temu możemy podziwiać, jak „niewidzialne Jego przymioty… stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1,20). Uwrażliwieni na wiarę i oczyszczeni przez nią, możemy nawet pragnąć ujrzeć duchem Byt niewidzialny, który znamy z widzialnych elementów. Jezus bowiem uczynił ten cud dla tych, którzy się tam znajdowali, a oni o tym napisali, abyśmy i my się o tym dowiedzieli. Oni uwierzyli, bo ujrzeli, my wierzymy dzięki wierze. Dlatego też uznajemy w naszej duszy to, czego oczy nasze nie widziały i otrzymaliśmy większą pochwałę, skoro powiedziano o nas: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29).

Źródło: Kazania do Ewangelii św. Jana, nr 24, 1.6.7; CCL 36, 244 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie doświadczenie zaufania i powierzenia się Jezusowi we wszystkim.

Wmieszam się się w tłum ludzi, który ciągnie za Jezusem. Wielu pamięta Jego niedawne uzdrowienia (ww. 1-2). Są pełni podziwu. Zobaczę ich twarze, spojrzenia. Lgną do Niego.

Przypomnę sobie dni, w których przybliżałem się do Jezusa, zadziwiałem się Jego osobą, pragnąłem z Nim być. Co takiego pociągało mnie do pójścia za Nim? Co pociąga mnie dzisiaj?

Usiądę blisko Jezusa. Zobaczę Jego zatroskane oczy. Widzi głodnych. Pierwszy dostrzega potrzeby ludzi. Będę kontemplował Jego serdeczne przejęcie się tłumem (ww. 3-6).

Uświadomię sobie, że Jezus codziennie patrzy na mnie zatroskany, zna wszystkie moje potrzeby. Pierwszy wie, co ma uczynić. Czy wierzę w Jego codzienną pomoc? Czy ją wyczuwam?

Zwrócę uwagę na zakłopotanie i nerwowe reakcje uczniów. Gubią się w swej bezradności. Czują się bezsilni. Nie potrafią przeczuć, że blisko nich jest Jezus. Zapominają, że dla Niego wszystko jest możliwe (ww. 5-9).

Czy odnajduję siebie w reakcjach Filipa i Andrzeja? Jakie zmartwienia najbardziej zajmują moje myśli i serce? Czy potrafię powierzyć je Jezusowi? Spróbuję to uczynić.

Będę kontemplował Jezusa, który dokonuje cudownego rozmnożenia chleba (ww. 10-13). Oddam Mu wszystkie moje „mizerne bochenki chleba” i będę powtarzał: „Jezu, w Twoich rękach jest moje życie!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi – odpowiedział Piotr, a także apostołowie. Dz 5, 29

Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a bez miary udziela mu Ducha. J 3, 34

Tak więc, aby nastała sprawiedliwość i osiągnęły swój cel wysiłki ludzi, którzy pragną ją urzeczywistnić, konieczny jest dar łaski ofiarowanej przez Boga. Dzięki niej  i współpracy ludzkiej wolności możliwa jest owa tajemnicza obecność Boga w historii, czyli Opatrzność. św. Jan Paweł II

By dobrze móc pomagać innym, by nasza praca (jakakolwiek) była owocna, trzeba wkładać w nią serce. Jednak same chęci i pragnienia nie są gwarantem, że te zadania będziemy rzeczywiście dobrze wykonywać. Do każdej pracy, posługi, misji trzeba się przygotowywać. Trzeba się kształcić, podnosić swoje kwalifikacje, ale nade wszystko współpracować z Bożą łaską i słuchać natchnień Bożego Ducha, by rzeczywiście wedle Bożej woli rozwijać nasze naturalne zdolności i predyspozycje.

Potrzebujemy więc nieustanego napełniania się Bożym Duchem i Jego darami, bo przeciekamy, bo przez swoje często zupełnie niezawinione ograniczenia i ułomności zwyczajnie jesteśmy okradani, wręcz ograbiani przez złego ducha. Demon potrafi wmówić każdą bzdurę, skłaniając do czynienia rzeczy, których nie chcemy, a które często pozbawiają nas godności, szczególnie we własnych oczach…

Dlatego też JEDYNIE trwając mocno zakorzenieni w Jezusie Chrystusie, w Jego nauce i przykazaniach, mamy szansę przeciwstawiać się złu i być przedłużeniem Jego Boskich Miłosiernych rąk w świecie, co dla nas uczniów Chrystusa powinno być sprawą oczywistą 💖

Udzielaj nam Kochany Tato, wszelkich łask i darów Twojego Ducha, które są nam potrzebne, abyśmy dobrze i rzetelnie wypełniali powierzone nam zadania. Przenikaj nas, Boży Duchu i uzdalniaj, utwierdzając w tym, do czego jesteśmy powołani, potwierdzając znakami nasze posłanie i wykorzystując nas do budowania Bożego królestwa na ziemi, która tak bardzo potrzebuje Twojego miłosierdzia i błogosławieństwa.

Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy Jedyny, prawdziwy. Wierzę w coś objawił Boże, Twe Słowo mylić nie może!

Błogosławionego dnia, Kochani moi ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354–430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Panie Boże mój, światłości niewidomych i mocy słabych, a zarazem światłości widzących i mocy silnych. Wejrzyj na duszę moją i usłysz, jak woła z otchłani. Gdybyś nie słyszał nas wszędzie, nawet w otchłani (Ps 129,1), do kogo mielibyśmy pójść, do kogo wołać?

„Twój jest dzień; i noc jest Twoja” (Ps 73,16). Na Twe skinienie przelatują chwile. Racz mi udzielić trochę tego czasu na rozmyślanie o tajemnicach Twojego Prawa. Nie zamykaj wrót Prawa przed tymi, którzy do nich pukają (Mt 7,7). Bo przecież nie bez celu postanowiłeś, że tyle ma być w nim kart ocienionych tajemnicą. Czyż w owych borach nie ma jeleni (Ps 28,9), które w nie wchodzą, pokrzepiają się tam, wędrują, pasą się, kładą się na spoczynek i przeżuwają? O Panie, dopełnij swego dzieła we mnie i otwórz przede mną te karty.

Głos Twój jest moją radością. Głos Twój ponad przeobfitość rozkoszy. Daj mi to, co kocham. Bo ja to kocham. A że kocham, Ty sprawiłeś. Nie porzucaj swoich darów. Rośliną, którą zasadziłeś, nie gardź, gdy ona usycha z pragnienia. Niech jako Twoje rozpoznam wszystko, co w Twoich Księgach znajdę. „Głos chwały niech usłyszę” (Ps 25,7) i niech Ciebie piję. Pragnę rozważać cuda Twego Prawa od samego początku (Ps 118,18), gdy niebo i ziemię uczyniłeś, aż do nadejścia Twojego królestwa, gdy będziemy na zawsze z Tobą w Twoim świętym mieście.

Źródło: Wyznania XI, 2.3 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

W swoim życiu wewnętrznym Bóg „jest Miłością” (1 J 4, 8.16), miłością istotną, wspólną trzem Osobom Boskim: miłością osobową jest Duch Święty jako Duch Ojca i Syna, dlatego „przenika głębokości Boże” (1 Kor 2, 10) jako Miłość-Dar niestworzony. Można powiedzieć, iż w Duchu Świętym życie wewnętrzne Trójjedynego Boga staje się całkowitym darem, wymianą wzajemnej miłości pomiędzy Osobami Boskimi, i że przez Ducha Świętego Bóg bytuje „na sposób” daru. Duch Święty jest osobowym wyrazem tego obdarowywania się, tego bycia Miłością. Jest Osobą-Miłością, jest Osobą-Darem. Jest to niezgłębione bogactwo rzeczywistości i niewysłowione pogłębienie pojęcia Osoby w Bogu, które możemy poznać jedynie dzięki Objawieniu.

Równocześnie Duch Święty, jako współistotny w Bóstwie Ojcu i Synowi, jest Miłością i Darem (niestworzonym), z którego jakby ze źródła… wypływa wszelkie obdarowanie względem stworzeń (dar stworzony): obdarowanie istnieniem wszystkiego poprzez akt stworzenia, obdarowanie człowieka łaską poprzez całą ekonomię zbawienia. Napisał apostoł Paweł: „miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5).

Źródło: Encyklika „Dominum et vivificantem” §10 ((trad. © Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O głębokie przeżycie prawdy, że Ojciec powierzył mnie Jezusowi.

Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie słuchania Jezusa. Przylgnę do Niego całym sercem i będę prosił, aby użyczył mi swojej mądrości, gdy będę rozważał Jego słowa. Pomyślę, że każde Jego słowo kryje głęboką troskę o mnie.

Jezus pragnie, abym uwierzył, że jest ponad wszystkim i panuje nad wszystkim (w. 31). On jest rzeczywistym Panem mojego życia. Wszystko jest w Jego rękach. Oddam Mu sprawy, w których czuję się bezradny. Czy wątpię w Jego panowanie?

Znakiem więzi z Bogiem jest życie Jego słowem. W słowie Bóg obficie udziela mi swego Ducha (w. 34). Jego słowo jest „tabernakulum” Ducha Świętego. Ilekroć z wiarą przyjmuję Jego słowo, tylekroć przyjmuję moc i mądrość Ducha.

Przez jakie słowa Pisma Świętego Bóg przemówił do mnie ze szczególną mocą? Odszukam je w Biblii. Co w tych słowach odczytałem jako największe natchnienie? Czy jest ono nadal we mnie żywe? Czy pozwalam się prowadzić temu natchnieniu?

Ojciec oddał wszystko w ręce Jezusa (w. 35). Będę kontemplował Ojca, który powierza mnie Jezusowi, swemu umiłowanemu Synowi. W Jezusie jestem Jego dzieckiem. Jestem przeniknięty miłością Ojca i Syna. Uwielbię Go za to.

„Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne” (w. 36). Jezus jest jedyną drogą, która prowadzi do wieczności. W żadnym innym imieniu nie ma zbawienia. On pragnie jednego: przyprowadzić mnie do Ojca. Wyznam wiarę w Jezusa, który prowadzi mnie do Ojca.

Oddam Jezusowi każdy opór, lęk, wątpliwość, które oddalają mnie od Boga. Wyznam Mu moje grzechy, które Go ranią i fałszują we mnie Jego obraz. Będę powtarzał: „Oddal ode mnie wszystko, co oddala mnie od Ciebie”!

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)