Autor: Filoteusz z Synaju, mnich i igumen klasztoru Gorejącego Krzewu

Przywiążmy się ze wszystkich sił do Chrystusa, z powodu tych, którzy nieustannie starają się odczepić Go od duszy, aby Jezus nie odszedł (por. J 5,13), oddalając się od natłoku myśli, które znajdują się w miejscu duszy. Nie możemy przywiązać się do Niego ze wszystkich sił, jeśli dusza się nie trudzi.

Szukajmy sposobu, jak dotknąć Jego życia w ciele, abyśmy nasze przeżyli w pokorze. Przywiążmy się do Jego Męki, aby znosić to, co nas przytłacza, kiedy próbujemy Go naśladować. I skosztujmy niewysłowionego zamysłu, który Go do nas przywiódł: jak tylko dusza zakosztuje Jego słodyczy, wtedy pozna, że Pan jest dobry (Ps 34,9). Ponadto, lub raczej przede wszystkim, wierzmy Mu, pokładajmy niewzruszoną wiarę w to, co mówi, przyjmujmy każdego dnia to, co nam posyła Jego opatrzność. Cokolwiek to jest, przyjmijmy to z dziękczynieniem, w radości i z całego serca, aby spoglądać na Boga samego, który rządzi wszechświatem z boską mądrością. Kiedy tak czynimy, to z pewnością nie będziemy daleko od Boga, bo pobożność jest doskonałością, ale nie spełnioną do końca, jak powiadał jeden z tych ludzi, którzy nosili Boga i byli doskonali w duchu…

Radosne wspomnienie Boga, to znaczy Jezusa, połączone z żarem serca i zbawczym wstrętem, rozprasza naturalnie wszelkie zaklęcia myśli, rozważania, rozumowania, wyobraźni, mroczne kształty — jednym słowem, to wszystko, czego używa zły, by zwalczać dusze, stawić im czoła, zniechęcić je i pochłonąć. Ale kiedy wzywamy Jezusa, On to wszystko rozprasza z łatwością. Bo nasze zbawienie jest w nikim innym jak w Chrystusie Jezusie. Zbawiciel zresztą samo to powiedział: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5)

Źródło: Rozdziały o czujności, nr 20, 22 (© Evangelizo.org)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *