Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Historia miłości między Bogiem a człowiekiem polega właśnie na fakcie, że ta wspólnota woli wzrasta w jedności myśli i uczuć, i w ten sposób nasza wola i wola Boga stają się coraz bardziej zbieżne: wola Boża przestaje być dla mnie obcą wolą, którą narzucają mi z zewnątrz przykazania, ale staje się moją własną wolą, która wychodzi z fundamentalnego doświadczenia tego, że w rzeczywistości Bóg jest mi bardziej bliski niż ja sam (św. Augustyn). W konsekwencji wzrasta nasze oddanie Bogu i Bóg staje się naszą radością (por. Ps 73[72], 23-28)…

Dzięki temu staje się możliwa miłość bliźniego w sensie wskazanym przez Biblię, przez Jezusa. Miłość bliźniego polega właśnie na tym, że kocham w Bogu i z Bogiem również innego człowieka, którego w danym momencie może nawet nie znam lub do którego nie czuję sympatii. Taka miłość może być urzeczywistniona jedynie wtedy, kiedy jej punktem wyjścia jest intymne spotkanie z Bogiem, spotkanie, które stało się zjednoczeniem woli, a które pobudza także uczucia. Właśnie wtedy uczę się patrzeć na inną osobę nie tylko jedynie moimi oczyma i poprzez moje uczucia, ale również z perspektywy Jezusa Chrystusa. Jego przyjaciel jest moim przyjacielem… Patrzę oczyma Chrystusa i mogę dać drugiemu o wiele więcej niż to, czego konieczność widać na zewnątrz: spojrzenie miłości, którego potrzebuje.

Źródło: Encyklika „Deus caritas est” § 17 – 18

Autor: Św. Augustyn (354–430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Nie wątpię, jestem pewien w moim sumieniu, Panie, że Cię kocham. Uderzyłeś moje serce swoim Słowem i pokochałem Cię.

Ale co kocham, kiedy Cię kocham?

Nie jest to piękno ciała ani urok chwili, ani blask światła, przyjazny moim ziemskim oczom, ani słodkie melodie hymnów na każdą nutę, ani słodki zapach kwiatów, perfum, aromatów, ani manna czy niebo, ani przyjazne kończyny w objęciach ciała: to nie są rzeczy, które kocham, gdy kocham mego Boga. A jednak kocham pewne światło i pewien głos, pewien zapach, pewien pokarm i pewien uścisk, gdy kocham mego Boga: światło, głos, zapach, jedzenie, objęcie wewnętrznego człowieka we mnie, gdzie to, czego przestrzeń nie może ogarnąć, świeci dla mojej duszy, gdzie rozbrzmiewa to, czego czas nie ogarnia, gdzie jest zapach, którego wiatr nie rozwiewa, gdzie jest zapach, którego wiatr nie rozprasza, gdzie delektuje się potrawą, której nie ubywa, mimo żarłoczności, gdzie zacieśnia się uścisk, którego sytość nie rozluźni.

To właśnie kocham, gdy kocham mojego Boga.

Źródło: Wyznania X, 6 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O hojność i wielkoduszność w miłowaniu Boga, siebie i bliźnich.

Jestem zaproszony, aby w świetle Ewangelii zbadać, co jest najważniejszą wartością mojego życia. Zbliżę się do Jezusa i w serdecznej rozmowie zapytam Go o to, co powinno być pierwsze w moim życiu?

Pierwsze jest: „Słuchaj…” (w. 29). Mój duchowy poziom w dużej mierze zależy od zdolności słuchania Boga, który przenika mnie i zna najlepiej moje drogi życia. Wezwanie „Słuchaj” przypomina mi, że Bóg nieustannie do mnie mówi i odkrywa przede mną swoją wolę.

Czy jestem przekonany, że Bóg do mnie codziennie przemawia? Czy słyszę, jak mówi do mnie osobiście? Czy szukam na co dzień momentów wyciszenia i skupienia?

Jezus przypomina mi, że Bóg jest dla mnie Panem jedynym (w. 29). Czy mógłbym w tej chwili wyznać Mu: „Jesteś jedynym Panem mojego życia”? Czy nie ukrywam w swoim sercu bożków, z czczenia których nie chcę zrezygnować?

Istnieje tylko jeden sposób miłowania Boga – całym sobą. On chce całego mojego serca, całej duszy, całego umysłu i całej życiowej mocy (w. 30). Jakie przeżycia wywołuje we mnie radykalny ton wypowiedzi Jezusa?

Zapytam siebie szczerze: Czy chcę kochać Boga tak, jak mówi Jezus: w sposób całkowity i bezwarunkowy? Czy nie ulegam połowiczności i kompromisom? Co najbardziej osłabia moją miłość do Boga? Powiem o tym Jezusowi.

Moja miłość do siebie i bliźniego sprawdza dojrzałość mojej miłości do Boga (w. 31). Relację z Bogiem mogę budować tylko we trójkę: ja – bliźni – Bóg. Co jest mi najtrudniej pokochać w sobie i w innych?

Powiem Jezusowi o osobach, których nie potrafię zaakceptować. Kto to jest? Poproszę Go, aby uzdrowił trudne relacje w mojej rodzinie i wspólnocie.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli za zatwardziałością swych przewrotnych serc; obrócili się plecami, a nie twarzą. Jr 7, 24

“Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza”. Łk 11, 23

Ku czemu idziemy, żyjąc tak, jakby Bóg nie istniał? św. Jan Paweł II

Jakże łatwo dystansujemy się od Bożych spraw, od Bożych przykazań. Odwracamy się plecami, przymykając oczy na jawny grzech, no bo przecież świat teraz tak żyje, a skoro wielu tak postępuje czerpiąc z życia garściami ile się da, to czemuż by też tak nie korzystać…

Wydawać by się mogło, że czasem lepiej nie widzieć, że czasem lepiej nie wiedzieć, a już na pewno nie wtrącać się. Ale skoro już wiesz, nie możesz milczeć! NIE WOLNO Ci przyklaskiwać i dawać przyzwolenia na cokolwiek, co jest sprzeczne z nauką Jezusa Chrystusa! I choć obserwujemy ostatnio coraz większe rozproszenie w samym Kościele, trzeba nam jeszcze mocniej trzymać się Jezusa, jeszcze gorliwiej czytać i rozważać Słowo Boże, które jest ponadczasowe i nigdy zawieść ani zwieść nie może.

Stań dzisiaj w prawdzie o sobie samych. Pomyśl, czy jesteś z Jezusem czy raczej w Twoim sercu panuje wielkie zamieszanie. Oddaj Jezusowi wszelkie swoje braki, niedoskonałości, wszelkie niedociągnięcia, niedbałości. Oddaj to, co małostkowe, powierzchowne, co jest Twoim wyobrażeniem, mniemaniem, wizją. Pozwól, by Boży Duch oczyszczał Twoje intencje, by przemieniał to, co wciąż jeszcze w Tobie zbyt światowe i krzykliwe, aby mogło podobać się naszemu Bogu. Otwórz swoje serce na bezwarunkową Bożą miłość i ucz się tak kochać – najlepiej od Maryi, cichej i pokornej służebnicy Pana, która nigdy nie zabiegała o żadne względy, lecz trwała przy swoim Synu, dla Niego Samego.

Stać Cię na taką miłość! Możesz tak pokochać! Może jeszcze nie w tej chwili, może jeszcze musisz poukładać pewne sprawy, ale Pan Jezus czeka byś dołączył do Jego drużyny, byś razem z Nim pozyskiwał jak najwięcej dusz dla chwały Boga Ojca.

Podejmiesz wyzwanie, czy dalej będziesz trwał w błędnym kole swoich ograniczeń, zniewoleń i półprawd?

Jezus zaprasza Cię do współpracy, choć nie ukrywa, że może być trudno… Jednak zapewnia – “STARCZY CI MOJEJ ŁASKI”! Zacznij więc zbierać razem z Jezusem. Zacznij układać i planować swoje życie razem z Jezusem. To tak niewiele, a może zmienić WSZYSTKO 💖.

Życzę Ci, aby ten dzień i każdy następny był przeżywany w autentycznej bliskości z Jezusem. Życzę Ci, aby Jego cudowna i najtroskliwsza Mama, zawsze czuwała i opiekowała się Tobą, tak jak troszczyła się o wszelkie sprawy Jezusa. Życzę Ci, byś odnalazł pokój serca i byś poczuł jak bardzo naszemu Bogu zależy na Tobie. Nie przekreślaj swojego, ani niczyjego życia, tylko dlatego, że czegoś nie rozumiesz. Oddaj to naszemu Bogu, a On zatroszczy się o najdrobniejsze szczegóły.

JEZU, TY SIĘ TYM ZAJMIJ!

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Czasy nowożytne przyniosły nadzieję na ustanowienie doskonałego świata, który dzięki osiągnięciom nauki i naukowo uzasadnionej polityce wydawał się możliwy do zrealizowania. W ten sposób biblijna nadzieja królestwa Bożego została zastąpiona nadzieją na królestwo ludzkie, nadzieją na lepszy świat, który będzie prawdziwym „królestwem Bożym”;. Ostatecznie ta nadzieja wydawała się wielka i realistyczna, właśnie taka, jakiej potrzebuje człowiek. Była ona zdolna – przez pewien czas – zmobilizować wszystkie ludzkie energie… Jednak z upływem czasu stało się jasne, że spełnienie tej nadziei coraz bardziej się oddala. Przede wszystkim zdano sobie sprawę, że może to być nadzieja dla ludzi w dalekiej przyszłości, ale nie dla nas. A chociaż „dla wszystkich” jest częścią wielkiej nadziei – nie mogę bowiem być szczęśliwy przeciw innym i bez innych – pozostaje prawdą, że nadzieja, która mnie nie dotyczy, nie jest prawdziwą nadzieją. I stało się jasne, że była to nadzieja przeciw wolności. […]

I jeszcze: potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który ogarnia wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć. Właśnie otrzymanie daru należy do nadziei. Bóg jest fundamentem nadziei – nie jakikolwiek bóg, ale ten Bóg, który ma ludzkie oblicze i umiłował nas aż do końca (J 13,1): każdą jednostkę i ludzkość w całości. Jego królestwo to nie wyimaginowane zaświaty, umiejscowione w przyszłości, która nigdy nie nadejdzie; Jego królestwo jest obecne tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość dociera.

Źródło: Encyklika „Spe Salvi”, § 30-31 ( © Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786–1859), kapłan, proboszcz z Ars

Chrześcijanin, który pobożnie korzysta z modlitwy i sakramentów, jest tak groźny dla diabła, jak smok na rumaku, z błyskiem w oczach, uzbrojony w napierśnik, miecz i pistolety, w obecności nieuzbrojonego wroga: sama jego obecność powala go na ziemię i zmusza do ucieczki. Jeśli jednak zsiądzie z konia i opuści broń, wróg natychmiast rzuca się na niego, depcze po nim i przejmuje nad nim kontrolę; a kiedy był uzbrojony, sama jego obecność zdawała się unicestwiać tego wroga. Znakomity obraz chrześcijanina, który jest wyposażony w broń modlitwy i sakramentów. Nie, nie, chrześcijanin, który się modli i który przystępuje do sakramentów z odpowiednim nastawieniem, jest bardziej groźny dla diabła niż ten smok, o którym właśnie mówiłem. […]

Dlaczego tak jest? Ponieważ sakramenty dają nam tyle sił do wytrwania w łasce Bożej, że nigdy nie widziano świętego, który by odszedł od sakramentów i wytrwał w przyjaźni z Bogiem. W sakramentach znaleźli całą siłę, jakiej potrzebują, by nie pozwolić się pokonać diabłu. Kiedy się modlimy, Bóg daje nam przyjaciół, czasem posyła nam świętego lub anioła, aby nas pocieszyć […], sprawia, że obficiej odczuwamy jego łaski, aby nas wzmocnić i zachęcić. Ale w sakramentach to nie święty czy anioł, to On sam przychodzi ze swoimi piorunami, by zniszczyć naszego wroga. Diabeł, widząc to w naszych sercach, spieszy desperacko w przepaść. Właśnie dlatego diabeł robi wszystko, aby nas oddalić od modlitwy i sakramentów, i skłonić nas do ich profanacji. Tak, moi bracia, gdy tylko człowiek przystępuje do sakramentów, diabeł traci całą swoją moc.

Źródło: Kazanie na 2. niedzielę po Wielkanocy (© Evangelizo.org)

O co proszę? O więź z Jezusem i bezkompromisową walkę ze złem.

Będę wpatrywał się w Jezusa, który z mocą wyrzuca złego ducha (w. 14). Uświadomię sobie, że przez chrzest należę do Jezusa. Żyję w Jego mocy. Jeżeli trwam w Nim, zły nie ma nade mną władzy. Czy w to wierzę?

Słowo Boże i sakramenty są szczególną przestrzenią łaski, dzięki której mogę trwać w mocy Jezusa. Co mogę powiedzieć o mojej więzi ze Słowem Bożym, o moim podejściu do sakramentów Pokuty i Eucharystii?

Jezus jest posądzany o związek z Belzebubem (w. 15). To wstrząsające oskarżenie przypomina mi, że przyznając się do Niego, będę także posądzany i krytykowany. Stanąć po stronie Jezusa, oznacza także narazić się na osądy, na zawzięte ataki Złego.

Królestwo Boże przychodzi tam, gdzie zło jest zdecydowanie odrzucane (17-20). Jezus uczy mnie postawy jednoznacznej walki ze złem. Co mogę powiedzieć o czystości moich intencji? Jakim kompromisom ulegam najczęściej? Przywołam sytuacje, relacje, myśli.

Jezus wzywa mnie do pokornej czujności (ww. 21-22). Zły nie rezygnuje. Szuka sposobności, aby pozbawić mnie najcenniejszego „majątku”: wolności i czystości serca. Jego bronią są pokusy do „niewinnych kompromisów”.

„Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie…” (w. 23). Zatrzymam się dłużej nad stanowczymi słowami Jezusa. Wzywają mnie do radykalnego wyboru: do opowiedzenia się po Jego stronie. Albo jestem z Nim, albo przeciw Niemu. Trzecia droga nie istnieje.

Zbliżę się do Jezusa i poproszę Go, aby pokazał mi moje dwuznaczne postawy, kompromisy, których sam nie dostrzegam. Będę modlił się dzisiaj w swoim sercu słowami: „Oczyść mnie, Panie, z błędów przede mną ukrytych”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

“Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”. Mt 5, 19

Dekalog jest jak kompas na burzliwym morzu, który umożliwia nam trzymanie kursu i dopłynięcie do lądu. św. Jan Paweł II

Tak wielu dzisiaj fałszywych proroków, przepowiadaczy, wizjonerów, wróżbitów – zwyczajnych wichrzycieli, którzy straszą, poróżniają, opowiadają totalne bzdury, wywracając świat naszych wartości do góry nogami…

Trzeba by nam dzisiaj bardziej skupić się na potrzebach drugiego człowieka, a nie na ciągłym sprawdzaniu, szpiegowaniu i analizowaniu wypowiedzi czy postępowania. Może trzeba przystanąć i pochylić się nad ludzką biedą, strachem, niezrozumieniem, ograniczeniem, cierpieniem… Może trzeba spokojnie, cierpliwie i z wielką pokorą posłuchać, starając się podjąć dialog, a nie łapać za słowa i za wszelką cenę udowadniać swoje racje, bo przecież nikt z nas nie jest nieomylny.

Och, gdybyśmy bardziej się słuchali, gdybyśmy byli bardziej wrażliwi, bardziej otwarci, gdybyśmy chcieli modlić się za siebie nawzajem – może wielu przykrych, trudnych, a nawet dramatycznych sytuacji udałoby się uniknąć. A tymczasem jest jak jest…

Zabijamy słowem, kamienujemy ciągłymi wymówkami i wyrzutami, absurdalnymi oczekiwaniami, udowadniając kto bardziej grzeszny… Czasem aż mnie ciarki przechodzą gdy czytam w internetach komentarze osób, które uważają się za wierzących i praktykujących katolików…

Czy tak postępują uczniowie Jezusa? Czy tego uczy Dekalog?

Z każdego słowa będziesz rozliczony. Waż je i staraj się, by były to słowa błogosławieństwa, a nie bluźnierstwa i przekleństwa.

Miej dzisiaj odwagę pomodlić się szczerze za swoje trudne relacje – w rodzinie, w pracy, na uczelni. Może nic się w tej chwili nie zmieni, może będziesz ciągle bił głową w mur, ale próbuj – w końcu pęknie najtwardsza skorupa. Miej odwagę zawalczyć o swoją godność, zawalczyć po Bożemu – modlitwą, postem i jałmużną, a nie kolejną pyskówką czy niekończącymi się pretensjami.

Boże przykazania nie są jarzmem, ani zbiorem martwych zasad. To Boża MIŁOŚĆ zebrała je w całość, by łatwiej było człowiekowi rozpoznać je, uszanować i wypełniać najlepiej jak potrafi. A człowiek wciąż chce wszystko czynić po swojemu…

Duchu Święty, pouczaj mnie proszę, abym zawsze potrafiła zło nazywać złem, bez owijania we “wszyscy tak robią” czy bagatelizowania “niewinnych” przyzwyczajeń i “małych grzeszków”; abym nigdy nie była zgorszeniem dla innych, ani przyczyną ich grzechu; abym nigdy nie naginała i nie przeinaczała Bożych Praw; i abym umiała z pokorą trwać przy moim Wiernym i Niezmiennym Bogu!

Mój Boże, miłosierny Tato, miej dla nas cierpliwość i wyrozumiałość. Okaż nam Swoje miłosierdzie! W tym chaosie konsumpcyjnego i wyzwolonego świata tak łatwo się pogubić, tak łatwo się zagubić…

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami 🙏

I Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami 🙏

Spokojnego, błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Hilary (ok. 315-367), biskup Poitiers, doktor Kościoła

„Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić”. Siła i moc tych słów Syna Bożego zawierają głęboką tajemnicę.

Prawo zalecało dzieła, ale wszystkie te dzieła kierowało w stronę wiary w rzeczywistość objawioną w Chrystusie: bo nauka i Pasja Zbawiciela są wielkim i tajemniczym zamiarem woli Ojca. Prawo, pod przykrywką natchnionych słów, zwiastowało narodziny naszego Pana Jezusa Chrystusa, Jego wcielenie, Mękę, zmartwychwstanie; prorocy, jak i apostołowie pouczają nas wielokrotnie, że od zarania czasów cała tajemnica Chrystusa była przeznaczona do objawienia się w naszych czasach.

Chrystus nie chciał, żebyśmy myśleli, iż Jego dzieła były czymś innym niż przepisami Prawa. To dlatego sam zadeklarował: „Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić”. Niebo i ziemia… muszą przeminąć, ale nie najmniejsze przykazanie Prawa, bo w Chrystusie Prawo i Prorocy znajdują swe dopełnienie. W chwili Męki… powiedział: „Wykonało się!”(J19,30). W tym momencie wszystkie słowa proroków potwierdziły się.

To dlatego Chrystus twierdzi, że zniesienie nawet najmniejszego z Bożych przykazań jest obrazą Boga… Nic nie jest tak pokorne, jak mała rzecz. A najpokorniejszą ze wszystkich była Męka Pańska i Jego śmierć na krzyżu.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Marka, 4, 14-15

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Łaska, dawniej jakby zakryta w Starym Testamencie, została w pełni objawiona w Ewangelii Chrystusa, przez harmonijne ustawienie czasów, jak Bóg ma w zwyczaju układanie harmonijne wszystkiego… Ale wewnątrz tej godnej podziwu harmonii stwierdzamy wielką różnicę między dwiema epokami. Przy Synaju lud nie ośmielił się zbliżyć do miejsca, gdzie Pan dawał swoje Prawo; w Wieczerniku Duch Święty zstępuje na tych, którzy zgromadzili się, oczekując wypełnienia obietnicy (Wj 19,23; Dz 2,1). Najpierw palec Boży wyrył Swoje prawa na kamiennych tablicach; teraz pisze w sercach ludzkich (Wj 31,18; 2Kor 3,3). Dawniej Prawo było napisane na zewnątrz i wzbudzało strach u grzeszników; teraz dane jest wewnętrznie, aby stali się sprawiedliwymi…

Bowiem, jak mówi św. Paweł, wszystko, co jest napisane na kamiennych tablicach „nie cudzołóż, nie zabijaj…, nie pożądaj, i wszystkie inne streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa” (Rz 13,9nn; Kpł 19,18)… Ta miłość została rozlana „w sercach naszych przez Ducha Świętego” (Rz 5,5).

Źródło: O duchu i literze, 28-30; PL 44, 217nn (© Evangelizo.org)