Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Boga.  J 5, 39-42

Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W Miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście. św. Jan Paweł II

Czy Ty czasem nie bierzesz zbyt dosłownie pewnych spraw? Czy nie trzymasz się kurczowo ustalonych reguł, schematów, planu dnia? A jak coś idzie nie po Twojej myśli, to totalna panika i irytacja…

A jak jest ze Słowem Bożym? Starasz się czytać – chociaż może nie bardzo rozumiesz?

Przykazania, nakazy, zakazy – a tu życie jakby gdzieś obok się toczy i “nie przeszkadza” tym przykazaniom, i oby one też zbytnio o sobie nie przypominały…

A jak traktujesz relację ze swoim Bogiem? Zamykasz ją tylko do przestrzeni porannej i wieczornej modlitwy, niedzielnej Eucharystii, a pozostały czas, to “Panu już podziękujemy”…? Życia Bożym Słowem nie da się oddzielić, wydzielić, ograniczyć, bo to będzie działanie niezmiernie sztuczne, wymuszone, może nawet jakieś rozdwojenie…

Chcąc naprawdę poznać naszego Boga, chcąc namacalnie odczuć Jego miłość, trzeba odsunąć na bok szkiełko i oko mędrca, i pozwolić sercu, zmysłom i emocjom (tak, tak – emocjom też ), dotykać i odkrywać to, czego bez otwarcia się na Boże działanie w żaden sposób doświadczyć, ani wyuczyć się nie da. Jednak aby doświadczyć, trzeba PRZYJŚĆ. Trzeba wyjść ze swoich utartych nawyków, przyzwyczajeń, ograniczeń. Trzeba ze świeżością i entuzjazmem zakochanego szaleńczo człowieka, starać się przypodobać Bogu, ale też próbować wszelkimi możliwymi sposobami poznawać Go i wsłuchiwać się w Jego Głos – Słowo Boże.

Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący!  (Ap 3, 15) Jak możesz dziś o sobie powiedzieć?

Zapłońmy na nowo! Duchu Święty tchnij w nas Twój żar, który już zaczyna przygasać. Pomóż nam w Krzyżu Chrystusa i w Jego Świętych Ranach, odnaleźć źródło naszej siły i potęgę niegasnącej, wciąż żywej, ofiarnej i miłosiernej Miłości.

PRZYJDŹ i skosztuj jak DOBRY jest Pan! Przyjdź i uwierz w Jezusa, uwierz Jezusowi! PRZYJDŹ I ŻYJ!

Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według serca Twego 🙏

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Na początku Pan, który stworzył człowieka, sam do niego przemawiał tak, że on mógł Go słyszeć. W ten sposób rozmawiał z Adamem…, a potem z Noem i Abrahamem. A nawet, kiedy rodzaj ludzki wpadł w przepaść grzechu, Bóg nie zerwał wszelkiego kontaktu z nim, choć już nie było między nimi pierwotnej zażyłości, skoro ludzie okazali się jej niegodni. Zgodził się odnowić z ludzkością relację przychylności, ale przez listy, tak jak my piszemy do nieobecnego przyjaciela. W ten sposób, w swojej dobroci, mógł przywiązać do siebie ludzkość. To Mojżesz jest posłańcem tych listów, które Bóg nam wysyła.

Otwórzmy te listy. Jakie są pierwsze ich słowa? „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Jakże to wspaniałe!… Mojżesz, który przyszedł na świat wiele wieków później, działał naprawdę pod natchnieniem z wysoka, aby nam opowiadać cuda, których dokonał Bóg, stwarzając świat… Czy nie wydaje się nam jasno mówić: „Czy to ludzie mnie pouczyli o tym, co wam objawię? Nie, to sam Stworzyciel dokonał tych cudów; to On kieruje moim językiem, aby was o tym pouczyć. Odtąd, błagam was, uciszcie wszelkie żądania rozumu ludzkiego. Nie słuchajcie tego opowiadania, jakby to było słowo Mojżesza; to Bóg sam do was przemawia; Mojżesz jest jedynie Jego tłumaczem ”…

Bracia, przyjmijmy zatem Słowo Boże sercem wdzięcznym i pokornym… bo to Bóg wszystko stworzył, to On przygotowuje wszystko i działa z mądrością… On prowadzi człowieka swoim poznaniem Stworzyciela wszechświata. To On uczy człowieka kontemplować Najwyższego Robotnika w Jego dziełach tak, żeby potrafił on uwielbić swojego Stworzyciela.

Źródło: Drugie kazanie o Księdze Rodzaju (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jakub z Sarug (ok. 449-521), mnich i biskup syryjski

Mojżesz wypowiedział tajemnice, ale ich nie tłumaczył. Nie był rzeczywiście zbyt wymowny i nie potrafił jasno się wyrażać (Wj 4,10). Ta trudność wymowy została mu zachowana z zamiarem, by wszystkie jego przemowy pozostawały niewyjaśnione. Kiedy nasz Pan przyszedł, rozwiązał język Mojżesza i dzisiaj wszystkie jego słowa stały się wyraźne, bo jego język już się nie jąka, a jego mowy są przejrzyste jak dzień.

Aż do czasów naszego Pana jego słowo było zdrętwiałe, pozostawało bez wyjaśnienia, a wszystko, co zostało powiedziane na Jego temat, było niejasne. Ukryta tajemnica chowała się zarazem za jąkaniem i zasłoną (Wj 34,33; 2 Kor 3,14), dopóki nie nadeszła godzina jej ogłoszenia w biały dzień.

Mojżesz chciał ujrzeć Ojca (Wj 33,18), przeczuwał bowiem, że Syn przybędzie na ten świat jawnie. Wtedy Ojciec ukazał mu swoje drugie oblicze. Pragnął go w ten sposób pouczyć, że Syn objawi się pod postacią ludzką. Przedwieczny zaznaczył różnicę między obliczem a drugą stroną, aby Mojżesz poznał, że ziemia będzie kontemplować jego Syna pod postacią człowieka… To w Jego stronę spoglądał Mojżesz i to od Niego pochodził blask, którym jaśniało Jego oblicze (Wj 34,29). Blask Syna spoczywał na całości proroctwa… kiedy Mojżesz mówił, to On przemawiał przez jego usta, bo On jest Słowem, które inspiruje wszelkie słowa i proroctwa. Bez Niego nie może istnieć ani proroctwo, ani słowo, bo On jest pierwotnym źródłem proroctwa… Ale kiedy Ukrzyżowany, Oblubieniec, przybył, proroctwo odsłoniło swoją twarz i wydobyło głos wśród zgromadzenia. Syn Dziewicy uniósł zasłonę znad Hebrajczyków; wszystko stało się oczywiste, jasne i proste do zinterpretowania.

Źródło: Homilia o zakryciu twarzy przez Mojżesza (© Evangelizo.org)

O co proszę? O Ducha wiary, abym nigdy nie zwątpił w miłość Ojca i Syna.

Zbliżę się do Jezusa, który rozmawia z Żydami. Wsłucham się w Jego pełne zatroskania słowa. Pragnie, aby Mu uwierzyli. Nie chce, aby ktokolwiek rozminął się ze Słowem zbawienia (ww. 31-32).

Przypomina im świadectwo Jana (w. 33), który pragnął jednego – spotkać ich z Mesjaszem. Świadczenie o tej prawdzie wypełniło całe jego życie. Czy jest we mnie pasja świadczenia o wartościach ewangelicznych? Czy sam nimi żyję?

„Mówię o tym, abyście byli zbawieni” (w. 34). Wyobrażę sobie spojrzenie Jezusa utkwione we mnie. Bardzo zależy Mu na moim zbawieniu. Czy Mu wierzę? Czy zależy mi na Jezusie?

Przywołam w myślach tych ludzi, którzy pokazali mi Jezusa, przekazali doświadczenie wiary. On mi ich dał. Pośle mi także innych. Mam jednak skupiać się na Jezusie, a nie na nich. Oni są jedynie „lampą”, która świeci krótko (w. 35).

Czy nie przywiązuję się do moich duchowych przewodników, polegając bardziej na nich niż na Jezusie? Czy nie przysłaniają mi Jego samego? Oddam ich z wdzięcznością Jezusowi.

„Badacie Pisma… a przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie” (ww. 39-40). Czy moje spotkania ze Słowem prowadzą mnie do żywych spotkań z Jezusem? Zaproszę Jezusa do tych miejsc życia, do których do tej pory Go nie dopuszczałem.

Jezus chce do głębi przejąć mnie prawdą, że przyszedł do mnie, bo posłał Go Ojciec (w. 36-39). Chce skłonić moje serce ku Ojcu. To jest Jego największe pragnienie. Wszystko, co czyni, aż po krzyż, mówi mi, jak bardzo kocha mnie Ojciec. Najbardziej cierpi wtedy, gdy Mu nie wierzę (ww. 38.43-47).

W serdecznej rozmowie z Jezusem powiem Mu o mojej potrzebie Ojca, o tęsknocie za Nim. Będę powtarzał: „Jezu, spraw, abym uwierzył w miłość Ojca!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)