Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie. 1Kor 11, 26

Eucharystia to jest przede wszystkim ta świadomość: jestem miłowany, ja jestem miłowany. Ja, taki jaki jestem. św. Jan Paweł II

Słowo stało się Ciałem, by zaspokoić nasz głód, naszą tęsknotę. Słowo stało się Życiem, byśmy mogli żyć wiecznie. Jakże to niepojęta i niewyczerpalna MIŁOŚĆ!

A przecież wciąż tylu głodnych i idących na zatracenie… Niby żyją w dobrobycie, a jednak odczuwają ciągły niedosyt. Nie potrafią nazwać swojego głodu, nie wierzą, że Chrystus może wypełnić wszelkie ich braki i dać tysiąckroć więcej. Nie wierzą – nie chcą znać Chrystusa, a może jeszcze Go nie poznali, bo nikt im o Nim nie opowiedział…

A MIŁOŚĆ nieustannie trwa i pragnie nas obdzielać! Mimo naszej grzeszności, ułomności i niewiary, pomimo naszego lęku, żalu i niepewności o jutro – MIŁOŚĆ i tak pragnie nas otulać i karmić. Przychodzi i zaprasza, byśmy też stawali się miłością, do końca – kiedy po ludzku nie ma już nadziei, kiedy łzy płyną z bezradności, niemocy i smutku – byśmy towarzyszyli MIŁOŚCI, rozpoznając Ją w każdym udręczonym człowieku.

Słowa nie zawsze potrafią wyrazić głębie uczuć. Zamiast dużo gadać czy użalać się nad losem świata, trzeba wziąć się do roboty i czynem, świadectwem swojego życia, zdobywać zimne i letnie serca dla Chrystusa.

Masz odwagę zaświadczyć? Masz odwagę stanąć pod krzyżem Chrystusa i razem z Jego bolejącą Matką trwać wiernie do końca?

Nie bój się. Wierz tylko. Zaufaj i trwaj. Nie zawiedziesz się.

ODWAGI, JAM ZWYCIĘŻYŁ ŚWIAT! J 16, 8

Pamiętajmy dzisiaj szczególnie o naszych kapłanach. Trwajmy na modlitwie z Nimi i za Nich, w zadumie i refleksji, oczekując na radość poranka zmartwychwstania.

Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali, zmiłuj się nad nami.

Maryjo, Matko kapłanów, módl się za naszych kapłanów i za nas wszystkich, którzy uciekamy się pod Twoją opiekę 🙏

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

Bądźcie posłuszni aż do śmierci, za przykładem Baranka bez skazy, który był posłuszny Ojcu aż do haniebnej śmierci na krzyżu. Pamiętajcie, że On jest drogą i regułą, według której powinniście iść. Miejcie Go zawsze przed oczami waszej duszy. Zobaczcie, jak bardzo jest posłuszny, On, Słowo Boga! Nie odmawia brzemienia grzechów, które nałożył na Niego jego Ojciec. Wręcz przeciwnie, sam poddał się, powodowany wielkim pragnieniem. Czy nie objawia tego podczas Ostatniej Wieczerzy, gdy mówi: „Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał” (Łk 22,15)? Poprzez „spożycie Paschy” rozumie wypełnienie woli Ojca i Jego pragnień. Widząc, że Jego czas dobiega końca, rozradował się i powiedział z radością: „Gorąco pragnąłem”. Oto Pascha, o której mówił, ta, która była oddaniem samego siebie jako pokarmu, ofiarowaniem własnego ciała, będące okazaniem posłuszeństwa Ojcu.

Jezus świętował wcześniej z uczniami Paschę, ale nigdy takiej: niewypowiedzianej, słodkiej i płonącej miłością! Nie myśli ani o swoich grzechach, ani o swojej haniebnej śmierci. Jeśli myślałby o tym, nie byłby tak radosny i nie mógłby nazwać tego Paschą. On – Słowo widzi, że to On sam został wybrany, On sam poślubił ludzkość. Zażądano, by wylał za nas swoją krew, aby wola Boga wypełniła się w nas, aby Jego krew nas uświęciła. Oto słodka Pascha, która przyjmuje tego nieskalanego baranka (por. Wj 12,5). On wypełnia wolę Ojca i przestrzega Jego zamiarów z wielką miłością i pragnieniem. Jakże niewypowiedziana słodycz miłości!

Dlatego też, umiłowani, proszę was, abyście nigdy nie zwątpili i całkowicie zaufali Krwi Chrystusa Ukrzyżowanego. Niech wszelki niewolniczy strach opuści waszą duszę. Powtarzajcie za świętym Pawłem: „Przez Chrystusa, który był ukrzyżowany, mogę wszystko, ponieważ On jest we mnie przez pragnienie i miłością i On mnie umacnia” (por. Flp 4,13, Gal 2,20). Kochajcie, kochajcie, kochajcie! Przez swoją krew, baranek łagodny przemienił twoją duszę w niezwyciężoną skałę.

Źródło: List 129 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786–1859), kapłan, proboszcz z Ars

Muszę powiedzieć trochę o tym, co oznacza święta ofiara Mszy. Wiecie, że święta Ofiara Mszy jest tym samym, co Ofiara Krzyża, która została złożona raz na Kalwarii. Jedyna różnica polega na tym, że kiedy Jezus Chrystus ofiarował się na Kalwarii, ta ofiara była widzialna, […] Ale podczas Mszy Świętej Jezus Chrystus ofiaruje się Ojcu w sposób niewidzialny; to znaczy, że widzimy tylko oczami duszy, a nie oczami ciała.

To jest, moi bracia i siostry, święta ofiara Mszy Świętej w skrócie. Ale aby dać wam wyobrażenie o wielkości zasług Mszy Świętej, moi bracia, wystarczy, że powiem wam, że Msza Święta zachwyca cały dwór niebieski, przynosi ulgę wszystkim biednym duszom czyśćcowym, ściąga na ziemię wszelkiego rodzaju błogosławieństwa i oddaje Bogu więcej chwały niż wszystkie cierpienia wszystkich męczenników, niż pokuty wszystkich samotników, niż wszystkie łzy, które wylali od początku świata i niż wszystko, co zrobią do końca czasów.

Jeśli zapytacie mnie dlaczego, jest to całkiem jasne: wszystkie te czyny są dokonywane przez grzeszników, którzy są mniej lub bardziej winni; podczas gdy w świętej ofierze Mszy jest to Bóg-Człowiek równy swojemu Ojcu, który ofiaruje mu zasługę swojej śmierci i męki. Widzicie z tego, moi bracia, że Msza Święta ma nieskończoną wartość.

Źródło: Kazanie na 2. niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego (© Evangelizo.org)

O co proszę? O pokorne przyjęcie miłości Jezusa i uwolnienie serca od pychy.

Wejdę z Jezusem i uczniami do Wieczernika. Zajmę miejsce za stołem. Utkwię wzrok w spojrzeniu Jezusa, który „do końca mnie umiłował” (w. 1). Dla mnie przyszedł przeżyć ten dzień. Wraca do Ojca i chce, abym był razem z Nim przy Ojcu. Płaci za to najwyższą cenę.

Uświadomię sobie, że w każdej Eucharystii Jezus wyznaje mi, że „do końca mnie umiłował”. Składa siebie w ofierze za mnie. Zasiada ze mną do stołu i mówi: „gorąco pragnę spożywać z tobą tę Paschę” (Łk 22, 14).

Utkwię mój wzrok w Jezusie. Będę wpatrywał się z miłością w każdy Jego gest: jak wstaje od stołu, przepasuje się prześcieradłem, nalewa wody do misy (ww. 2-5). Przez dłuższy czas pozostanę myślami przy tej scenie, nasycając się pokorną, cichą miłością Jezusa.

Zwrócę uwagę na zachowanie uczniów, zwłaszcza zmieszanie Piotra (ww. 6-9), gdy Jezus umywa im nogi. Wyobrażę sobie, że Jezus podchodzi do mnie, pochyla się, klęka, umywa moje stopy i wyciera je. Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa…

Zatrzymam wzrok na Jezusie klęczącym przy moich stopach. Jakie uczucia, pierwsze reakcje serca, pierwsze myśli budzą się we mnie? Co mogę powiedzieć Mu o moim „zniżaniu się” w służbie dla innych?

„I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy…” (w. 10). Jaki jest stan mojego wnętrza u początku Triduum Paschalnego? Uświadomię sobie, że Jezus gotów jest umierać za czystość mojego serca? Czy pragnę czystości, tak jak On pragnie jej dla mnie?

Zatrzymam w sercu obraz Jezusa, który umywa mi nogi i patrzy w moje serce. Będę częściej powtarzał: „Przywróć mi serce czyste i naucz mnie służyć”. Zaplanuję czuwanie przy Jezusie w ciemnicy.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)