O co proszę? O odnowę mojej wiary i ufności do Jezusa.

Będę towarzyszył Jezusowi, który zmęczony wraca do swojej rodzinnej Galilei (ww. 43-44). Przebył już długą drogę z Judei przez Samarię. Pamięta bolesne chwile, kiedy został wyrzucony przez ziomków z Nazaretu. Zbliżę się do Jezusa, aby z Nim rozmawiać o Jego miłości, cichości i pokorze.

Jezus nie przestaje wracać do mojego życia. Jego „rodzinną Galileą” jest moja codzienność. Podziękuję Mu za Jego wierną i cierpliwą miłość.

Galilejczycy przyjmują Jezusa, ponieważ widzieli cuda, jakie zdziałał w Jerozolimie (w. 45). Jezus przyjmuje ich niedojrzałą wiarę i miłość. Co mnie najbardziej fascynuje w Osobie Jezusa? Co mogę powiedzieć o motywacji mojej wiary i duchowych praktykach?

Zwrócę uwagę na zachowanie dworzanina z Kafarnaum, który biegnie za Jezusem do Kany Galilejskiej, aby prosić o zdrowie dla umierającego syna (ww. 46-49). W tej dramatycznej sytuacji nie traci wiary.

Do kogo najczęściej udaję się z moimi problemami i kogo proszę o pomoc? Czy potrafię o nich rozmawiać z Jezusem? Z czego chciałbym Mu się zwierzyć?

Dworzanin, bez stawiania warunków, „uwierzył słowu, które Jezus powiedział do niego” (ww. 50-53). W domu spotyka zdrowe dziecko. Doświadcza, jak słowny jest Jezus. Przywołam na pamięć Słowo Boże, które w moim życiu cudownie się spełniło. Za jakie słowo chciałbym dzisiaj Jezusowi szczególnie podziękować?

„Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko” (w. 49). W gorącej modlitwie zaproszę Jezusa do mojej rodziny, wspólnoty. Powierzę Mu wszystko, co jest chore, słabe, co wydaje się umierać. Będę prosił o głęboką wiarę i nadzieję dla siebie i najbliższych.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu. J 3, 20-21

Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach. św. Jan Paweł II

Będąc dzieckiem bałam się ciemności. Niestety ten strach towarzyszył mi przez długie lata. I zapewne nie jestem odosobnionym przypadkiem, bo przecież ciemność zawsze stwarza poczucie niepewności, lęku, strachu, grozy, niebezpieczeństwa. Nie potrafię powiedzieć kiedy ciemność przestała mnie przerażać, ale teraz taktują ją po prostu jako brak światła 🙂

Myślę przekornie, że strach przed ciemnością dobrze świadczy o bojących się 🙂 bo to znaczy, że wolimy światło, a skoro Pan Jezus jest Światłością świata, instynktownie wybieramy właściwie 🙂 Niestety, u niektórych ten lęk przed ciemnością przerodził się w obsesyjny paraliż i nie zasną bez jakiegoś światełka w mroku. Bywa też tak, że nieczyste sumienie upomina się o sprzątanie, powodując bezsenność, uczucie pustki, zagrożenia…

Dlatego kochani, chodźmy w stronę Światła, dlatego wybierajmy prawdę, dobro, szlachetność, wspaniałomyślność. Dlatego podtrzymujmy siebie nawzajem, kiedy trzeba upominając, by wspólnie się budować i podążać we właściwym kierunku, w Bożym kierunku!

Trwa już czas spowiedzi wielkanocnych, a ja do znudzenia będę przypominać o sakramentach, bo to jest nasza gwarancja właściwego porządku, bo tylko dzięki trwaniu w łasce uświęcającej możemy naprawdę chodzić w światłości. Tutaj nie ma mowy o żadnych kompromisach! Albo wybierasz Pana Jezusa, czyli DROGĘ, PRAWDĘ i ŻYCIE, albo pogrążasz się w ciemności, wybierając grzech…

Duchu Święty, rozpraszaj i demaskuj wszelkie kłamstwa, które zniekształcają i przysłaniają nam prawdę o naszym Tacie w Niebie, wszystko to, co wypacza też prawdę o nas samych. Oświecaj nas nieustannie i pouczaj, jak dokonywać właściwych wyborów, miłych naszemu Bogu i jak chodzić w Światłości. Przenajświętsza Panienko, ucz nas trwać przy Twoim Synu. Amen!

Błogosławionej niedzieli ❤️+

Autor: Kazanie przypisane świętemu Efremowi (ok. 306-373), diakonowi w Syrii, doktorowi Kościoła

Ponieważ ludzie zgrzeszyli na pustyni (Lb 21,5n), Mojżesz, który był prorokiem, rozkazał Izraelitom, aby umieścili węża na krzyżu, to znaczy, aby uśmiercili grzech… Należało spojrzeć na tego węża, gdyż to za karę synowie Izraela ginęli od ukąszeń węży. Dlaczego od węży? Ponieważ wrócili do zachowania pierwszych rodziców. Oboje, Adam i Ewa zgrzeszyli, zjadając owoc z drzewa; Izraelici szemrali w związku ze sprawą pożywienia. Szczytem tego szemrania były narzekania na to, że brakowało warzyw. Poświadcza o tym psalm: „Obrażali Najwyższego w kraju suchym” (Ps 78,17). Otóż, tak samo w raju, wąż był początkiem szemrania…

Synowie Izraela musieli się nauczyć, że ten sam wąż, który uknuł śmierć Adama, sprowadził także na nich śmierć. Mojżesz umieścił go więc na drzewie, tak aby widząc go, poprzez podobieństwo przypomnieli sobie o drzewie życia. Ci, którzy zwrócili nań swoje oczy, zostali ocaleni. Nie przez łaskę węża, ale poprzez nawrócenie. Oglądali węża i przypominali sobie o swoim grzechu. Ponieważ zostali ukąszeni, okazali skruchę i po raz kolejny zostali ocaleni. Ich nawrócenie zmieniało pustynię w mieszkanie Boga. Grzeszny naród stawał się przez pokutę zgromadzeniem Kościoła i, co więcej, adorował krzyż.

Źródło: O pokucie

O co proszę? O przekonanie, że miłość Boga jest większa od mojego grzechu.

Wejdę w klimat nocnej rozmowy Nikodema z Jezusem. Pragnienie Nikodema zostaje spełnione: może sam na sam spotkać się z Nauczycielem. Od wielkości moich pragnień zależy głębia moich spotkań z Jezusem. Co mogę powiedzieć o swoich pragnieniach w tej medytacji?

„Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni…” (ww. 14-15). Jezus konający na krzyżu ma moc, aby codziennie uzdrawiać moje życie. Potrzebna Mu jest jednak moja wiara.

„Tak bowiem Bóg umiłował świat…” (w. 16). Patrząc na krzyż, będę rozważał z miłością każde słowo zawarte w tym zdaniu. Uświadomię sobie, że na krzyżu wisi jedyne Dziecko Boga Ojca. Umiera za mnie. Jestem „całym światem Boga”. Jak każdy człowiek, jestem dla Niego jedynym dzieckiem.

Jezus zapewnia mnie, że Ojciec nie chce mojego potępienia, lecz zbawienia (ww. 17-18). Brak wiary w miłość i miłosierdzie Boga będą prowadziły mnie do wewnętrznego niepokoju. Czy wierzę w bezgraniczną życzliwość Boga wobec mnie? Czy nie dostrzegam w sobie tendencji do samopotępienia?

Zbliżanie się do Ukrzyżowanego jest jak podchodzenie do światła, które przenika mnie do głębi i odkrywa najskrytsze zakamarki mojego serca (ww. 19-21). Tylko stając przed Nim w prawdzie, mogę doświadczyć Jego miłości i bliskości. Stanę blisko krzyża. Obejmę Ukrzyżowanego i będę prosił, aby strzegł mnie przed nieprawdą i zafałszowaniem sumienia.

Wpatrując się w rany Ukrzyżowanego, szczerze będę rozmawiał z Nim o ranach mojego serca. Poproszę Go, aby odkrył przede mną grzechy, które sprawiają Mu najwięcej cierpienia. Wzbudzę w sobie głęboki żal z powodu moich nieprawości. Pomodlę się Psalmem 50.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń. Oz 6, 6

Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony. Łk 18, 14b

Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych! św. Jan Paweł II

No cóż, świętość dzisiaj zdecydowanie nie jest popularna, a raczej piętnowana i wyszydzana. Dzisiaj promuje się siłę, atrakcyjność i różnego rodzaju inność (że tak to delikatnie określę ). Nie chcę nikomu dokuczyć ani ubliżyć, a tym bardziej odbierać prawa do świętości, lecz czasem naprawdę słów brakuje…

Może trzeba głęboko zastanowić się komu, po co i jak służymy. Co nami kieruje i w jaki sposób realizujemy swoje powołanie – jak żyjemy na co dzień.

Jak już kiedyś pisałam nie chodzi o wydzieleniu przestrzeni i czasu dla Pana Boga od-do, bo przecież służba i gotowość świadczenia o Bożej miłości powinna być stylem życia każdego chrześcijanina. Prawdziwa miłość nie boi się ryzyka, nie lęka się, że nie dośpi, nie smuci się, że nie ma czasu na samorealizację. Prawdziwa, szczera, czysta miłość, zaryzykuje nawet ośmieszenie, czy odsunięcie, by wytrwać w wierności temu, co wyznaje. A nie jak chorągiewka na wietrze, gdzie dmuchnie, to się zahaczy i dostosuje jak kameleon do otoczenia.

Chcesz naprawdę poznać Boga w Trójcy Jedynego, Ojca i Syna, i Ducha Świętego? Chcesz naprawdę służyć swojemu Bogu i wypełniać Jego wolę?

Idź, kochaj swoich bliskich, odnajduj w ich twarzach umęczoną twarz Jezusa Chrystusa. Pielęgnuj i troszcz się o nich – ofiarnie, jak Maryja o swojego Syna. Pomagaj w trudzie dnia codziennego, chociaż może się to często wydawać ponad siły, lub czas nie będzie zbyt dogodny – jak Cyrenejczyk, czy Weronika w drodze na Golgotę…

Na tak wiele sposobów możesz okazać miłość swojemu Bogu. Nie trzeba wyszukanych modlitw, ani ponadludzkich wyrzeczeń. Wystarczy czyste serce i proste słowa skierowane z miłością, ale też świadomością swojej małości i grzeszności. I pamiętaj, że sam grzech nie jest jeszcze największą porażką, choć oczywiście rani Serce Ojca, pozostawiając plamy na ludzkiej duszy i konkretne konsekwencje. Prawdziwym dramatem jest trwanie w grzechu i odrzucanie miłosiernej Bożej miłości, ograbianie siebie i zamykanie serca, duszy i umysłu na niewysłowione szczęście, jakie daje oczyszczenie w sakramencie pokuty i błogosławieństwo: “Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I JA ODPUSZCZAM TOBIE GRZECHY W IMIĘ OJCA I SYNA, I DUCHA ŚWIĘTEGO.”

To wielka radość dla naszego Boga, kiedy może na nowo Cię przytulić💖 chociaż On przecież cały czas mógł, tylko Ty nie chciałeś… To wielka radość dla całego Nieba i Najświętszej Dziewicy Maryi, kiedy dzieci dane Jej pod opiekę, pod Krzyżem na Golgocie, powracają do Jej Syna i odbudowują zniszczone przez grzech relacje.

MIŁOŚĆ cierpliwa jest, łaskawa jest i WSZYSTKO przetrzyma. Taki jest nasz Bóg!

Choć czasem musi upomnieć i wstrząsnąć, to jednak wszystko robi w imię miłości, bo NASZ BÓG JEST MIŁOŚCIĄ 💖

Spokojnej, błogosławionej soboty ❤️+

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858–1923), opat

Spójrz na faryzeusza: jest to człowiek przekonany o własnej ważności, napuszony i pewny siebie – „ja” tego człowieka przejawia się w jego słowach, w jego postawie… Faryzeusz ma „obłudne serce”, jak mówi Psalmista (Ps 12,3); jego pogarda dla celnika pokazuje, że uważa się za znacznie doskonalszego od niego; i tak naprawdę to dla siebie rezerwuje chwałę, którą na pozór oddaje Bogu. Nie prosi o nic Boga, ponieważ uważa, że niczego nie potrzebuje; jest samowystarczalny; raczej wskazuje na swoje postępowanie, szukając aprobaty Boga… W głębi duszy jest praktycznie przekonany, że cała jego doskonałość pochodzi od niego samego…

Jeśli chodzi o drugą postać na scenie, celnika, to co on robi? Stoi z daleka, nie śmie nawet spojrzeć w górę, bo czuje się niegodny. Czy myśli, że ma jakiś tytuł, na który może się powołać przed Bogiem? Nie. Jest świadomy, że przynosi tylko swoje grzechy… Ufa tylko w miłosierdzie Boże; niczego nie oczekuje, na nic nie liczy, ale całą swoją ufność, całą swoją nadzieję składa w Bogu. […]

Jak teraz Bóg postępuje z tymi dwoma ludźmi? Bardzo różnie. „Powiadam wam – mówi Jezus Chrystus – celnik odszedł usprawiedliwiony, w przeciwieństwie do drugiego, faryzeusza” (Łk 18,14). Chrystus Jezus, kończąc przypowieść, ustanawia podstawowe prawo, które rządzi naszą relacją z Bogiem, wyciąga z niego zasadniczą lekcję, którą musimy przyswoić: „Kto się wywyższa, będzie poniżony; kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 18,14). Widzisz, jak pycha jest wrogiem zjednoczenia duszy z Bogiem? A ponieważ Bóg jest zasadą wszelkiej łaski, pycha jest najstraszniejszym ze wszystkich niebezpieczeństw dla duszy; natomiast nie ma pewniejszej drogi do osiągnięcia świętości i znalezienia Boga niż pokora.

Źródło: Pokora (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Padre Pio z Pietrelciny (1887-1968), kapucyn

To bardzo ważne, abyś nalegał na to, co jest podstawą świętości i fundamentem dobroci. Chcę opowiedzieć tutaj o cnocie, przez którą Jezus wyraźnie jawi się światu jako przykład: pokora (Mt 11,29). Pokora wewnętrzna, bardziej wewnętrzna, niż zewnętrzna. Uznaj, kim jesteś naprawdę: niczym, mizernym, słabym, pełnym wad, zdolnym do zamiany dobra w zło, do porzucenia dobra dla zła, do przyznania sobie dobra i do usprawiedliwiania zła, a z umiłowania tego zła do gardzenia Tym, który jest największym dobrem.

Nie kładź się nigdy do łóżka bez prawdziwego zbadania w sumieniu, jak spędziłeś dzień. Skieruj wszystkie myśli do Pana i poświęć mu siebie, a także wszystkich chrześcijan. Następnie ofiaruj na Jego chwałę swój spoczynek, nigdy nie zapominaj o aniele stróżu, który zawsze stoi przy twoim boku.

Źródło: Ep 3,713 ; 2,277 in Buona Giornata (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce proste i szczere w rozmowach z Bogiem.

Jezus pragnie poruszyć serca tych, którzy są przekonani o własnej niewinności i gardzą innymi. Przez przypowieść wzywa ich do zmiany postawy życia (w. 9).

Będę uważnie obserwował bohaterów przypowieści i starał się odnaleźć w sobie cechy, które ujawniają się w ich zachowaniu.

Postawa faryzeusza (ww. 11-12). Zachowuje jedynie pozory dialogu z Bogiem. Rozmawia z sobą samym. Jest zamknięty na słuchanie. Szuka jedynie potwierdzenia dla swoich postaw. To sprawia, że żyje w zakłamaniu. Pycha nie pozwala mu uznać swoich słabości. Aby trwać w przeświadczeniu o swojej „sprawiedliwości”, wychwala samego siebie i pogardza innymi.

Postawa celnika (w. 13). Ma głębokie poczucie swojej grzeszności. Nie stara się usprawiedliwiać przed Bogiem. Nie szuka dla siebie okoliczności łagodzących. Przeciwnie, uznaje i otwarcie wypowiada swoją grzeszność. Oddaje ją Bogu. Jest prostolinijny.

Stając przed Jezusem, spojrzę na siebie i zapytam, czy nie ma we mnie przejawów zarozumiałości i zakłamania? Popatrzę na moje relacje z innymi, zwłaszcza z najbliższymi.

Czy nie odkrywam w sobie potrzeby podkreślania własnej „sprawiedliwości”, lekceważenia drugich? Jeśli tak, nazwę moje wady przed Jezusem.

Uznam przed Jezusem i oddam Mu słabości, które najbardziej mnie zawstydzają. Będę gorąco prosił Jezusa o postawę szczerej pokory i prostoty w przeżywaniu mojej grzeszności.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

„Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych». Mk 12, 29-31

Miłość jest siłą, która nie narzuca się człowiekowi od zewnątrz, lecz rodzi się w jego wnętrzu, w jego sercu, jako jego najbardziej wewnętrzna własność. św. Jan Paweł II

Ależ myśmy ostatnio ogłuchli… Skupiamy się na ciągłym mówieniu o chorobach, cierpieniu, wojnie, śmierci, a słuchać to już nie bardzo chcemy, bo cóż dobrego inni nam powiedzą, kiedy tyle różnorakiej bidy wokół…

Jakże można górnolotnie mówić o Bożej miłości kiedy zaniedbuje się swoich bliskich, kiedy nie starcza nawet czasu, a może i chęci na kilka minut rozmowy przez telefon z najbliższymi, nie mówiąc już o odwiedzinach…

Jakże można zachwycać się Bożymi dziełami, gdy w sobie nie dostrzega się Boskiego pierwiastka, gdy w natłoku zajęć i chaosie codzienności zagubiła się gdzieś tożsamość dziecka Bożego…

Człowieku – najdoskonalsze ze stworzeń, uczyniony na obraz i podobieństwo Boże – spójrz w lustro! Jesteś dzieckiem Boga, umiłowanym i niezmiernie ważnym – NAJWAŻNIEJSZYM! Nasz Bóg potrzebuje całego Ciebie, aby dokonywać wielkich rzeczy💖 Nasz Bóg pragnie być kochany każdą cząsteczką Twojego serca, jednocześnie cały się Tobie oddając!

Jakież to niepojęte…

Panie, Boże mój, Tatusiu💖 proszę, aby Twój Święty Duch otwierał moje oczy, przemieniał moje serce, ożywiał mój umysł i zmysły, by Twoja Miłość przelewała się przeze mnie i dotykała tych, którzy jeszcze nie poznali i nie doświadczyli Twojej Miłości 🙏

Duchu Święty, zapraszam Cię i proszę, byś uczył mnie słuchać i z wrażliwością reagować na ludzką niedolę, bym troskę o dobro drugiego człowieka przedkładała ponad swoje małostkowe, często egoistyczne pragnienia i działania.

Boże, choć Cię nie pojmuję jednak nad wszystko miłuję, nad wszystko co jest stworzone, boś Ty dobro nieskończone🙏

KOCHAM CIĘ MÓJ BOŻE!

Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, zmiłuj się nad nami!