Bracia: Bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich. Ef 6, 10-12

Bądźmy mocni! Naszą zbroją, tarczą i orężem niech będzie ufna modlitwa i pewność, że Pan Bóg z każdego zła i ciemności wydobędzie dobro.

Duchu Święty, módl się w nas, bo siły nasze mocno nadwątlone, a wiara i zaufanie ciągle są podkopywane… Módl się w nas Duchu Boży! Potrzebujemy Twojej mądrości, Twojego pokoju, Twojej roztropności i męstwa!

Przybądź Duchu Święty! Niech prawdziwa wiara, nadzieja i miłość przepełnią nasze zalęknione serca. Amen.

Spokojnej, błogosławionej nocy 👼❤️+

Mówię zaś wam: nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie” Łk 13, 35c

W chorobie czy w jakimkolwiek cierpieniu trzeba zawierzyć Bożej miłości, jak dziecko, które zawierza wszystko, co ma najdroższego, tym, którzy je miłują, zwłaszcza swoim rodzicom. Potrzeba nam więc tej dziecięcej zdolności zawierzenia siebie Temu, który jest Miłością. św. Jan Paweł II

Jakże trudno zobaczyć Chrystusa w swoim bliźnim, szczególnie teraz kiedy fale protestów przelewają się przez nasze miasta… jakże trudno zobaczyć Go w sobie, gdy nieprzyjaciel bez wytchnienia kłamie, zniekształca, mataczy…

Rozejrzyj się! Może właśnie Chrystus mówi do Ciebie przez niezbyt lubianego sąsiada, czy tą przesadnie pedantyczną i czepialską koleżankę z pracy. Może mówi do Ciebie przez chorego, który bardzo cierpiąc, potrzebuje wsparcia, ale jednocześnie jego cierpienie przypomina dokąd zmierzamy…

Boży Duch wieje kędy chce i jak chce! Błogosławiony kto zechce słuchać i wcielać w życie Jego natchnienia i upomnienia.

Przepraszam Cię Drogi Jezu, za tych, co Cię nie rozpoznają, co Cię ignorują, spychając poza wszelki margines Twoje Boskie Prawo… za tych, którzy opluwają i bezczeszczą budynki naszych świątyń, którzy podnoszą rękę na wartości chrześcijańskie… PRZEPRASZAM CIĘ JEZU…

Bądź błogosławiony, Ty który JESTEŚ, który byłeś i który przychodzisz!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Julianna z Norwich (1342 – po 1416), pustelnica angielska

Duchowe pragnienie Chrystusa się skończy. Oto Jego pragnienie: głębokie pragnienie miłości do nas, które będzie trwało, aż staniemy się świadkami na Sądzie Ostatecznym. Bo wybrani, którzy będą radością i szczęściem Jezusa podczas całej wieczności, znajdują się jeszcze częściowo na ziemi, a po nas będą inni, aż do dnia ostatecznego. Jego palącym pragnieniem jest zamknięcie nas w Nim, ku Jego wielkiej radości – tak mi się przynajmniej wydaje…

A jako Bóg, jest On doskonałą szczęśliwością, szczęściem nieskończonym, które nie może być zwiększone lub zmniejszone… Ale wiara uczy nas, że przez swoją ludzkość zechciał cierpieć Mękę, cierpieć wszelkiego rodzaju boleści i umrzeć z miłości do nas i dla naszego wiecznego szczęścia. Jako nasza Głowa, Chrystus jest uwielbiony i nie może cierpieć; ale skoro jest także Ciałem, które jednoczy wszystkich członków (Ef 1,23), nie jest jeszcze całkowicie chwalebny i niepodlegający cierpieniu. To dlatego odczuwa ciągle to pragnienie, które paliło Go na krzyżu (J 19,28) i było w Nim od początku, jak mi się wydaje. I tak to jest teraz i tak to już będzie, aż ostatnia, zbawiona dusza wejdzie do tej szczęśliwości.

Tak, jak prawdziwie jest w Bogu miłosierdzie i litość, jest w Nim również to pragnienie. Z mocy tego pragnienia, które jest w Chrystusie, także i my Go pragniemy: bez tego żadna dusza nie dojdzie do nieba. To pragnienie pochodzi, jak mi się wydaje, z nieskończonej dobroci Boga, jak i Jego miłosierdzia…; i to pragnienie będzie w Nim trwało tak długo, jak będziemy w potrzebie, przyciągając nas do Jego szczęśliwości.

Źródło: Objawienia Bożego miłosierdzia , rozdz 31

Autor: Św. Hieronim ze Strydonu (347-420), kapłan, tłumacz Biblii, doktor Kościoła

To nie z tego trzeba się cieszyć, że się było w Jerozolimie, lecz z życia tam. Miasto, którego trzeba szukać to nie to, które zabijało proroków i przelało krew Chrystusa, ale to, gdzie szerokie wody się radują, które jest zbudowane na górze, które nie może się ukryć. Które apostoł Paweł nazwał matką świętych i gdzie się rozradował z przebywania ze sprawiedliwymi (Ps 46,5; Mt 5,14; Ga 4,26)… Nie ośmielę się ograniczyć wszechmocy Boga do jednego miejsca lub zamknąć ją w jakimś zakątku ziemi, którego niebo nie może zawrzeć. Każdy wierzący jest oszacowany według zasług swojej wiary, a nie od miejsca zamieszkania. Prawdziwi czciciele nie potrzebują Jerozolimy lub góry Garizim, aby wielbić Ojca, bo „Bóg jest duchem”, a jego czciciele powinni „oddawać Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4, 24). A „Duch wieje tam, gdzie chce” (J 3,8) i „Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia” (Ps 24,1)…

Miejsce święte krzyża i zmartwychwstania są pożyteczne jedynie dla tych, którzy niosą swój krzyż, zmartwychwstają z Chrystusem każdego dnia i okazują się godnymi zamieszkiwania takiego miejsca. Co do tych, którzy mówią: „Świątynia Pańska, świątynia Pańska, świątynia Pańska!” (Jr 7,4), niech posłuchają tych słów apostoła: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was” (1 Kor 3, 16)…

Nie sądź zatem, że brakuje czegoś twojej wierze, jeśli nie widziałeś Jerozolimy i nie uważaj mnie za lepszego, ponieważ tam mieszkam. Ale tutaj czy gdzie indziej otrzymasz sprawiedliwą zapłatę według twoich uczynków przed Bogiem.

Źródło: List 58, 2-4 (© Evangelizo.org)