A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga? Czy ludziom staram się przypodobać? Ga 1, 10a.
Bez miłości, poświęcenia i ofiary możesz kręcić się wokół własnego „ja”. Bez zatrzymania i pochylenia się nad biedą drugiego człowieka możesz przeoczyć to co naprawdę jest ważne.
Spieszmy się kochać Boga w każdym człowieku, szczególnie w tym trudnym, może uciążliwym, może nawet wrogo nastawionym – jednak też umiłowanym dziecku Bożym. Spójrz dzisiaj inaczej na drugiego człowieka, spójrz Bożymi miłosiernymi oczami – widok może Cię zaskoczyć
W naszej parafii pw. św. Mikołaja trwa od wczoraj tygodniowy odpust ku czci Matki Bożej Różańcowej. To wieeelki czas łaski! Jak Dobry Bóg pozwoli to dzisiaj (na 17) zaniosę Wasze radości i troski przed tron naszej bocheńskiej Mateczki. Jeśli jest coś szczególnego piszcie proszę.
Matko Boża Różańcowa, Pani Bocheńska, Królowo Aniołów, Matko kapłanów i nasza Mamo, módl się za nami!
Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Łk 10, 33-34
Dobrym Samarytaninem jest każdy i każda z nas! Z powołania! Z obowiązku! Dobry Samarytanin żyje miłosierdziem. św. Jan Paweł II
Bóg nikomu miłosierdzia swego nie odmówi. Niebo i ziemia może się odmienić, ale nie wyczerpie się miłosierdzie Boże (Dz 72)
W dzisiejszym konsumpcyjnym, szalonym świecie, gdzie ludzie są niezmiernie anonimowi, a dzięki “rodo” może tylko imienni 😉 bardzo łatwo omijać potrzebujących. Boimy się wychylać, boimy się mieć swoje zdanie, a jeśli już, to lepiej się z nim nie afiszować aby się nie narazić tym, co myślą inaczej. Często obserwując ludzi, dostrzegam taką postawę bierności, zupełny brak chęci do zaangażowania się, a czasem nawet znieczulicę, która teraz niestety jeszcze bardziej staje się widoczna…
Miłosierny samarytanin zawsze był mi niemiernie bliski, chociaż właściwie to nie wiem dlaczego… Od zawsze byłam nauczona troszczyć się o innych. Jako najstarsza z żeńskiej części rodzeństwa, byłam niejako zobligowana by dbać o młodsze rodzeństwo i o domowe sprawy – i tak mi zostało 🙂
Dzisiaj jednak bardzo poruszyła mnie świadomość, że miłosierny samarytanin dał dużo więcej niż mógł i powinien… tzn. nie chodzi o to, czy było go stać, bo to zupełnie inna kwestia, ale jego troska o pobitego człowieka, wykroczyła poza “normalne” (tak to nazwijmy) zainteresowanie poszkodowanym. Nie tylko zatroszczył się o teraźniejszość, ale chciał również zadbać o godną przyszłość ofiary rozboju.
A my, tak często, zwyczajnie nie mamy czasu dla siebie nawzajem, a co tu mówić o jakiejś szczególnej pomocy obcym osobom… Ech… dokądże my tak pędzimy?! Jakże łatwo w tym pośpiechu ominąć życie, ominąć to co naprawdę jest ważne i istotne! Jakże łatwo rozmieniamy się na drobne i gubimy niezmiernie cenne, Boskie wskazówki i natchnienia… Odwracamy głowę od tego co niewygodne dla oczu, co rani naszą wrażliwość, co nie mieści się w naszym uporządkowanym świecie… przechodzimy na drugą stronę ulicy, udając że nie dostrzegamy człowieka, bo przecież CENNY CZAS trzeba poświęcić na zdawkową rozmowę o niczym…
Wiesz, że nie będzie kolejnego podejścia do życia, że nie będzie egzaminu poprawkowego, ani żadnego wyciągającego pytania…
Drogi Tato, mój Boże, oddaję Ci moje oczy i usta, moje ręce i nogi, moje serce, wolę i pamięć. I pokornie proszę, aby łaska i moc Twojego Świętego Ducha, nieustannie mnie pouczały i ożywiały, aby przynaglały mnie do niesienia miłosierdzia tam gdzie mnie posyłasz. Choćby to miały być z pozoru nic nie znaczące gesty, wierzę Panie, że Ty z każdej, najbanalniejszej mojej próby niesienia dobra, stworzysz coś cudownego, nietuzinkowego i wartościowego.
Spieszmy się kochać ludzi. Niepozorne dobro okazane dzisiaj, jutro może przynieść tysięczny plon.
Autor: Św. Efrem (ok. 306-373), diakon w Syrii, doktor Kościoła
„’Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?’ On mu odpowiedział: ‘Będziesz miłował Pana Boga swego… a swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,36-39). Miłość Boga oszczędza nam śmierć, a miłość człowieka grzech, bo nikt nie grzeszy przeciw temu, kogo kocha. Ale jakie serce może posiadać w pełni miłość swoich bliskich? Jaka dusza mogłaby, wobec świata, wydawać w sobie owoce miłości zasianej w niej tym zaleceniem: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”? Nasze możliwości nie mogą być instrumentami tej szybkiej i bogatej woli Bożej: jedynie potrzeba owocu miłości, zasianego przez samego Boga.
Bóg może, z samej swojej natury, dokonać tego, co zechce; a pragnie On dać życie ludziom. Aniołowie, królowie i prorocy… przeminęli, ale ludzie nie zostali zbawieni – aż do czasu, kiedy zstąpił z nieba Ten, który nas trzyma za rękę i nas wskrzesza.