Mk 8, 1-10
Pan Jezus dostrzega każdy niedostatek, każdy brak, zanim jeszcze sami potrafimy go nazwać. Doskonale zna nasze potrzeby. Widzi też nasze ograniczenia, nieporadność, wątpliwości, zabieganie i cały ten chaos,w którym się poruszamy, zwany przez niektórych artystycznym nieładem 😉
Tak sobie myślę, że Pan Jezus chciałby nam dać dużo, dużo więcej, tylko my – samowystarczalne „samosie”, wcale nie chcemy czerpać ze źródła miłosiernej Bożej miłości.
I zdawać by się mogło, że najprościej jest zaspokoić fizyczny głód, ale jednak ciało wciąż upomina się o pożywienie, by mogło prawidłowo funkcjonować, by mogło żyć.
Zatem Pan Jezus dzieląc parę chlebów pomiędzy tysiące, pragnie wskazać, że ten kto będzie się posilał Jego pokarmem, kto będzie karmił duszę Jego nauką, nigdy tak naprawdę nie zazna głodu, bo Jego pokarm, którym jest On sam, nigdy się nie wyczerpie. Niestety zbyt często o tym zapominamy, zaspakajając ciało strąkami, a ducha marnej jakości pożywką medialną.
Stań dzisiaj w prawdzie o samym sobie. Spróbuj określić swój głód. Spróbuj zdefiniować swój prawdziwy niedostatek. I pamiętaj, że tylko Pan Jezus obecny w Najświętszym Sakramencie, w tym maleńkim kawałku Eucharystycznego Chleba, może zaspokoić Twój głód serca i duszy, który właśnie udało Ci się nazwać.
Karm nas Panie i nasycaj, by nasz głód nigdy nie oddalał nas od Ciebie.