Mk 8, 1-10

Komentarz z archiwum 📘

Jesteś ciągle w drodze, w nieustannej podróży przez życie, której celem jest wieczność. Chrystus towarzyszy Ci w tej wędrówce i dostrzega Twoje potrzeby zanim sam je nazwiesz i wypowiesz. On widzi Twoje utrudzenie i osłabienie, widzi jak bardzo pragniesz Go spotkać, widzi jak potykasz się i ile przeszkód wokół siebie i w sobie musisz pokonywać by wytrwale iść ku Niemu. Dzisiaj karmi Cię do syta, a obfitość tego czym zastawił stół, starczy jeszcze dla tych, co nie umieją nazwać swojego głodu. Bo dla Boga liczy się każdy człowiek i każda jego nawet najdrobniejsza potrzeba.

Czy Ty widzisz potrzeby innych ludzi? Czy potrafisz podzielić się tym co masz, choćbyś miał niewiele?

Bóg docenia i nagradza otwartość serca. Jeśli Ty kierowany miłością, współczuciem czy litością pochylasz się nad niedostatkiem swojego brata, czy zupełnie obcej osoby, to jakaż jest obfitość Bożych darów od Tego, który jest samą czystą MIŁOŚCIĄ I MIŁOSIERDZIEM.

Jezus oddał się cały dla Twojego i mojego zbawienia. Nauczył uczniów jak łamać chleb, a później Sam stał się Chlebem – pokarmem Eucharystycznym, który zaspakaja głód duszy. Jego Słowo wiecznie żywe buduje i pomnaża Boże Królestwo w tych, którzy karmią się, żyją i dzielą się Jego nauką.

Czy karmisz się Tym Pokarmem? Czy doceniasz wielką łaskę płynąca z każdej Eucharystii? Czy dzielisz się z innymi radością i siłą, którą daje Słowo i Ciało Pańskie?

Boże Ojcze, proszę o serce czyste i otwarte na potrzeby innych, proszę o oczy miłosierne i współczujące, proszę o ręce silne i chętne do pomocy! Panie przymnóż mi wiary i obdarz łaską pokory, byś zawsze Ty był na pierwszym miejscu, nawet tam, gdzie przez ludzką ułomność i niemożność widzenia trudno Cię dostrzec i rozpoznać.

Mk 8, 1-10

Pan Jezus dostrzega każdy niedostatek, każdy brak, zanim jeszcze sami potrafimy go nazwać. Doskonale zna nasze potrzeby. Widzi też nasze ograniczenia, nieporadność, wątpliwości, zabieganie i cały ten chaos,w którym się poruszamy, zwany przez niektórych artystycznym nieładem 😉

Tak sobie myślę, że Pan Jezus chciałby nam dać dużo, dużo więcej, tylko my – samowystarczalne „samosie”, wcale nie chcemy czerpać ze źródła miłosiernej Bożej miłości.

I zdawać by się mogło, że najprościej jest zaspokoić fizyczny głód,  ale jednak ciało wciąż upomina się o pożywienie, by mogło prawidłowo funkcjonować, by mogło żyć.

Zatem Pan Jezus dzieląc parę chlebów pomiędzy tysiące, pragnie wskazać, że ten kto będzie się posilał Jego pokarmem, kto będzie karmił duszę Jego nauką, nigdy tak naprawdę nie zazna głodu, bo Jego pokarm, którym jest On sam, nigdy się nie wyczerpie. Niestety zbyt często o tym zapominamy, zaspakajając ciało strąkami, a ducha marnej jakości pożywką medialną.

Stań dzisiaj w prawdzie o samym sobie. Spróbuj określić swój głód. Spróbuj zdefiniować swój prawdziwy niedostatek. I pamiętaj, że tylko Pan Jezus obecny w Najświętszym Sakramencie, w tym maleńkim kawałku Eucharystycznego Chleba, może zaspokoić Twój głód serca i duszy, który właśnie udało Ci się nazwać.

Karm nas  Panie i nasycaj, by nasz głód nigdy nie oddalał nas od Ciebie.

“Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka”. Mk 8, 2-3

Bóg szczególnie upodobał sobie ubogich. W ich twarzach odbija się Chrystus.  św. Jan Paweł II

Jakże mi czasem siebie żal… tej siebie sprzed lat, niby takiej ogarniętej, przebojowej i sytej, a jednak ślepej, głuchej i głodnej… niby takiej blisko Pana Boga, a jednak gdzieś obok, płyciutko, powierzchownie, zupełnie bez relacji…

Nigdy nie przestanę dziękować Panu Jezusowi, że zechciał ulitować się nade mną, że zechciał pokazać mi mój prawdziwy głód, moje prawdziwe pragnienie. Że widząc moje zagubienie, ale też wielką chęć przylgnięcia do Niego, zatrzymał się przy mnie, by mnie umocnić po dalekiej, krętej drodze i by pokazać mi jak wielka jest jego miłość i hojność.

Kto raz zasmakował prawdziwej bliskości z Panem, nie będzie już chciał żyć inaczej, nie może żyć byle jak! Boże miłosierdzie wszystko odmienia i starczy dla każdego, kto tylko zechce skorzystać!

Jakże ja kocham MOJEGO BOGA! Jakże ja kocham Maryję, która pierwsza dostrzegła mój niedostatek i wytrwale, choć delikatnie i subtelnie powtarzała mi “Zrób wszystko co powie mój Syn”.

No troszkę mi zeszło 😉 ale przecież moja podróż przez życie ciągle trwa. Ciekawe jakie niespodzianki i cuda Pan Jezus dla mnie, dla nas jeszcze przygotował 😍 Pewne jest, że z naszym zaskakującym, wszechmocnym Bogiem, na pewno nie będziemy się nudzić.

Zatem dobrego dnia, pełnego wszelkiej obfitości i Bożego błogosławieństwa 💞

Autor: Baldwin z Ford (? – ok. 1191), opat cysterski, następnie biskup

Jezus połamał chleb. Gdyby go nie przełamał to jakże okruchy doszłyby do nas? Ale połamał go i rozdał „Rozdaje — obdarza ubogich”(Ps 112,9). Złamał go przez łaskę, aby uśmierzyć gniew Ojca i jego. Bóg powiedział: zostalibyśmy zniszczeni, gdyby jego Jedny, „Jego wybraniec nie wstawił się do Niego, aby gniew Jego odwrócić, by ich nie wyniszczył”(Ps 106,23). On stanął przez Bogiem i uspokoił Go; a dzięki swej niewzruszonej sile stał prosto, niezłamany.

Ale On, dobrowolnie, złamał, ofiarował swe ciało, zgniecione cierpieniem. To wtedy „złamał pioruny łuku”(Ps 76,4), „zmiażdżył łby Lewiatana”(Ps 74,14) i wszystkich naszych wrogów, w swoim gniewie. Tutaj jakby połamał tablice pierwszego Przymierza, abyśmy już nie byli poddani Prawu. Tutaj złamał jarzmo naszej niewoli. Złamał wszystko, co nas przygniatało, aby naprawić w nas to, co było zgniecione i „wypuścić wolno uciśnionych”(Iz 58,6). Bo prawdziwie byliśmy „uwięzieni nędzą i żelazem”(Ps 106,10).

Dobry Jezu, dzisiaj jeszcze, mimo że złamałeś gniew, przełamałeś chleb dla nas, biednych żebraków, jesteśmy wciąż głodni… Przełam zatem codziennie ten chleb dla łaknących. Bo dziś i codziennie zbieramy kilka okruchów i codziennie potrzebujemy naszego chleba powszedniego. „Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień”(Łk 11,3). Jeśli Ty nie dasz, to kto da? W naszym ogołoceniu i w naszej potrzebie nie ma nikogo, kto by dla nas połamał chleb, nakarmił i odnowił nas – nikogo, prócz Ciebie, Boże. Naszą pociechą, którą nam posyłasz, są okruchy chleba, który dla nas łamiesz, i kosztujemy jak „łaskawa jest Twoja dobroć” (Ps 108,21) .

Źródło: Sakrament ołtarza, II, 1 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

„Któż opowie dzieła potęgi Pana, ogłosi wszystkie Jego pochwały?” (Ps 106,2). Jaki pasterz kiedykolwiek karmił swe owce własnym ciałem? Ale co ja mówię, pasterz? Często matki powierzają swoje dzieci mamkom zaraz po narodzinach. Lecz Jezus Chrystus nie może zgodzić się na to dla swoich owiec. Karmi nas sam swoją Krwią i w ten sposób stajemy się jednym ciałem z Nim.

Zwróćcie uwagę, bracia, że Chrystus narodził się z naszej natury ludzkiej. Ale, powiecie, jakie to ma znaczenie? To nie dotyczy wszystkich ludzi. Wybacz, bracie, ale dla wszystkich jest to wielką zaletą. Stał się człowiekiem. Skoro przybył przybrać naszą ludzką naturę, to dotyczy to zbawienia wszystkich ludzi. A skoro przybył dla wszystkich, to oznacza także, że przyszedł dla każdego w szczególności. Być może powiecie: „Dlaczego zatem wszyscy ludzie nie otrzymali owocu, który powinni otrzymać dzięki temu przyjściu?” Nie oskarżajcie o to Jezusa, który wybrał ten sposób dla zbawienia wszystkich. Winni są ci, którzy odpychają tę korzyść. Ponieważ w Eucharystii Jezus Chrystus jednoczy się z każdym ze swoich wiernych; pozwala im się powtórnie narodzić, karmi ich sobą samym, nie porzuca ich na pastwę innych i w ten sposób przekonuje ich po raz kolejny, że prawdziwie przyjął nasze ciało.

Źródło: Homilie do Ewangelii św. Mateusza, nr 82; PG 87 (© Evangelizo.org