„Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu”. Dz 20, 35b

Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. J 17, 17-19

Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten kto daje. św. Jan Paweł II

Dawać, dzielić, obdarowywać, przekazywać, udostępniać, ofiarowywać, odpuszczać, zluzować, etc. – ależ mamy pole do popisu! Tylko żeby się chciało chcieć coś robić dla drugiego człowieka. Bo już z chęciami to gorzej, a jeszcze ten nieustanny brak czasu na WSZYSTKO. Niezałatwione sprawy na wczoraj, nieustanna pogoń i galop nie wiedzieć za czym, przemęczenie, frustracja rodzą zazdrość, pogardę i brak szacunku do innych, którzy zdają się bardziej ogarnięci.

Zobacz jak jest u Ciebie. Czy umiesz i chcesz dawać? Czas, dobre słowo i życzliwy uśmiech, to też dawanie 🙂

Spójrzmy jeszcze na Chrystusa, który stał się Ofiarą doskonałą, wykupując każdego z nas imiennie. Bóg – Człowiek poświęca samego siebie, biorąc na swoje barki całe plugastwo świata, nie oczekując niczego w zamian. Nie ma większej miłości! Nigdy nie było i nie będzie większej ofiary!

Jakże bladziutko mogłyby wyglądać te nasze starania, gdyby nie Słowa Chrystusa: “Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. (Mt 25, 40b)

Spieszmy zatem dawać i dzielić się, bez kalkulowania, porównywania, oczekiwania na wdzięczność. Niech naszą nagrodą będzie niewyczerpalna obfitość Bożych obietnic, które są gwarantem wiecznej radości.

Dobry Boże, który jesteś Sprawcą chcenia i działania w nas, posyłaj nam Swojego Ducha! Duchu Święty, ucz nas dawać, rozdawać, dzielić się tym, co mamy najlepszego, ucz nas kochać i patrzeć oczami serca 😍

Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. (…) Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana. Hbr 12, 11. 14   

Cierpienie nie jest karą za grzechy ani nie jest odpowiedzią Boga na zło człowieka. Można je zrozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej miłości, która jest ostatecznym sensem wszystkiego, co na tym świecie istnieje. św. Jan Paweł II

Zdaję sobie sprawę jak trudny to temat (i pewnie dla niektórych znów smutna wiadomość, jednak pełnia radości dopiero przed nami). Sama cierpię od bardzo dawna z powodu różnych dolegliwości… No i jeszcze krzyż choroby mojego męża… Tak, zdecydowanie dużo mogę o cierpieniu powiedzieć… Jednak nie po to aby się użalać nad sobą, czy nad naszym losem, ale by podkreślić, że mimo tych trudnych doświadczeń trwamy przy Bogu i nie obrażamy się na Niego, choć tak niewiele rozumiemy.

Nie będę się wymądrzać, bo każdy z nas ma różne granice bólu i każdy inaczej przeżywa swoje cierpienie. Powiem tylko tyle, że kiedy zaczęłam pojmować jak cenne w Bożych oczach jest ofiarowanie najdrobniejszych niedogodności, trudu, poświęcenia i bólu, staram się każdą uciążliwość i cierpienie oddawać przez Ręce Maryi za konkretne osoby, sytuacje i za dusze w czyśćcu cierpiące.

Przypomina mi się jeszcze fragment z Ewangelii św. Jana o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia: “«Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże.”

Nie zrozumiemy Bożej logiki, ani sensu cierpienia. Skupiając się na tym co boli, pogrążamy się w jeszcze większym cierpieniu i rozpaczy. A wystarczy stanąć pod Krzyżem i spojrzeć w pełne miłości oczy Chrystusa. Choć ciało skatowane do granic wytrzymałości najsilniejszego i najbardziej odpornego na ból człowieka, miłość nie przygasła! Jezus cierpiał z miłości, więc to MIŁOŚĆ nadaje sens każdemu cierpieniu i pozwala udźwignąć to, co zdaje się niemożliwe do uniesienia.

Bez Bożej miłości, nic nie miałoby sensu!

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich jednak jest miłość. 1Kor 13, 13

I tego się trzymajmy!