O co proszę? O serce pokorne, otwarte na Słowo Boga i ludzką pomoc.

Dzisiejsze Słowo zaprasza mnie do głębokiego skupienia się na Jezusie. Pierwsze wersety ukazują odmienne postawy i napięcia w ich relacji z Jezusem. Panuje rozdwojenie. Wsłucham się w głos tłumu (ww. 40-43). Wypowiem swoje zdanie na Jego temat. Jezus jest dla mnie…

Czy w mojej więzi z Jezusem nie przeżywam jakiegoś rozdwojenia? Spróbuję nazwać po imieniu to, co mnie zbliża do Jezusa i to, co mnie od Niego oddala.

„Niektórzy chcieli Go pojmać” (w. 44). Ulegają pokusie manipulowania Jezusem i dyktowania Mu własnych oczekiwań. Czy nie ograniczam Jezusowi pola działania w moim życiu? Czy nie próbuję Go „pojmać” dla własnych celów? Rozeznam z uwagą moje postawy.

Wsłucham się w rozmowę strażników z kapłanami i faryzeuszami (ww. 45-49). Pierwsi są pod silnym wrażeniem słów Jezusa. Drudzy zarozumiali i hermetycznie zamknięci. Są przywiązani do własnej wizji Boga i świata. Ujawnia się ich wewnętrzna agresja.

W której z tych postaw odnajduję siebie? Co mogę powiedzieć o mojej otwartości na słuchanie Słowa. Czy jest coś, co mnie na nie zamyka? Będę prosił Jezusa, aby pomógł mi zbadać moje serce.

Nikodem bezskutecznie upomina swoich współbraci (w. 50- -52). Przestrzega przed nieprawością. Kto jest moim „Nikodemem”? Czy potrafię ich słuchać? Bóg przez upomnienia ludzi chce mnie ratować od życiowych błędów.

„Rozeszli się każdy do swego domu” (w. 53). Za chwilę wrócę do moich codziennych spraw. Czy po tej medytacji czuję się bardziej otwarty na Jezusa. Zabiorę do codziennych zajęć modlitwę serca: „Jezu, otwórz mnie i zbliż do siebie!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *