O co proszę? O głębokie przeżycie prawdy, że Jezus z ufnością powierza mi swoje zadania.

Wyobrażę sobie scenę opisywaną przez Mateusza. Jezus przebywa pośród swoich uczniów. Zobaczę ich twarze, ich wzrok skupiony na Jezusie. Chcą usłyszeć to, co teraz do nich powie Mistrz.

Co mogę powiedzieć o mojej postawie słuchania? Czy jest we mnie żarliwość i hojność w słuchaniu Słowa? Jakie przeżycia towarzyszą mi w chwili, gdy rozważam Słowo Ewangelii?

Zwrócę uwagę na słowa Jezusa, przez które przebija ogromne zaufanie. Jezus liczy na mnie. Mówi do mnie osobiście. Z jednej strony mówi mi, kim jestem przez sam fakt przynależności do Niego, z drugiej strony z przejęciem przestrzega mnie przed tym, co może się stać, gdy będę tracić swoją tożsamość.

„Wy jesteście solą dla ziemi” (w. 13). Mam być jak sól, która nadaje smak potrawom i zachowuje ich świeżość. Czy moje świadectwo życia wprowadza smak i świeżość w rodzinie i we wspólnocie, w której żyję?

„Wy jesteście światłem świata” (w. 14). Czy mogę powiedzieć, że moje życie jest czytelnym świadectwem przynależności do Jezusa? Czy moja wiara i jej codzienne przeżywanie jest jak światło, które pomaga „wszystkim, którzy są w domu” (w. 15)?

Poproszę Jezusa, aby ożywił we mnie gorące pragnienie świadczenia o Nim pośród mojej codzienności. Wzbudzę w sobie także pragnienie prostoty i przejrzystości życia.

W końcowej modlitwie powierzę Jezusowi wszystkich, do których codziennie mnie posyła. Będę prosił także za tych wszystkich spotkanych w życiu, których zgorszyłem złym przykładem i moją słabością.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku, byśmy sami mogli  pocieszać tych, co są w jakimkolwiek ucisku, tą pociechą, której doznajemy od Boga. 2Kor 1, 3-4

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Mt 5, 4

Zbyt często życie ludzkie rozpoczyna się i kończy pozbawione radości i pozbawione nadziei. św. Jan Paweł II

Zdawać by się mogło, że będzie ciężko we współczesnym świecie być błogosławionym. Przeczytajcie uważnie dzisiejszą Ewangelię 😊przecież to o nas 😇

Myślę, że jednak zbyt wielu tego nie czuje, że zbyt wielu dźwiga ciężar niedowiarstwa, nie pokładając swej nadziei w Panu, nie uciekając się do Niego w smutku i chorobie, nie czerpiąc ze Zdroju Miłosierdzia – nie doświadczają miłosiernej miłości Ojca, bo może jeszcze Go nie poznali, bo nikt im nie opowiedział jak DOBRY jest nasz Bóg.

Chciałabym teraz w wielką mocą zaświadczyć, że mimo wszystkich zmartwień, przemęczenia i utrudzenia, mimo małych i wielkich smuteczków z jakimi przychodzi mi się codziennie mierzyć – MÓJ BÓG JEST MIŁOŚCIĄ! Mój Bóg każdego dnia zapewnia mnie o swojej niegasnącej i niezmiennej miłości. Mój Bóg mówi, że po trudzie ziemskiej wędrówki, po łzach wylewanych w cierpieniu i bezsilności, On sam będzie moją radością i pociechą – a ja ufam Jego Słowu!

«Przyjdźcie do Mnie wszyscyktórzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię» (Mt 11,28) 

Przychodzę, mój Boże! Przychodzę i przynoszę tych, którzy nie wierzą, że mogą być błogosławieni, którzy oszukiwani przez ułudę tego świata boją się zaufać Tobie, którzy uwikłani w różnego rodzaju uzależnienia nieustannie są okłamywani i ograbiani z tożsamości dzieci Bożych, którzy teraz płaczą z różnych powodów, mierząc się różnorakimi bidami i cierpieniem.

Pocieszaj nas Panie i wylewaj na nas Ducha Świętego Pocieszyciela, który rozleje w naszych sercach pokój, który namaści nas olejkiem radości, który sprawi, że wszelkie udręki, smutki, lęk o naszych bliskich, wszelka niepewność i troski egzystencjonalne, rozpłyną się w morzu Bożej łaski i miłości.

Wypełniaj nas Duchu Święty, Pocieszycielu! Potrzebujemy Cię!

Modlę się dzisiaj szczególnie za Wasze smutki 🙏 abyśmy wszyscy mogli być błogosławieni, na wieczność ❤️+

Amen!

Autor: Święta Hildegarda z Bingen (1098–1179), opatka benedyktyńska i doktor Kościoła

Wszystkie cnoty mają różne funkcje, ale jeden cel: szczęśliwość. Cnoty następują jedna po drugiej w kształtowaniu prawości. Wszystkie te cnoty mają na celu poznanie Boga (poznanie wewnętrzne i intymne); dążą do tego poznania i pomagają człowiekowi w jego duchowych i cielesnych potrzebach. Kiedy bojaźń Pańska inspiruje człowieka, zaczyna on czcić swego Boga i rozwija się w mądrości, czyniąc dobre i sprawiedliwe uczynki.

Ufność człowieka w Bogu wzrusza go swoją stałością, ponieważ o ile ma stałą ufność w Bogu, nieustannie wznosi do Niego swoje myśli: to dzięki ich stałości duchy wiernych nabierają siły. […] Pewna wiara przyciąga do siebie wszystkie cnoty i powoduje, że wino (Duch) płynie do naczynia (serca), które służy jako napój dla ludzi. Dlatego wierzący radują się, ufni w nadzieję życia wiecznego. Ich standardem są dobre uczynki, których dokonali.

Pragnąc Boskiej sprawiedliwości, wysysają świętość z jej łona i nigdy nie mogą być nasyceni, jeśli nie rozkoszują się nieustannie kontemplacją Boga, ponieważ świętość przewyższa ludzkie zrozumienie. Kiedy człowiek przyjmuje prawość i stara się żyć zgodnie z jej prawdą, zapomina o sobie, smakuje i pije cnoty, które go wzmacniają, jak wino, które wypełnia żyły pijącego, ale nigdy nie grozi mu, że stanie się niewolnikiem nadmiaru, jak człowiek pijany winem, który jest poza sobą i nie zwraca już uwagi na to, co robi. Ludzie wiary kochają bowiem Boga, a ta miłość nie zna znużenia; jest wytrwałością w błogości.

Źródło: Księga dzieł Bożych, rozdz. 6 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O silną wolę kroczenia drogą Jezusowych błogosławieństw.

Przyłączę się do tłumu, który tłoczy się na Jezusa (w. 1). Będę obserwował ludzi w tłumie. Ewangelista pisze, że Jezusa otaczało mnóstwo ludzi dręczonych przez rozmaite choroby (Mt 4, 24). Wyobrażając sobie siebie, wczuję się w tłum, spróbuję wczuć się, klimat nędzy i biedy. Jakie odczucia budzą się we mnie?

Przeniosę mój wzrok na Jezusa (w. 2). Będę wpatrywał się w Jego osobę, jak wychodzi na górę i siada na ziemi. Usiądę blisko Niego razem z Jego uczniami. Poproszę Go, aby dał mi umysł i serce hojne i wielkoduszne w słuchaniu Jego słowa.

Zwrócę najpierw uwagę na wypowiadane przez Jezusa słowo „błogosławieni”. Będę chciał usłyszeć to słowo z ust Jezusa, jako osobiście kierowane do mnie. Poproszę Jezusa, aby pozwolił mi przeżyć prawdę, że codziennie mi błogosławi.

Powoli, kilkakrotnie przeczytam każde z błogosławieństw (ww. 3-12). Zatrzymam się przy każdym z nich, obserwując tłum biedaków i chorych, i siebie samego, moje poruszenia umysłu i serca.

Po każdym błogosławieństwie wypowiem przed Jezusem wewnętrzne poruszenia, które mi towarzyszą, gdy słucham Jego słów. Które z błogosławieństw jest najbliższe memu sercu? Które najbardziej obce, budzące wewnętrzny opór?

Każde błogosławieństwo Jezusa zawiera obietnicę. Jeszcze raz wrócę do poszczególnych błogosławieństw, aby tym razem trwać dłużej w słowach Jego obietnicy. Wyznam Jezusowi moje oddanie. Będę Go prosił, aby Jego obietnice spełniły się w moim życiu.

Wypiszę sobie na obrazku błogosławieństwo, w którym podczas medytacji czułem się najbardziej pociągany przez Jezusa. Umieszczę obrazek w Piśmie Świętym, aby pamiętać te słowa Jezusa i częściej do nich wracać.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

«Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników». Mt 9, 12-13

(…) Proszę was, abyście mieli ufność nawet wbrew każdej waszej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało (…) św. Jan Paweł II

To niezmiennie jedna z moich ulubionych Ewangelii 🙂 Słowo pełne nadziei dla KAŻDEGO!

Wszak wszyscy jesteśmy grzesznikami… i to najprawdziwsza prawda…

Nie chodzi o licytowanie się, kto mniej, kto bardziej grzeszny. Przecież Pan Jezus WSZYSTKO wiedział o Mateuszu, wie również wszystko o każdym z nas! A mimo to zaprasza byśmy szli za Nim – TERAZ, DZISIAJ!

I choć współcześnie chyba każdy z nas niedomaga w jakiejś przestrzeni, czy to na duszy lub na ciele, to właśnie do nas – do Ciebie i do mnie Pan Jezus zwraca się po imieniu i zaprasza do współpracy, pomimo ograniczeń, ułomności i grzeszności, które przecież Jezus doskonale zna. Zwraca się do Ciebie, chociaż może zamknąłeś się w swojej “komorze” i uwiłeś bezpieczne, komfortowe gniazdko. A może Twoja “komora” stała się więzieniem, z którego nie umiesz i nie masz siły samodzielnie wyjść…

Przestań już użalać się nad sobą, jakiż to jesteś beznadziejny i grzeszny, jak to nic Ci nie wychodzi, jak bardzo cierpisz, i generalnie to (…) szkoda gadać… Oczyszczony w sakramencie pokuty, przylgnij na nowo do Najświętszego Serca Pana Jezusa. I nie wyrywaj włosów z głowy gdy znowu upadniesz. NA NOWO proś o przebaczenie, o odnowienie i umocnienie swojej tożsamości dziecka Bożego 😇

JEZUS CHRYSTUS PRZYCHODZI DO CIEBIE! Otworzysz drzwi swego serca? Czy dalej ma czekać, bo przecież masz jeszcze milion spraw do załatwienia…

«Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». 2Kor 12, 9

Bożego Miłosierdzia nie braknie dla nikogo! Tylko chciej z Niego skorzystać!

Serce Jezusa, wszelkiej chwały najgodniejsze, zmiłuj się nad nami 🙏

Błogosławionej niedzieli ❤️+

Autor: Św. Franciszek z Asyżu (1182-1226), założyciel Braci Mniejszych

I po tym chcę poznać, czy miłujesz Pana i mnie, sługę Jego i twego: jeżeli będziesz tak postępował, aby nie było takiego brata na świecie, który gdyby zgrzeszył najciężej, a potem stanął przed tobą, żeby odszedł bez twego miłosierdzia, jeśli szukał miłosierdzia. A gdyby nie szukał miłosierdzia, to ty go zapytaj, czy nie pragnie przebaczenia. I choćby tysiąc razy potem zgrzeszył na twoich oczach, kochaj go bardziej niż mnie, abyś go pociągnął do Pana; i zawsze bądź miłosierny dla takich…

Jeśli któryś z braci za podszeptem nieprzyjaciela zgrzeszy śmiertelnie, obowiązany jest na mocy posłuszeństwa zwrócić się do swego gwardiana. Wszyscy bracia, którzy wiedzą o jego grzechu, niech go nie zawstydzają i nie zniesławiają, lecz niech okazują mu wielkie miłosierdzie i zachowują grzech brata swego w całkowitej tajemnicy; bo nie zdrowi, lecz chorzy potrzebują lekarza (Mt 9, 12)… A kustosz odniesie się do niego z miłosierdziem, tak jak by sam sobie życzył, by go potraktowano w podobnym położeniu.

A jeśli w innym wypadku popełniłby grzech powszedni, niech wyzna go współbratu swemu kapłanowi. A jeśli nie będzie tam kapłana, niech go wyzna bratu swemu, dopóki nie znajdzie kapłana, który rozgrzeszyłby go kanonicznie, jak już była o tym mowa. I ci bracia niech nie mają władzy nakładania innej pokuty oprócz tej: „Idź i więcej nie grzesz” (J 8, 11).

Źródło: List do ministra (za: http://www.ofm.pl/pisma/spis.htm)

Autor: Św. Beda Czcigodny (ok. 673–735), mnich, doktor Kościoła

„Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami”. Spróbujmy zrozumieć nieco głębiej wydarzenie tu opowiedziane. Mateusz nie tylko ofiarował Panu posiłek materialny w ziemskim przybytku, ale przez wiarę i miłość, raczej przygotował mu ucztę w domu swego serca, jak o tym świadczy Ten, który powiedział: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20).

Tak, Pan stoi u drzwi i puka, kiedy czyni nasze serce uważnym na Jego wolę za pomocą słowa tych, którzy nauczają, lub przez wewnętrzne natchnienie. Otwieramy nasze drzwi na wezwanie Jego głosu, kiedy przyjmujemy w sposób wolny Jego nauczanie wewnętrzne lub zewnętrzne i kiedy je wypełniamy, zrozumiawszy, co powinniśmy czynić. A On wchodzi, by ucztować, On z nami i my z Nim, bo On mieszka w sercach swoich przyjaciół łaską swojej miłości, aby ich żywić nieustannie światłem swojej obecności. W ten sposób ich zapał rośnie, a On sam karmi się ich pragnieniem nieba jak najwykwitniejszym pokarmem.

Źródło: Homilie de Ewangelii, I,21 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O dogłębne odczucie miłości Jezusa.

Zobaczę Jezusa, który zbliża się do Mateusza zajętego pracą w komorze celnej. Będę kontemplował twarz Mistrza i Jego pełne miłości spojrzenie na Mateusza. Ujrzał go i powołał (w. 9).

Wyobrażę sobie reakcję zaskoczonego celnika: jego gesty, zdziwienie na twarzy i zakłopotanie (w. 9). Osoba Jezusa, Jego spojrzenie i słowa musiały głęboko poruszyć serce Mateusza, skoro nagle zostawia swoje dotychczasowe zajęcie i idzie za Jezusem.

Czy przypominam sobie taką sytuację w moim życiu, kiedy poczułem się oczarowany i głęboko poruszony osobą Jezusa? W jakich okolicznościach się to wydarzyło? Przypomnę sobie szczegóły wydarzenia i opowiem o nim z wdzięcznością Jezusowi.

Wyobrażę sobie Jezusa otoczonego celnikami i grzesznikami (ww. 10-11). Dla głębszego przeżycia tej sceny mogę wyobrazić sobie Jezusa, który siada między ludźmi „z marginesu”. Spożywa posiłek z pijakami, narkomanami, prostytutkami, z tymi, których i uważam za grzeszników.

Jakie odczucia budzą się we mnie, gdy przedstawiam sobie ten obraz? Czy odczuwam radość, czy wewnętrzny sprzeciw? Zwierzę się szczerze Jezusowi z moich odczuć.

Zatrzymam się dłużej nad słowami Jezusa: „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (w. 13). Pomyślę, że Jezus mówi te słowa osobiście do mnie. Zachęca mnie, abym przychodził do niego z prostotą, zwłaszcza wtedy, gdy czuję się obciążony grzechem.

Zaproszę Jezusa w te wszystkie miejsca mojego życia, w których czuję się najbardziej słaby i chory. Będę mówił z wiarą: „Tylko Twoja miłość może mnie uzdrowić!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie. Mk 12, 44

Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten kto daje. św. Jan Paweł II

Zawsze wzrusza ta nieroztropna, wręcz szalona, czy też może desperacka postawa ubogiej wdowy. Któż przy zdrowych zmysłach oddaje wszystko co ma, nie myśląc o jutrzejszym dniu?! Wielkiego trzeba zaufania Panu Bogu, by rzeczywiście dawać to co mamy najcenniejsze – nie dlatego, że mamy w nadmiarze, że nam zbywa, ale właśnie oddając ostatnią, a może nawet jedyną wartościową cząstkę siebie.

Tutaj wcale nie musi chodzić o pieniądze. Nie bez powodu mówi się, że czas to pieniądz…

Co Ty możesz dzisiaj oddać Panu Jezusowi? Nie dlatego, że tak wypada, że tak nakazuje tradycja, czy może rodzice ciągle “gnębią”, przypominając o Bożych prawach, lecz z potrzeby serca, z radością dawania, oddawania bez oczekiwań, bez kalkulacji, bez wyrachowania…

Co możesz dać, co chcesz ofiarować swojemu Bogu? Możliwości jest naprawdę mnóstwo!

Trwajmy zatem w czynieniu i świadczeniu dobra, takiego na jakie w tym momencie możemy się zdobyć. Niech nasze świadectwo życia skłoni do refleksji niejedno błądzące, poszukujące, a może zatwardziałe serce.

Maryjo, Najświętsza Panienko, Ty która ofiarowałaś swoje życie, aby Życie mogło się narodzić, ucz nas jak oddawać Twojemu Synowi najlepszą cząstkę siebie. Niepokalane Serce Maryi, ukrywaj nas w swoim Sercu, ucz patrzeć oczami serca i zawsze kierować się miłością. Amen!

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

„Chcę, byś czytała w księdze żywota, w której jest zawarta mądrość Miłości”. Mądrość miłości. O tak! To słowo zabrzmiało słodko w mej duszy: tej mądrości jedynie pragnę. Choć dla niej oddałam wszystkie me bogactwa, sądzę wraz z oblubienicą ze świętych pieśni, że nie dałam nic… (Pnp 8,7). Wiem dobrze, że tylko miłość może uczynić nas miłymi Bogu i ta miłość jest jedynym dobrem, o które się ubiegam.

Spodobało się Jezusowi wskazać mi jedyną drogę, która wiedzie w sam Boski żar; tą drogą jest zaufanie małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach swego Ojca… „Jeśli kto jest maluczki, niech przyjdzie do mnie” (Prz 9,4), rzekł Duch Święty przez usta Salomona i ten sam Duch Miłości powiedział jeszcze: „Mali otrzymują miłosierdzie” (Mdr 6,6). W Jego imieniu prorok Izajasz objawia nam, że w dniu ostatecznym „Pan powiedzie swą trzodę na pastwiska, zgromadzi małe baranki i do łona swego je przytuli” (Iz 40,11) […]

O! Gdyby wszystkie dusze słabe i niedoskonałe czuły to, co czuje najmniejsza z nich wszystkich, dusza twej małej Teresy, ani jedna nie straciłaby nadziei, że zdobędzie szczyt góry miłości, ponieważ Jezus nie żąda wielkich czynów, ale jedynie zdania się na Niego i wdzięczności, jak to powiedział w Psalmie 49: „Nie potrzebuję kozłów z waszych trzód, bo wszystkie zwierzęta leśne należą do mnie i tysiące zwierząt, które pasą się na wzgórzach… ofiarujcie Bogu ofiary chwały i dziękczynienia”. Oto wszystko, czego Jezus żąda od nas; nie potrzebuje On wcale naszych dzieł, lecz jedynie naszej miłości, ponieważ ten sam Bóg, który oświadcza, że jeśliby łaknął, nie potrzebuje wam o tym mówić, nie obawia się żebrać o trochę wody u Samarytanki. On pragnął… On pragnął miłości… Ach! Czuję to teraz więcej niż kiedykolwiek; Jezus jest spragniony; od zwolenników świata doznaje tylko niewdzięczności i obojętności, a pomiędzy swymi uczniami mało – niestety – znajduje serc, które oddają Mu się bez zastrzeżeń, które rozumieją całą czułość Jego nieskończonej Miłości.

Źródło: Rękopisy autobiograficzne