Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Wszystko jest jednym dla tych, którzy doszli do głębokiej jedności życia Bożego: spoczynek i działanie, kontemplacja i akcja, cisza i mówienie, słuchanie i otwieranie się, przyjmowanie w sobie daru Bożego i oddawanie hojnie miłości w dziękczynieniu i uwielbieniu. Trzeba nam przez długie godziny słuchać w milczeniu, pozwolić słowu bożemu rozkwitnąć w nas, aż wreszcie będziemy wielbić Boga w modlitwie i pracy.

Potrzebujemy tradycyjnych form i powinniśmy uczestniczyć w kulcie publicznym, jak zaleca Kościół, aby nasze życie wewnętrzne pozostało czujne, wierne oraz znalazło właściwy sobie środek wyrazu. Uroczyste wielbienie Boga powinno mieć swoje świątynie na ziemi, aby je celebrować, jak tylko najdoskonalej człowiek potrafi. Z tego miejsca, w imię świętego Kościoła, ta modlitwa może wznieść się do nieba, oddziaływać na wszystkich swoich członków, rozbudzić ich życie wewnętrzne i zachęcać do czynienia braterskich uczynków. Ale żeby ta pieśń uwielbienia była ożywiona od wewnątrz, potrzeba znaleźć w tym miejscu modlitwy czas na duchowe pogłębianie w ciszy; w przeciwnym razie to uwielbienie zamieni się w bełkot warg, pozbawiony życia. To niebezpieczeństwo jest oddalone dzięki tym źródłom życia wewnętrznego. Dusze mogą tam medytować przed Bogiem w ciszy i samotności, aby być w sercu Kościoła piewcami miłości, która ożywia wszystko.

Źródło: Modlitwa Kościoła (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786–1859), kapłan, proboszcz z Ars

Jest wielu, którzy nie są w stanie pościć, inni są tak zajęci, że często mają trudności z odmawianiem porannych i wieczornych modlitw. Jak więc mogą się zbawić, skoro muszą się nieustannie modlić i koniecznie muszą czynić dobre uczynki, aby otrzymać niebo? Skoro wszystkie nasze dobre uczynki można sprowadzić do modlitwy, postu i jałmużny, moi bracia, możemy to wszystko łatwo zrobić, jak dalej zobaczycie. […]

Praktykujemy post, który jest przyjemny Bogu, ilekroć pozbawiamy się czegoś, co sprawiłoby nam przyjemność, ponieważ post nie polega całkowicie na pozbawieniu się jedzenia i picia, ale na tym, co najbardziej schlebia naszym skłonnościom: jedni mogą się umartwiać w sposobie ubierania, inni w odwiedzaniu przyjaciół, na których im zależy, jeszcze inni w słowach i przemówieniach, które lubią wygłaszać. Ten pości dużo, co jest bardzo przyjemne dla Boga, kiedy walczy ze swoją miłością do siebie, swoją dumą, niechęcią do robienia tego, czego nie lubi robić, lub przebywając z ludźmi, którzy są różni od jego charakteru i sposobowi działania. […] Tak, moi bracia, gdybyśmy chcieli robić to dobrze, nie tylko znaleźlibyśmy coś do poszczenia każdego dnia, ale także znaleźlibyśmy coś do poszczenia w każdej chwili dnia.

Ale, powiedzcie mi, czy jest jakiś post, który jest bardziej przyjemny Bogu niż czynienie i cierpliwe znoszenie pewnych rzeczy, które często bardzo wam się nie podobają? Nie mówiąc już o chorobach, niedomaganiach i tylu innych utrapieniach, które są nieodłączną częścią naszego nędznego życia, ileż to okazji nie mamy do umartwiania się przez znoszenie tego, co nam dokucza i co nam się nie podoba? […] Dalej, bracia, jeśli cierpimy to wszystko dla dobrego Pana i wyłącznie po to, by Mu się podobać, to te posty są najmilejsze Bogu i najbardziej stosowne.

Źródło: Kazanie na siódmą Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce ciche i pokorne wobec Boga i ludzi.

Jezus opowiada mi o Ojcu, który widzi w ukryciu i miłuje moje ukryte życie. Poproszę Go, aby pomógł mi przemodlić i dogłębnie doświadczyć wartości życia ukrytego w Bogu.

Jezus pyta o intencje i motywacje moich dobrych uczynków (ww. 1-4). Przestrzega mnie przed pokusą próżności i szukania własnej chwały. Co mogę powiedzieć o intencjach moich gestów dobroczynności, hojności?

Który z czynów mojego życia uważam za najbardziej ofiarny i wielkoduszny? Czy dzisiaj nie żałuję mojej decyzji? Czy byłbym gotów ponowić ją nawet wtedy, gdyby mnie nikt nie docenił, albo przypisał mój czyn innej osobie?

Wsłucham się w Jezusa, który tłumaczy mi wartość ukrytej modlitwy (ww. 5-6). Przypomnę sobie moje modlitwy w „zamkniętej izdebce”, te najtrudniejsze, w których czułem się samotny i niezauważony. Jezus zapewnia mnie, że Ojciec widział mnie i słuchał w ukryciu.

Jezus zapewnia mnie, że u Ojca nie ma modlitw niewysłuchanych. Mówi mi: „Ojciec odda tobie”. Czy Mu wierzę? Oddam Mu moje modlitwy, w których najbardziej cierpiałem.

Ojciec kocha moje posty, które podejmuję roztropnie, dyskretnie, o których wie tylko On (ww. 16-18). Czy pamiętam posty, w których byłem niezrozumiany i nieakceptowany przez innych? Podziękuję za nie Ojcu, który widział je w ukryciu.

W gorącej modlitwie poproszę Jezusa o głębokie doświadczenie obecności Ojca w moich ukrytych uczynkach, modlitwach i postach. Będę powtarzał: „Jezu, objawiaj mi Ojca, który widzi w ukryciu!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Mt 5, 44-45

Modlę się za brata, który mnie zranił, a któremu szczerze przebaczyłem. św. Jan Paweł II

Słowa… Jakże bardzo ranią… Dzisiaj nie trzeba bić, okaleczać – wystarczy przekląć i złorzeczyć… Wystarczy obmawiać, plotkować i zniesławiać czyjeś dobre imię…

A któż to jest ten nieprzyjaciel? Czy nie jesteś przypadkiem nieprzyjacielem sam dla siebie? Czy szanujesz swoje ciało, czy troszczysz się o siebie? Czy dbasz o tych, którzy są pod Twoją opieką?

Czasem użalamy się przesadnie nad losem zwierzaków, a niedostatku, niemocy i ograniczenia drugiego człowieka nie potrafimy dostrzec, widząc tylko uzależnienie, osądzając i szufladkując… A przecież nie wszystko jest tak, jak to widzą nasze oczy…

Ech… Nie ma lekko nasz Bóg z nami. Czasem wydaje się nam, że jesteśmy najsprawiedliwsi wśród sprawiedliwych, a bardzo często bywa niestety zupełnie odwrotnie…

Drogi Ojcze, posyłaj proszę Twojego Ducha, by moje ograniczone, zamglone, niedowidzące oczy, mogły dostrzegać i rozpoznawać Twoją hojność i obfitość Twojej łaski. Duchu Święty, Tchnienie Ojca, przemieniaj i usuwaj moje ułomności, to wszystko co oddala mnie od Bożej miłości, co mnie ogranicza, zniewala i czyni mnie niesprawiedliwą w Twoich oczach… Niech deszcz Twojej łaski zmyje moją niegodziwość i nauczy mnie patrzeć Twoimi oczami.

Panie, ucz mnie przebaczać i być wrażliwą na każdą, najdrobniejszą krzywdę i niedostatek, bez względu na moje korzyści, sympatie, czy nie do końca pojętą i wypaczaną tolerancję… Naucz mnie kochać tak, jak Ty ukochałeś!

Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!

Autor: Św. Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997), założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości

Wszyscy wiemy, że istnieje Bóg, który nas kocha i nas stworzył. Możemy zwrócić się do Niego i poprosić: „Mój Ojcze, pomóż mi teraz. Pragnę być święty, chcę być dobry, chcę kochać”. Świętość nie jest luksusem przeznaczonym dla elity; nie jest zarezerwowana dla nielicznych. Jesteśmy do niej przeznaczeni, ty, jak i cały świat. To proste zadanie, ponieważ jeśli nauczymy się kochać, to nauczymy się też być świętymi.

Pierwszy etap, to pragnienie stania się świętym. Jezus pragnie, abyśmy byli święci, jak Jego Ojciec jest święty. Moja świętość polega na wykonywaniu woli Bożej w radości. Powiedzieć: „Pragnę być święty” oznaczy: „Pozbędę się wszystkiego, co nie jest Bogiem. Pozbędę się i opróżnię moje serce z wszelkich rzeczy materialnych. Zrezygnuję z własnej woli, moich upodobań, fantazji, niestałości; stanę się hojnym niewolnikiem woli Bożej. Będę kochać Boga z całej mojej woli, będę wybierać, mając Go na uwadze, pobiegnę do Niego, dotrę i posiądę Go”. Ale wszystko zależy od tych kilku słów: „Chcę” lub „Nie chcę”. Muszę włożyć całą moją energię w te słowa: „Chcę”.

Źródło: No Greater Love, str. 50 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Jest w zgromadzeniu siostra, która ma talent drażnienia mnie na każdym kroku; jej zachowanie, jej słowa, jej usposobienie wydają mi się bardzo nieprzyjemne. Tymczasem jest to święta zakonnica, która musi być bardzo miła Panu Bogu. Nie chcąc ulec naturalnej antypatii, jaką odczuwałam, powiedziałam sobie, że miłość bliźniego nie powinna opierać się na uczuciach, ale wyrażać się w czynach; postanowiłam więc postępować wobec tej siostry tak, jak postępowałabym względem najdroższej mi osoby. Za każdym razem, ilekroć ją spotkałam, wstawiałam się za nią do Pana Boga, ofiarując Mu jej cnoty i zasługi. Czułam doskonale, że jest to nader miłe Jezusowi, bo czyż jest artysta, który by nie był zadowolony, gdy chwalą jego dzieła? Toteż Jezus, Artysta dusz, jest również szczęśliwy, kiedy nie zatrzymując się na tym, co zewnętrzne, przenikamy aż do wewnętrznego sanktuarium, które wybrał sobie na mieszkanie, podziwiając jego piękno.

Nie poprzestawałam na tym, by modlić się wiele za tę siostrę, która była mi powodem tylu walk, starałam się również oddawać jej wszelkie możliwe przysługi, a gdy miałam pokusę odpowiedzieć jej szorstko, starałam się uśmiechnąć najmilej i zmienić temat rozmowy… Często też…, jeśli miałam coś do załatwienia z tą siostrą, kiedy moje zmagania były zbyt gwałtowne, uciekałam jak dezerter. Ponieważ ona zupełnie nie domyślała się moich uczuć względem niej, dlatego też nie podejrzewała pobudek mego postępowania i trwała w przekonaniu, że jej charakter bardzo mi się podoba. Pewnego dnia podczas rekreacji powiedziała mi z miną bardzo zadowoloną te mniej więcej słowa: „Powiedz mi Siostro Tereso od Dzieciątka Jezus, co cię tak do mnie pociąga, bo za każdym razem, kiedy na mnie spojrzysz, widzę, że się uśmiechasz?” Co mnie pociągało, to Jezus ukryty w głębi jej duszy… Jezus, który czyni słodkimi rzeczy najbardziej gorzkie…

Źródło: Dzieje duszy C, rozdz X (za: http://www.zaufaj.com/dzieje-duszy-eb…/109-dzieje-duszy.html)

 O co proszę? O łaskę miłowania nieprzyjaciół.

Będę żarliwie wzywał Ducha miłości, aby przeniknął mnie do głębi i otworzył moje serce na trudne słowa Jezusa. O co chciałbym Go prosić najbardziej?

„Słyszeliście…” (w. 43). Jezus uświadamia uczniom, że ich umysł i serce są ciągle pod wpływem tego, co słyszą: miłować przyjaciół, nienawidzić wrogów. Jakie opinie na ten temat słyszę dzisiaj? Czy wpływa to na moje myślenie i postępowanie?

„A Ja wam powiadam…” (w. 44). Jezus daje mi do zrozumienia, że Jego nauczanie często jest sprzeczne z powszechnie panującymi poglądami. Czy potrafię stawać po stronie nauki Jezusa również wtedy, gdy jest ona niepopularna i przeciwna utartym opiniom?

„Miłujcie waszych nieprzyjaciół” (w. 44). Najpierw muszę się przyznać, że w moim życiu istnieją relacje nieprzyjaźni. Ukrywanie ich może pogłębiać nieprzyjazne uczucia. Jeśli odzywają się we mnie, spróbuję wypowiedzieć je przed Jezusem.

Wola miłowania nieprzyjaciół nie zakłada natychmiastowej przemiany zranionych uczuć. Rany psychiczne i duchowe goją się nieraz długo. Tylko Ojciec może je uzdrowić do końca.

Stanę przed Ojcem z moimi urazami i poczuciem krzywdy. Uświadomię sobie, że zna mnie do samej głębi. Zna też moich nieprzyjaciół i zło, które mi wyrządzili. Nie przestaje ich miłować (w. 45). Będę prosił o Jego miłość, aby leczyła mój ból i poczucie krzywdy.

Jezus przestrzega mnie, abym swojej życzliwości nie ograniczał jedynie do osób wybranych (w. 46-48). Czy są w moim życiu osoby, których nie dopuszczam do siebie? Będę w tych dniach częściej modlił się o uzdrowienie moich najtrudniejszych relacji: „Ojcze, uzdrów moje serce!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Mt 5, 38-39a

Miłość jest tym, co stanowi o doskonałości moralnej człowieka, jego podobieństwie do Boga. św. Jan Paweł II

Dzisiejsza Ewangelia jest niezmiernie trudna i wymagająca…

Zawsze jest dobry czas by podjąć współpracę z Bożą łaską! Cudnie byłoby gdybyśmy jeszcze prawdziwie chcieli dzielić się tym co Bóg czyni naszych sercach. I choć to nie jest dzisiaj zbyt popularne i dobrze widziane, to marna będzie radość z obdarowania, kiedy te Boże dary zatrzymamy tylko dla siebie.

Czasem w rozmowach z ludźmi słyszę – wiesz, ja wierzę, ja się modlę, ale to jest moja prywatna sprawa, nie będę się z tym obnosić. OK. Ja to wszystko rozumiem, jednak nie można mówić, że się wierzy w Boga, kiedy życie zupełnie rozmija się z Bożymi przykazaniami…

Jeśli naprawdę wierzysz, to staraj się żyć w autentycznej bliskości ze swoim Bogiem, bez ciągłych pretensji i narzekań. Staraj się żyć w stanie łaski uświęcającej i jak najczęściej karmić się Ciałem Pańskim. Nie ma mocniejszego wsparcia na wszelkie niedostatki, trudności i niemoce!

Zacznij naprawdę wierzyć Bogu, a nie tylko mówić, że wierzysz w Boga!

Jezus uczy nas miłości, uczy przebaczenia. Odwdzięczanie się złem za zło, nijak więc się ma do nauki Chrystusowej. A przecież złem może być najdrobniejszy gest, słowo, sytuacja, która krzywdzi i czyni szkodę bliźniemu… Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe!

Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!

Prawdziwie dobrego dnia ❤+

Autor: Św. Cezary z Arles (470–543), mnich i biskup

„Choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpiłby jedno tylko przykazanie, ponosi winę za wszystkie” (Jk 2,10), Jakie jest jedyne przykazanie, jeśli nie prawdziwa miłość, doskonałe miłosierdzie? O tym mówił także apostoł Paweł: „Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (Ga 5,14)…

Ponieważ prawdziwa miłość jest cierpliwa w przeciwnościach i umiarkowana w pomyślności. Jest silna w przykrych cierpieniach, radosna w dobrych dziełach, doskonale bezpieczna w pokusie. Jest łagodna wobec prawdziwych braci, bardzo cierpliwa z fałszywymi. Jest niewinna wśród przeszkód, jęczy pośród złośliwości, oddycha w prawdzie. Jest niewinna w zamężnej Zuzannie, we wdowie Annie, w dziewicy Maryi (Dn 13,1nn; Łk 2,36). Jest pokorna w posłuszeństwie Piotra i wolna w argumentacji Pawła. Jest ludzka w świadectwie chrześcijan, boska w przebaczeniu Chrystusa. Ponieważ prawdziwa miłość, najdrożsi bracia, jest duszą wszelkich Pism, mocą proroków, zrębem poznania, owocem wiary, bogactwem ubogich, życiem umierających. Zachowujcie ją zatem wiernie, kochajcie ją z całego serca, z całych sił i z całego ducha (por. Mk 12,30).

Źródło: Kazania do ludu, nr 23, 4-5, inspirując się św. Augustynem; SC 243 (©Evangelizo.org)

Autor: Sobór Watykański II

W imieniu tego Boga i Jego Syna Jezusa zachęcamy was do rozszerzania waszych serc na miarę świata, aby zrozumieć wołanie waszych braci i odważnie zaangażować swoje młode siły w służbę dla nich. Zwalczajcie każdą formę egoizmu. Nie pozwólcie, by zwyciężyły w was uczucia gwałtu i nienawiści, które leżą u źródeł wojen i ich smutnych następstw. Bądźcie szczodrzy, czyści, pełni szacunku, szczerzy. Budujcie z entuzjazmem świat lepszy od obecnego!

Kościół patrzy na was z zaufaniem i miłością. Bogaty w długą przeszłość zawsze w niej żyjący, zmierzając ku ludzkiej doskonałości w czasie i ku ostatecznemu zamysłowi historii i życia, jest on prawdziwą młodością świata. Posiada to, co stanowi siłę i piękno młodych – zdolność radowania się z tego, co rozpoczyna, bezpowrotnego oddania się, odnowienia i ponownego wyruszenia po nowe zdobycze. Spójrzcie na Kościół, a odnajdziecie w nim twarz Chrystusa, prawdziwego bohatera, pokornego i mądrego proroka prawdy i miłości, towarzysza i przyjaciela młodych. I w imię tego właśnie Chrystusa pozdrawiamy was, wzywamy i błogosławimy.

Źródło: Orędzie do młodzieży