O co proszę? O uzdrowienie z „trądu”, który oddala mnie od Boga i ludzi.
Wejdę w tłum ludzi, który idzie za Jezusem (w. 1). Są do głębi poruszeni Jego katechezą na górze. Zobaczę ich twarze, oczy wpatrzone w Mistrza. Usłyszę, jak rozmawiają ze sobą o Nim. Będę prosił na początku tej medytacji, aby i mnie poruszył do głębi swoim słowem, bym się otworzył na Jego uzdrawiającą moc.
Zbliżę się do Jezusa, aby być tuż przy Nim. Zobaczę, jak zbliża się do Niego trędowaty (w. 2). Zatrzymam się na obrazie człowieka, który pokryty jest trądem. Jego ciało gnije. Wszyscy izolują się od niego. Jezus pozwala mu zbliżyć się do siebie.
Obraz trędowatego przypomina mi o moim trądzie. Co najbardziej szpeci moje życie? Co izoluje mnie od ludzi? Jak nazywa się choroba mojej duszy? Nazwę po imieniu grzech, który wprowadza w moje życie najwięcej śmierci. Jezus chce, abym zbliżył się do Niego.
Będę przyglądał się zachowaniu trędowatego (w. 2): zbliża się do Jezusa, upada przed Nim i prosi. Nie chce żyć z trądem. Jakie uczucia budzą się w moim sercu? Jakie myśli? Czy chciałbym uczynić podobnie? Czy daję sobie prawo, aby przychodzić do Jezusa z moim trądem?
Zwrócę uwagę na pierwsze słowa prośby trędowatego: „Jeśli chcesz…” (w. 2). Prosi, a jednocześnie niczego nie wymusza na Jezusie. Jest gotowy na wszystko, czego zechce Jezus.
Pomyślę o tych wezwaniach życiowych, na które trudno mi się zgodzić. Czy potrafiłbym teraz wymienić je przed Jezusem i powiedzieć: „Jeśli chcesz…”; „Zgadzam się na wszystko, czego chcesz?”.
Pokażę Jezusowi moje niezabliźnione rany. Będę prosił, aby je dotknął i uzdrowił (w. 3). Poproszę Go także, aby pokazał mi chore miejsca, których nie widzę, a na które najbardziej powinienem uważać (w. 4). Zachowam w sercu modlitwę: „Dotknij mnie, Panie, i uzdrów, jeśli chcesz!”.
ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)