O co proszę? O łaskę głębokiej więzi z Ojcem i Jego wolą.

Moją medytację rozpocznę od wzbudzenia głębokiego pragnienia trwania przy Jezusie nękanym przez prześladowców. Ich relacja z Jezusem jest bardzo powierzchowna. Nie potrafią dostrzec w Nim Bożego Syna (ww. 17-18).

Przylgnę do Jezusa i będę Go prosił, aby wprowadził mnie w intymne doświadczenie zażyłej relacji z Ojcem. Wsłucham się w Jego słowa, w których opowiada mi o swojej więzi z Ojcem.

Jezus widzi „Ojca czyniącego” (ww. 19-20). Będę kontemplował Jezusa, który wpatruje się w Ojca. Wszystko, co czyni, przeżywa w głębokim zjednoczeniu z Ojcem. Popatrzę na moją relację z Ojcem. Czego mi w niej najbardziej brakuje? O co chciałbym prosić Jezusa?

„Ojciec bowiem miłuje Syna…” (w. 20). Jezus pragnie, abym przylgnął do Niego całym życiem. Chce dzielić ze mną głębokie doświadczenie miłości Ojca. Poproszę Go, aby rozlał we mnie miłość Ojca, abym doświadczył, że jestem miłowany przez Ojca.

Jezus wskrzesza do życia tak jak Ojciec (w. 21). Codziennie przychodzi do mnie posyłany przez Ojca. Pragnie wskrzeszać we mnie żarliwość, radość, pokój. Zaproszę Go we wszystkie miejsca mego życia, w których nie chce mi się żyć.

„Ojciec przekazał mi władzę” (w. 27). Uświadomię sobie, że Jezus, mój Pan, ma wszelką moc i władzę. Pragnie wejść z całą mocą w moje życie, aby każdego dnia przywracać mnie Ojcu.

„Szukam woli tego, który mnie posłał” (w. 30). Szukanie woli Ojca jest potwierdzeniem rzeczywistej, dziecięcej relacji z Bogiem. Będę dzisiaj częściej modlił się słowami: „Jezu, pomóż mi żyć wolą Ojca”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już dłuższy czas, rzekł do niego: «Czy chcesz wyzdrowieć?». Odpowiedział Mu chory: “Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody”. J 5, 6-7a

Kościół zawsze przypominał, że nie można budować szczęśliwej przyszłości społeczeństwa na ludzkiej biedzie, na krzywdzie człowieka, na cierpieniu brata. św. Jan Paweł II

Och, jakże chcielibyśmy dzisiaj usłyszeć takie pytanie Pana Jezusa… Jakże wielu z nas cierpi, współcierpi. Jakże wielu jest sparaliżowanych lękiem, bezradnością, niemocą wobec rzeczywistości, której zmienić się nie da…

O tak, Panie Jezu! Chcemy być uzdrowieni, chcemy być ocaleni, chcemy doświadczać mocy Twojej miłosiernej, uzdrawiającej, przemieniającej miłości! Chcemy przytulać się do Twego Serca i ogrzewać się w blasku Twojej niegasnącej miłości!

Skoro już się przytulasz, skoro już wiesz jak cudowny jest nasz Bóg, to podziel się tą radosną wieścią! Postaraj się zrobić dzisiaj COŚ dobrego dla drugiego człowieka. Może wystarczy zwykły uśmiech, może rozmowa, a może to czas na jakieś konkrety. Zechciej się zatrzymać nad ludzką niedolą i cierpieniem, zechciej zwrócić uwagę na tego, który w swej nieporadności, niezrozumieniu, opuszczeniu, paraliżu duchowym nijak nie będzie w stanie odwdzięczyć się Tobie – bo przecież nie to jest najważniejsze.

Dobry Boże, proszę Cię, abyś nieustannie pouczał mnie, jak patrzeć Twoimi oczami. Proszę Cię Tato, o miłosierne oczy, o wrażliwe serce, o ręce chętne i zawsze gotowe by spieszyć z pomocą. Maryjo, ucz mnie proszę Twej delikatności, wyrozumiałości i współczucia dla tych, co się gorzej mają. Jakże wielu ich wokół…

Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa, na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata. Dla Jego bolesnej męki, miej miłosierdzie dla nas i całego świata. Amen!

Spokojnego, błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Maksym z Turynu (? – ok. 420), biskup

Liczba czterdzieści, drodzy bracia, ma znaczenie symboliczne, związane z tajemnicą naszego zbawienia. Kiedy bowiem w pierwszym czasie złość ludzka ogarnęła powierzchnię ziemi, Bóg wylewał wody nieba przez czterdzieści dni i zalał całą ziemię wodami potopu (Rdz 7). Od tej epoki historia zbawienia była symbolicznie zapowiedziana: przez czterdzieści dni padał deszcz, aby oczyścić świat. Także teraz, podczas czterdziestu dni, miłosierdzie jest ofiarowane ludziom, aby się oczyścili. […]

Tak, potop jest symbolem chrztu; to, co się stało wtedy, dokonuje się także dzisiaj. Kiedy grzechy całej ziemi zniknęły, zatopione w głębi, świętość mogła wznieść się blisko nieba; oto co się dzieje także teraz w Kościele Chrystusowym. Niesiona wodami chrztu, wznosi się blisko nieba, przesądy i idole znikają, a na ziemi rozprzestrzenia się wiara, wytryskująca z arki Zbawiciela. To pewne, jesteśmy grzesznikami, a ten świat zostanie zniszczony. Tylko ci unikną ruiny, których arka pomieści zamkniętych w swoim łonie. Tą arką jest Kościół. Tak, ogłaszamy wam to, ten świat zatonie; to dlatego wzywamy was, was i wszystkich ludzi, abyście się schronili w tym sanktuarium.

Źródło: Kazanie na Wielki Post (© Evangelizo.org)

Autor: Ody Salomona (chrześcijański tekst po hebrajsku z początku 2 wieku)

Zaczerpnijcie wodę z żywego źródła Pana, które się dla was otwarło (por. Iz 12,3).

Kto jest spragniony, niech przyjdzie (Iz 55,1), przyjmijcie wodę, która gasi pragnienie.

Spocznijcie przy źródle Pana, ponieważ jest piękne i czyste; ono koi duszę.

Jego wody są słodsze od miodu, plaster pszczół nie może się z nim równać, ponieważ wypływa z usta Pana, z serca Pana bierze swe imię (por. J 7,38).

Płynie, odwieczne i niewidzialne; zanim się nie pojawiło, nikt go nie widział.

Błogosławieni, którzy się z niego napili i zaspokoili swoje pragnienie!

Źródło: Nr 30 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O doświadczenie mocy Jezusa w mojej słabości.

Wejdę z Jezusem do Jerozolimy (w. 1). Wyobrażę sobie miasto w czasie święta. Zgiełk, tłumy ludzi zmierzające do świątyni. Jezus wie, że w tym mieście będzie męczony i zabity. Będę rozmawiał z Jezusem o czekającej Go męce.

Jezus prowadzi mnie do sadzawki Betesda, gdzie leży mnóstwo chorych (ww. 2-3). Zawsze otaczał się cierpiącymi. Pragnie, abym był z Nim przy chorych. Zobaczę wśród nich moich bliskich i znajomych.

Będę rozmawiał z Jezusem o bliskich memu sercu i prosił, aby ukoił ich cierpienia i uleczył ich choroby. Kogo chciałbym Mu najbardziej powierzyć?

Zwrócę uwagę na Jezusa, który wśród mnóstwa chorych dostrzega sparaliżowanego (ww. 5-6). Wie, że cierpi od trzydziestu ośmiu lat i jest bardzo samotny. Usłyszę, jak z miłością pyta go: „Czy chcesz stać się zdrowym?” (ww. 6-7).

Jezus dostrzega również moje choroby, każdy mój życiowy paraliż. Zbliża się do mnie i pyta: „Czy chcesz być zdrowy?”. Czy wierzę, że może mnie uzdrowić z każdej niemocy, nawet z tej, która paraliżuje mnie od wielu lat? O co chciałbym Go prosić?

Zatrzymam się na scenie uzdrowienia (ww. 8-9). W jednym momencie znika cierpienie, które paraliżowało człowieka przez długie lata. Jezus objawia moc swojego słowa. Pomyślę, że właśnie to słowo zostawił mi w Biblii. Jest ono pełne mocy.

„Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło” (w. 14). Jezus uświadamia mi, że źródłem największego cierpienia jest grzech. Co mogę powiedzieć o moich rachunkach sumienia i spowiedziach? Będę prosił Jezusa: „Nie pozwól mi trwać w grzechu!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jezus rzekł do niego: «Jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie». J 4, 48

Nie ma takiego pokolenia chrześcijan, takiego pokolenia ludzkości, z którym Chrystus nie dzieliłby się sobą. św. Jan Paweł II

Nasz Bóg doskonale wie jak bardzo potrzebujemy znaków i cudów, aby nasza wiara była nieustannie budowana i umacniana. Dlatego posłał swojego Syna, Jezusa Chrystusa, najdoskonalszy i najmocniejszy Znak swojej miłości. Niestety wielu nie rozpoznało w Jezusie obiecanego znaku i wciąż oczekują na przyjście Mesjasza. Inni zaś, choć słyszeli o jakimś Jezusie co czynił cuda, nie wierzą, że On może i dzisiaj dokonywać tych samych znaków i cudów, które czynił dwa tysiące lat temu. No rzeczywiście, na ludzki rozum taka informacja może wydawać się totalną abstrakcją i urojeniem…

Spróbujmy może dzisiaj skupić się na odnajdywaniu Bożych znaków w naszej codzienności. Być może wydaje Ci się, że w Twoim życiu Pan Bóg nie działa, że zapomniał o Tobie, że jesteś skazany na ciągłe pasmo nieszczęść i porażek. Otóż nic bardziej mylnego 😊 rozejrzyj się dobrze! Może nie doświadczyłeś żadnego spektakularnego cudu, bo nie było jeszcze takiej potrzeby. A może przez ograniczenia naszej ludzkiej natury i te “klapki” na oczach, które bardzo zawężają spojrzenie, nie umiesz właściwie postrzegać i rozpoznawać, albo zwyczajnie nie chcesz dostrzegać znaków Bożej miłości, bo burzą Twój doskonale zaplanowany i wykreowany świat… A może żyjesz w ciągłym rozżaleniu, rozdrapując stare rany, w poczuciu odrzucenia, zapomnienia, niegodności…

Aż strach pomyśleć, co rzeczywiście by było, gdyby nasz Bóg przestał troszczyć się o każdego z nas indywidualnie…

Dzisiaj wielu pomstuje na Pana Boga z powodu różnorakich cierpień, chorób, wojen, śmierci niewinnych…

Czy to wina naszego Boga, że ludzie eksperymentują i chcą być bogami? Czy to wina naszego Boga, że ludzie nie chcą słuchać i za nic mają Boże prawo? Mogłabym tak dłużej wyliczać…

Trzeba nam dzisiaj uniżyć się i z głębi serca prosić Dobrego Boga, wspólnie – jedni za drugich, byśmy pouczeni mądrością, oświeceni światłem i napełnieni mocą Jego Świętego Ducha, mogli odnajdywać, właściwie odczytywać i żyć każdego dnia miłosierną miłością, która nieustannie wylewa się z Najświętszego Serca Jezusa Chrystusa. Abyśmy stając w sytuacjach po ludzku beznadziejnych, obmyci Najdroższą Krwią Pańską, odkrywali nowe pokłady siły i energii, odnajdywali ŻYCIE, które jest w Chrystusowych Ranach. Prośmy Maryję, Przenajświętszą Mamę naszego Pana, aby wstawiała się za nami, pomagała nam dostrzegać znaki Jezusowej miłości i wytrwać w trudnej wędrówce ku świętości 😇

Bądźmy dla siebie znakiem Bożej miłości!

Spokojnego, błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Anastazy z Antiochii, mnich i patriarcha Antiochii od 549 do 570 i 593 do 599

“Chrystus umarł i powrócił do życia, aby stać się Panem żywych i umarłych” (Rz 14,9). Ale “Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych” (Łk 20,38). Zmarli przeto, nad którymi rozciąga swą władzę Zmartwychwstały, nie są już dłużej zmarłymi, ale żyjącymi. Po to bowiem panuje nad nimi Życie, aby nie lękając się dłużej śmierci, żyli podobnie jak “Chrystus, który powstawszy z martwych już więcej nie umiera” (Rz 6,39). Tak więc wskrzeszeni i wybawieni od zepsucia nie doznają już więcej śmierci, ale staną się uczestnikami zmartwychwstania Chrystusa, jak i On sam był uczestnikiem ich śmierci. Zstąpił bowiem na ziemię, w okowach pozostającą od wieków, nie dla czego innego, ale po to, “aby bramy spiżowe wyłamać i skruszyć żelazne pęta” (Ps 106,16), aby życie nasze wyprowadzić ze stanu skażenia ku sobie, zamiast niewoli obdarowując wolnością.

Jeżeli wszakże w tym dziele zbawczym nie widać jeszcze wykończenia – ludzie bowiem nadal umierają i w proch rozsypują się ich ciała – niechaj nie stanie się to przenigdy powodem niewiary. Zadatek bowiem wszystkich obiecanych dóbr otrzymaliśmy już w Tym, który jest Pierworodnym pośród nas. Przez Niego zostaliśmy wyniesieni ku niebu i zasiadamy z Tym, który nas zabrał ze sobą na wysokości, jak to święty Paweł na jednym miejscu powiada: “Wskrzesił nas wraz z Nim i posadził na niebiosach w Chrystusie Jezusie” (Ef 2,6).

Źródło: Homilia 5, o Zmartwychwstaniu Chrystusa, 6-9 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

„Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie”. Urzędnik królewski zdaje się nie wierzyć, że Jezus ma moc wskrzeszenia zmarłych: „Przyjdź, zanim umrze moje dziecko!” Przypuszcza, że Jezus nie zna powagi choroby jego syna. To dlatego Jezus mu robi te zarzuty, żeby pokazać, że cuda mają na celu zdobywanie i uzdrawianie dusz. W ten sposób Jezus uzdrawia ojca, który jest chory na duszy, nie mniej od syna, która jest chory na ciele, aby pouczyć nas, że należy przywiązać się do Niego nie ze względu na cuda, ale z powodu nauki, którą te cuda potwierdzają. Ponieważ dokonuje cudów nie dla wierzących, ale dla niewierzących…

Powróciwszy do siebie, „uwierzył on sam i cała jego rodzina”. Ludzie, którzy ani nie widzieli, ani nie usłyszeli Jezusa… wierzą w niego. Jaką naukę możemy z tego wyciągnąć? Trzeba wierzyć w Niego, nie żądając cudów; nie należy wymagać od Boga dowodów na Jego moc. Iluż ludzi w naszych czasach okazuje więcej miłości Bogu, kiedy ich dzieci lub żony otrzymały nieco ulgi w chorobie. Nawet jeśli nasze życzenia nie zostaną spełnione, należy trwać w dziękczynieniu i uwielbieniu. Trwajmy przy Bogu, w trudnościach, jak i w dobrobycie.

Źródło: Homilie do Ewangelii św. Jana, nr 35 (© Evangelizo.org)