O co proszę? O mądrość i siłę woli w pomnażaniu otrzymanego dobra.

Zbliża się koniec roku liturgicznego. Kościół podaje mi Słowo Jezusa, abym rozpatrzył w sercu, jak wykorzystałem dobra otrzymane w minionym czasie. W świetle przypowieści o minach spróbuję ocenić mój obecny stan życia.

„Dał im dziesięć min” (w. 13). Wrócę do najważniejszych momentów z ostatniego okresu życia. Jakie dary, talenty widzę w sobie? Jakie dobre natchnienia budziły się w moim sercu? Co uznaję za największe obdarowanie ostatniego okresu?

„Zarabiajcie nimi, aż wrócę” (w. 13). Jezus uświadamia mi, że każde dobro jest Jego darem. Powierzył mi je. Ufa mi. Oczekuje ode mnie hojności, zaangażowania w życie. Jak „zainwestowałem” tegoroczne dobro?

„Kazał przywołać do siebie sługi (…), aby się dowiedzieć, co każdy zyskał” (w. 15). Jezus pyta mnie o to, co zyskałem jako człowiek, jako chrześcijanin; co zyskałem w moim powołaniu? Spojrzę na moje człowieczeństwo, na moją wiarę, na moje powołanie.

„Dobrze, sługo dobry” (w. 17). Jezus cieszy się każdym dobrem, które pomnożyłem. W czym sprawiłem Mu największą radość? Czy patrząc, na siebie mam poczucie „dobrego sługi”.

„Zły sługo…” (ww. 22-23). Jakie odczucia budzą się we mnie, kiedy słucham rozmowy ze złym sługą? Co uznaję za moje największe zaniedbanie minionego czasu?

„Lękałem się…” (w. 21). Czy nie ma we mnie lęków, które hamują we mnie rozwój dobra? Jaki lęk przeszkadza mi najbardziej? Wypowiem go i oddam Jezusowi.

Przyniosę Jezusowi dobro, które zaowocowało we mnie w minionym czasie. Będę prosił Go, aby je pobłogosławił i pomnożył. Wyznam z miłością: „Ty jesteś źródłem wszelkiego dobra!”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator

DZIEŃ 11

https://oddanie33.pl/dzien-11/video

„WPROWADZAM NIEPRZYJAŹŃ MIĘDZY CIEBIE A NIEWIASTĘ, MIĘDZY POTOMSTWO TWOJE, A POTOMSTWO JEJ: ONO ZMIAŻDŻY CI GŁOWĘ,

A TY ZMIAŻDŻYSZ MU PIĘTĘ” (Rdz 3,15)

Przed rozpoczęciem rozważania:

Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań.

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, przyjdź,

oświeć mrok umysłu,

porusz moje serce,

pokaż drogę do Jezusa,

pomóż pełnić wolę Ojca,

Duchu Święty, przyjdź.

Maryjo, któraś najpełniej

przyjęła słowo Boże,

prowadź mnie.

Duchu Święty, przyjdź!

Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi    

Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją,        

zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi:

opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają,

strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi,         

wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi,

abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej Niepokalanego Serca,

które jest dla nas wielkim darem

Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

ROZWAŻANIE DNIA:

Od samego początku Bóg zapowiada zwycięstwo Maryi oraz Jej potomstwa nad wszelkim złem.

Kiedy Maryja wypowiada w Fatimie słowa: Na koniec Moje Niepokalane Serce zwycięży – nie mówi nic nowego: Bóg już to powiedział w Księdze Rodzaju.

Ogłaszając dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, Kościół uznał objawione w Maryi zwycięstwo Boga nad grzechem za prawdę wiary. Niepokalane Poczęcie to pierwsze wielkie zwycięstwo Boga przez Maryję – które jest CZYSTĄ ŁASKĄ I TYLKO ŁASKĄ. Objawia nam ono ważną prawdę: w tym, kim jest Maryja – WSZYSTKO JEST ŁASKĄ. Z całą mocą zostało nam to objawione w Lourdes, kiedy Maryja powiedziała: „JESTEM NIEPOKALANYM POCZĘCIEM”, co znaczy: „Jestem Niepokalaną Łaską, jestem Czystym Działaniem Boga”.

To, kim Maryja jest oraz kim jest dla nas – JEST CZYSTĄ ŁASKĄ, NIEPOKALANYM DAREM BOGA.

Wielka walka

Słowo z Księgi Rodzaju nie tylko zapowiada zwycięstwo. To słowo OBJAWIA WALKĘ.

Całkowite zwycięstwo Maryi nad szatanem dokonało się w Jezusie, który nas odkupił na krzyżu.

Całkowite zwycięstwo Maryi nad szatanem dokonuje się w każdym, kto poświęca się Jej Niepokalanemu Sercu.

„Wchodząc” do Serca Maryi, stajesz się dziedzicem obietnicy Jej zwycięstwa.

Jednocześnie wchodzisz w sam środek WIELKIEJ WALKI.

TOTUS TUUS! TOTA TUA![1] – to zawołanie potomstwa Niewiasty, które ma zapewnione zwycięstwo.

LEKTURA DUCHOWA

1. Z TRAKTATU ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNION DE MONTFORT

Na koniec Maryja musi być groźna jak zbrojne zastępy, straszna jak wojsko gotowe do boju przeciw szatanowi i jego wspólnikom, głównie w owych czasach ostatnich, gdyż szatan, wiedząc dobrze, że mało, o wiele mniej niż kiedykolwiek pozostaje czasu, by gubić dusze, będzie codziennie podwajać swe wysiłki i zakusy. Wznieci więc on okrutne prześladowanie i pocznie zastawiać straszne zasadzki na wierne sługi i na prawdziwe dzieci Maryi, które mu o wiele trudniej pokonać niż innych.

[…] Do tych właśnie ostatnich i okrutnych prześladowań szatana, co wzmagać się będą z dnia na dzień aż do przyjścia Antychrysta, odnosi się głównie owa pierwsza i sławna przepowiednia i owo przekleństwo, które Bóg rzucił na węża w raju ziemskim.

Warto je tu wytłumaczyć na chwałę Najświętszej Dziewicy, dla zbawienia Jej dzieci i ku zawstydzeniu szatana. „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo Jej. Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”.

[…] Tylko jeden raz położył Bóg nieprzyjaźń, ale nieprzyjaźń nieprzejednaną, która trwać będzie do końca świata i wzmagać się nieustannie: to nieprzyjaźń między Maryją, czcigodną Matką Bożą, a szatanem, między dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i wspólnikami Lucyfera. Maryja, Najświętsza Matka Boża, jest największą nieprzyjaciółką, jaką Bóg przeciwstawił szatanowi. Już w raju ziemskim Bóg tchnął w Nią, choć wtedy istniała tylko w myśli Bożej, tyle nienawiści do tego przeklętego nieprzyjaciela Bożego, dał Jej tyle zręczności do ujawnienia złośliwości tego starodawnego węża, tyle siły do zwyciężenia, zdeptania i zmiażdżenia tego pysznego bezbożnika, że on nie tylko lęka się Jej więcej niż wszystkich aniołów i ludzi, ale poniekąd więcej niż samego Boga. Nie znaczy to, jakoby gniew, nienawiść i potęga u Boga nie były nieskończenie większe niż u Najświętszej Maryi Panny, gdyż doskonałości Maryi są przecież ograniczone. Raczej tłumaczy się to tym, że po pierwsze: szatan w swej pysze cierpi nieskończenie bardziej, iż zwycięża go i gromi nikła, pokorna służebnica Pańska, której pokora upokarza go bardziej niż potęga Boża; po drugie: Bóg dał Maryi tak wielką władzę nad szatanami, że – jak często sami zmuszeni byli wyznać ustami opętanych – więcej boją się jednego za jakąś duszą Jej westchnienia niż modlitw wszystkich świętych; więcej boją się jednej Jej groźby niż wszelkich innych mąk.

[…] Co Lucyfer stracił przez pychę, Maryja odzyskała przez pokorę. Co Ewa zgubiła i zaprzepaściła przez nieposłuszeństwo, Maryja uratowała przez posłuszeństwo. Słuchając węża, Ewa zatraciła siebie wraz ze wszystkimi swymi dziećmi i wydała je w ręce szatana. Maryja przez swą doskonałą wierność Bogu ocaliła siebie i wszystkie swoje dzieci i poświęciła je Majestatowi Bożemu.

[…] Bóg wprowadził nie tylko nieprzyjaźń, lecz nieprzyjaźnie, bo nie tylko pomiędzy Maryją i szatanem, ale i pomiędzy potomstwem Najświętszej Dziewicy a potomstwem szatana. Znaczy to, że Bóg wprowadził nieprzyjaźń, odrazę i skrytą nienawiść między prawdziwymi dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i niewolnikami szatana. Nie kochają się oni wzajemnie i żadnej nie ma między nimi wewnętrznej łączności. Dzieci Beliala, niewolnicy szatana, miłośnicy świata – bo to na jedno wychodzi – prześladowali dotąd i w przyszłości bardziej niż kiedykolwiek prześladować będą wszystkich, co należą do Najświętszej Dziewicy, jak niegdyś Kain prześladował brata swego Abla, a Ezaw brata swego Jakuba. Wyobrażają oni odrzuconych i wybranych. Jednakże pokorna Maryja zawsze odnosić będzie nad pysznym szatanem zwycięstwa i tak świetne triumfy, że zetrze jego głowę, siedlisko pychy. Po wsze czasy Maryja odsłoni jego wężową złośliwość, odkryje piekielne jego zamysły, unicestwi jego diabelskie zamiary, a osłaniać będzie przed jego okrutnymi pazurami swe wierne sługi do końca wieków.

Jednak władza Maryi nad wszystkimi diabłami zabłyśnie w czasach ostatecznych, kiedy to szatan czyhać będzie na Jej piętę, to znaczy: na wierne Jej dzieci i pokorne Jej sługi, które Ona do walki z nim wzbudzi. W oczach świata będą oni mali i biedni, poniżeni, prześladowani i uciskani, podobnie jak pięta w stosunku do reszty członków ciała. Lecz w zamian za to będą bogaci w łaski Boże, których im Maryja obficie udzieli; będą wielcy i możni przed Bogiem; w świętości zostaną wyniesieni ponad wszelkie stworzenie przez swą gorącą żarliwość, a Bóg tak potężnie podtrzymywać ich będzie swoją mocą, że wraz z Maryją głęboką swą pokorą miażdżyć będą głowę diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa Chrystusa (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, nr 50–54).

2. Z książki Mój ideał – Jezus, Syn Maryi:

Moje posłannictwo i twoje posłannictwo

Maryja:

 1. Synu mój, nakłoń ucha do tego, co ci powiem, i staraj się dobrze zrozumieć.

Mam do objawienia ci tajemnicę, która nas oboje obchodzi.

 2. Oznajmiając mi, że Syn Boży chce się narodzić ze mnie, Archanioł Gabriel oznajmił mi także, że Syn ten Boży, zostawszy moim Synem, nazywał się będzie Jezus, czyli Zbawiciel; zrozumiałam więc, że ten Zbawiciel chce mi dać udział w swoim dziele odkupienia.

Zgodziłam się.

 Od tej chwili aż do ostatniego tchnienia Jezusa pracowałam z Nim dla odkupienia ludzi: dostarczając istoty Ofiary i wychowując Ją dla tej ofiary, łącząc błagania moje i cierpienia z Jego błaganiami i cierpieniami, moją wolę z Jego wolą i ofiarując Syna mego Ojcu Niebieskiemu na największe poświęcenie. Jezus był Odkupicielem. Ja zostałam Współodkupicielką.

 3. Otóż – pomnij to dobrze – powołania i dary Boże nie mogą być cofnięte. Aż do skończenia wieków muszę Synowi memu dawać pomoc, którą Mu dawałam w Nazarecie i na Kalwarii.

 Tak jak dałam Jezusa całemu światu w dniu Wcielenia, tak Go muszę dawać przez całe wieki każdemu człowiekowi w szczególności. Będąc wspólniczką Jezusa w dziele Odkupienia, muszę wspólniczką Jego zostać w zastosowywaniu Odkupienia do każdej poszczególnej duszy. Odkupienie bowiem nie jest skończone. Łaska zbawienia, wysłużona dla wszystkich na Kalwarii, musi być jeszcze zastosowana do każdego człowieka na świat przychodzącego.

 Oto moje posłannictwo aż do końca świata. Tak jak kiedyś pracowałam z Jezusem dla ogólnego odkupienia ludzi, tak teraz muszę z Jezusem pracować nad nawracaniem ich i uświęcaniem.

 4. I czyż mogłoby być inaczej? Zostając Matką Jezusa, zostałam Matką wszystkich, którzy powinni być braćmi Jego. Czyż nie muszę jako prawdziwa Matka czuwać nad życiem i zbawieniem tych, których porodziłam?

 5. Jak widzisz, Bóg w dniu wejścia mojego do Nieba powierzył mi posłannictwo apostolskie. Jest to posłannictwo apostolskie powszechne, takie też było moje współdziałanie w dziele Odkupienia i takie jest jeszcze moje macierzyństwo duchowe.

 6. Jestem Królową Apostołów. Jestem nią nie tylko dlatego, że z macierzyńską miłością czuwałam nad pierwszymi apostołami, nie tylko dlatego, że ich następcom wyjednywam obfitość owocu ich pracy i że beze mnie nie mogliby nic dobrego dla dusz uczynić, ale dlatego, że apostolstwo ich jest tylko ograniczoną cząstką apostolstwa powszechnego, które mnie najpierw powierzone zostało.

 7. To apostolstwo jest walką. Muszę każdą duszę wydrzeć szatanowi, aby ją przyprowadzić Jezusowi i Ojcu.

 Kiedy uwodziciel pokonał naszych pierwszych rodziców, Bóg przepowiedział mu klęskę:

„Położę nieprzyjaźń między tobą i Niewiastą, między nasieniem twoim a nasieniem Jej. Ono

zetrze głowę twoją” (Rdz 3, 14-15).

 Starłam jego głowę już w chwili Niepokalanego Poczęcia swego. To zwycięstwo jednak

było tylko początkiem całego nieskończonego szeregu zwycięstw. Muszę mu głowę ścierać

aż do skończenia wieków. Jestem jego przeciwnikiem nieprzejednanym, straszniejszym od

wojska całego, ustawionego w szyku bojowym.

 8. W walce o dusze zadawałam mu klęski od samych początków Kościoła Świętego. Zniszczyłam wszystkie herezje na świecie całym i niezliczonych grzeszników wprowadziłam

na drogę zbawienia.

 Bóg chciał, żeby działalność moja zwycięska ujawniała się coraz mocniej w pochodzie wieków, i chce, żeby zabłysła dzisiaj z świetnością i siłą dotąd nie znaną.

 9. Wydaje się, jakoby szatan zwyciężył na świecie. Nie bój się: właśnie z powodu wzrastającej jego potęgi Bóg chce, żebym ukazała się jawniej dla starcia jego głowy. Czeka mnie ogromne zwycięstwo. Królestwo moje musi się rozszerzyć na całym świecie po to, żeby Królestwo Syna mego przyjść mogło w większej pełni.

 Czyś nie spostrzegł, że od chwili ogłoszenia mego Niepokalanego Poczęcia, tajemnicy mego pierwszego zwycięstwa nad piekłem, Jezus znacznie lepiej jest poznawany i kochany, i że ludzie o wiele lepiej Mu służą? Czyś nie zauważył, że osoba jego, Jego Eucharystia, Najświętsze Serce Jego, królewska Jego godność otoczone są kultem tak gorącym i pełnym oddania, jakiego nie widziano już od wielu wieków? A królestwu Jego nie będzie końca, jak zwiastował mi Archanioł Gabriel. Ale teraz, jak i wówczas, ja mam dać światu Króla.

 Ostatnia epoka Kościoła Św. będzie w całym znaczeniu moją epoką. Ukażą się cuda, zdziałane przeze mnie i dla mnie. Świat ujrzy szatana, zmiażdżonego piętą Niewiasty, tak jak jeszcze nigdy zmiażdżony nie był. Świat ujrzy Kościół Św. tak płodny, potężny i zdobywczy, jak nigdy nie był dotąd. Świat ujrzy Jezusa, królującego nad coraz większymi tłumami, i ci nawet, którzy Go z zaciekłością zwalczali, Panem Go swoim uznają i hołd Mu złożą.

 10. To jest mój udział w tajemnicy, którą chciałam objawić[2].

3. Z DZIENNIKÓW ALICJI LENCZEWSKIEJ:

[Jezus:[

Trudny czas nastał – Moje dziecko – ale jednocześnie piękny czas szczególnych łask Moich i czułej miłości.

Miłość Moja walczy o każde dziecko ludzkie. Walczy i krwawi wobec niewdzięczności i zatwardziałości dzieci Moich.

O, żebyś wiedziała, jak wielki bój się toczy, jak zacięta walka o każde serce ludzkie…

Nie myśl o sobie, o takich czy innych odczuciach twoich. One nieważne wobec ogromu zagrożenia piekłem zalewającym świat.

Promienie Mojej miłości nie mogą dotrzeć na ziemię, jeśli nie ma serc, które są bramą łączącą niebo z ziemią.

Przez ludzkie serca ratuję i zbawiam inne serca zranione śmiertelnie.

Nie myśl o sobie, dziecko Moje – myśl o Mojej Krwi i braciach twoich. O radości zwycięstwa i o pokoju nieba, które nadchodzi poprzez ciemność obecnego czasu.

Módl się i błogosław zwłaszcza te dzieci Moje, które konają w szponach zła, aby dotarło do nich Światło ocalenia (Słowo pouczenia, nr 424).

Jezus:

Niepokalane Serce Mojej Matki zwycięży [podkr. A.P.] Ona jest Matką Kościoła, który zawsze jest święty niezależnie od grzechów i zdrady wielu dzieci Kościoła. Świętością Kościoła Ja jestem, Moi apostołowie, oddani słudzy Moi, którzy w ofierze męczeństwa są fundamentem i murem, i sklepieniem Świątyni Mojej. W niej jestem żywy i prawdziwy i w niej przez sługi Moje karmię dzieci Moje, przywracam życie i prowadzę do domu Ojca.

Cierpi Mój Kościół, jak Ja cierpiałem, poraniony jest i krwawi, jak Ja poraniony byłem i jak drogę na Golgotę znaczyłem Krwią Moją. I opluwany jest, i bezczeszczony, jak oplute i sponiewierane było Ciało Moje. I słania się, i upada, jak Ja pod brzemieniem krzyża, bo też niesie krzyż dzieci Moich poprzez lata i epoki. I podnosi się, i idzie ku zmartwychwstaniu przez golgotę i ukrzyżowanie jakże wielu świętych. Ale bramy piekielne go nie przemogą, bo mądrość i moc Ducha Bożego go prowadzi sercem i umysłem namiestnika Mojego na ziemi i wiernych jego współpracowników.

I nadchodzi świt i wiosna Świętego Kościoła, choć jest antykościół i jego założyciel antychryst. […]

Będzie dane oczyszczenie, które wydobędzie na światło Bożej Prawdy kłamstwa synów ciemności i każdy człowiek według własnej woli, w obliczu tej Prawdy będzie musiał wybrać królestwo Mojego Ojca albo oddanie siebie na wieczność ojcu kłamstwa. […]

Maryja jest Tą, przez którą idzie odrodzenie Kościoła Mojego, by zajaśniał pełnym blaskiem Bożej świętości [podkr. A.P].

Czas obecny wymaga od dzieci Prawdy heroicznej, wiary, nadziei i miłości. Trzeba rozpoznawać znaki czasu w świetle modlitwy i Słowa Bożego i wypełniać wezwania Mojej Matki i wezwania Mojego umiłowanego sługi Jana Pawła II, i modlić się, i pokutować [podkr. A.P.] w intencji ocalenia zagubionych dzieci Moich (Słowo pouczenia, nr 432).

Jezus:

W tych ciemnościach, jakie za przyzwoleniem ludzi coraz bardziej spowijają świat, jedynym światłem jest heroiczna wiara i wierność Mojej nauce oraz powierzenie się opiece Mojej Matki, która zmiażdży głowę węża [podkr. A.P.](Słowo pouczenia, nr 308).

ŚWIATŁO: FATIMA oraz św. Jan Paweł II

W 1976 roku pewien kardynał podczas wystąpienia w Stanach Zjednoczonych wypowiedział bardzo mocne i prorocze słowa:

Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów.

Tym kardynałem był KAROL WOJTYŁA.

Nie mógł się wtedy spodziewać, że dwa lata później zostanie papieżem, a pięć lat później przekona się w bardzo konkretny i bolesny sposób, jak poważna jest walka, którą sam zapowiedział.

ZNAK, KTÓRY ZAPOWIADA OCALENIE

Był 13 maja 1981 roku. Dzień wspomnienia Matki Bożej Fatimskiej, która 64 lata wcześniej po raz pierwszy ukazała się trojgu pastuszkom z Fatimy. Tego dnia na Placu świętego Piotra miał miejsce zamach na życie papieża Jana Pawła II.

Papież powinien zginąć. Po ludzku – nie miał szans na przeżycie. Zamachu dokonał zawodowy zabójca – najbardziej wyrachowana z możliwych postaci ludzkiego zła.

Z bliskiej odległości w stronę papieża wystrzelone zostały dwa pociski. Choć miały być wystrzelone trzy…

Jak ustalili śledczy, chwilę wcześniej Ali Agca celował w głowę papieża. Jan Paweł II schylił się wtedy do małej dziewczynki Sary Bartoli i wziął ją na ręce. Zamachowiec opóźnił oddanie strzału prawdopodobnie dlatego, że dziewczynka, którą papież trzymał na rękach, lekko przysłoniła go, co uniemożliwiło zamachowcowi dokładne wycelowanie.

W Bożym planie ocalenia główną rolę po raz kolejny odgrywa DZIECKO.

Dwie kule wystrzelone w Jana Pawła II powinny go zabić.

Jeden z wybitnych lekarzy zajmujących się papieżem po zamachu – profesor Crucitti, powiedział: Zauważyłem coś niewiarygodnego. Kula zdawała się biec zygzakiem przez żołądek, omijając witalne organy. Ominęła również aortę. Jeśli by ją przebiła, Ojciec Święty wykrwawiłby się przed dotarciem do szpitala. Ominęła też kręgosłup. Wyglądało to tak, jakby kula była przez kogoś prowadzona tak, by nie spowodowała nieodwracalnych zniszczeń.

Ten cud Jan Paweł II przypisywał opiece Matki Bożej Fatimskiej, której był całkowicie oddany. Papież powtarzał:Jedna ręka strzelała, a inna kierowała kulę. Jako znak i symbol potężnej opieki Maryi – nabój wystrzelony w papieża został umieszczony w koronie Matki Bożej z Fatimy.

Ali Agca nie mógł pojąć tego, co się stało, dlatego gdy papież odwiedził go w więzieniu, zamachowiec pytał: Jak to się stało, że Ojciec Święty ocalał? Ja wiem, że dobrze celowałem. Wiem, że strzał był zabójczy, śmiertelny… a pomimo to nie zabił. Dlaczego? Co to jest, co wszyscy powtarzają: „Fatima”?

Kilka miesięcy po zamachu Jan Paweł powiedział: Zjednoczony z Chrystusem Kapłanem-Ofiarą, składam moje cierpienia w ofierze za Kościół i świat.

Tobie, Maryjo, powtarzam: Totus tuus ego sum[3].

Jaka jest wymowa tego znaku, którym był zamach na papieża Jana Pawła II?

Po pierwsze pokazuje on, że Bóg rzeczywiście panuje nad złem, które wbrew swej woli służy planom Bożej Opatrzności.

Akt nienawiści, który był kwintesencją odrzucenia Boga i wyparcia się Go, dzięki interwencji Matki Bożej stał się widzialnym znakiem mocy Niepokalanego Serca Maryi. Akt, który był w intencjach swych przerażająco bezbożny, nie tylko okazał się bezskuteczny, ale doprowadził też papieża do aktu poświęcenia ludzkości Matce Bożej, który zmienił oblicze ziemi, zapoczątkowując niezwykłe przemiany w Europie i na świecie.

Po drugie znak ten wskazuje na Niewiastę, u boku której mamy toczyć walkę z przeciwnikiem zbawienia.

Tak to rozumiał sam Jan Paweł II, który stwierdził wyraźnie:

Znaki czasu przemawiają za tym, że znajdujemy się w orbicie wielkiego zmagania pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy potwierdzeniem a zaprzeczeniem Boga, Jego obecności w świecie oraz zbawienia, które w Nim ma swój początek i kres (?). Znaki te wskazują na Niewiastę, wespół, z którą winniśmy zejść nad tę krawędź czasu, jaką wytycza kończące się stulecie i tysiąclecie. Właśnie z Nią powinniśmy stawić czoła tym zmaganiom, których nasz czas jest pełen.

Po trzecie – jako wezwanie do poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi

Święty Jan Paweł II odczytał ten znak zamachu na swoje życie jako naglące wezwanie do wypełnienia prośby Maryi, wzywającej do poświęcenie świata Jej Niepokalanemu Sercu.

Dlatego też w liście do biskupa Fatimy Jan Paweł II napisał prorocze słowa:

„ZANIM ZMROK ZAPADNIE NAD NASZĄ HISTORIĄ, BÓG ODRZUCONY I ODEPCHNIĘTY PRZEZ CZŁOWIEKA, PRZYGOTOWUJE MU SCHRONIENIE.

TAK, JAK UCZYNIŁ NA KALWARII, TAK I TERAZ ZAWIERZA LUDZKOŚĆ MARYI, SWOJEJ I NASZEJ MATCE”.

WEZWANIE DNIA:

Rozważ dziś w sposób szczególny te słowa Pana Jezusa:

„Niepokalane Serce Mojej Matki zwycięży”. Wyobraź sobie Jezusa wypowiadającego te słowa do ciebie. Zobacz, z jaką mocą i spokojem to czyni. Zaczerpnij od Jezusa mocy i spokoju, płynących z całkowitego zaufania Maryi, której udzielona została obietnica całkowitego zwycięstwa. „Niepokalane Serce Mojej Matki zwycięży” – zachowaj te słowa w swoim sercu. Nie pozwól ich sobie wyrwać. Nawet jeśli nad światem zapadnie zmrok, który wprowadzi nas w doświadczenie ciemności – te słowa będą naszym światłem i nadzieją, która nas ocali.

ŚWIATŁO SŁOWA:

„Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów.

Zwycięzcy dam manny ukrytej i dam mu biały kamyk,

a na kamyku wypisane imię nowe,

którego nikt nie zna oprócz tego, kto [je] otrzymuje” (Ap 2,17)

MAŁY WIECZERNIK MODLITWY:

Słowo Boże mówi, że w chwili swojej największej walki Jezus „jeszcze usilniej się modlił” (Łk 22,44). Zwycięstwo rodzi się w modlitwie.

Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy. Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce. Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania. Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności.

Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji.

NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”

Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji.

Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”.

DZIĘKCZYNIENIE:

Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę:

CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU

TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN.


[1]          „CAŁY TWÓJ! CAŁA TWOJA!” – zawołanie św. Ludwika de Montfort, które stało się życiowym, kapłańskim, biskupim oraz papieskim mottem św. Jana Pawła II.

[2]          Druga część tego tekstu, zaczynająca się od słów: „A oto twój udział…”, znajduje się w lekturze duchowej na 33 dzień rekolekcji.

[3]          Totus tuus ego sum (łac.) – Cały jestem twój.

«Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Łk 19, 5b

Chrześcijanin winien  żyć w perspektywie wieczności. św. Jan Paweł II

Ta Ewangelia była czytana kilka dni temu, a dokładnie 30. X. Można sobie zerknąć wstecz do wiadomości 😊

Dzisiaj zobaczmy co nas ogranicza, co nas odciąga od Bożej Miłości. Co Ją nam przesłania i przeinacza. Co być może sprawia, że jesteśmy letni, bierni, obojętni wobec Bożych znaków, które przecież nieustannie dzieją się na naszych oczach. Spójrzmy tak szczerze – bez udawania, bez wchodzenia w jakieś kompromisy czy upiększenia.

Jakaż wielka ta sykomora moich kompleksów… A może właśnie te moje braki i niedoskonałości są po to, by dzięki nim wspiąć się na wyżyny duchowe i zapragnąć spotkania z Jezusem. By poczuć nieodpartą chęć pogłębienia relacji z Trójjedynym Bogiem. I wreszcie by patrząc jakby z góry, z innej perspektywy, dostrzec, że inni ludzie wcale nie dybią na mój “stołek”, że nie przeszkadzają im moje defekty i mankamenty urody, że właściwie z każdym, patrząc Bożymi oczami można jakoś dojść do porozumienia 😊

Wyjdź ze swojej bezpiecznej skorupki i zacznij oddychać pełną piersią! Życie jest piękne! Choć czasem człowiek człowiekowi wilkiem… ale podobno i wilka można oswoić 😉 Nie skupiaj się na tym czego nie masz, czego Ci brakuję, bo inni to mają to, to, to i jeszcze to! A Ty masz tamto, którego inni nie mają 🤭 Cokolwiek to jest, zapewne najlepiej pasuje właśnie do Ciebie 😊

I zejdź (wyjdź) wreszcie z tych wyobrażeń i grzesznych skłonności, bo Jezus właśnie bardzo pragnie spotkać się z Tobą i zasiąść w Twoim domu do stołu. Czy możesz, zechcesz Go ugościć?

Zawsze jest dobry czas by skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania, by godnie przygotować się na to ucztowanie, bo żadna, najbardziej modna i szykowna suknia, ani najlepiej skrojony garnitur, nie zdołają zastąpić, ani przyodziać nieśmiertelnej duszy.

Nasz Bóg kocha Cię z całym tym bagażem jaki wleczesz za sobą, ale czy Ty kochasz swojego Boga i czy jesteś w stanie odciąć to, co Cię spowalnia, zatrzymuje, a może nawet cofa, w dążeniu do świętości?

Mocna refleksja na dzisiejszy dzień, ale skoro ta Ewangelia się powtarza, znaczy, że trzeba zrobić solidny rachunek sumienia i zmierzyć się w prawdzie ze swoimi niedbałościami, ułomnościami, grzesznością…

Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! Ap 3, 15

Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!

Autor: Św. Tomasz Morus (1478-1535), angielski mąż stanu, męczennik

Przyjmijmy Chrystusa w Eucharystii, jak Zacheusz, dobry celnik… pośpiesznie zszedł z drzewa i radośnie przyjął Jezusa w swoim domu. Ale nie zadowolił się przyjęciem Go z ulotną radością, owocem powierzchownego przywiązania: dał tego dowód dziełami cnoty. Poczuł się w obowiązku wynagrodzić natychmiast każdego, kogo potraktował niesprawiedliwie, i to nie skromnie, ale poczwórnie; a ponadto zobowiązał się do natychmiastowego rozdania ubogim połowy swoich dóbr – od razu, zauważcie, nie czekając następnego dnia […]

Z takim samym pośpiechem, taką spontanicznością, weselem, radością duchową, które były udziałem tego człowieka, przyjmującego Go u siebie, niech nasz Pan da nam łaskę otrzymywania Jego najświętszego ciała i krwi, błogosławionej duszy i wszechmocnej boskości, zarówno do naszej duszy, jak i do ciała. I niech owoc naszych dobrych dzieł da świadectwo, że przyjmujemy Go godnie, z całkowitą wiarą i stanowczym zamiarem dobrego życia, co jest obowiązkiem tych, którzy przyjmują komunię. Wtedy Bóg… powie o naszej duszy, jak niegdyś o duszy Zacheusza: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego dom”.

Źródło: Treatise To Receive the Blessed Body of our Lord (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie pragnienie spotkania z Jezusem na co dzień.

Wejdę w tłum, który wita Jezusa w Jerychu (w. 1). Jest tłoczno. Jeden przez drugiego usiłują zobaczyć i dotknąć się Jezusa. Skupię swój wzrok na Zacheuszu, który wspina się na drzewo, by zobaczyć Mistrza (ww. 2-4).

Pomyślę o moich spotkaniach z Jezusem. Zobaczę siebie na Mszy Świętej, przy spowiedzi, na osobistej modlitwie. Czy Jezus jest dla mnie żywą, umiłowaną Osobą, którą pragnę spotkać?

Zatrzymam wzrok na Jezusie, który w tłumie dostrzega Zacheusza, publicznego grzesznika, nielubianego w mieście celnika. Będę obserwował, jak Jezus spogląda na niego z miłością i mówi wobec wszystkich, że chce gościć w jego domu (w. 5).

Będę patrzył na Zacheusza, na jego pośpiech i na radość, z jaką przyjmuje u siebie Jezusa (w. 6). Zauważę zdziwienie ludzi, którzy nie potrafią zaakceptować postępowania Jezusa (w. 7).

Jezus codziennie patrzy na mnie z miłością. Kocha mnie takim, jakim jestem. Mogę jak Zacheusz przeżyć głęboką radość ze spotkania z Nim. Zaproszę Go gorąco, aby przyszedł do mnie, do moich codziennych spraw.

Zacheusz jest do głębi poruszony miłością Jezusa. Pod wpływem tego poruszenia kruszeje jego skamieniałe serce. Budzi się w nim pragnienie, aby zmienić swoje życie. Swoje pragnienie zamienia w konkretne czyny (w. 8).

Jezus pragnie, abym, podobnie jak Zacheusz, pozwolił Mu kochać mnie takim, jakim jestem. Będę prosił żarliwie Jezusa o głębokie doświadczenie Jego przemieniającej miłości. W prostych słowach będę powtarzał: „Niech Twoja miłość zmienia moje życie”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

DZIEŃ DZIESIĄTY

https://oddanie33.pl/dzien-10/video

„WSZYSTKIM TYM JEDNAK, KTÓRZY JE PRZYJĘLI,

DAŁO MOC, ABY SIĘ STALI DZIEĆMI BOŻYMI” (J 1,12)

Przed rozpoczęciem rozważania:

Wycisz swój umysł i swoje serce. Duchowe wyciszenie jest naszą otwartością na łaskę. Modlitwę do Ducha Świętego postaraj się odmówić spokojnie i powoli, wczuwając się sercem w każde ze zdań.

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, przyjdź,

oświeć mrok umysłu,

porusz moje serce,

pokaż drogę do Jezusa,

pomóż pełnić wolę Ojca,

Duchu Święty, przyjdź.

Maryjo, któraś najpełniej

przyjęła słowo Boże,

prowadź mnie.

Duchu Święty, przyjdź!

Akt zawierzenia rekolekcji świętemu Józefowi    

Święty Józefie, któremu Dobry Bóg zawierzył opiekę nad Jezusem i Maryją,        

zawierzam dziś tobie te rekolekcje i proszę cię

w imię twojej miłości do Jezusa i Maryi:

opiekuj się mną i wszystkimi, którzy te rekolekcje przeżywają,

strzeż nas na drodze do Niepokalanego Serca Maryi,         

wyproś nam u Dobrego Boga łaskę świadomego i głębokiego poświęcenia się Sercu Twojej Umiłowanej Oblubienicy, Maryi,

abyśmy oddając się Jej całkowicie, znaleźli się w bezpiecznym schronieniu Jej Niepokalanego Serca, które jest dla nas wielkim darem

Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

ROZWAŻANIE DNIA: „WSZYSTKIM TYM JEDNAK, KTÓRZY JE PRZYJĘLI,

DAŁO MOC, ABY SIĘ STALI DZIEĆMI BOŻYMI”

Przyjmując Słowo, otrzymuję Moc, abym STAŁ SIĘ DZIECKIEM BOŻYM.

Dziecko Boże, którym się staję, jest NOWYM STWORZENIEM.

Jest to całkowicie nowy styl życia, który jest w całości i tylko ŁASKĄ.

Jest doskonałą i pełną realizacją łaski Chrztu Świętego, który dał nam UCZESTNICTWO w życiu Boga.

Wszystko to ma się dokonać W MARYI. W Jej Sercu. W Jej Łonie.

Jezus stał się Dzieckiem „W MARYI” i my mamy stać się dziećmi „W MARYI”.

Naszym powołaniem jest dziecięca miłość do Maryi – na wzór Jezusa.

Oddać się Maryi to znaczy wejść z Nią w tę samą relację, jaką miał z Nią Jezus.

Jezus wzrastał i rozwijał się w Maryi, z Maryją i przy Maryi i w ten sam sposób pragnie wzrastać i rozwijać się w nas.

Oddanie się Maryi i życie tym oddaniem jest wejściem w PEŁNIĘ DZIECIĘCTWA DUCHOWEGO.

Takie przesłanie niosą nam między innymi dzieci z Fatimy.

13 maja 2000 roku podczas Mszy Świętej beatyfikacyjnej Jan Paweł II mówił:

„»Wysławiam Cię, Ojcze, że objawiłeś te rzeczy prostaczkom«. Wysławianie Jezusa przybiera dziś uroczystą formę beatyfikacji dwojga pastuszków – Franciszka i Hiacynty. Przez ten obrzęd Kościół pragnie jak gdyby postawić na świeczniku te dwie świece, które Bóg zapalił, aby oświecić ludzkość w godzinie mroku i niepokoju”.

LEKTURA DUCHOWA:

1. Z DZIENNIKÓW ALICJI LENCZEWSKIEJ

Ponieważ w grzechu pierworodnym człowiek odwrócił się od dziecięctwa Bożego ku swojej samodzielności – cały czas ludzkość wydana jest tej swojej samodzielności i nawracana jest, ponosząc konsekwencje tego.

Ojciec – cała Trójca Święta – pragnie przywrócić dziecięctwo: to jest pełne zjednoczenie człowieka z Bogiem w Jego woli i miłości.

Cała historia ludzkości jest stopniowym przywracaniem dziecięctwa: naprawianiem tego, co zniszczył w duszy grzech pierworodny.

Dzieje się to przez coraz wyraźniej objawianą Miłość Bożą i poprzez bolesne sytuacje będące wynikiem samodzielności człowieka.

Ukazywana jest Miłość i jednocześnie skutki oddzielenia od Boga – coraz wyraźniej, aż do czasu powtórnego przyjścia Jezusa.

Ojciec pragnie w pełni przygotować ludzkość na spotkanie z Nim.

Doprowadzić do tego, aby każdy musiał zadecydować, czy wybiera Boga, czy siebie bez Boga.

A jednocześnie Bóg czyni wszystko, co jest możliwe w granicach wolnej woli, jaką dał każdemu, aby każdego uratować i zbawić.

Jezus Chrystus jest Miłością Bożą ratującą, ocalającą, rozlewającą nieograniczone miłosierdzie. Każdego ta łaska miłosierdzia dotyczy i obejmuje. Wyłączeni są tylko ci, którzy sami, z własnej woli jej nie chcą przyjąć do chwili śmierci.

Życie człowieka i historia ludzkości jest czasem danym na powrót do domu Ojca. Jest czasem na powrót od samodzielności ludzkiej do dziecięctwa Bożego. Od kierowania się swoim rozumem i swoją ludzką wolą do dziecięcego oddania się w ramiona Ojca i poddania Jego woli w każdej chwili życia.

Czas dany ludzkości i każdemu człowiekowi dany jest po to, by odzyskać dziecięctwo Boże jako przygotowanie i uzdolnienie do pełni zjednoczenia w zmartwychwstaniu duszy i ciała – do wniebowzięcia.

Drogę tę ukazał Jezus Chrystus w Swoim zmartwychwstaniu. Ukazana też została we wniebowzięciu Jego Matki, która była Człowiekiem nieobciążonym grzechem – takim, jakim mogą stać się wszyscy po odzyskaniu dziecięctwa Bożego.

Przywrócenie dziecięctwa jest ostatnim etapem rozwoju człowieka ku Miłości. Ono jest odzyskaniem stanu sprzed grzechu pierworodnego.

Dar ten, który teraz jest tak szeroko rozlewany na świat, jest darem zapowiadającym, że przybliża się królestwo Boże – a z nim ostateczne oczyszczenie ludzkości i każdej duszy ludzkiej. Ostateczne oddzielenie owiec od kozłów.

Dar dziecięctwa jest darem przywracającym każdemu bezpośredni kontakt z Ojcem: życie w Jego ramionach, w Jego sercu. Karmienie się Jego miłością, czerpanie z Niego i życie w Nim na podobieństwo dziecka żyjącego w łonie matki.

Przyjmując w pełni dar dziecięctwa, człowiek żyje wolą Bożą. Bóg kieruje nim bezpośrednio poprzez Swoje działanie w duszy i sytuacje zewnętrzne. Zjednoczenie z Bogiem w miłości dziecięcej jest zjednoczeniem z wolą Bożą, która objawiana jest i wlewana w serce człowieka, by był niesiony przez Trójcę Świętą do nieba Miłości Oblubieńczej.

Miłość Oblubieńcza jest niebem, do którego prowadzi brama dziecięctwa Bożego. Brama ta jest już otwarta i dar dziecięctwa rozlewany przez powtórne wylanie Ducha Świętego na cały świat – na wszelkie ciało.

Wszystko jest już przygotowane na oczyszczenie i odrodzenie ludzkości.

A jest to powtórna godzina Chrystusa i powtórne zesłanie Ducha Świętego. Jest to zmartwychwstanie Miłości Czystej.

To już jest!

Ofiara Jezusa, Jego konanie na krzyżu, ból Jego Matki – to wszystko – jest i dokonuje się w tych sercach, które wydały się na ofiarę za świat, za swoich braci tak, jak wydał się Jezus i Maryja.

Jest zesłanie Ducha Świętego i napełnianie Jego darami.

Jest prowadzenie głosem wewnętrznym w zjednoczeniu woli.

Jest zmartwychwstanie Miłości i są apostołowie Miłości, poprzez których Miłość uzdrawia ludzką naturę zranioną grzechem odrzucenia Miłości, by przywrócić czystość Niepokalanej.

Wszystko jest i trwa, i dojrzewa, i czeka na chwilę przebicia Serca Miłości Ukrzyżowanej, aby się wykonało i stało powtórne zbawienie świata (Świadectwo, nr 937).

Słowo to podyktował Alicji Lenczewskiej Archanioł Gabriel – Anioł zwiastujący przyjście Chrystusa.

2. Z książki dra Emila Neuberta Mój ideał – Jezus, Syn Maryi:

Bądź posłuszny jak Ja mojej Matce!

Jezus:

 1. Bracie mój, czy chcesz tak jak Ja okazywać swoją miłość mojej Matce? A więc bądź Jej posłuszny jak Ja.

Dzieckiem małym oddałem się Jej woli zupełnie: dałem się położyć w żłóbku, nosić na rękach, karmić, powijać, zabrać do Jerozolimy, do Egiptu, do Nazaretu.

Później, starszy, spieszyłem wykonywać Jej życzenia, zgadywać je nawet i uprzedzać.

Zdumiawszy mądrością doktorów, wróciłem do Nazaretu i byłem Jej poddanym, powolny każdemu Jej życzeniu.

2. Niewysłowionego doznawałem szczęścia w posłuszeństwie dla Niej. Przez moją uległość czyniłem Jej zadość za wszystko, co dla Mnie zrobiła, a szczególnie za to, co kiedyś miała cierpieć za Mnie.

3. Posłuszeństwo moje zachowało zupełną prostotę: byłem Jej Bogiem, ale byłem także Jej Synem; Ona zaś była moją Matką i przedstawicielką Ojca mojego.

Z całą prostotą rozkazywała Mi i kierowała Mną, i była niewypowiedzianie szczęśliwa widząc, jak uprzedzałem najmniejszą Jej chęć.

Jeżeli chcesz Jej to szczęście odnowić; bądź Jej posłuszny tak jak Ja.

4. Moja Matka ma dla ciebie rozkazy.

Rozkazuje ci naprzód głosem obowiązku.

Dla niektórych całe nabożeństwo do Maryi zasadza się na obrazkach i figurach, na świecach i kwiatach; dla innych polega ono na formułkach pacierzy i pieśniach; dla innych znowu – na uczuciach czułości i uniesieniach; dla innych wreszcie – zawiera się ono w praktykach i umartwieniach.

Niektórym się wydaje, że Ją bardzo kochają, bo lubią o Niej mówić, albo widzą siebie w wyobraźni, czyniących wielkie rzeczy dla Niej, albo starają się ciągle o Niej myśleć.

Wszystko to jest dobre, ale nie najważniejsze. Nie ci, co mówią „Panie, Panie”, wejdą do Królestwa Niebieskiego, ale ten, który czyni wolę Ojca mego, ten wejdzie do Królestwa Niebieskiego.

I nie ci, którzy mówią „Matko, Matko”, są prawdziwymi dziećmi Maryi, ale ci, którzy zawsze spełniają Jej wolę.

A Maryja nie ma innej woli, tylko moją, a moją jest wolą, żebyś spełniał swój obowiązek.

5. Staraj się więc przede wszystkim spełniać swój obowiązek i spełniać go z miłości dla Niej: obowiązek wielki czy mały, łatwy czy ciężki, zajmujący czy nudny, świetny czy ukryty.

Dla podobania się Matce swojej bądź uleglejszy względem zwierzchników, uprzejmiejszy dla równych sobie, łagodniejszy dla podwładnych, uczynniejszy dla wszystkich. Bądź dokładniejszy w posłuszeństwie, sumienniejszy w pracy, cierpliwszy w przeciwnościach.

6. I wypełniaj to wszystko z największą miłością, z uśmiechem na twarzy. Uśmiechaj się do swego ciężkiego zadania, do prozaicznych zajęć swoich, do monotonnej kolei powinności, jaki ci wypełniać wypadło; a raczej uśmiechaj się do Matki swojej, która żąda, byś wypełniał obowiązek ochoczo, okazując Jej tym samym swoją miłość.

7. Oprócz obowiązków stanu Maryja okazuje ci w inny sposób swoją wolę; mianowicie przez natchnienia łaski.

Każda łaska przychodzi do ciebie przez Nią.

Kiedy łaska nagli cię do wyrzeczenia się jakiejś przyjemności, do opanowania jakiejś skłonności, do naprawienia błędu lub zaniedbania, do wykonania aktu cnoty, to Maryja słodko, z miłością objawia ci swoje życzenia.

Lęk cię ogarnia czasem wobec wymagań tych natchnień. Nie bój się, to Matka twoja mówi do ciebie, Matka, która pragnie twego szczęścia.

Poznaj Jej głos, zawierz Jej miłości i odpowiadaj „tak” na wszystko, o co cię poprosi.

8. Masz jeszcze trzeci sposób wykonania posłuszeństwa względem Maryi, to jest wykonanie szczególnego zadania, które ci powierzy; Bądź gotów je spełnić.

ŚWIATŁO Z FATIMY oraz od świętego ojca Pio

Najprostszy ze znaków Fatimy niesie ze sobą najgłębszy sens.

Kogo Bóg wybrał do przekazania nam przesłania, które papież Pius XII nazywał: „najważniejszym objawieniem Ducha Świętego od czasu Pięćdziesiątnicy”, a św. Jan Paweł II mówił, że jest „najważniejszym orędziem czasów współczesnych”?

BÓG WYBRAŁ DZIECI.

Tak jak każdy Boży wybór – tak i ten ma głębokie znaczenie.

W latach objawień fatimskich żyło na świecie wiele osób, które dziś czcimy jako świętych.

Czy nie lepiej byłoby przekazać tak ważne przesłanie jednej z tych świątobliwych osób?

A jednak BÓG WYBRAŁ DZIECI.

Powierzona została im nie tylko rola przekazania słów Anioła czy Matki Bożej.

Dzieci otrzymały udział w Bożym planie ratowania dusz.

Ze względu na postawę i modlitwę Franciszka, Hiacynty oraz Łucji – Matka Boża obiecała zachować Portugalię od skutków wojny.

NIESAMOWITE, jak wiele zależało od trojga małych dzieci.

Fatima zdaje się krzyczeć i wołać do nas: „DZIECIĘCTWO! DZIECIĘCTWO! DZIECIĘCTWO!”.

Proroctwo ojca Pio

Podobne światło wewnętrzne otrzymał kiedyś święty ojciec Pio, który wypowiedział prorocze słowa: „DZIECI OCALĄ ŚWIAT!”.

Słowa te mają dwa znaczenia: dosłowne, które wskazuje na rolę modlitwy i wynagrodzenia Bogu przez dzieci, oraz przenośne – w którym chodzi o wszystkich, którzy żyją duchem dziecięctwa Bożego.

WEZWANIE DNIA:

Przypatrz się dziś obrazowi „Całując oblicze Boga” (patrz: załącznik). Oddaje on głębię tej relacji z Maryją, do której jesteśmy zaproszeni.

Przypatrz się dziecku. Czy jest bezpieczne? Szczęśliwe? Gdzie ono patrzy? Jakie światło odbija się na jego twarzy?

Jakie są ramiona Maryi? Czy widzisz w Niej czułość? A siłę?

Ten obraz to ikona Dziecięctwa.

Być może czasami odczujesz pragnienie, aby przywołać ten obraz lub go kontemplować. A może zechcesz mieć go w swoim domu… Najważniejsze jednak, aby był w twoim sercu.

ŚWIATŁO SŁOWA:

„Kto się więc uniży jak to dziecko,

ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18,4)

MAŁY WIECZERNIK MODLITWY:

Modlitwa jest przyjmowaniem Boga. Otwieraniem drzwi dla łaski.

Znajdź dziś 5–15 minut na modlitwę osobistą w ciszy.

Módl się tak, jak cię poprowadzi twoje serce.

Możesz trwać w ciszy. Możesz rozmawiać z Jezusem, zadając konkretne pytania.

Możesz zaprosić Maryję i modlić się w Jej obecności.

Czas osobistej modlitwy to najważniejszy czas tych rekolekcji.

NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”

Wybierz z tego dnia jedno zdanie, myśl lub słowo, które najbardziej cię dotknęło, i rozważaj je w swoim sercu nieustannie aż do następnej medytacji.

Czyń tak jak Maryja, która „zachowywała te sprawy w swoim sercu i rozważała je”.

DZIĘKCZYNIENIE:

Podziękuj Panu Bogu, odmawiając trzykrotnie modlitwę:

CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU, JAK BYŁA NA POCZĄTKU

TERAZ I ZAWSZE I NA WIEKI WIEKÓW, AMEN.

COŚ NA POTEM: FORMACJA DUCHOWA PO AKCIE ODDANIA SIĘ – JAK TYM ŻYĆ NA CO DZIEŃ?

  1. rozwijać życie dziecięctwem duchowym na drodze oddania się Matce Bożej?

W znanym tekście ABC oddania się Matce Bożej znajdziemy wskazanie trzech etapów rozwoju duchowego na tej drodze:

  1. pierwszy
  1. Bezgraniczne zaufanie do Maryi. Zaufanie jest podstawą oddania. Należy często mówić Maryi: Mam do Ciebie bezgraniczne zaufanieWiem, że Ty możesz wszystko.
  2. O wszystko prosić Maryję. Dla wytworzenia trwałego przeżycia pośrednictwa Maryi warto przez jakiś czas, np. kilka tygodni, modlić się tylko do Niej, a do Boga i Chrystusa zawsze w Jej obecności, świadomie przeżytej lub za Jej pośrednictwem.
    1. trzeci
  1. Chodzić w obecności Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Z czasem pytanie o wszystko zamienia się w życie „pod okiem” Jezusa i Maryi. Wystarczy proste duchowe spojrzenie i już się wie, czy Maryja potwierdza, czy nie, czy pozwala, czy zabrania.
  2. Przyjmować od Nich natchnienia. Droga natchnień to droga oparta o dary Ducha Świętego. Każdy je posiada i każdy winien je wykorzystać. Życie według darów Ducha Świętego jest najwyższym stopniem życia wewnętrznego. Wszystkie sytuacje życiowe podzielić można na dwie grupy: takie, w których wiadomo, czego Bóg pragnie, i takie, w których Jego Wola jest nieznana. Każda z nich wymaga odmiennej postawy. Tam, gdzie wiesz, jaka jest Wola Boża, powinieneś ją dokładnie wypełnić. Ale wypełnić ją, oddając siebie i podjętą sprawę Maryi.

Oddawanie siebie i wszystkiego Maryi jest głównym aktem na drodze oddania. Należy stale, jak najczęściej oddawać Maryi siebie, ludzi, sprawy.

Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Łk 18, 37b

Do Ciebie, o Chryste, nasze życie i nasz przewodniku, niech się zwróci każdy, kogo dręczy pokusa zniechęcenia i rozpaczy, aby usłyszeć przesłanie nadziei, która nie zawodzi. św. Jan Paweł II

Chyba wszyscy doświadczamy różnorakich przeciwności i chyba każdy z nas w jakiejś przestrzeni, sferze życia czuje niemoc, ślepotę. Mnie też ostatnio osaczają ciemności i bezradność, które próbują mnie uciszyć, zniechęcić do pracy nad sobą, które wysysają nadzieję, jakby chcąc pozostawić w poczuciu opuszczenia, takiej drętwoty duchowej… Czasem pozostaje tylko niemy krzyk serca, bo usta też nie chcą układać w się w słowa modlitwy “JEZUSIE, ULITUJ SIĘ NADE MNĄ!”.

Jezusie, ulituj się nad nami! Ulituj się jak najprędzej, teraz, dzisiaj! Tak bardzo potrzebujemy Twojej obecności, Twojej troski, Twojego dotknięcia!

Zostaje nadzieja, że On jest obok, że nie dopuści by te demony przejęły kontrolę, że zatrzyma się i przywoła, by dotknąć najbardziej bolesnych, wrażliwych i być może ciągle krwawiących miejsc i ran…

I oto Pan Jezus przystaje przy mnie, patrzy z czułością, zainteresowaniem, prawdziwą troską, i pyta “czego potrzebujesz?” Zawsze wzrusza mnie to pytanie… Tyle chce powiedzieć, o tyle rzeczy chce poprosić, tyle intencji w moim sercu, a jeszcze fizyczność tak bardzo przygniata i tyle spraw mnie przerasta, przytłaczając tym co “muszę” i czego się ode mnie oczekuje…

Pan Jezus to wszystko wie, ale chce bym wypowiedziała swoją prośbę, bym nazwała moje pragnienia, marzenia.

Patrzę z wiarą oczyma serca, które zaczynają coraz wyraźniej widzieć, które przemienione spotkaniem i dotknięciem Miłości, zaczynają dostrzegać i rozróżniać to, co naprawdę jest ważne. I choć wiele ograniczeń wciąż pozostaje, serce z radości woła na cześć Pana!

Dziękuję Ci, mój Boże, za każdą trudność, za każdą kłodę pod nogami, za lata ślepoty i łachmany moich ograniczeń, mojej bezsilności. Dziękuję, że pozwoliłeś mi przejrzeć 😍 dziękuję, że dajesz mi widzieć wszystkimi zmysłami, bo oczęta me jakby coraz słabsze, a przecież oczy serca widzą znacznie więcej niż wzrok może dojrzeć i rozróżnić.

Bądź uwielbiony Miłosierny Boże, Ojcze, Synu i Duchu Święty 💖 Umacniaj nas i przymnóż nam wiary!  

Niech nam się stanie według wiary naszej 🔥

Błogosławię +

Autor: Św. Rafał Arnáiz Barón (1911-1938), trapista hiszpański

Posiadam jeden z tak wielkich skarbów. Chciałbym krzyczeć z radości i głosić wszelkiemu stworzeniu: uwielbiajcie Pana, kochajcie Pana, który jest tak wielki, który jest Bogiem… Świat nie widzi, świat jest ślepy, a Bóg potrzebuje miłości. Bóg potrzebuje dużo miłości. Nie mogę Mu dać wszystkiego, o co prosi, jestem mały, szaleję, chciałbym, żeby świat Go kochał, ale świat jest Jego wrogiem. Panie, jak wielka jest ta męka! Widzę to i nie znajduję żadnego rozwiązania. Jestem zbyt mały, nieznaczny. Miłość do Ciebie przygniata mnie, chciałbym, aby wszyscy bracia, przyjaciele i cały świat kochali Cię mocno […]

Jaką litość wzbudzają we mnie ludzie, którzy, widząc orszak Jezusa i Jego uczniów, pozostają niewzruszeni. Jaką radość musieli odczuwać apostołowie i przyjaciele Jezusa za każdym razem, kiedy jakaś dusza otwierała oczy, odrywała się od wszystkiego i dołączała do nich, idąc za Nazarejczykiem, który nie prosił o nic innego, jak tylko o odrobinę miłości. Czy pójdziemy za Nim, drogi bracie? On widzi nasze zamiary, spogląda na nas, uśmiecha się i pomaga nam. Nie ma się czego obawiać, idziemy w ciszy jako ostatni w orszaku, który przemierza ziemie Judei, ale karmieni wielką, ogromną miłością. On nie potrzebuje słów. Nie musimy stawać w Jego zasięgu, aby nas ujrzał. Nie potrzebujemy wielkich uczynków ani niczego, co przyciąga uwagę: będziemy ostatnimi przyjaciółmi Jezusa, ale tymi, którzy kochają Go najbardziej.

Źródło: Pisma duchowe, list do wuja, 16.11.1935 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła

Zauważmy, że to w chwili, kiedy Jezus zbliżał się do Jerycha, niewidomy odzyskał wzrok. Jerycho to znaczy „księżyc” i w Piśmie Świętym księżyc jest symbolem ciała, które ma zniknąć; w pewnym okresie miesiąca zanika, symbolizując upadek naszej ludzkiej natury, przeznaczonej na śmierć. Zbliżając się zatem do Jerycha, nasz Pan uzdrowił wzrok niewidomego. Stając się naszym bliźnim w ciele, które przybrał z jego śmiertelnością, oddaje On rodzajowi ludzkiemu światło, które zagubiliśmy. To dlatego, że Bóg przyjmuje naszą naturę, to człowiek dostępuje stanu boskiego.

To właśnie ludzkość jest reprezentowana przez tego niewidomego, siedzącego na skraju drogi i żebrzącego, bo Prawda mówi o sobie: „Ja jestem Drogą” (J 14,6). Ten, który nie zna blasku wiecznego światła, jest niewidomy, ale jeśli zaczyna wierzyć w Odkupiciela, to „siedzi przy drodze”. Jeśli, wierząc w Niego, zaniedbuje błaganie o dar wiecznego światła, jeśli nie chce się do Niego modlić to pozostaje niewidomym na poboczu; nie staje się proszącym… Niech każdy człowiek, który uznaje, że ciemności go zaślepiają i brakuje mu światła wiecznego, woła z głębi swego serca i ducha: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”

Źródło: Homilia 2 do Ewangelii

Autor: Św. Josemaría Escrivá de Balaguer (1902-1975), kapłan, założyciel Opus Dei

Słysząc zbliżający się gwar, niewidomy zapytał: co się dzieje? Odpowiedziano mu: to przechodzi Jezus z Nazaretu. I wówczas jego dusza zapłonęła taką wiarą w Chrystusa, że zawołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. A czy ty nie odczuwasz potrzeby wołania, właśnie ty, który również zatrzymałeś się na skraju drogi, tej drogi życia, które jest tak krótkie; ty, któremu brakuje światła, ty, który potrzebujesz więcej łask, by zdecydować się na dążenie do świętości? Czy nie odczuwasz pilnej potrzeby wołania: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną?” Jaki to wspaniały akt strzelisty do częstego odmawiania!

Radzę wam, byście uważnie zastanowili się nad tym, co poprzedzało tamten cud, by w waszym umyśle utrwaliła się głęboko myśl o tym, jak bardzo odmienne są nasze nędzne serca od miłosiernego Serca Jezusa! Myśl ta będzie wam przydatna zawsze, a szczególnie w godzinie próby, pokusy, a także wtedy, gdy trzeba będzie dać wielkoduszną odpowiedź zarówno w sprawach małych, jak i tych, które żądają od nas heroizmu. „Wielu nastawało na niego, żeby umilkł”. Tak też było i z tobą, kiedy wyczuwałeś, że Jezus przechodzi blisko ciebie. Serce zabiło ci silniej i również poruszony wewnętrznym niepokojem zacząłeś wołać. Ale wtedy przyjaciele, nawyki, wygodnictwo, środowisko, wszyscy doradzali ci: zamilcz, nie krzycz! Po co masz wołać na Jezusa? Nie przeszkadzaj Mu!

Jednak biedny niewidomy nie posłuchał i jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Pan, który go słyszał od samego początku, chciał, aby wytrwał w swojej modlitwie. To samo dzieje się z tobą. Jezus słyszy pierwsze wezwanie naszej duszy, lecz czeka. Chce, byśmy się przekonali, że Go potrzebujemy; chce, byśmy Go błagali, byśmy byli uparci, jak ów niewidomy na skraju drogi prowadzącej z Jerycha. Jak mówi św. Jan Chryzostom: „Naśladujmy go. Chociażby Bóg nie udzielił nam natychmiast tego, o co Go prosimy, chociażby wielu próbowało nas powstrzymać przed modlitwą, nie przestawajmy Go wzywać”.

Źródło: Homilia w “Przyjaciele Boga”