Autor: Św. Klara z Asyżu (1193-1252), franciszkanka

A więc, najdroższa siostro, albo lepiej, pani godna wszelkiego szacunku, jesteście oblubienicą, matką i siostrą Pana mego Jezusa Chrystusa, niezwykle wyróżnioną sztandarem nienaruszonego dziewictwa i najświętszego ubóstwa, bądźcie dzielną w świętej służbie rozpoczętej z gorącej tęsknoty za ubogim Ukrzyżowanym; wycierpiał On za nas wszystkich mękę krzyżową i wyrwał nas spod władzy księcia ciemności, który nas trzymał skutych kajdanami z powodu grzechu Adama. I tak pojednał nas z Bogiem Ojcem.

O błogosławione ubóstwo! Ono miłujących je serdecznie obdarza wiecznymi bogactwami. O święte ubóstwo! Kto je posiada i pragnie go, temu Bóg przyrzeka królestwo niebieskie i niewątpliwie daje chwałę wieczną i życie błogosławione. O miłe Bogu ubóstwo! Jego towarzystwo raczył sobie ponad wszystko obrać Jezus Chrystus, który władał i włada niebem i ziemią, który przemówił i wszystko powstało. Mówi On: Lisy mają nory, niebieskie ptaki gniazda, a Syn Człowieczy, to jest Chrystus, nie ma na czym oprzeć głowy, lecz skłoniwszy głowę, oddał ducha.

Źródło: 1 list do Agnieszki z Pragi (©klaryskikapucynki)

Autor: Orygenes (ok. 185-253), kapłan i teolog

Baalam prorokował: „Jakubie, jakże piękne są twoje namioty, mieszkania twoje, Izraelu!” (Lb 24,5). Jakub jest tutaj symbolem ludzi doskonałych w czynach i dziełach, a Izrael symbolem poszukiwaczy mądrości i poznania… O tym, który wykonał swój obowiązek i osiągnął doskonałość w swoich dziełach, powiedzą, że ta doskonałość to jego dom, jego piękny dom. Ale dla tych, którzy pracują nad mądrością i poznaniem, nie ma określenia na ich wysiłki – bo gdzie byłaby granica dla mądrości Bożej? Im bardziej się do niej zbliżamy, tym większe odkrywamy głębie, im bardziej dociekamy, lepiej rozumiemy jej charakter niewysłowiony i niepojęty; bo mądrość Boża jest niepojęta i nieoszacowana. Dla tych ludzi, którzy podążają na drodze mądrości Bożej, Baalam nie wychwala domów, bo oni nie doszli do końca podróży, ale podziwia ich namioty, z którymi podróżują i posuwają się naprzód…

Każdy, kto zrobił trochę postępów w poznaniu rzeczy bożych i zdobył pewne doświadczenie w tej dziedzinie, wie dobrze: zaledwie udało mu się coś spostrzec, zrozumieć pewne tajemnice duchowe, jego dusza tam przebywa jak w namiocie; a po tych pierwszych odkryciach, zwija jakby swój namiot i chce wznieść się wyżej, aby rozbić chwilowe mieszkanie swego ducha. W ten sposób, zawsze „wytężając siły ku temu, co przede mną” (Flp 3,13), posuwa się dusza jak koczownik ze swoim namiotem. Nigdy nie nadchodzi ten moment, kiedy dusza ogarnięta ogniem poznania Boga może zażyć trochę spoczynku; nieustannie wzbija się z dobrego ku lepszemu, a z lepszego na co raz wyższe wysokości.

Źródło: Homilie o Księdze Liczb, nr 17 (© Evangelizo.org)

Komentarz z mojego archiwum  napisany dla naszej wspólnoty w czerwcu 2018 roku

Cierpienie przybliża do Boga, a nawet zespala ściśle człowieka z Bogiem. Kiedy wszystkie znane metody zawodzą, kiedy nie ma już żadnych możliwości i sposobów pomocy, pozostaje tylko Bóg i wiara. Starsi ludzie mawiali „Kiedy trwoga, to do Boga”, postrzegając Boską interwencję jako ostatnią „deskę ratunku”.

Czy to jednak tylko wiara, czy bezgraniczna ufność w cudotwórczą moc Chrystusa?

Ile lat już cierpisz? Czy umiesz nazwać swoją chorobę? Ilu lekarzy już Cię diagnozowało rozkładając bezradnie ręce, aplikując kolejne kosztowne serie kuracji, a może niezbyt rzetelnie i nie do końca uczciwie podchodząc do Twojego problemu? Może wydałeś już wszystkie swoje oszczędności, zaciągnąłeś nawet kredyt, by za wszelką cenę ratować swoje zdrowie, lub bliskiej Ci osoby.

Pewnie każdy z nas postawił by wszystko na jedno kartę w sytuacji podbramkowej, by ulżyć w cierpieniu wszelkimi możliwymi, dostępnymi za pieniądze sposobami. No właśnie – za pieniądze…

Boża pomoc jest bezcenna 🙂 Pan Jezus za darmo przynosi ulgę w najbardziej beznadziejnej sytuacji, troszcząc się jednakowo o ubogiego i zamożnego. Jego Słowo, Jego Obecność ma moc przemieniać okoliczności, przyczyny i skutki choroby. Dotknięcie z wiarą Jego płaszcza, karmienie się Jego Eucharystycznym Ciałem, może w jednym momencie i trwale przemienić Twoje życie. Boskie dotknięcie może zmienić Twoje patrzenie, postrzeganie, wartościowanie, może zupełnie przemienić sytuację i w okamgnieniu uwolnić Cię od balastu, który przez lata ciągniesz, wręcz wleczesz za sobą. Czy masz taką wiarę?

Boże, przymnóż nam wiary!

Jezu Chryste, Najwyższy i Nieomylny Lekarzu, stawiaj na naszej drodze dobrych, uczciwych i prawych lekarzy. Kiedy jednak ludzie zawodzą, bądź naszą pociechą i nadzieją, bądź naszym wsparciem i drogowskazem, byśmy zawsze bardziej słuchali i zwracali się do Boga niż do ludzi.

Owocnego szukania, odnajdywania i stawania w Bożej Obecności, z wiarą, ufnością i pewnością Bożych obietnic, abyśmy smakowali miłością i świecili blaskiem Bożej chwały niosąc Dobrą Nowinę gdziekolwiek Pan nas dzisiaj pośle.

A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa».  Mk 5, 25. 27-28

Nauczcie się kochać to, co prawdziwe, dobre i piękne. św. Jan Paweł II

Wbrew logice, wierzyć i ufać. Wbrew diagnozom i opiniom lekarskim zawierzać Panu Bogu swoje życie i osób nam najdroższych.

Czy to takie trudne? Czy to rzeczywiście ponad siły, kiedy sił już nie ma i nadzieja zdaje się całkiem została wyczerpana? Ostatnie słowo ZAWSZE należy do Pana Boga 🙂

Niezmiernie ubolewam nad losem ludzi, którzy w swoim cierpieniu i utrudzeniu pozostają sami, którzy mimo wielu zatroskanych o ich los osób, nie potrafią otworzyć się na bezwarunkową i darmową głębię Bożej miłości, tkwiąc ciągle w swoim żalu i pretensjach. Jakież to musi być straszne doświadczenie krzywdy, pustki i beznadziei…

Panie, przymnóż nam wiary! Niech to co po ludzku już przesądzone rozpłynie się i przemieni w zdroju Twojego miłosierdzia i łaski! Duchu Święty, ucz nas patrzeć Bożymi oczami i zawierzać naszemu Ojcu każdą najdrobniejszą, czy też niezmiernie krwawiącą przestrzeń naszego życia. Bez Twojego tchnienia nie starczy nam odwagi, by podejść tak blisko, by obmyć się i zanurzyć w tym niewyczerpalnym oceanie Bożej łaski. Duchu Święty módl się w nas, szczególnie kiedy rozum i wątpliwości zagłuszają Boży głos…

Ożywiaj nas Panie! Podnoś z mar jednym Twoim dotknięciem! Tak bardzo potrzebujemy Twojej Obecności! DZISIAJ!

Jezu, ufam Tobie!

Pozdrawiam, przytulam 🤗 błogosławię ❤️+

Pięknej niedzieli dla nas wszystkich 💒🌞

Autor: Św. Hieronim ze Strydonu (347-420), kapłan, tłumacz Biblii, doktor Kościoła

„I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego”. Można by się zastanawiać, dlaczego Jezus zabiera zawsze tych uczniów, a pozostawia innych. Kiedy przemienił się na górze, ci trzej już Mu towarzyszyli… Są wybrani: Piotr, na którym Kościół został zbudowany, a także Jakub, pierwszy apostoł, który otrzymał palmę męczeństwa i Jan, pierwszy, który głosił dziewictwo…

„I wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum»… Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła”. Pragnijmy, by Jezus nas także dotknął, a wkrótce staniemy na nogach. Czy jesteśmy sparaliżowani, czy popełniamy złe uczynki, nie możemy chodzić; być może leżymy na łożu grzechów jak na naszym prawdziwym łóżku. Jak tylko Jezus nas dotknie, od razu zostaniemy uzdrowieni. Teściowa Piotra cierpiała z powodu wysokiej gorączki; Jezus wziął ją za rękę, a ona wstała i usługiwała im (Mk 1,31)… „I polecił, aby jej dano jeść”. Łaski, Panie, dotknij nas swoją dłonią, podnieś nas, leżących, z naszego łoża grzechów, pozwól nam chodzić. Jak tylko staniem na nogach, rozkaż, by nam dano jeść. Leżąc, nie możemy chodzić, a jeśli nie stoimy, nie możemy przyjąć ciała Chrystusa, do którego należy chwała, z Ojcem, i Duchem Świętym, na wieki wieków.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Marka, 2; PLS 2, 125nn (©Evangelizo)

Autor: Św. Piotr Chryzolog (ok. 406-450), biskup Rawenny, doktor Kościoła

Lektura Ewangelii przynosi nam korzyść za każdym razem, dla życia obecnego lub przyszłego. A tym bardziej Ewangelia z dnia dzisiejszego, bo zawiera pełnię naszej nadziei i przegania wszelki motyw rozpaczy… Przełożony synagogi prowadził Chrystusa do swojej córki, tym samym dając okazję przyjścia do Jezusa kobiecie cierpiącej na krwotok… Chrystus znał przyszłość i wiedział, że ta kobieta przyjdzie Go spotkać. To ona dała do zrozumienia przywódcom Żydów, że Bóg nie musi się przemieszczać, że nie trzeba Mu pokazywać drogi ani nie wymagać Jego fizycznej obecności. Wręcz przeciwnie, trzeba wierzyć, że jest wszędzie, z całym swoim bytem i na zawsze. Że może wszystko bez wysiłku – rozkazując, że posyła swoją moc, nie niosąc jej; że przegania śmierć rozkazem, bez żadnego gestu; że przywraca życie, bo tak zdecydował, nie uciekając się do medycyny…

Jak tylko Chrystus przychodzi do domu i widzi wszystkich opłakujących zmarłą dziewczynkę, to pragnie przywrócić wiarę ich niedowierzającym sercom. A skoro myśleli, że łatwiej obudzić kogoś, niż wskrzesić, to Chrystus powiedział, że dziewczynka spała, a nie była martwa.

I naprawdę, dla Boga śmierć jest snem. Bo Bóg przywraca ze śmierci do życia szybciej, niż człowiek budzi śpiącego… Posłuchaj, co mówi apostoł Paweł: „W jednym momencie, w mgnieniu oka, … umarli powstaną nienaruszeni” (1 Kor 15,52)… Zresztą, jakby inaczej mógł zawrzeć w słowach prędkość jakiegoś wydarzenia, w czasie którego moc Boża przekracza samą prędkość? Jak czas mógłby wkroczyć w dar rzeczywistości wiecznej, która nie jest poddana czasowi?

Źródło: Kazanie 34

Mt 8, 5-17


Komentarz do dzisiejszej Ewangelii wygrzebany z mojego archiwum 

Setnik zwraca się do Chrystusa w bardzo prosty i zwięzły sposób, niejako meldując o chorobie swojego sługi. Jego bezgraniczne zaufanie w słowo i moc Jezusa zostaje natychmiast nagrodzone. Nie widzimy jednak żadnego cudu – uzdrowienie po prostu się dokonało, dzięki absolutnej wierze setnika i na mocy słowa Jezusa „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”.

A jak jest z Tobą? Czy wierzysz bezwarunkowo, czy próbujesz wszystko logicznie tłumaczyć?

Jakże często zwracając się z prośbą do Boga, masz już gotowe rozwiązanie – receptę zawierającą wszystkie wytyczne i wskazówki co do Bożego działania w konkretnej sprawie. Zagadujesz Boga, przedstawiając argumenty „za”, bardzo szczegółowo opisując daną prośbę i to czego oczekujesz. Krążą nawet pewne „szablony” modlitewne, niezawodne słowa i zwroty, dzięki którym „na pewno modlitwa zostanie wysłuchana”. W swoich wyobrażeniach i oczekiwaniach niejednokrotnie nie dostrzegasz Bożej pomocy, bo chcesz czegoś innego i w zniecierpliwieniu wyczekujesz tego konkretnego (według Twojego pojęcia) cudu mówiąc, że Bóg nie słyszy Twojej prośby.

A Pan Bóg działa jak chce, po swojemu, zaskakując i dając takie rozwiązania, o których nawet nie marzyłeś. 
Nieważne więc, ilu i jakich słów użyjesz, prosząc na modlitwie. Wystarczą proste zwroty, akt wiary i ufność płynąca z głębi serca, bo przecież Ojciec zna Twoje pragnienia i potrzeby, zanim je nazwiesz i wypowiesz.

Boże Ojcze, dziękuję Ci za wszystkie cuda, które widzę i za te, których przez moje ograniczenia i niegodność nie jestem w stanie dostrzec…

Oddaję Ci Boże moje życie, moje zdolności i moją bylejakość. Przemieniaj Panie i ożywiaj mocą Twojego Ducha każde moje działanie – jak teściową Piotra uzdalniaj do posługi i oczyszczaj z wszelkiej gorączki złych nawyków, pragnień, oczekiwań, na Twoją chwałę i dla pożytku wielu.

Panie, który wziąłeś na siebie wszystkie moje słabości i dźwigałeś wszystkie choroby, Tobie ufam! Jezu w Twoich Ranach moje zdrowie i życie!

Błogosławionego popołudnia ❤️+

Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Mt 8, 8b

Bóg, ukazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w dzisiejszym świecie. św. Jan Paweł II

O czyje zbawienie zabiegasz? Czy troszczysz się tylko o sobie? Czy martwisz się tylko o własne spotkanie z Żywym Bogiem? Czy dostrzegasz chorobę, troskę, niedomaganie, kryzys u swojego bliźniego?

Cudnie jak masz poprawne relacje z Panem Bogiem i z drugim człowiekiem, ale nie każdy obdarzony jest taką samą łaską… nie każdemu dano tak samo, nie każdy widzi swój problem – bo chociaż cierpi, nie potrafi nazwać tego bólu, nie ma siły dźwigać ciężaru cierpienia, ani zastosować właściwego leczenia, a może po ludzku nie ma już możliwości na ratunek…

Tak wiele zależy od Twoich otwartych oczu i serca. Tak wiele zależy od prostych słów modlitwy wstawienniczej i przynoszenia tego kogoś, choćby i w sytuacji po ludzku beznadziejnej… Pan Bóg dopuszcza takie trudy, takie sytuacje, bo tutaj w pełni może objawić się Jego moc, potęga i chwała.

Nie zniechęcaj się i nie przerażaj w obliczu cierpienia, trudności i beznadziei. Wbrew logice ziemskiego świata zaufaj Bożej miłości, zanurz się w głębi niewyczerpalnego i niegasnącego miłosierdzia, przynosząc tych co sami nie widzą swojej biedy, albo już nie mają sił by walczyć o swoją godność i tożsamość, bo cierpienie i pustka już tak bardzo sparaliżowały ich wnętrze, że nie widzą żadnego możliwego rozwiązania… Pan Bóg jest ponad wszelką depresją, ponad wszelkim kryzysem tożsamości, ponad wszelkim udręczeniem psychicznym, fizycznym i duchowym – Bóg jest Panem i Królem każdej sfery Twojego człowieczeństwa!

Król przychodzi właśnie do Ciebie – chociaż nigdy nie będziesz godzien…!

Oto niezgłębiona tajemnica Bożego miłosierdzia 🙏 Cud Boskiej Miłości!

Przytulam ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Przybywając tutaj z innego kraju, Chrystus znalazł to, co w tym świecie obfitowało: troski, bóle i śmierć. Oto, czego masz w nadmiarze. On jadł z tobą to, co się znajdowało w obfitości w ubogim domu twojego nieszczęścia. Pił ocet, kosztował goryczy (J 19,29) – to, co znalazł w twoim ubogim domu.

Ale zaprosił cię do swojego wspaniałego stołu, stołu niebiańskiego, stołu anielskiego, gdzie on sam jest chlebem (J 6, 34). Przychodząc do ciebie i znajdując nieszczęście w twoim ubogim domu, nie pogardził twoim stołem, jaki by nie był – i obiecał ci swój. Wziął twoją niedolę, aby dać ci szczęście. Tak, da ci – obiecał nam swoje życie.

To, czego dokonał, jest jeszcze bardziej niewiarygodne: dał nam w zastaw swoją własną śmierć. Jakby nam mówił: „Zapraszam was do mojego życia, gdzie nikt nie umiera, gdzie jest prawdziwe szczęście, gdzie żywność się nie psuje, ale posila i nigdy jej nie brak. Widzicie, gdzie was zapraszam. W krainę aniołów, do przyjaźni z Ojcem i Duchem Świętym, na wiekuistą ucztę, do mojej przyjaźnie braterskiej. Zapraszam was wreszcie do mnie samego, do mojego własnego życia. Nie chcecie wierzyć, że dam wam moje życe? Weźcie moją śmierć na świadka.

Źródło: Kazanie 231 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

„Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił”. Widzisz, jak wiara tłumu powoli wzrasta? Mimo późnej godziny nie chcieli opuścić Pana; pomyśleli, że wieczorem można Mu przynieść chorych. Pomyśl o liczbie uzdrowień, których ewangeliści nie wspominają; nie opowiadają oni o każdym uzdrowieniu, ale w jednym zdaniu pokazują nam nieskończony ocean cudów. Żeby jednak wielkość cudu nie wzbudziła w nas niedowiarstwa i zmieszania, na myśl, że taki tłum, dotknięty różnorodnymi przypadłościami, został uzdrowiony w jednym momencie, Ewangelia przytacza świadectwo proroka, tak niezwykłe i zaskakujące jak same fakty: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (53,4). Nie mówi: „Zniszczył”, ale „wziął” i „nosił”, zaznaczając w ten sposób, moim zdaniem, że prorok mówi raczej o grzechu niż o ułomności ciała, co potwierdza słowo Jana Chrzciciela: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1, 29).

Źródło: Homilie do św. Mateusza, 27, 1 (© Evangelizo.org)