Autor: Św. Jan Paweł II (1920–2005), papież

Chrystus jest Tym, który wie, „co w człowieku się kryje” (J 2,25), w mężczyźnie i kobiecie. Zna godność człowieka, jego cenę w oczach Boga. On sam, Chrystus, jest ostatecznym potwierdzeniem tej ceny. Wszystko, co mówi i co czyni, znajduje swoje definitywne wypełnienie w paschalnej tajemnicy Odkupienia. Odniesienie Jezusa do owych kobiet, które spotyka na drodze swego mesjańskiego posługiwania, jest odzwierciedleniem odwiecznego zamysłu Boga, który stwarzając każdą z nich, wybiera ją i miłuje w Chrystusie (por. Ef 1,1-5)… Jezus z Nazaretu tę godność potwierdza, przypomina, odnawia, czyni treścią Ewangelii i Odkupienia, dla którego został posłany na świat. […]

Jezus wchodzi w konkretną, historyczną sytuację kobiety, która to sytuacja jest obciążona dziedzictwem grzechu. Dziedzictwo to wyraża się między innymi w obyczaju upośledzającym kobietę na korzyść mężczyzny i jest też w niej zakorzenione. Pod tym względem wydarzenie z kobietą „pochwyconą na cudzołóstwie” (por. J 8,3-11) zdaje się być szczególnie wymowne. Jezus mówi w końcu do niej samej: „więcej nie grzesz”, ale przedtem wywołuje świadomość grzechu u mężczyzn, którzy ją oskarżają… Jezus zdaje się mówić oskarżycielom: czyż ta kobieta wraz ze swoim grzechem nie jest równocześnie i przede wszystkim potwierdzeniem waszych przestępstw, waszej „męskiej” niesprawiedliwości, waszych nadużyć?

Jest to prawda, która ma ogólnoludzki zasięg… Kobieta jest pozostawiona samotnie pod pręgierzem opinii ze „swoim grzechem”, podczas gdy za tym „jej” grzechem kryje się mężczyzna jako grzesznik, winny „grzechu cudzego”, co więcej, jako zań odpowiedzialny. Jednakże jego grzech uchodzi uwagi, zostaje przemilczany… Ileż razy w sposób podobny kobieta płaci za swój grzech…? Ileż razy zostaje samotna ze swoim macierzyństwem, gdy mężczyzna, ojciec dziecka, nie chce przyjąć odpowiedzialności? A obok tylu „samotnych matek” w naszych społeczeństwach trzeba jeszcze wziąć pod uwagę te wszystkie, które — jakże często pod wielorakim naciskiem, również i ze strony winnego mężczyzny — „uwalniają się” od dziecka przed urodzeniem. „Uwalniają się”, ale za jaką cenę?

Źródło: List apostolski „Mulieris dignitatum”, 15 sierpnia 1988, § 13-14 (©Libreria Editrice Vaticana)

Powiedział do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» J 11, 25-26

Zbyt często ludzkie życie rozpoczyna się i kończy pozbawione radości i pozbawione nadziei. św. Jan Paweł II

Jakże ta Ewangelia mocno dzisiaj wybrzmiewa. Jakby tak bardziej realnie… Jakbyśmy naprawdę uczestniczyli w żałobie Marty i Marii. Jakbyśmy razem z Nimi, opłakiwali śmierć nie jednego ukochanego brata i przyjaciela, ale tysięcy Łazarzów, bo czyż Pan Jezus nie nazwał każdego z nas przyjaciółmi…

«Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł». Ileż w tych słowach rozpaczy, wyrzutu i pretensji…

Czy i my dzisiaj nie czujemy się opuszczeni? Czy i my dzisiaj nie wypatrujemy rozpaczliwie i nie pytamy, gdzie jesteś Panie Jezu?! Gdzie jesteś nasz Przyjacielu?! Gdzie jesteś nasza Opoko i Twierdzo?!

Pan Jezus jest przy nas. Płacze razem z płaczącymi, pochyla się nad chorymi, opuszczonymi, samotnymi, wspiera sierotę i wdowę, pociesza wątpiących i zrozpaczonych – jak prawdziwy Przyjaciel, jest wszędzie tam, gdzie dzieci Jego Ojca, czyli Jego bracia i siostry, potrzebują jakiegokolwiek wsparcia.

Tylko czy my ludzie, nie wyparliśmy się przyjaźni z Panem Jezusem? Mały Jezusek to jeszcze ok., przecież dzieci przeważnie są milusie 😉 – choinka, prezenty, wspólna kolacja, cały ten świąteczny czas, ale kiedy trzeba jak Chrystus stanąć na swojej drodze krzyżowej i dzień po dniu zapierać się siebie, to wielu porzuca swoje krzyże, ideały – szukając lżejszych, łatwiejszych i wygodniejszych dróg. Niestety bardzo często przy okazji pójścia na skróty i porzucenia swojego krzyża, zrywają przyjaźń z Panem Jezusem…

Wierzysz w Boga? Wierzysz Bogu? Czy możesz ciągle nazywać siebie przyjacielem Jezusa?

Nie lękaj się! Pan Jezus daje nam życie wieczne i przygotowuje mieszkania w Domu Ojca, gdzie nie zabraknie miejsca dla Jego przyjaciół.

Jezu mój, wydobywaj nas z grobów naszych ograniczeń, lęku, niepewności, choroby, żalu, nieprzebaczenia. Wydobywaj i ożywiaj to co w nas już umarło. Wydobywaj i podnoś do życia w Tobie.

TYLKO TY JEZU JESTEŚ ŻYCIEM i tylko w Tobie możemy doświadczyć prawdziwego życia na wieki 💖

Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy jedyny, prawdziwy. Wierzę w coś Objawił Boże, Twe słowo mylić nie może. Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmocny i miłosierny. Dasz mi grzechów odpuszczenie, łaskę i wieczne zbawienie. Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, boś Ty dobro nieskończone. Ach, żałuję za me złości, jedynie dla Twej miłości. Bądź miłościw mnie grzesznemu, do poprawy dążącemu. Amen!

Błogosławionej niedzieli  ❤️+

Autor: Św. Grzegorz z Nazjanzu (330 – 390), biskup i doktor Kościoła

„Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!” Już w grobie usłyszałeś to donośne wezwanie. Czy jest silniejszy głos niż głos Słowa? Dlatego wyszedłeś, ty, który byłeś umarły, nie tylko od czterech dni, ale już od dłuższego czasu. Zmartwychwstałeś z Chrystusem… opadły twoje bandaże. Nie wchodź teraz w śmierć, nie dołączaj do tych, którzy mieszkają w grobach, nie pozwól, by bandaże twoich grzechów udusiły cię. Bo czy będziesz mógł powstać z martwych drugi raz? Czy powstaniesz ze śmierci także na końcu czasów?

Niech wołanie Pana dotrze do twoich uszu! Nie zamykaj ich dzisiaj na naukę Pana. Jeśli byłeś niewidomy, pozostawiony w grobie bez światła, otwórz oczy, abyś nie zatonął we śnie śmierci. W jasności Pana, kontempluj światło. W Duchu Boga, zwróć oczy ku Synowi. Gdy otrzymujesz Słowo, gromadzisz dla swojej duszy całą moc Chrystusa, który uzdrawia i wskrzesza z martwych… Nie bój się zadać sobie trud, aby zachować czystość chrztu i przyjmij sercem drogi, które prowadzą do Pana. Zachowaj z troską akt uniewinnienia, który otrzymałeś przez czystą łaskę…

Pozostańmy światłem, tak jak uczniowie nauczyli się od Tego, który jest największym Światłem: „Jesteście światłem świata“(Mt 5,14). Bądźmy lampą dla tego świata, zachowując Słowo życia, będąc mocą życia dla innych. Wyruszmy na poszukiwanie Boga, na poszukiwanie tego, który jest pierwszym i najczystszym światłem.

Źródło: Kazanie o chrzcie świętym (trad. coll. Icthus, t. 5 p. 138s rev.)

O co proszę? O silną wiarę, że w Jezusie odnajdę pełnię życia.

Skupię moją uwagę na przyjacielskiej relacji Jezusa z Marią, Martą i Łazarzem. Oprócz apostołów Jezus miał grono świeckich przyjaciół w Betanii. Nie ukrywał przed nimi przyjaźni i wzruszenia.

Co mogę powiedzieć o mojej przyjaźni z Jezusem? Czy mówię Mu o moich uczuciach? Czy potrafię je wyrażać? Czy wierzę, że Jezus darzy mnie osobistym i głębokim uczuciem miłości?

Będę przysłuchiwał się pełnej wzruszenia rozmowie Jezusa z Martą i Marią (ww. 20-32). Zwrócę uwagę, z jaką prostotą i otwartością mówią Jezusowi o swoim bólu.

Będę kontemplował twarz Jezusa, który wzrusza się, patrząc na ból i łzy szlochających kobiet. Będę patrzył, jak pełen smutku udaje się do grobu przyjaciela Łazarza i płacze (ww. 33-35).

Uświadomię sobie, że Jezus widzi każde moje cierpienie. Wzrusza się na widok mojego bólu. Płacze, kiedy widzi moje zagubienie i bezradność. Czy w chwilach cierpienia potrafię mówić Mu o moich uczuciach, przyznawać się jak Maria i Marta do wewnętrznych lęków, a nawet pretensji i obaw? Czy szczerze rozmawiam z Nim o moich buntach?

„Łazarzu, wyjdź na zewnątrz” (w. 43). Będę przez dłuższy czas kontemplował tę scenę. Usłyszę pełne mocy słowa Jezusa. Zobaczę zdziwienie zgromadzonego tłumu oraz Łazarza wychodzącego z ciemności grobu. Jezus jest zdolny wyprowadzić mnie nawet z beznadziejnych sytuacji.

W gorącej modlitwie poproszę Jezusa, aby odsunął kamień zagradzający wejście do mrocznych miejsc mojego życia, w których chowam dobre pragnienia. Poproszę Go o łaskę dobrej spowiedzi wielkopostnej i przygotowania do Świąt Wielkiej Nocy. Będę powtarzał: „Jezu, Ty jesteś moim życiem!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Na to rzekła Maryja: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” Łk 1, 38

Cieszcie się tak jak Ja się cieszę, wszystko oddaję w opiekę Marii Dziewicy. św. Jan Paweł II

Ileż codziennie trudnych wyborów, ile pytań, na które nie znasz odpowiedzi, ile tematów, które boisz się podejmować, bo nieprzyjaciel wmawia Ci, że to nie dla Ciebie, że nie podołasz, nie ogarniesz, że to nie jest dobry moment. A wystarczy zapatrzeć się na Maryję i pokornie powiedzieć TAK. Wystarczy rzucić się w niewidoczne, ale najbezpieczniejsze ramiona Ojca i pozwolić Jego Duchowi działać w sobie, tak jak on Sam zechce.

Pewnie, że jest to niezmiernie trudne, pewnie że jest to niebywale ryzykowne, bo przecież ludzki umysł za bezpieczne uważa to, co może jakoś tam ogarnąć rozumem. Spójrz jednak na Maryję, Ona postawiła WSZYSTKO na Ducha Świętego. Zaryzykowała, chociaż zapewne niewiele rozumiała z tego co Anioł Jej oznajmiał i pozwoliła aby Tchnienie Ojca poczęło w Niej Słowo, które przemieniło i wciąż przemienia cały świat.

Ta zgoda Maryi, otwarła nam drogę do zbawienia. To dzięki Jej otwartemu i gotowemu do służby sercu, przychodzi na świat Syn Boga – nasz Wybawca. Dzięki Jej „fiat”, Pan Bóg każdemu z nas umożliwia drogę ratunku i wskazuje przykład do naśladowania.

Czy masz świadomość, że Twoje „tak” – może nieśmiało wyszeptane, może nawet ze łzami w oczach, jest w stanie wnieść coś pięknego nie tylko w Twoje życie, nie tylko w życie Twoich najbliższych, ale może nawet w historię całej ludzkości? Czy potrafisz pokornie i bez szemrania wypowiadać „tak” kiedy zwala się na Ciebie szereg niezrozumiałych i niechcianych „zbiegów okoliczności”? Kiedy choroba, cierpienie, samotność, żal, ogranicza Twoje postrzeganie, zamazuje i zniekształca właściwe proporcje, próbując Cię okraść z łaski bycia tu i teraz…

Stań dzisiaj wraz ze mną w zachwycie nad pokorą i odwagą Niepokalanej Panienki. Stań i nie bój się, bo Ta, która stała się Żywym Tabernakulum, która nosiła pod sercem Życie, zatroszczy się o każdą sferę Twojego życia i doprowadzi Cię do Swojego Syna, Jezusa Chrystusa.

Nie bój się! Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego!

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

O Maryjo, [to w Tobie] objawia się dziś siła i wolność Boga. Oto bowiem po naradzie rady Bożej, tak poważnej i wielkiej, anioł zostaje posłany do ciebie, aby ci wyjawić tajemnicę tej rady i prosić o twoją zgodę; a Słowo nie zstępuje do twego łona, dopóki nie wyrazisz na to dobrowolnej zgody; czeka u drzwi woli, które raczysz otworzyć temu, kto chce wejść do ciebie. I nigdy by nie wszedł, gdybyś nie otworzyła mu drzwi swoją odpowiedzią: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”.

Jest to uderzający dowód siły i wolności naszej woli! Bez niej nie może zaistnieć ani dobro, ani zło; ani demon, ani stworzenie nie mogą jej zmusić do grzechu, jeśli tego nie chce; co więcej, nic nie może jej zmusić do najmniejszego dobra, jeśli temu odmówi. Tak, jest ona rzeczywiście wolna, ta ludzka wola, że nic nie może jej sprowadzić ani do dobra, ani do zła bez jej zgody. Zapukał do drzwi Twojej woli, o Maryjo, wieczny Bóg, i gdybyś nie chciała ich otworzyć, Bóg nie wcieliłby się w Ciebie.

Zarumień się więc, o duszo moja, gdy widzisz dziś, że sam Bóg upodabnia się do ciebie w Maryi; dziś widzisz, że choć stworzona bez twojej woli, nie będziesz zbawiony, jeśli nie wyrazisz na to zgody, gdyż Bóg puka do drzwi, czekając, aż Maryja zgodzi się otworzyć.

Źródło: Maryjo, ziemio żyzna (© Evangelizo.org)

Autor: Święta Hildegarda z Bingen (1098–1179), opatka benedyktyńska i doktor Kościoła

Bądź pozdrowione, Hojne Dziecię, Chwalebne i Niepokalane!

Źrenico czystości, substancjo świętości, o Przyjemności Boża!

Na Tobie spoczęło niebieskie wylanie,

przez które królewskie Słowo z Ciebie przyjęło ciało.

Lśniąca lilio, którą Bóg podziwiał przed wszelkim stworzeniem

Ty najpiękniejsza i najsłodsza, w Tobie Bóg znalazł swoje upodobanie,

kiedy złożył w Tobie cały żar swego ciepła,

aby z Ciebie Jego Syn kosztował matczynego mleka.

Twoje łono zostało napełnione radością,

Cała symfonia niebieska rozbrzmiała w Tobie.

Ponieważ, Dziewico, nosiłaś Syna Bożego, a Twoja czystość została wysławiona w Bogu.

Twoje łono się rozradowało

Jak trawa zwilżona rosą, przyjmująca od niej zieleń.

Tak się stało w twoim łonie, Matko wszelkiej radości!

Niech już Kościół zajaśnieje z radości, niech rozbrzmi w harmonii,

opiewając słodką Dziewicę, godną podziwu Matkę, Matkę Boga! Amen

Źródło: Modlitwy św. Hildegardy (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę wewnętrznej wolności w otwieraniu się na Boże wezwania.

Zbliżę się do Maryi i poproszę Ją, abym mógł razem z Nią medytować nad zwiastowaniem anioła, aby „zaprowadziła mnie” do miejsca, w którym usłyszała jego słowa.

Będę kontemplował życie młodej Maryi w Nazarecie. Zwrócę uwagę na moment, w którym „anioł wszedł do Niej” i usłyszała jego słowa (ww. 26-28). Pośród codziennej krzątaniny pozostaje wolna i wrażliwa na przychodzącego Boga.

Zaproszę Maryję do mojego domu, do spraw, w których najbardziej się gubię, z którymi sobie nie radzę, kiedy tracę pokój serca. Będę Ją prosił, aby nauczyła mnie wolności pośród codziennych napięć, aby wyprosiła mi łaskę wrażliwości na obecność Boga.

Skupię moje serce na przeżyciach Maryi. Poproszę Ją, aby mi w tym pomogła. Słowa posłańca budzą w Niej lęk. Nie rozumie ich (ww. 29-34). To, czego pragnie od Niej Bóg, zmienia Jej życiowe plany i przerasta Ją. Jednak nie zamyka się. Słucha do końca, pyta.

Przywołam na pamięć słowa Pisma Świętego, w których czułem się wzywany przez Boga do podjęcia życiowych wezwań. Jak na nie odpowiedziałem? Czy pozwoliłem Bogu „wejść” w moje życie z Jego planami? Do czego dzisiaj czuję się najbardziej wzywany przez Boga?

„Duch Święty zstąpi na Ciebie…” (w. 35). Wsłucham się razem z Maryją w tę obietnicę. Każde Boże wezwanie, które przekracza mnie po ludzku, kryje w sobie obietnicę spełnienia. Czy potrafię Mu zaufać, czy wierzę, że codziennie osłania mnie moc Najwyższego?

W szczerej rozmowie wyznam Jezusowi moje lęki przed całkowitym powierzeniem się Jego woli. Czego boję się najbardziej? Zaproszę Maryję do mojej modlitwy serca i razem z Nią będę powtarzał z wiarą: „Dla Boga nie ma nic niemożliwego” (w. 37).

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

J 7, 1-2. 10. 25-30

Dzisiejsze Słowo pokazuje jak Pan Jezus wytrwale i konsekwentnie wypełnia misję, dla której przyszedł na świat. I chociaż Żydzi i faryzeusze nieustannie patrzą Mu na ręce, choć podważają i piętnują Jego nauczanie, choć chcą Go pojmać i zabić, to Jego godzina jeszcze nie nadeszła.

Rozmyślam nad TĄ GODZINĄ. Czy jestem już na nią gotowa, czy będę gotowa gdy nadejdzie? Jaki jest Boży zamysł i plan na moje życie? Nie wiem tego, ale od jakiegoś czasu staram się tak żyć, by jak najlepiej wykorzystać każdy dzień, każdą chwilę swojego życia. Oczywiście mam świadomość, że wciąż marnuję mnóstwo cennego czasu na sprawy zupełnie nieistotne i błahe, jednak codziennie podejmuje swój krzyż, najgorliwiej jak potrafię i staram się wypełniać swoje obowiązki, powinności – swoje powołanie.

Duchu Święty, pomóż nam, proszę, pełnić wolę Ojca w naszej codzienności. Pouczaj nas jak być autentycznymi świadkami Chrystusa, jak bronić prawdy o naszym Bogu, nie wchodząc w żadne układy i kompromisy. Rozpalaj w nas pragnienie poznania i wiernego trwania przy naszym Bogu, na Jego „warunkach” a nie według naszych pomyślunków i wyobrażeń o tym co Boże.

Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata, zmiłuj się nad nami!

Tak pomyśleli – i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dla dusz czystych. Mdr 2, 21-22

Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła. J 7, 30

Brońmy się przed pozorami miłości, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą. św. Jan Paweł II

Dzisiejsze czytanie podaje nam doskonałą receptę czego unikać i jak nie postępować, by z czystym sercem i duszą stawać przez Bożym Obliczem. Niestety, TO WSZYSTKO czego sprawiedliwy pragnie unikać, dzieje się na naszych oczach…

Zobacz, jak wiele jest wciąż nienawiści miedzy ludźmi. Te ciągłe rywalizacje, podkopywanie, udowadnianie za wszelką cenę swoich racji, zakłamanie, bezkarność…

Świat nie lubi ludzi wierzących w Boga, wierzących Bogu. Nazywa ich oszołomami, fanatykami, katolami… I choć może teraz jednak wielu przypomina sobie o Panu Bogu i Jego miłosiernej miłości, to zawsze będą tacy, którzy będą podważać, ośmieszać, zaprzeczać, deptać wartości chrześcijańskie.

Kiedy moje wyrażanie wiary stało się bardziej odważne, bardziej wyraziste, wiele osób odsunęło się ode mnie, zza winkla obserwując co też nowego wymyślę 🤭, a wyobraźnie to ja mam 🤣. No cóż, różnymi drogami nasz Bóg prowadzi nas do zbawienia. Wcale nie znaczy, że ta moja mogłaby być dobra dla „obserwatorów” 😄 – nawet nie wiem, czy jest dobra dla mnie…, ale skoro zaufałam Panu i proszę by mnie prowadził, to ufam, że tak jest. I choć droga często jest wyboista i wymagająca, nie zrażam się zbytnio przeciwnościami, bo mam pewność, że nie idę sama, że mój Bóg jest przy mnie, że posyła Anioły i cudownych ludzi, którzy wspierają, ożywiają i umacniają moją wiarę.

Prośmy dzisiaj Dobrego Boga, abyśmy bez względu na osądy i presje otoczenia, potrafili trwać wiernie przy Chrystusie. Abyśmy w tym zalewie złośliwości, obojętności, niechęci i zepsucia, zachowali swoją tożsamość i nie rozmieniali na drobne wiary naszych praojców. Abyśmy umocnieni i oświeceni światłem Bożego Ducha nie bali się dawać dobrego świadectwa w swoim codziennym życiu.

Duchu Święty, oczyszczaj nasze serca, oczyszczaj nasze intencje i pouczaj nas, abyśmy z mocą i autentyczną, naturalną prostotą głosili Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, który JESTEŚ, potwierdzaj znakami naszą przynależność do Ciebie, aby zagubiony, zaślepiony świat miał szansę Cię rozpoznać.

Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze, zmiłuj się nad nami!

Matko Miłosierdzia, módl się za nami!