Nie ma stworzenia, które by dla Niego było niewidzialne; przeciwnie, wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek. Hbr 4, 13

”Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”. Mk 2, 17 b

Człowiek, który odkrywa swą zdolność przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną pracą, zapomina, że zawsze dzieje  się to w oparciu o pierwszy dar, otrzymany od Boga na początku w postaci rzeczy przezeń stworzonych. św. Jan Paweł II

Zbyt polegamy na własnych siłach (my ludzie, my stworzenie). Wszystko chcemy ogarnąć po swojemu, często zbyt pochopnie i krótkowzrocznie. Już wielokrotnie o tym pisałam, ale to się dzieje nieustannie… Traktujemy innych wedle swoich norm, wybiórczo, czasem z wyrachowaniem, lub interesownością. Boimy się uwag i ocen innych, ale sami bardzo ochoczo krytykujemy i wydajemy jedyne słuszne osądy i opinie, nie podlegające żadnym analizom ani negocjacjom.

Celowo piszę w liczbie mnogiej, bo jakoś trudno mi się przyznać, że wciąż postępuję tak samo…

Aż strach pomyśleć co będzie, jeśli Pan Bóg potraktuje nas w taki sam sposób…

Dzisiejsza Ewangelia zaprasza do przemiany, do pozostawienia “starego człowieka” w komorze celnej swoich przyzwyczajeń, do odstąpienia od zgubnych nawyków, naleciałości i grzechu. Pan Jezus powołuje i daje WSZYSTKO nowe, choć doskonale zna moje możliwości i słabości, choć wie, że moja droga kręta i wyboista, a charakterek trudny 😉

A jednak ryzykuje i zaprasza mnie do współpracy 😇

Ależ ja kocham mojego Boga! Wszechmocnego, Wszechwiedzącego w Trójcy Jedynego! I mam pewność, że ze wzajemnością 💞✝️😇

Pięknego dnia i odważnych decyzji 😍 ❤️+

Autor: Sobór Watykański II

Sobór święty, słuchając nabożnie słowa Bożego i z ufnością je głosząc, kieruje się słowami św. Jana, który mówi: “Głosimy wam żywot wieczny, który był u Ojca i objawił się nam. Cośmy widzieli i słyszeli, to wam głosimy, abyście i wy współuczestnictwo mieli z nami, a uczestnictwo nasze jest z Ojcem i synem jego Jezusem Chrystusem” (1 J 1,2-3)…

Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości objawić siebie samego i ujawnić nam tajemnicę woli swojej (por. Ef 1,9), dzięki której przez Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się uczestnikami boskiej natury (por. Ef 2,18, 2 P 1,4). Przez to zatem objawienie Bóg niewidzialny (por. Kol 1,15, 1 Tm 1,17) w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół (por. Wj 33,11, J 15,14-15) i obcuje z nimi (por. Bar 3,38), aby ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej.

Ten plan objawienia urzeczywistnia się przez czyny i słowa wewnętrznie z sobą powiązane, tak że czyny dokonane przez Boga w historii zbawienia ilustrują i umacniają naukę oraz sprawy słowami wyrażone, słowa zaś obwieszczają czyny i odsłaniają tajemnicę w nich zawartą. Najgłębsza zaś prawda o Bogu i o zbawieniu człowieka jaśnieje nam przez to objawienie w osobie Chrystusa, który jest zarazem pośrednikiem i pełnią całego objawienia.

Źródło: Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym „Dei Verbum”, § 1-2

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

O najsłodszy Ojcze, gdy rodzaj ludzki leżał chory z powodu grzechu Adama, zesłałeś mu lekarza, Syna twego, Słowo miłości. I kiedy chorzałam w niedbalstwie i w wielkiej niewiedzy. Ty najsłodszy i najmilszy lekarzu, Boże wieczny, dałeś mi miłe i słodkie, i gorzkie lekarstwo, aby mnie uleczyć i dźwignąć z choroby.

Było miłe, gdyż z miłością i miłosierdziem ukazałeś się mnie; było mi słodkie ponad wszystkie słodycze, gdyż oświeciłeś oko intelektu mojego światłem najświętszej wiary. W Świetle tym, według tego, co spodobało Ci się mnie ukazać, poznałam wzniosłość i łaskę, której udzieliłeś rodzajowi ludzkiemu, oddając mu całego siebie, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, w mistycznym ciele świętego Kościoła […] O miłości niewymowna! Odsłaniając mi to, dałeś mi słodkie i gorzkie lekarstwo, abym podźwignęła się z choroby niedbalstwa i niewiedzy, i z całą gorliwością i pełnym niepokoju pragnieniem, uciekała się do Ciebie!

Ukazując mi dobroć twoją i zniewagi wyrządzone Tobie przez różnych ludzi, a w szczególności przez twoich kapłanów, chciałeś, abym nad sobą, biedną grzesznicą i nad tymi zmarłymi, którzy żyją tak nikczemnie, wylała rzekę łez płynących z poznania twej wielkiej dobroci. Nie chcę więc, Ojcze wieczny, ogniu niewymownej miłości, abym przestała choć na chwilę pragnąć chwały twojej i zbawienia dusz!

Źródło: Dialog o Opatrzności Bożej, nr 134 (Wyd. „W drodze”)

Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje nosze i idź do swego domu! Mk 2, 10-11

Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie.  św. Jan Paweł II

Kiedy patrzę wstecz, dostrzegam determinację i wysiłek szczególnie moich rodziców i babci, którzy tak bardzo troszczyli się o budowanie naszej wiary i przypominali o korzystaniu z sakramentów św. Zapewne dzięki tym solidnym podstawom, dzisiaj mam odwagę i siłę, by po każdym upadku, który się przytrafia prędziutko powstawać, otrzepywać się i oczyszczać w sakramencie pokuty, by na nowo w pełni przytulać się do Pana Jezusa i Jego Mamy 😍

Uświadamiam sobie też, jak ważna jest troska o tych, którzy błądzą, którzy nie widzą swojego grzechu, którzy tak bardzo się pogubili, zatracając i rozmieniając na drobne swoją tożsamość dziecka Bożego, którym wystarczają strąki, albo resztki spod uginającego się, przygotowanego na ich cześć stołu…

Mam świadomość, że czasem to jest bardzo trudna miłość, że wiele przychodzi wycierpieć, a rany zadawane przez najbliższych najbardziej bolą. Doświadczałam i ciągle doświadczam takiej bezradności… ale wciąż przynoszę do Pana Jezusa tych moich pogubionych, a tak bardzo ukochanych bliskich i ufam, że ta moja modlitwa, wytrwałość, wyrzeczenia i poświęcenie przyczynią się do uwolnienia ich z duchowego paraliżu. I o to właśnie warto powalczyć 💪 najlepiej przed Najświętszym Sakramentem 🙏 albo na Różańcu.

Idźmy do swoich domów i kochajmy tych, których Pan Bóg postawił i wciąż stawia na naszej drodze!

Cudnego, pełnego ufności i nadziei dnia Wam życzę 😍 🌞 ❤️+

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

Przez sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego [chrzest, bierzmowanie, Eucharystia] człowiek otrzymuje nowe życie w Chrystusie. Przechowujemy jednak to życie „w naczyniach glinianych” (2 Kor 4, 7). Obecnie jest ono jeszcze „ukryte z Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 3). Jesteśmy jeszcze w „naszym przybytku doczesnego zamieszkania” (2 Kor 5, 1), poddani cierpieniu, chorobie i śmierci. To nowe życie dziecka Bożego może ulec osłabieniu, a nawet można je utracić przez grzech. Nasz Pan Jezus Chrystus, lekarz naszych dusz i ciał, który odpuścił grzechy paralitykowi i przywrócił mu zdrowie ciała, chciał, by Kościół mocą Ducha Świętego kontynuował Jego dzieło uzdrawiania i zbawiania… Jest to celem dwóch sakramentów uzdrowienia: sakramentu pokuty i namaszczenia chorych.

„Cała skuteczność pokuty polega na przywróceniu nam łaski Bożej i zjednoczeniu nas w przyjaźni z Bogiem”. Celem i skutkiem tego sakramentu jest więc pojednanie z Bogiem. U tych, którzy przyjmują sakrament pokuty z sercem skruszonym i z religijnym nastawieniem, „zwykle nastają po nim pokój i pogoda sumienia wraz z wielką pociechą duchową”. Istotnie, sakrament pojednania z Bogiem daje prawdziwe „zmartwychwstanie duchowe”, przywrócenie godności i dóbr życia dzieci Bożych. Najcenniejszym z tych dóbr jest przyjaźń z Bogiem (por. Łk 15,32).

Sakrament pokuty jedna nas z Kościołem. Grzech narusza lub zrywa wspólnotę braterską. Sakrament pokuty naprawia ją lub przywraca. W tym sensie nie tylko leczy on powracającego do komunii kościelnej, lecz także ożywia życie Kościoła, który cierpiał z powodu grzechów jednego ze swych członków. Grzesznik przywrócony do komunii świętych lub utwierdzony w niej, zostaje umocniony przez wymianę dóbr duchowych między wszystkimi pielgrzymującymi jeszcze żywymi członkami Ciała Chrystusa… Penitent, który uzyskał przebaczenie, jedna się z samym sobą w głębi własnego ja, odzyskując wewnętrzną prawdę; jedna się z braćmi, w jakiś sposób przezeń skrzywdzonymi i znieważonymi; jedna się z Kościołem, jedna się z całym stworzeniem

Źródło: §1420-1421, 1468-1469 (http://www.katechizm.opoka.org.pl)

Autor: Św. Hilary (ok. 315-367), biskup Poitiers, doktor Kościoła

[W Ewangelii Mateusza Jezus uzdrowił dwóch cudzoziemców w pogańskiej ziemi]. W tym sparaliżowanym wszyscy poganie są przedstawieni Chrystusowi, aby ich uzdrowił. Ale same warunki uzdrowienia powinny być przeanalizowane: to, co mówi paralitykowi to nie: „Bądź uzdrowiony” ani: „Wstań i chodź”, ale: „Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy” (Mt 9,2). W jednym człowieku, Adamie, grzechy zostały przekazane wszystkim narodom. To dlatego ten, który jest nazwany synem, jest przedstawiony, by zostać uzdrowionym…, bo jest pierwszym dziełem Boga…; teraz otrzymuje miłosierdzie, które pochodzi z przebaczenia pierwszego nieposłuszeństwa. Faktycznie, nie widzimy, żeby ten paralityk popełnił jakiś grzech; a zresztą Pan powiedział, że ślepota od narodzenia nie jest skutkiem osobistego grzechu lub dziedzicznego (J 9,3)…

Nikt nie może odpuścić grzechów prócz samego Boga, zatem Ten, który je odpuścił, jest Bogiem… I żeby można było zrozumieć, że przybrał nasze ciało, by odpuścić duszom ich grzechy i dać ciałom zmartwychwstanie, powiedział: „Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów — rzekł do paralityka: Wstań, weź swoje łoże” Wystarczyłoby powiedzieć: „Wstań”, ale… powiedział: „weź swoje łoże i idź do domu”. Przede wszystkim, daje odpuszczenie grzechów, następnie pokazał moc zmartwychwstania, później nauczał, każąc zabrać łóżko, że słabość i ból nie dotkną ciała. Wreszcie, odsyłając tego uzdrowionego człowieka do domu, pokazał, że wierzący powinni odnaleźć drogę prowadzącą do raju, tę drogę, którą Adam, ojciec wszystkich ludzi, opuścił, kiedy został dotknięty zmazą grzechu.

Źródło: Komentarz do Ewangelii Mateusza, 8,5 (© Evangelizo.org)

Baczcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego, lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co zwie się «dziś», aby ktoś z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu. Hbr 3, 12-13

Człowiek, który chce zrozumieć siebie samego do końca – musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością,  ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa. św. Jan Paweł II
(Encyklika Redemptor hominis)

Jak człowiek się zapętli wokół swojego grzechu, to przychodzi taki moment, że przestaje go widzieć, albo zabrnie już tak daleko, że szanse na powrót wydają się mu znikome. A diabeł dołoży wszelkich starań by utwierdzać w niemocy, by uatrakcyjniać i koloryzować bagienko fałszu i zakłamania, by ośmieszać dobro i szlachetność, zniekształcając, stwarzając pozory dobra. Ehh… co tu dużo gadać, zły użyje wszelkich możliwych sposobów by wmówić Ci, że jesteś niegodny, nijaki, bezwartościowy i w ogóle do niczego, a wiadomo – grzech rodzi grzech…

Bóg czasem musi użyć drastycznych metod by przypomnieć, że to On jest Bogiem i tylko Jemu należy się cześć, chwała i uwielbienie, że tylko Jemu należy się kłaniać i w Nim pokładać wszelką nadzieję.

WRACAJ DO BOGA! Wracaj – może z bardzo dalekiej podróży. Wracaj póki jeszcze trwa “dzisiaj”, póki jeszcze możesz coś zmienić.

Zachwyć się Bożą nauką, ożyw w sobie pragnienie poznania i przebywania w Bożej Obecności, wejdź w relację z żywym Bogiem. Adoruj Jezusa w Najświętszym Sakramencie – po prostu siedź i patrz, siedź i przyglądaj się, słuchaj. To naprawdę nie boli! Możesz tylko zyskać! WSZYSTKO może się zmienić, tylko przyjdź!

Miłosierny Ojciec, Tatuś czeka by Cię przytulić, by powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocha, jak bardzo zależy Mu na Tobie!

Jak długo każesz na siebie czekać?!

Oto jestem Panie!

 A ludzie zewsząd schodzili się do Niego. Mk 1, 45b

Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie. św. Jan Paweł II

Szukamy tak daleko szczęścia. Poszukujemy, wybieramy, przebieramy, rozeznajemy… i tak można całe życie… Czasem dokonujemy zupełnie nietrafnych wyborów. Choć zdają się dogłębnie przemyślane, wyprowadzają nas na manowce. A czasem jest zupełnie odwrotnie – prędko podjęta decyzja okazuje się pełnym sukcesem.

Jak znaleźć złoty środek? Jak właściwie odczytać, czy te moje koncepcje, zamierzenia i wybory rzeczywiście są trafne i miłe Panu Bogu?

Ano trzeba wpierw przyjść do Pana Jezusa. Upaść przed Nim na kolana i spytać czy zechce oczyścić mój umysł i ciało ze wszystkiego co nie pochodzi od Ojca. Trzeba się uniżyć. Trzeba czasem pokonać wielkie swoje ograniczenia, bariery, przełamać stereotypy i może nawet wykrzyczeć swój ból i prośbę.

Ale najpierw trzeba przyjść. Wszystko zaczyna się dialogu, od relacji. Będąc biernym obserwatorem możesz tak przestać życie, wegetując w kąciku swego własnego istnienia, obserwując i komentując czyjeś poczynania, a samemu tylko się przypatrywać, bo po co się wysilać…

Pan Jezus pragnie dotykać każdego z nas swoją uzdrawiającą mocą 😇 w Jego Obecności WSZYSTKO wygląda inaczej 😍

Idziemy?!

Pięknego dnia 🌞 ❤️+

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Podobnie jak działanie również i cierpienie przynależy do ludzkiej egzystencji. Pochodzi ono z jednej strony z naszej skończoności, a z drugiej strony z ogromu win, jakie nagromadziły się w ciągu historii i jakie również obecnie bez przerwy narastają.

Oczywiście należy robić wszystko, co w naszej mocy, aby cierpienie zmniejszyć: zapobiec, na ile to możliwe, cierpieniom niewinnych, uśmierzać ból, pomagać w przezwyciężeniu cierpień psychicznych. Są to obowiązki wynikające zarówno ze sprawiedliwości, jak i z miłości, które wchodzą w zakres podstawowych wymagań chrześcijańskiej egzystencji i każdego życia prawdziwie ludzkiego. W walce z bólem fizycznym udało się poczynić wielkie postępy. Tymczasem cierpienia niewinnych, jak również cierpienia psychiczne raczej nasiliły się w ciągu ostatnich dziesięcioleci.

Tak, musimy zrobić wszystko dla pokonania cierpienia, ale całkowite usunięcie go ze świata nie leży w naszych możliwościach – po prostu dlatego, że nie możemy zrzucić z siebie naszej skończoności i dlatego, że nikt z nas nie jest w stanie wyeliminować mocy zła, winy, która – jak to widzimy – nieustannie jest źródłem cierpienia. To mógłby zrobić tylko Bóg: jedynie Bóg, który stając się człowiekiem sam wchodzi w historię i w niej cierpi. Wiemy, że ten Bóg jest i że dlatego moc, która «gładzi grzech świata» (J 1, 29) jest obecna na świecie. Wraz z wiarą w istnienie tej mocy pojawiła się w historii nadzieja na uleczenie świata.

Źródło: Encyklika „Spe salvi”, § 36 (trad. © copyright Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Papież Franciszek

Chrześcijanin wie, że nie da się wyeliminować cierpienia, ale może ono nabrać sensu, może stać się aktem miłości, powierzeniem się w ręce Boga, który nas nie opuszcza, i tym samym być etapem wzrostu wiary i miłości… Światło wiary nie powoduje, że zapominamy o cierpieniach świata. Dla iluż ludzi wiary cierpiący stali się pośrednikami światła! Dla św. Franciszka z Asyżu trędowaty, a dla bł. Matki Teresy z Kalkuty jej ubodzy. Zrozumieli tajemnicę, która jest w nich. Zbliżając się do nich, z pewnością nie uwolnili ich od wszystkich cierpień, ani nie mogli wytłumaczyć każdego zła. Wiara nie jest światłem rozpraszającym wszystkie nasze ciemności, ale lampą, która w nocy prowadzi nasze kroki, a to wystarcza, by iść.

Cierpiącemu człowiekowi Bóg nie daje wyjaśniającej wszystko argumentacji, ale swoją odpowiedź ofiaruje w formie obecności, która towarzyszy historii dobra, łączącej się z każdą historią cierpienia, by rozjaśnił ją promień światła. W Chrystusie Bóg zechciał podzielić z nami tę drogę i ofiarować nam swoje spojrzenie, byśmy zobaczyli na niej światło. Chrystus jest Tym, który zniósł ból, i dlatego « nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala » (Hbr 12, 2).

Źródło: Encyklika „Lumen fidei”, § 56-57 (trad. © Libreria Editrice Vaticana)