– Jak ja się mam modlić, Boże mój?

† Sercem.- A łzami mogę?

† Możesz, dziecko, tak, jak ci serce dyktuje.

– Czy zechcesz powiedzieć mi coś jeszcze?

† Kocham cię.

(A.Lenczewska Świadectwo 254, pt. 17 X 86, g. 23:30)

I co tu więcej mówić…

Rozpoczynam NP w Imię Boże 🙏 Niech Pan Bóg będzie uwielbiony w każdej Zdrowśce, która zostanie wypowiedziana w Waszych intencjach. To będzie moja modlitwa serca, choć sądząc po wielkich trudnościach jakie już dzisiaj się tworzą, łzy pewnie też popłyną…

Kocham Cię Panie Jezu! Kocham w każdym człowieku, którego stawiasz na mojej drodze 😍 Kocham Cię, mój Zbawco! Przytulam się do Serca Twojej, mojej cudownej Mamy i pod płaszczem Jej opieki rozpoczynam, prosząc o Twoje błogosławieństwo dla nas wszystkich, i o wielkie owoce tej modlitwy w naszych rodzinach i w nas samych, zgodnie z Twoją wolą ❤️ AMEN!

Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Mt 16, 24

Chrześcijanin winien żyć w perspektywie wieczności. św. Jan Paweł II

Krzyż dnia codziennego… często znienawidzony i nierozumiany, czasem zdawałoby by się zbyt ciężki by jedna osoba mogła go udźwignąć…

Pan Jezus nie obiecuje, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie. Zobacz jak ciężki, bezwzględny, bezlitosny jest ciężar Jego Krzyża. Ty i ja też przyczyniliśmy się do Jego brzemienia… Wszelkie nieposłuszeństwo, pycha, obmowa, plotki, drogi na skróty-byle szybciej, niecierpliwość, nieumiarkowanie, wszechobecny chaos, niewierność, wypaczona miłość… Sporo tego, a to tylko namiastka tego, co nasz Odkupiciel musiał ponieść, byśmy mogli mieć życie w obfitości.

Jakże możesz mówić, że masz już dość, że Cię przerasta Twój krzyż?! Ano tak… sam chcesz go dźwigać… sam nie uciągniesz, sam nie podołasz!

Różne mamy granice bólu i wytrzymałości, więc i nasze krzyże mają zupełnie różny ciężar. Pewne jest jednak, że bez Bożej pomocy, bez Jego miłosiernej miłości potkniesz się o pierwszy wystający korzeń zwątpienia i przeciwności …

Spróbuj dzisiaj, przy tej pięknej ostatniej wakacyjnej niedzieli inaczej spojrzeć na swój krzyż, na swoje cierpienie, niezrozumienie. Poproś Pana Jezusa, aby niósł ten Twój krzyż razem z Tobą, aby umacniał Cię mocą swojego Ducha, aby napełniał Cię pokojem i pewnością, że razem z Nim największy ciężar staje się puchem, że wszystko możesz w Tym, Który Cię umacnia.

Panie Jezu, Tobie oddaję każde moje utrapienie, obciążenie i niemoc. Tobie się zawierzam, przez Ręce Twej Niepokalanej Mamy. Staję mężnie na mojej, naszej wspólnej drodze krzyżowej, bo bardzo chcę myśleć po Bożemu, bo bardzo chcę troszczyć się o swoją duszę i o dusze ludzi, których stawiasz na mojej drodze 😍 i mam pewność, że mnie NIGDY NIE ZAWIEDZIESZ!

Każdego kto poprosił o modlitwę dopisuję do intencji Nowenny Pompejańskiej, którą dzisiaj rozpoczynam 😍 🙏

Pięknej niedzieli 🌞 ❤️+

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Ludzki upadek oraz towarzyszące mu grzechy i cierpienia, które dotykają ludzi są ciężarem krzyża Chrystusowego. 
Znaczenie drogi krzyżowej to wyzwolenie świata od tego brzemienia… 
Zjednoczenie w Chrystusie jest naszym szczęściem, podążanie w kierunku tego zjednoczenia naszym błogosławieństwem na ziemi, zaś umiłowanie krzyża nie stoi wcale w sprzeczności z radością bycia dzieckiem Bożym. 
Pomoc w dźwiganiu krzyża Chrystusa daje radość czystą i głęboką. 
Ci, którzy otrzymali tę możliwość i tę siłę – budowniczowie Królestwa Bożego – są najprawdziwszymi dziećmi Bożymi. 
Rozmiłowanie się w drodze krzyżowej nie oznacza wcale żalu z faktu, że Wielki Piątek się kończy, ale dopełnia ono dzieło zbawienia – tylko istnienia zbawione, dzieci łaski mogą nieść krzyż Chrystusa. 
Tylko zjednoczenie z Boskim Przywódcą daje ludzkiemu cierpieniu siłę pokuty…

Musimy trzymać się prosto i kroczyć naprzód po twardych i bagnistych drogach tej ziemi, jednocześnie zasiadając z Chrystusem po prawicy Ojca. Śmiejmy się i płaczmy z dziećmi tego świata, nieustannie wyśpiewując chwałę Panu z chórami aniołów – oto życie chrześcijanina aż do czasu, gdy nastanie świt wieczności.

Źródło: “Miłość krzyża”, medytacja z 24.11.1934