O co proszę? O odwagę tracenia dla Jezusa i pokój duszy.

Zbliżę się do Jezusa, aby wsłuchać się w Jego słowa. Wie dobrze, że już od lat staram się chodzić za Nim. Chce mnie uchronić przed pokusą pozornego naśladowania Go.

Faktyczne naśladowanie Jezusa sprawdza się przez to, że potrafię zaprzeć się siebie i nosić swój krzyż (w. 24). Co obecnie jest moim największym krzyżem? Czy pogodziłem się z nim? Jak sobie radzę z oporami wobec tego, co trudne?

Zwrócę uwagę na moje najsilniejsze życiowe przywiązania: do osób, rzeczy, opinii, pracy… Z czego nie potrafiłbym zrezygnować dla Jezusa? Jakiej straty obawiam się najbardziej? (w. 25).

Jezus proponuje mi ćwiczenie: pomyśl, że osiągnąłeś wszystko, o czym marzyłeś, lecz za cenę duszy (w. 26). Czy było warto?

Czy nie dokonuję wyborów kosztem duszy? Co najbardziej niszczy moje życie duchowe? Jakie wybory w ostatnim czasie wzmocniły mnie duchowo, przyniosły mi pokój i radość?

Jezus przypomina mi, że liczy się perspektywa wieczności. Każdy mój wybór życiowy ma swoje konsekwencje na wieczność: „Syn Człowieczy przyjdzie… i odda każdemu według jego postępowania” (w. 27). Jakie przeżycia budzi we mnie ta zapowiedź?

Uświadomię sobie, że moje życie zmierza ostatecznie do spotkania z Jezusem w wieczności (w. 28). Co mogę powiedzieć o moim obecnym stanie duszy? Będę powtarzał dzisiaj: „Jezu, przygotuj mnie na spotkanie z Tobą”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. 2 Kor 9, 6-7

Być wolnym to znaczy spełniać owoce prawdy, działać w prawdzie. Być wolnym to znaczy umieć siebie poddać, podporządkować prawdzie – a nie: podporządkować prawdę sobie, swoim zachciankom, interesom, koniunkturom. św. Jan Paweł II

Bardzo podoba mi się wizja siania i zbierania. Jakąż ten obraz posiada głębię, dynamikę i jakie nieograniczone możliwości.

Tak wiele zależy od Twojej postawy, od Twoich słów, czynów, Twojego świadectwa życia. Czasem nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele może znaczyć i zmienić w czyimś życiu Twój uśmiech, życzliwe słowo, zainteresowanie, drobny, banalny gest, może esemesik😊 Tak niewiele potrzeba, by przemienić, rozjaśnić czyjeś życie 💖

Nie bądź egoistą patrzącym tylko na czubek własnego nosa 🤭 może ktoś potrzebuje właśnie TWOJEJ pomocy, TWOJEGO wsparcia! Dzisiejszy świat tak bardzo potrzebuje dobra, pozytywnych, radosnych, otwartych ludzi, a nie tylko ciągłego hejtu, narzekania i oskarżania.

Odwagi! Bóg potrzebuje TWOICH rąk, Twojego serca, otwartego i gotowego nieść miłość tam, gdzie jej zwyczajnie brak, gdzie wkradła się wątpliwość, poczucie opuszczenia, bo pomimo zanoszonych modlitw jakby nic się nie zmieniało… Gdzie zapomniano i wypaczono Boże prawo, gdzie smutek, żal, żałoba, zagłusza najdrobniejszą radość, pozbawia nadziei…

Siej Bożą miłość, a o zbiory bądź spokojny, bo o nie zatroszczy się sam Bóg 💖

Radosnego dawcę miłuje Bóg 🙂

Rozsiewajmy Kochani wokół siebie woń Bożej miłości, bo kto naprawdę zakosztuje radości płynącej z Bożych obietnic, kto rozsmakuje się w Bożym Słowie, będzie zarażał i motywował innych do poznawania i przyjaźni z Trójjedynym Bogiem.

 Pięknego, owocnego, błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354–430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Przykład świętego Wawrzyńca zachęca nas do oddania życia, rozpala naszą wiarę i przyciąga naszą pobożność. To nie płomienie stosu nas spalają, ale żywej wiary. Nasze ciało nie jest spalane ze względu na Jezusa Chrystusa, ale nasza dusza jest przeniknięta żarliwością Jego miłości… nasze serce płonie z miłości do Jezusa. Czyż sam Zbawiciel nie powiedział o tym świętym żarze: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął?” (Łk 12,49) Kleofas i jego towarzysz nie odczuwali jego działania, kiedy mówili: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24,32)

To dzięki temu wewnętrznemu płomieniowi święty Wawrzyniec pozostaje niewrażliwy na ogień swojego męczeństwa; płonie z pragnienia bycia z Jezusem i nie czuje tortur. Im bardziej żar wiary rośnie w nim, mniej czuje on mękę… Moc boskiego ogniska, rozpalonego w jego sercu, łagodzi płomienie ognia, podsycanego przez kata.

Źródło: Kazanie 206 (przypisane) (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Maksym z Turynu (? – ok. 420), biskup

Na pierwszy rzut oka ziarno gorczycy wygląda na małe, zwyczajne i godne pogardy. Nie ma smaku, nie wydaje zapachu, nie pozwala domyślić się jego łagodności. Ale kiedy zostaje rozgniecione, wydaje woń, ukazuje swój wigor, ma smak płomienia i pali z takim żarem, że zadziwia wielkim ogniem ukrytym w tak małym ziarenku… Podobnie wiara chrześcijańska zdaje się na pierwszy rzut oka mała, powszechna i słaba. Nie ukazuje swojej mocy, nie popisuje się swoim znaczeniem. Ale kiedy jest miażdżona różnymi doświadczeniami, ukazuje swój wigor, promienieje energią, płomienieje swoją wiarą w Pana. Boski ogień porusza nią z takim żarem, że sama płonąc, rozgrzewa tych, którzy do ją dzielą, jak powiedzieli Kleofas i jego towarzysz w świętej Ewangelii, podczas gdy Pan przebywał z nimi po swojej Męce: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24,32)…

Możemy porównać świętego męczennika Wawrzyńca do ziarna gorczycy, zmiażdżonego licznymi torturami. Zasłużył on przed całą ziemią na łaskę promieniejącego męczeństwa. Podczas gdy mieszkał jeszcze w ciele, był pokorny, nieznany i zwyczajny. Po tym, jak był torturowany, rozszarpany i spalony, rozlał na wiernych z całego świata dobry zapach swego szlachectwa duszy… Widziany z zewnątrz, ten męczennik płonął w płomieniach okrutnego tyrana, ale większy płomień – miłości Chrystusa – trawił go wewnątrz. Na próżno bezbożny król kazał dorzucić drzewa i rozpalić większy ogień, święty Wawrzyniec, w żarze swej wiary, nie czuje tych płomieni… Żadne cierpienie na ziemi nie ma na niego wpływu: jego dusza już przebywa w niebie.

Źródło: Kazanie 40 (© Evangelizo.org)

Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny. Mt 25, 13

Wymagajcie od siebie choćby inni od was nie wymagali. św. Jan Paweł II

Pan Jezus upomina nas, przypomina, że to On jest Panem, On jest Bogiem, On jest Oblubieńcem, On jest Królem i Władcą wszechświata. Św. Łukasz dopowiada “Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie” – w każdym, czyli nieustannie 😊

A jak jest u Ciebie z tą gotowością? Ja mam świadomość swojej nędzy i nieroztropności, a czasem wręcz głupoty nawet… Często bywa wielki zapał i entuzjazm, ale niestety wobec przeciwności czy też zniecierpliwienia, gdzieś się ulatnia, odparowuje jak ten olej w lampach “głupich” panien, którego wzięły bezmyślnie za mało… Niby powinno starczyć i energii, i siły – a jednak nie przewiduję okoliczności rozpraszających, zaskakujących sytuacji, nie odczytuję właściwie znaków jakie mój Bóg mi daje. Opieszale reaguję na poruszenia serca i pewnie wciąż zbyt wiele marnuję łaski, choć staram się każdą prostą czynność oddawać i zawierzać Panu Jezusowi, przez ręce Jego Mamy.

No właśnie staram się… Nieroztropne panny też jakoś tam się postarały, przecież wzięły lampy z oliwą, a mogły iść tylko piękne i wypachnione, pewne swojej doskonałości i wdzięku 😉

Jest takie przysłowie “Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. Zatem trzeba nam się bardziej starać, a nie tylko chcieć! Trzeba współpracować z Bożą łaską, a nie tylko zatrzymywać się na tym, co wydaje się, że już jest w garści. Nie ufać zbytnio emocjom i zmysłom, ale zaufać bezgranicznie Panu Jezusowi, Jego Słowu, i trwać w nieustannej gotowości, czyli w łasce uświęcającej. To najpiękniejszy stan duszy i najbardziej ozdobna szata jaką możemy przyodziać na spotkanie z Oblubieńcem!

Nie znamy dnia, ani godziny… Dobry Boże, miej miłosierdzie dla tych, co teraz konają i dziś jeszcze umrzeć mają… Spójrz na nich łaskawym okiem… Może tej oliwy jednak starczy, może nasza modlitwa podtrzyma ten tlący się płomyczek i rozświetli im drogę do Ciebie… Miej miłosierdzie dla nas w godzinie śmierci…

Jezu, ufam Tobie!

Roztropnego dnia ❤️+

Autor: Św. Gertruda z Helfty (1256-1301), mniszka benedyktyńska

Ubrana w ślubną szatę, trzymając zapaloną lampę, pośrodku roztropnych panien, spraw, bym w godzinie śmierci wyszła Ci na spotkanie, jak oblubienica przed Oblubieńcem. Pocałunkiem ust Twoich wprowadź mnie jak własną małżonkę, do ślubnej komnaty Twojej miłości, źródła radości…

Tobie, który badasz serca, nie spodobam się ciałem, ale duszą: spraw, bym znalazła się w gronie panien roztropnych: z zapaloną lampą, z oliwą, którą przygotowałam, zaczekam na niebieskiego Oblubieńca; nie trwożąc się z powodu nagłego nadejścia Króla, ale bezpieczna z moim światłem, pójdę radośnie na spotkanie chóru dziewic, które idą przed Nim i nie zostanę odrzucona z nierozsądnymi pannami, ale swobodnie wejdę do królewskiego pałacu z pannami roztropnymi, by zamieszkać, trwając w czystości, w wiecznym towarzystwie Twego Baranka…

O miłości, miłości, w pięknej miłości przygotuj mi drogę, która prowadzi do Ciebie…: prowadzisz ze sobą, jako błogosławione zastępy niebieskie, tysiące tysięcy jaśniejących dziewic…, które radośnie powtarzają słodką pieśń wiecznego zjednoczenia. Błagam, o miłości, w tej nędzy zachowaj mnie w cieniu Twojej łaskawości, aby, u kresu tego wygnania, za twoim przewodnictwem, wchodząc bez skazy do Twego sanktuarium, pośród tłumu dziewic, umocnił mnie zwykły mały strumyk Twojej boskiej przyjaźni i nakarmił zwyczajną uciechą, słodką jak miód. Amen, amen. Takie jest wołanie wszystkich stworzeń!

Źródło: Ćwiczenia III, SC 127 (© Evangelizo.org)

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Ten kto się modli, nie traci nigdy nadziei, nawet gdyby znalazł się w sytuacjach trudnych, a po ludzku wręcz rozpaczliwych. Poucza nas o tym Pismo Święte i poświadczają to dzieje Kościoła. Ileż możemy bowiem przytoczyć przykładów sytuacji, w których właśnie modlitwa umacniała w drodze świętych i lud chrześcijański! Pośród świadectw naszej epoki chciałbym wymienić świadectwo dwojga świętych, których wspominamy w tych dniach: Teresy Benedykty od Krzyża – Edyty Stein, której święto obchodzimy dzisiaj 9 sierpnia, oraz Maksymiliana Marii Kolbego, którego będziemy wspominali 14 sierpnia, w wigilię uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Obydwoje zakończyli swoją ziemską wędrówkę męczeństwem w obozie Auschwitz. Na pozór ich życie mogłoby się wydawać porażką, ale właśnie ich męczeństwo jaśnieje blaskiem Miłości zwyciężającej mroki egoizmu i nienawiści. Św. Maksymilianowi przypisywane są następujące słowa, wypowiedziane w okresie największych prześladowań nazistowskich: «Nienawiść nie jest twórczą siłą: jest nią tylko miłość». Dowodem heroicznej miłości była wspaniałomyślna ofiara, jaką złożył z samego siebie w miejsce towarzysza więziennego, ofiara, która zakończyła się śmiercią w bunkrze głodowym, 14 sierpnia 1941 r.

6 sierpnia następnego roku Edyta Stein, rozmawiając z kilkoma współsiostrami w klasztorze w Echt, w Holandii, trzy dni przed swoim dramatycznym końcem powiedziała: «Jestem gotowa na wszystko. Jezus jest również tutaj pośród nas. Dotychczas udawało mi się modlić bardzo dobrze i powiedziałam całym sercem: „Ave, Crux, spes unica”. Świadkowie, którzy ocaleli z tej strasznej masakry, opowiadali, że gdy Teresa Benedykta od Krzyża, ubrana w habit karmelitański, świadomie szła na śmierć, wyróżniało ją zachowanie świadczące o wewnętrznym pokoju i pogodzie ducha, była spokojna i uważna na potrzeby wszystkich. Modlitwa była sekretem tej świętej współpatronki Europy, która «nawet wówczas, gdy odnalazła już prawdę w pokoju życia kontemplacyjnego, musiała przeżyć do końca tajemnicę krzyża» (Jan Paweł II, List apostolski „Spes aedificandi”, 8 )

Źródło: Audiencja generalna z 13/08/2008

Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie. Mt 14, 29b-30

Nie bój się, nie lękaj! Wypłyń na głębię! św. Jan Paweł II

Jak szybko można ostudzić zapał, jak szybko można zapomnieć, czy wypychać z pamięci wartości chrześcijańskie i Boże prawa…

Pewnie, że łatwiej iść z prądem – bez wysiłku, bez szczególnego zaangażowania, wychylania się, bezmyślnie…

Czy tego chcesz?

Nie bój się burzy, która szaleje wokół Ciebie! Chwyć wyciągniętą ku Tobie dłoń Jezusa i pozwól sobie pomóc, pozwól się prowadzić, wbrew logice, stereotypom, a czasem nawet prawom natury 😊

NIE BÓJ SIĘ! Zaufaj Jezusowi 🙏 w Jego Obecności zawsze jest bezpiecznie 😍 w Jego Obecności WSZYSTKO jest możliwe!

Spokojnego, błogosławionego dnia 💗+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Kiedy Piotr, pełen śmiałości, idzie po wodzie, jego kroki się chwieją, ale jego uczucie się umacnia jego stopy zapadają się, ale on chwyta dłoń Chrystusa. Wiara podtrzymuje go, podczas gdy czuje, jak wody otwierają się; przestraszony burzą, umacnia się w swojej miłości do Zbawiciela. Piotr chodzi po wodzie, niesiony bardziej swoim uczuciem niż stopami.

Nie patrzy, na czym staną jego stopy; nie widzi śladów stóp Tego, którego miłuje. Z łódki, gdzie był bezpieczny, widział swego Mistrza i, wiedziony miłością, schodzi na wodę. Już nie widzi morza, widzi jedynie Jezusa.

Ale jak tylko jest zaniepokojony siłą wiatru, ogłuszony burzą, obawa zaczyna przykrywać wiarę…, woda usuwa się spod jego stóp. Wiara słabnie, a z nią woda. Wtedy woła: „Panie, ratuj mnie!”. Wkrótce Jezus, wyciągając rękę, uwalnia go i mówi: „Człowieku małej wiary, dlaczego zwątpiłeś? Masz tak mało wiary, że nie mogłeś wytrwale dojść do Mnie? Dlaczego nie miałeś dosyć wiary, aby dojść do Mnie, opierając się na niej? Wiedz o tym teraz, że to ona cię podtrzymywała na falach”. W ten sposób, bracia, Piotr wątpi przez chwilę, ma zginąć, ale jest uratowany, wzywając imienia Pańskiego. Zatem ten świat jest morzem, szatan wzburza jego fale, a liczne pokusy mnożą utonięcia; nie możemy się inaczej uratować, jak wzywając Zbawiciela, który wciągnie dłoń, by nas uratować. Wzywajmy Go zatem nieustannie.

Źródło: Kazanie przypisane, Dodatek nr 192 (© Evangelizo.org)

Autor: Liturgia Godzin z góry Synaj (IX wiek)

Prorok usłyszał Twoje przyjście, Panie, i ogarnął go strach na myśl, że narodzisz się z dziewicy i ukażesz się ludzkości, i powiedział: „Słyszałem, co powiedziałeś i ogarnął mnie strach, chwała Twojej mocy!”

Zgrzeszyłem, zawiodłem Cię, popchnąłem Twój majestat do granic możliwości, o Współczujący, i pogrążyłem się w otchłani rozpaczy; ale teraz pokaż mi się w środku nocy, jak kiedyś uczniom na morzu, o Słowo, i obdarz mnie boskim spokojem.

Moja dusza jest zawsze w Twoich rękach. Mój Boże i mój Wspomożycielu, który sam badasz nerki i serca, znasz wszystkie moje myśli, znasz fale, burzę, zgiełk moich myśli; ale widziałem Cię idącego, nawet teraz, po niespokojnym morzu mojego serca.

Oto pragnąłem Twoich przykazań; w Twojej sprawiedliwości spraw, abym żył. Przebacz mi, mój Stwórco, bądź miłosierny, Ty, który mnie ukształtowałeś, zmiłuj się nade mną, pozwól się pochylić, bądź miłosierny, bądź współczujący, a ponieważ jestem pośrodku morza tego życia, wyciągnij do mnie swoją prawdziwie boską rękę i, jak Piotra, podnieś mnie. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.

Prorok widział Cię kiedyś, Młoda Córko, jako świecznik z siedmioma płomieniami, niosący ogień poznania Boga, sprawiający, że świeci on na tych, którzy są w niebezpieczeństwie w ciemności ignorancji, o Niepokalana, i dlatego wołam do Ciebie: „Oświeć mnie, błagam Cię”.

Źródło: Hymn o północy, 4. pieśń (Sinaiticus graecus 864)