«Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!» Mt 14, 27b

Powstań, ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił ci swoją miłość i przechowuje dla ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji. św. Jan Paweł II

Ileż to razy zwątpienie, żal, rozpacz paraliżuje i otępia zmysły. Obietnice i cuda, które już się wydarzyły, choć wzbudziły niewysłowiony zachwyt, teraz odeszły w niepamięć i zdają się zupełnie nierzeczywiste… Jakże ten współczesny świat stał się bezlitosny, bezwzględny, barbarzyński, okradając z tego co dobre, zniekształcając to co piękne…

A może to ja mam wzrok zaciemniony? A może to ja nie potrafię znaleźć i rozpoznać w sobie, w drugim człowieku prawdziwej tożsamości, prawdziwej miłości, zrozumienia, przebaczenia, akceptacji…

ODWAGI, mówi dzisiaj Jezus, NIE BÓJ SIĘ!

Tylko On ma moc uciszyć każdą burzę w moim życiu. Tylko On ma moc zaradzić wszelkim brakom, niedostatkom, ograniczeniom, słabościom i chorobom. Zdecydowanie wkracza do łodzi mojego życia i przywraca równowagę, poskramiając to co wciąż jeszcze niespokojne, niepewne, zalęknione i chore.

O tak, mój Panie, potrzebuję Cię! Dziękuję, że pochylasz się nad moją bezsilnością, że prowadzisz mnie bezpiecznie i czuwasz nieustannie. Dziękuję Ci, mój Jezu!

Błogosławionej niedzieli ❤️+

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Po raz kolejny uczniowie stali się zabawką fal i burza, taka jak kiedyś (Mt 8,24), rozpętała się nad nimi. Jednak wtedy był z nimi Jezus, tymczasem teraz byli sami, pozostawieni samym sobie… Myślę, że Zbawiciel chciał ożywić ich ospałe serca – wśród niepokoju ożywił w nich pragnienie swojej obecności i sprawił, że wspominali Go w myślach. Dlatego nie przyszedł od razu na ratunek, ale “pod koniec nocy przyszedł do nich, krocząc po jeziorze”…

Piotr, jak zawsze impulsywny, wyprzedzając innych uczniów, rzekł: “Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!”… Nie powiedział: “Każ mi chodzić po wodzie”, ale “przyjść do siebie”, gdyż tak bardzo kochał Jezusa. To samo zrobił po zmartwychwstaniu – nie mógł płynąć powoli, jak pozostali towarzysze, ale rzucił się do wody, aby być pierwszym i dopełnić swojej miłości do Chrystusa… Zszedłszy z łodzi, Piotr zbliżał się do Jezusa, bardziej szczęśliwy z tego, że może iść do Niego, niż z faktu, że chodzi po wodzie. Jednak kiedy przekroczył granice niebezpieczeństwa, jakim było jezioro, uląkł się dużo mniejszego – wiatru. Taka jest ludzka natura – często po opanowaniu poważnego niebezpieczeństwa, upadamy pod mało ważnymi zagrożeniami… Piotr nie wyzbył się całej trwogi… pomimo bliskości Jezusa. Oznacza to, że nic nie daje fizyczna bliskość Chrystusa, jeśli nie jest się blisko przez wiarę. To właśnie podkreśla odległość, która dzieli mistrza i ucznia…

“Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” Gdyby więc wiara Piotra nie osłabła, wytrzymałby bez trudności powiew wiatru. Dowodem na to jest fakt, że Jezus złapał Piotra i potem wiatr się uciszył. Podobnie jak matka trzyma pod skrzydłami ptaszęta, zanim wyjdą z gniazda, a kiedy upadną na ziemię, podnosi je, tak samo Chrystus postępuje z Piotrem.

Źródło: Kazania do ewangelii wg św. Mateusza, nr 50, 1-2

Autor: Św. Hilary (ok. 315-367), biskup Poitiers, doktor Kościoła

Fakt, że ze wszystkich pasażerów łodzi tylko Piotr ośmiela się odpowiedzieć i prosi o pozwolenie przyjścia do Pana po wodzie, wskazuje na dyspozycję jego serca w chwili Męki. Wówczas on sam, idąc śladami Pana bez względu na poruszenia świata, podobne do poruszeń morza, towarzyszył Mu z tą samą odwagą, pogardzając śmiercią. Ale jego brak pewności odsłania słabość w pokusie, która go oczekiwała; bo chociaż ośmielił się iść po falach, to zaczął tonąć. Słabość ciała i obawa śmierci popchnęły go aż do zaparcia się. Jednakże wydaje okrzyk i prosi Pana o wybawienia. Ten krzyk to jęczący głos jego skruchy…

Jest jedna rzecz, którą trzeba brać pod uwagę u Piotra: wyprzedził innych swoją wiarą, bo gdy oni trwali w niewiedzy, on pierwszy odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16). Pierwszy odrzucił Mękę, sądząc, że była nieszczęściem (Mt 16,22); pierwszy obiecał, że umrze, ale się nie wyprze (Mt 26,35); pierwszy odmówił umycia stóp (J 13,8); także on wyciągnął swój miecz przeciw tym, którzy aresztowali Jezusa (J 18,10). Spokój, którego doznały wiatr i morze, kiedy Pan wszedł do łodzi, jest przedstawiany jako pokój i ukojenie wiecznego Kościoła, które nastąpi w czasie Jego chwalebnego przyjścia. Ponieważ, podczas gdy przybędzie, objawiając się, słuszne zdziwienie każe im powiedzieć: „Naprawdę, Ty jesteś Synem Bożym”. Wszyscy ludzie wtedy wyznają jasno i publicznie, że Syn Boży przywrócił pokój Kościołowi, już nie w uniżeniu ciała, ale w chwale nieba.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Mateusza, 14, 15 ; SC 258 (© Evangelizo.org)