Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Mt 16, 26

Człowiek, który odkrywa swą zdolność przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną pracą, zapomina, że zawsze dzieje  się to w oparciu o pierwszy dar, otrzymany od Boga na początku w postaci rzeczy przezeń stworzonych. św. Jan Paweł II

Wokół widać wszechobecny pęd. Każdy za czymś biegnie, do czegoś podąża, o coś zabiega… No cóż – żyjemy, jesteśmy tu i teraz, więc trzeba nam zatroszczyć się o różne sfery naszego życia. Jednak kiedy w tej pogoni zaczniemy tracić z oczu to co najważniejsze, kiedy cenne wartości będziemy rozmieniać i oddawać za grosze, pozwalając się nieść nurtowi tego świata, to niestety finisz będzie marny…

Coraz częściej zastanawiam się nad własnym życiem i próbuje robić pewne podsumowania. Ileż straconych szans, ileż kiepsko wykorzystanych darów, ile zakopanych talentów i nierozważnie zużytej oliwy… Ale dzięki Bogu jest też mnóstwo dobrych kart i prób jak najlepszego spożytkowania tych wszystkich bogactw, które dzięki Bożej hojności są moim udziałem. Oczywiście, że te moje analizy i oceny nijak się mają do Boskiego spojrzenia na całość życia, jednak ciągle trzeba z wielką troską i starannością podejmować trud pielęgnowania i przyozdabiania dobrymi uczynkami każdej chwili życia.

Dobrze, że czasem przychodzi taka refleksja. Dobrze, że nasz Bóg czasem wstrząśnie i zamiesza, by przypomnieć co jest istotne i co w ostatecznym rozrachunku naprawdę będzie się liczyć w Jego oczach.

Trwajmy w łasce uświęcającej, korzystajmy jak najczęściej z sakramentu pokuty i umacniajmy się Ciałem Chrystusa. Nie ma innego pokarmu dla duszy! A kto myśli i postępuje inaczej, niestety jest w błędzie… Z wszelkich uchybień, przeinaczeń i dróg na skróty przyjdzie każdemu z nas rozliczyć się indywidualnie, i już nie będzie na kogo winy przerzucić…

Jakaś melancholia mnie dopada… Czas biegnie nieubłaganie… Życie jest niezmiernie kruche i cenne 💖Pozwól Panie dobrze wykorzystać każdą sekundę jaka jeszcze mi została 🙏

I tak sobie myślę, jak wielkiej łaski doświadczam, kiedy kolejna noc mocno zarwana, a krzyż codzienności się niesie 😉, kiedy własne ambicje, wyobrażenia i chęć samorealizacji, ustępują miejsca trosce o dobro moich bliskich, o ich komfort i godne życie. Pewne jest, że bez miłości i Bożego wsparcia nijak bym się nie pozbierała…

I jestem prawie przekonana, że wielu z Was może podpisać się pod tym tekstem 😊

Przemieniaj mnie Panie nieustannie, poszerzając granice mojego serca. Przemieniaj mnie w Siebie, ucząc wytrwałości, pokory, cierpliwości. I dodawaj mi sił, bym rzeczywiście wytrwała do końca pod Twoim, moim krzyżem dnia codziennego. Amen!

Błogosławionego dnia❤️+

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Łączność z Chrystusem jest naszym błogosławieństwem, a pogłębianie tej łączności daje nam tu na ziemi szczęście. Umiłowanie krzyża nie stoi w sprzeczności z radością bycia dzieckiem Bożym. Pomoc w niesieniu krzyża Chrystusowego daje wielką i czystą radość tym, którzy zostali powołani i są zdolni go nieść. Ci, którzy uczestniczą w budowaniu Królestwa Bożego, są prawdziwie dziećmi Bożymi. Umiłowanie drogi krzyżowej nie oznacza sprzeciwu wobec przemijającego Wielkiego Piątku i ukończenia dzieła Zbawienia. Tylko ci odkupieni, dzieci łaski, mogą naprawdę nieść krzyż Chrystusowy. Tylko poprzez łączność z Bogiem cierpienie ludzkie otrzymuje moc odkupienia.

Cierpieć i być szczęśliwym w cierpieniu, stać na ziemi, iść kamienistą i zakurzoną drogą, a jednocześnie zasiadać z Chrystusem po prawej stronie Ojca (por. Kol 3,1), śmiać się i płakać z dziećmi tego świata i nieustannie śpiewać z chórami niebieskimi chwałę Bogu – oto droga chrześcijanina, aż do po dni ostateczne.

Źródło: Mistyczna ekspiacja/ Wiedza Krzyża, 24.11.1934 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan od Krzyża (1542-1591), karmelita, doktor Kościoła

„Zgubiłam wszystko, lecz mam skarb niezgłębiony!”

Kto jest ogarnięty miłością Bożą, nie dąży do niczego innego, nie szuka korzyści ani zapłaty, lecz pragnie raczej zgubić wszystko, nawet siebie samego dla miłości Boga. I w jego oczach to zysk. Tak jest naprawdę, wyraża to św. Paweł w słowach: „Umrzeć – to zysk” (Flp 1,21), to znaczy: Umrzeć dla Chrystusa wszystkim rzeczom światowym i sobie samemu, jest dla mnie zyskiem duchowym. To dlatego tutaj dusza mówi, że mam skarb, bo kto nie umie stracić, niczego nie zyska, raczej jeszcze siebie zgubi, jak mówi nasz Pan w Ewangelii: „Kto by chciał życie swe zachować, straci je; a kto by stracił życie swe dla mnie, znajdzie je”.

Gdybyśmy chcieli zrozumieć ten wiersz bardziej duchowo… to powiemy: kiedy dusza na drodze duchowej doszła już do tego, że w dążeniu do Boga zrezygnowała ze wszystkich dróg i sposobów naturalnych – nie szuka Go bowiem przez rozważania, formy, uczucia ani przez inne stworzenia, lub przez zmysły, lecz wzniosła się już ponad to wszystko, to obcuje i raduje się Bogiem w wierze i miłości. Można wtedy powiedzieć, że naprawdę znalazła Boga, bo rzeczywiście zgubiła wszystko, co nie jest Bogiem i nawet to, czym jest ona sama.

Źródło: Pieśń duchowa, 29 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O odwagę tracenia dla Jezusa i pokój duszy.

Zbliżę się do Jezusa, aby wsłuchać się w Jego słowa. Wie dobrze, że już od lat staram się chodzić za Nim. Chce mnie uchronić przed pokusą pozornego naśladowania Go.

Faktyczne naśladowanie Jezusa sprawdza się przez to, że potrafię zaprzeć się siebie i nosić swój krzyż (w. 24). Co obecnie jest moim największym krzyżem? Czy pogodziłem się z nim? Jak sobie radzę z oporami wobec tego, co trudne?

Zwrócę uwagę na moje najsilniejsze życiowe przywiązania: do osób, rzeczy, opinii, pracy… Z czego nie potrafiłbym zrezygnować dla Jezusa? Jakiej straty obawiam się najbardziej? (w. 25).

Jezus proponuje mi ćwiczenie: pomyśl, że osiągnąłeś wszystko, o czym marzyłeś, lecz za cenę duszy (w. 26). Czy było warto?

Czy nie dokonuję wyborów kosztem duszy? Co najbardziej niszczy moje życie duchowe? Jakie wybory w ostatnim czasie wzmocniły mnie duchowo, przyniosły mi pokój i radość?

Jezus przypomina mi, że liczy się perspektywa wieczności. Każdy mój wybór życiowy ma swoje konsekwencje na wieczność: „Syn Człowieczy przyjdzie… i odda każdemu według jego postępowania” (w. 27). Jakie przeżycia budzi we mnie ta zapowiedź?

Uświadomię sobie, że moje życie zmierza ostatecznie do spotkania z Jezusem w wieczności (w. 28). Co mogę powiedzieć o moim obecnym stanie duszy? Będę powtarzał dzisiaj: „Jezu, przygotuj mnie na spotkanie z Tobą”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)