Autor: Św. Ambroży (ok. 340-397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła

Chrystus pojednał świat z Bogiem, ale sam nie potrzebował pojednania. Za jaki grzech miałby pokutować, skoro nie popełnił żadnego? Kiedy Żydzi żądali dwóch drachem, które płacono ze względu na grzech, według Prawa, On zapytał się Piotra: „Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?” Gdy powiedział: „Od obcych”, Jezus mu rzekł: „A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę! Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie!”

Pokazuje w ten sposób, że nie musi pokutować za swoje grzechy, ponieważ nie był niewolnikiem grzechu; jako Syn Boży był wolny od wszelkiego błędu. Syn bowiem wyzwala, podczas gdy niewolnik jest poddanym grzechu. Ten zatem, który jest całkowicie wolny, nie musi płacić okupu za swoje życie, a Jego krew była okupem obfitym, aby odkupić wszystkie grzechy świata. To naturalne, że wyzwala innych Ten, który nie zaciągnął długu za siebie.

Posunę się dalej. Nie tylko Chrystus nie musi płacić okupu za swoje własne odkupienie ani pokutować za swoje grzechy, ale jeśli cenisz jakiegokolwiek człowieka, to zrozumiesz, że żaden z nich nie powinien pokutować za siebie. Ponieważ Chrystus jest oczyszczeniem z grzechów za wszystkich, odkupieniem wszystkich.

Źródło: Komentarz do psalmu 48 (© Evangelizo.org)

 «Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!» Mt 14, 27b

Powstań, ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił ci swoją miłość i przechowuje dla ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji. św. Jan Paweł II

Ileż to razy zwątpienie, żal, rozpacz paraliżuje i otępia zmysły. Obietnice i cuda, które już się wydarzyły, choć wzbudziły niewysłowiony zachwyt, teraz odeszły w niepamięć i zdają się zupełnie nierzeczywiste… Jakże ten współczesny świat stał się bezlitosny, bezwzględny, barbarzyński, okradając z tego co dobre, zniekształcając to co piękne…

A może to ja mam wzrok zaciemniony? A może to ja nie potrafię znaleźć i rozpoznać w sobie, w drugim człowieku prawdziwej tożsamości, prawdziwej miłości, zrozumienia, przebaczenia, akceptacji…

ODWAGI, mówi dzisiaj Jezus, NIE BÓJ SIĘ!

Tylko On ma moc uciszyć każdą burzę w moim życiu. Tylko On ma moc zaradzić wszelkim brakom, niedostatkom, ograniczeniom, słabościom i chorobom. Zdecydowanie wkracza do łodzi mojego życia i przywraca równowagę, poskramiając to co wciąż jeszcze niespokojne, niepewne, zalęknione i chore.

O tak, mój Panie, potrzebuję Cię! Dziękuję, że pochylasz się nad moją bezsilnością, że prowadzisz mnie bezpiecznie i czuwasz nieustannie. Dziękuję Ci, mój Jezu!

Błogosławionej niedzieli ❤️+

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Po raz kolejny uczniowie stali się zabawką fal i burza, taka jak kiedyś (Mt 8,24), rozpętała się nad nimi. Jednak wtedy był z nimi Jezus, tymczasem teraz byli sami, pozostawieni samym sobie… Myślę, że Zbawiciel chciał ożywić ich ospałe serca – wśród niepokoju ożywił w nich pragnienie swojej obecności i sprawił, że wspominali Go w myślach. Dlatego nie przyszedł od razu na ratunek, ale „pod koniec nocy przyszedł do nich, krocząc po jeziorze”…

Piotr, jak zawsze impulsywny, wyprzedzając innych uczniów, rzekł: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!”… Nie powiedział: „Każ mi chodzić po wodzie”, ale „przyjść do siebie”, gdyż tak bardzo kochał Jezusa. To samo zrobił po zmartwychwstaniu – nie mógł płynąć powoli, jak pozostali towarzysze, ale rzucił się do wody, aby być pierwszym i dopełnić swojej miłości do Chrystusa… Zszedłszy z łodzi, Piotr zbliżał się do Jezusa, bardziej szczęśliwy z tego, że może iść do Niego, niż z faktu, że chodzi po wodzie. Jednak kiedy przekroczył granice niebezpieczeństwa, jakim było jezioro, uląkł się dużo mniejszego – wiatru. Taka jest ludzka natura – często po opanowaniu poważnego niebezpieczeństwa, upadamy pod mało ważnymi zagrożeniami… Piotr nie wyzbył się całej trwogi… pomimo bliskości Jezusa. Oznacza to, że nic nie daje fizyczna bliskość Chrystusa, jeśli nie jest się blisko przez wiarę. To właśnie podkreśla odległość, która dzieli mistrza i ucznia…

„Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” Gdyby więc wiara Piotra nie osłabła, wytrzymałby bez trudności powiew wiatru. Dowodem na to jest fakt, że Jezus złapał Piotra i potem wiatr się uciszył. Podobnie jak matka trzyma pod skrzydłami ptaszęta, zanim wyjdą z gniazda, a kiedy upadną na ziemię, podnosi je, tak samo Chrystus postępuje z Piotrem.

Źródło: Kazania do ewangelii wg św. Mateusza, nr 50, 1-2

Autor: Św. Hilary (ok. 315-367), biskup Poitiers, doktor Kościoła

Fakt, że ze wszystkich pasażerów łodzi tylko Piotr ośmiela się odpowiedzieć i prosi o pozwolenie przyjścia do Pana po wodzie, wskazuje na dyspozycję jego serca w chwili Męki. Wówczas on sam, idąc śladami Pana bez względu na poruszenia świata, podobne do poruszeń morza, towarzyszył Mu z tą samą odwagą, pogardzając śmiercią. Ale jego brak pewności odsłania słabość w pokusie, która go oczekiwała; bo chociaż ośmielił się iść po falach, to zaczął tonąć. Słabość ciała i obawa śmierci popchnęły go aż do zaparcia się. Jednakże wydaje okrzyk i prosi Pana o wybawienia. Ten krzyk to jęczący głos jego skruchy…

Jest jedna rzecz, którą trzeba brać pod uwagę u Piotra: wyprzedził innych swoją wiarą, bo gdy oni trwali w niewiedzy, on pierwszy odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16). Pierwszy odrzucił Mękę, sądząc, że była nieszczęściem (Mt 16,22); pierwszy obiecał, że umrze, ale się nie wyprze (Mt 26,35); pierwszy odmówił umycia stóp (J 13,8); także on wyciągnął swój miecz przeciw tym, którzy aresztowali Jezusa (J 18,10). Spokój, którego doznały wiatr i morze, kiedy Pan wszedł do łodzi, jest przedstawiany jako pokój i ukojenie wiecznego Kościoła, które nastąpi w czasie Jego chwalebnego przyjścia. Ponieważ, podczas gdy przybędzie, objawiając się, słuszne zdziwienie każe im powiedzieć: „Naprawdę, Ty jesteś Synem Bożym”. Wszyscy ludzie wtedy wyznają jasno i publicznie, że Syn Boży przywrócił pokój Kościołowi, już nie w uniżeniu ciała, ale w chwale nieba.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Mateusza, 14, 15 ; SC 258 (© Evangelizo.org)

Wtedy uczniowie podeszli do Jezusa na osobności i zapytali: «Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?» On zaś im rzekł: «Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: „Przesuń się stąd tam!”, a przesunie się. I nic nie będzie dla was niemożliwego». Mt 17, 19-21

Pełnię modlitwy osiąga człowiek nie wtedy, kiedy najbardziej wyraża siebie, ale wtedy, gdy w niej najpełniej staje się obecny sam Bóg. św. Jan Paweł II

Ach ta nasza wiara… jakże ją zmierzyć i wyliczyć…

Nigdy nie uważałam się za osobę szczególnie silną w wierze, lecz ostatnie lata coraz mocniej uświadamiają mi jak ważny i cenny to skarb, i jak troskliwie trzeba o niego zabiegać, jak delikatnie, acz zdecydowanie trzeba go pielęgnować, by mógł wzrastać, pomnażać się.

Wierzę, że WSZYSTKO jest możliwe dla tego kto wierzy 🙂 może jeszcze nie w tej chwili, nie natychmiast, nie po mojemu, ale tak jak mój Bóg tego zechce, tak, jak to będzie najlepsze dla mnie, dla osób, które polecam na modlitwie.

Duchu Święty, napełniaj moje serce pokojem i nieustanną pewnością, że prawdziwie Pan Jezus nad wszystkim czuwa!

Ps. Kochani „dobijam” do końca z Pompejanką 💖jeszcze 3 dni 😊 od 15.08 (cudnie wypada!) zaczynam kolejną Nowennę. Na czas Nowenny zamówiłam Msze zbiorowe przez 2 miesiące, za wszystkie te intencje jakie będę omadlać. Piszę już dziś, bo to czas wakacyjny, więc pewnie niektórzy się urlopują co nieco 🙂 i pewne informacje mogą umknąć. Jeśli chcesz napisz do mnie, a ja z wiarą będę zanosić Dobremu Bogu te wszystkie trudne sprawy, przez wstawiennictwo Matki Bożej z Pompejów.

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858-1923), opat

Prośmy Ojca, prośmy Chrystusa Jezusa, Jego Słowo, o światło wiary. Otrzymaliśmy jego początek na chrzcie, ale musimy zachować, rozwijać ten boski zarodek. Jakiej współpracy Bóg od nas oczekuje w tej kwestii?

On czeka najpierw na naszą modlitwę. Wiara jest darem Bożym; duch wiary pochodzi od ducha Boga: „Przymnóż nam wiary” (Łk 17,5). Mówmy często Chrystusowi Jezusowi, jak w Ewangelii ojciec chorego dziecka: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu” (Mk 9,24). Tylko Bóg sam bowiem, jako sprawcza przyczyna, może pomnożyć w nas wiarę. Naszą rolą jest zasłużenie na ten wzrost dzięki modlitwie i dobrym uczynkom.

Otrzymawszy wiarę, musimy nią żyć. Bóg nam daje w czasie chrztu „habitus” wiary; to „siła”, to „moc”; ale ta siła nie może pozostać bezczynna, ta „sprawność” nie może skostnieć z braku ćwiczeń. „Habitus” musi iść, umacniając się zawsze odpowiednimi czynami. Nie możemy być takimi duszami, u których wiara śpi.

Odnawiajmy często nasze akty wiary, nie tylko w czasie spełniania zadań pobożności, ale jeszcze w drobnych aspektach naszego życia. To „każdego dnia” mamy, według Jego rad, chodzić w tym świetle.

Źródło: Nasza wiara, zwycięstwo nad światem (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Słowo „wiara” jest jedyne jako wyraz, ale ma podwójne znaczenie. Istnieje bowiem aspekt wiary, który odnosi się do dogmatów — chodzi wtedy o aprobatę danej prawdy. Ten aspekt wiary przynosi korzyść duszy, jak mówi Pan: „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne” (J 5,24)…

Ale jest też inny aspekt wiary: to wiara dana nam przez Chrystusa jako charyzmat, za darmo, jako dar duchowy. „Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania” (1Kor 12,8-9). Ta wiara, dana nam jako łaska Ducha Świętego, nie jest zatem jedynie wiarą dogmatyczną, ale ma moc dokonania tego, co przekracza siły ludzkie. Ten, który posiada tak wiarę „powie tej górze: ‘Podnieś się i rzuć się w morze’… i tak mu się stanie”. Ponieważ jeśli ktoś wypowiada to słowo z wiarą, „a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi” (Mk 11,23) to wtedy otrzymuje łaskę wypełnienia się. To o tej wierze jest powiedziane: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarno gorczycy”. Bowiem ziarno gorczycy jest małe, ale zawiera w sobie energię ognia, maleńki zasiew, a rozwija się tak, że rozciąga długie konary i może dać schronienie ptakom (Mt 13,32). Podobnie wiara, w mgnieniu oka, dokonuje w duszy największych czynów.

Dusza oświecona wiarą wyobraża sobie Boga i kontempluje Go jak tylko możliwe. Ogarnia granice wszechświata i, przed końcem czasów, widzi już sąd i spełnienie obietnic. Ty zatem posiądź tę wiarę, która zależy od Boga i która cię do Niego kieruje, a wtedy On da ci wiarę, która działa bez udziału sił ludzkich.

Źródło: Katechezy chrzcielne, 5, 10-11 (©Evangelizo)

Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Mt 16, 26

Człowiek, który odkrywa swą zdolność przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną pracą, zapomina, że zawsze dzieje  się to w oparciu o pierwszy dar, otrzymany od Boga na początku w postaci rzeczy przezeń stworzonych. św. Jan Paweł II

Wokół widać wszechobecny pęd. Każdy za czymś biegnie, do czegoś podąża, o coś zabiega… No cóż – żyjemy, jesteśmy tu i teraz, więc trzeba nam zatroszczyć się o różne sfery naszego życia. Jednak kiedy w tej pogoni zaczniemy tracić z oczu to co najważniejsze, kiedy cenne wartości będziemy rozmieniać i oddawać za grosze, pozwalając się nieść nurtowi tego świata, to niestety finisz będzie marny…

Coraz częściej zastanawiam się nad własnym życiem i próbuje robić pewne podsumowania. Ileż straconych szans, ileż kiepsko wykorzystanych darów, ile zakopanych talentów i nierozważnie zużytej oliwy… Ale dzięki Bogu jest też mnóstwo dobrych kart i prób jak najlepszego spożytkowania tych wszystkich bogactw, które dzięki Bożej hojności są moim udziałem. Oczywiście, że te moje analizy i oceny nijak się mają do Boskiego spojrzenia na całość życia, jednak ciągle trzeba z wielką troską i starannością podejmować trud pielęgnowania i przyozdabiania dobrymi uczynkami każdej chwili życia.

Dobrze, że czasem przychodzi taka refleksja. Dobrze, że nasz Bóg czasem wstrząśnie i zamiesza, by przypomnieć co jest istotne i co w ostatecznym rozrachunku naprawdę będzie się liczyć w Jego oczach.

Trwajmy w łasce uświęcającej, korzystajmy jak najczęściej z sakramentu pokuty i umacniajmy się Ciałem Chrystusa. Nie ma innego pokarmu dla duszy! A kto myśli i postępuje inaczej, niestety jest w błędzie… Z wszelkich uchybień, przeinaczeń i dróg na skróty przyjdzie każdemu z nas rozliczyć się indywidualnie, i już nie będzie na kogo winy przerzucić…

Jakaś melancholia mnie dopada… Czas biegnie nieubłaganie… Życie jest niezmiernie kruche i cenne 💖Pozwól Panie dobrze wykorzystać każdą sekundę jaka jeszcze mi została 🙏

I tak sobie myślę, jak wielkiej łaski doświadczam, kiedy kolejna noc mocno zarwana, a krzyż codzienności się niesie 😉, kiedy własne ambicje, wyobrażenia i chęć samorealizacji, ustępują miejsca trosce o dobro moich bliskich, o ich komfort i godne życie. Pewne jest, że bez miłości i Bożego wsparcia nijak bym się nie pozbierała…

I jestem prawie przekonana, że wielu z Was może podpisać się pod tym tekstem 😊

Przemieniaj mnie Panie nieustannie, poszerzając granice mojego serca. Przemieniaj mnie w Siebie, ucząc wytrwałości, pokory, cierpliwości. I dodawaj mi sił, bym rzeczywiście wytrwała do końca pod Twoim, moim krzyżem dnia codziennego. Amen!

Błogosławionego dnia❤️+

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Łączność z Chrystusem jest naszym błogosławieństwem, a pogłębianie tej łączności daje nam tu na ziemi szczęście. Umiłowanie krzyża nie stoi w sprzeczności z radością bycia dzieckiem Bożym. Pomoc w niesieniu krzyża Chrystusowego daje wielką i czystą radość tym, którzy zostali powołani i są zdolni go nieść. Ci, którzy uczestniczą w budowaniu Królestwa Bożego, są prawdziwie dziećmi Bożymi. Umiłowanie drogi krzyżowej nie oznacza sprzeciwu wobec przemijającego Wielkiego Piątku i ukończenia dzieła Zbawienia. Tylko ci odkupieni, dzieci łaski, mogą naprawdę nieść krzyż Chrystusowy. Tylko poprzez łączność z Bogiem cierpienie ludzkie otrzymuje moc odkupienia.

Cierpieć i być szczęśliwym w cierpieniu, stać na ziemi, iść kamienistą i zakurzoną drogą, a jednocześnie zasiadać z Chrystusem po prawej stronie Ojca (por. Kol 3,1), śmiać się i płakać z dziećmi tego świata i nieustannie śpiewać z chórami niebieskimi chwałę Bogu – oto droga chrześcijanina, aż do po dni ostateczne.

Źródło: Mistyczna ekspiacja/ Wiedza Krzyża, 24.11.1934 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan od Krzyża (1542-1591), karmelita, doktor Kościoła

„Zgubiłam wszystko, lecz mam skarb niezgłębiony!”

Kto jest ogarnięty miłością Bożą, nie dąży do niczego innego, nie szuka korzyści ani zapłaty, lecz pragnie raczej zgubić wszystko, nawet siebie samego dla miłości Boga. I w jego oczach to zysk. Tak jest naprawdę, wyraża to św. Paweł w słowach: „Umrzeć – to zysk” (Flp 1,21), to znaczy: Umrzeć dla Chrystusa wszystkim rzeczom światowym i sobie samemu, jest dla mnie zyskiem duchowym. To dlatego tutaj dusza mówi, że mam skarb, bo kto nie umie stracić, niczego nie zyska, raczej jeszcze siebie zgubi, jak mówi nasz Pan w Ewangelii: „Kto by chciał życie swe zachować, straci je; a kto by stracił życie swe dla mnie, znajdzie je”.

Gdybyśmy chcieli zrozumieć ten wiersz bardziej duchowo… to powiemy: kiedy dusza na drodze duchowej doszła już do tego, że w dążeniu do Boga zrezygnowała ze wszystkich dróg i sposobów naturalnych – nie szuka Go bowiem przez rozważania, formy, uczucia ani przez inne stworzenia, lub przez zmysły, lecz wzniosła się już ponad to wszystko, to obcuje i raduje się Bogiem w wierze i miłości. Można wtedy powiedzieć, że naprawdę znalazła Boga, bo rzeczywiście zgubiła wszystko, co nie jest Bogiem i nawet to, czym jest ona sama.

Źródło: Pieśń duchowa, 29 (© Evangelizo.org)