O co proszę? O głębokie przeżycie prawdy, że Ojciec powierzył mnie Jezusowi.

Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie słuchania Jezusa. Przylgnę do Niego całym sercem i będę prosił, aby użyczył mi swojej mądrości, gdy będę rozważał Jego słowa. Pomyślę, że każde Jego słowo kryje głęboką troskę o mnie.

Jezus pragnie, abym uwierzył, że jest ponad wszystkim i panuje nad wszystkim (w. 31). On jest rzeczywistym Panem mojego życia. Wszystko jest w Jego rękach. Oddam Mu sprawy, w których czuję się bezradny. Czy wątpię w Jego panowanie?

Znakiem więzi z Bogiem jest życie Jego słowem. W słowie Bóg obficie udziela mi swego Ducha (w. 34). Jego słowo jest „tabernakulum” Ducha Świętego. Ilekroć z wiarą przyjmuję Jego słowo, tylekroć przyjmuję moc i mądrość Ducha.

Przez jakie słowa Pisma Świętego Bóg przemówił do mnie ze szczególną mocą? Odszukam je w Biblii. Co w tych słowach odczytałem jako największe natchnienie? Czy jest ono nadal we mnie żywe? Czy pozwalam się prowadzić temu natchnieniu?

Ojciec oddał wszystko w ręce Jezusa (w. 35). Będę kontemplował Ojca, który powierza mnie Jezusowi, swemu umiłowanemu Synowi. W Jezusie jestem Jego dzieckiem. Jestem przeniknięty miłością Ojca i Syna. Uwielbię Go za to.

„Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne” (w. 36). Jezus jest jedyną drogą, która prowadzi do wieczności. W żadnym innym imieniu nie ma zbawienia. On pragnie jednego: przyprowadzić mnie do Ojca. Wyznam wiarę w Jezusa, który prowadzi mnie do Ojca.

Oddam Jezusowi każdy opór, lęk, wątpliwość, które oddalają mnie od Boga. Wyznam Mu moje grzechy, które Go ranią i fałszują we mnie Jego obraz. Będę powtarzał: „Oddal ode mnie wszystko, co oddala mnie od Ciebie”!

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu. J 3, 20-21

Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach. św. Jan Paweł II

Gdy byłam dzieckiem bardzo bałam się ciemności. Ten strach towarzyszył mi długo… Zapewne nie jestem odosobnionym przypadkiem, bo przecież ciemność stwarza poczucie niepewności, lęku, grozy. Nie potrafię powiedzieć kiedy ciemność przestała mnie przerażać, ale teraz taktują ją po prostu jako brak światła 🙂 I w ogóle kocham noc 🤭 bo wtedy jest prawie absolutna cisza, spokój i czas, kiedy prawdziwie mogę odpocząć i zasłuchać się w Boże Słowo.

A wracając do strachu, można by przekornie powiedzieć, że lęk przed ciemnością dobrze świadczy o bojących się 🙂 bo to znaczy, że wolimy światło, a skoro Pan Jezus jest Światłością świata, instynktownie wybieramy właściwie. Niestety, u niektórych ten lęk przed ciemnością przerodził się w obsesyjny paraliż i nie zasną bez jakiegoś światełka w mroku. Bywa też tak, że nieczyste sumienie upomina się o sprzątanie, powodując bezsenność, poczucie pustki i beznadziei… W nocy, w ciemności, wszystko wygląda jeszcze bardziej groźnie i strasznie, ale też jak mówi przysłowie “w nocy wszystkie koty są czarne”, czyli wszystko jest do siebie podobne, więc bardzo łatwo się pomylić, wybrać niewłaściwie, pobłądzić.

Dlatego Kochani moi, chodźmy w stronę Światła. Dlatego wybierajmy prawdę, dobro, szlachetność, wyrozumiałość. Dlatego podtrzymujmy siebie nawzajem, kiedy trzeba upominając z miłością, by wspólnie się budować i podążać we właściwym kierunku, w Bożym kierunku!

Aż do znudzenia będę przypominać o sakramentach, bo to jest nasza gwarancja właściwego porządku, bo tylko dzięki trwaniu w łasce uświęcającej, możemy naprawdę chodzić w światłości. Tutaj nie ma mowy o żadnych kompromisach! Albo wybierasz Pana Jezusa, czyli DROGĘ, PRAWDĘ i ŻYCIE, albo staczasz się w ciemność, wybierając grzech…

Duchu Święty, rozpraszaj i rozwiewaj wszelkie kłamstwa, które zniekształcają i przysłaniają prawdę o naszym Tacie w Niebie. Demaskuj wszystko to, co wypacza też prawdę o nas samych. Oświecaj nas nieustannie i pouczaj, jak dokonywać właściwych wyborów, miłych naszemu Bogu i jak chodzić w Światłości. Najświętsza Panienko, Oblubienico Ducha Świętego, Przeczysta Lilio, ucz nas trwać przy Twoim Synu, i módl się za nami, byśmy mogli chodzić w blasku Jego chwały. Amen!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Klemens Aleksandryjski (150 – ok. 215), teolog

“Przykazanie Pana jaśnieje i oświeca oczy” (Ps 19,9). Przyjmij Chrystusa, przyjmij zdolność widzenia, przyjmij światło, aby poznać Boga i człowieka… Przyjmijmy światło, ażeby przyjąć Boga…; przyjmijmy światło i stańmy się uczniami Pana…; usuńmy ignorancję i ciemności, które zasłaniają nasze spojrzenia jak mgła, kontemplujmy prawdziwego Boga… Podczas gdy byliśmy pogrzebani w ciemnościach i uwięzieni w cieniu śmierci (Mt 4,16; Iz 42,7), światło z nieba, jaśniejsze od słońca i słodsze od życia na ziemi, zajaśniało nad nami. To światło jest życiem wiecznym, a wszystko, co w nim uczestniczy, ma życie. Noc obawia się tego światła, znika, bo się boi i robi miejsce dla dnia Pańskiego. Wszystko stało się bezkresnym dniem.

Zachód zamienił się we wschód; oto “nowe stworzenie” (Ga 6,15; Ap 21,1). Ponieważ “Słońce sprawiedliwości” (Ml 3,20), które przechodzi wszędzie w swoim biegu, odwiedza każdą istotę ludzką bez wyjątku. Naśladuje swojego Ojca, który “sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi” (Mt 5,45) i wylewa na wszystkich rosę prawdy… Krzyżując śmierć, przemienił ją w życie; wyrwał człowieka od potępienia i umocnił go w niebie; przeszczepił to, co było zniszczalne, aby stało się niezniszczalne; zamienił ziemię w niebo…

Daje Boże życie ludziom dzięki swojej boskiej nauce, “umieszczając swe prawo w głębi ich jestestwa i wypisując na ich sercu… Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Boga – wyrocznia Pana – ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał” (Jr 31,33nn). Przyjmijmy zatem prawa życia, poddajmy się nauce Bożej, nauczmy się ją poznawać.

Źródło: Zachęta Greków, 11, 113; GCS, 79 (© Evangelizo.org)

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858-1923), opat

Cuda i objawienia miłości Boże dla nas są niewyczerpane. Boska miłość objawia się nie tylko w fakcie naszego przysposobienia, ale w godnej podziwu drodze, wybranej przez Boga, aby w nas działać.

Bóg kocha nas miłością nieskończoną, miłością ojcowską; ale kocha nas w swoim Synu. Abyśmy stali się Jego dziećmi, Bóg daje nam swojego Syna, Jezusa Chrystusa: to jest największy dar miłości. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16). A dlaczego nam Go daje? Aby stał się naszą mądrością, naszym uświęceniem, naszym odkupieniem, naszą sprawiedliwością. Naszym światłem i naszą drogą, naszym pokarmem i naszym życiem. Jednym słowem: aby był pośrednikiem między Nim i nami. Jezus Chrystus, wcielone Słowo, wypełnia tę przepaść, która oddzielała człowieka od Boga. To w Jego Synu i przez Jego Syna Bóg wylewa z nieba na nasze dusze wszelkie błogosławieństwa boskiej łaski, które pozwalają nam żyć jako dzieci godne tego niebieskiego Ojca (por. Ef 1,3).

Wszelkie łaski są nam dane przez Jezusa; przez Niego wszelkie dobro przychodzi z nieba. Bóg kocha nas w takiej mierze, w jakiej kochamy Jego Syna i wierzymy w Niego. Nawet nasz Pan skierował do nas to pocieszające słowo: „Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga” (J 16,27). Kiedy Ojciec widzi duszę, pełną miłości do swego Syna, napełnia ją najobfitszymi błogosławieństwami.

Źródło: Duch zawierzenia (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę radykalnych i jednoznacznych wyborów życiowych.

Wyobrażę sobie, że jak Nikodem przychodzę do Jezusa w nocy, aby zadać Mu najważniejsze pytania mojego życia. Jakie to są pytania? Czy potrafię o nich rozmawiać z Jezusem?

Jezus chce rozmawiać o mojej wierze. Od niej wiele zależy. Przede wszystkim chce, abym uwierzył, że Jego Ojciec tak bardzo mnie umiłował, że posłał mi Jego samego (w. 16). Jezus jest darem dla mnie. Ewangelia jest dla mnie. Jego śmierć jest dla mnie. Czy w to wierzę?

Jezus zapewnia mnie, że jeśli uwierzę w miłość Ojca i w Jego miłość, nie zginę (w. 16). Świadomość, że jestem do głębi kochany, wraca mi smak życia.

Zauważę, z jaką troską Jezus usiłuje mnie otworzyć na prawdę o Bogu, który nie chce mnie potępić. Pragnie mojego życia (w. 17). Zapytam o mój obraz Boga. Jakie przeczucie Boga noszę w sercu: kochającego, wrażliwego i zatroskanego Ojca, czy surowego Sędziego?

Jezus uświadamia mi, że moje życie zależy od tego, czy uwierzę Bogu? Albo wybieram Jezusa albo śmierć. Wybór jest jeden: między światłem i ciemnością (ww. 18-20).

Im bardziej żyję w prawdzie, tym bardziej żyję w świetle (w. 21). Jezus jest prawdą i nie pozwoli, abym gubił się w grzechu. Gdy oddalam się od Niego, narażam się na niejasności i gubię się w grzechu. Czy pamiętam sytuacje, w których osobiście doświadczyłem tej prawdy?

Jeśli zaczynam uciekać od światła i boję się odsłaniania moich uczynków, może to być znakiem, że wchodzę na drogę nieprawości. Jezus zaprasza mnie do życia w prawdzie. Będę częściej powtarzał dzisiaj modlitwę: „Jezu, pomóż mi zawsze chodzić w świetle Twojej prawdy”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Kiedy Jezus został ukrzyżowany, mimo niepokoju, jaki zapanował w przyrodzie, w sercach tych, którzy ufali Jezusowi, zapanował pokój. Wielki wewnętrzny pokój, napełniający Maryję, udzielał się Jej najbliższemu otoczeniu. Ona wiedziała, że ta Ofiara była potrzebna. Maryja z pełną ufnością poddała się woli Ojca i Syna.
Kult Matki Bożej Dobrej Rady związany jest nierozerwalnie z obrazem Maryi pod tym samym tytułem, który znajduje się w kościele augustianów w Genazzano w Umbrii we Włoszech. Pochodzi on z pierwszej połowy XV wieku. Związana jest z nim pewna opowieść. Kiedy w Genazzano kończono budowę kościoła dla Matki Bożej, na jednej z jego ścian pojawił się wizerunek Maryi z Dzieciątkiem. Wiadomość o tym szybko się rozeszła. Gdy któregoś dnia przyszli do Genazzano dwaj pielgrzymi z Albanii, rozpoznali w obrazie wizerunek Matki Bożej Dobrej Rady ze Szkodry, miejscowości leżącej w ich ojczyźnie.
Już w XV i XVI wieku obraz zasłynął wieloma łaskami, dlatego w 1682 r. za zgodą papieża Innocentego XI został ukoronowany.
Do rozszerzenia kultu Matki Bożej Dobrej Rady przyczynił się augustianin o. Andrzej Bacci. Podczas ciężkiej choroby złożył on ślub, że jeżeli Maryja uzdrowi go, zajmie się rozpowszechnianiem kopii tego obrazu. Wypełnił swój ślub, dzięki czemu prawie 70 000 kopii tego obrazu zostało rozwiezionych po całym świecie. W XVIII w. kapituła generalna Zakonu Augustianów podjęła uchwałę, aby kult Matki Bożej Dobrej Rady jeszcze bardziej rozszerzać.
Matkę Dobrej Rady można prosić o orędownictwo, zwłaszcza wtedy, gdy stajemy na rozstaju dróg, gdy musimy podjąć ważne życiowe decyzje. Czcząc Maryję pod tym wezwaniem uznajemy, że może Ona wyprosić nam dar dobrej rady u Ducha Świętego. W chwilach zagubienia i w chwilach ważnych decyzji może nam pomóc. „W wątpliwościach myśl o Maryi, wzywaj Maryi! Jeżeli bowiem o niej myślisz, nigdy nie zejdziesz na manowce” – powtarzał św. Bernard z Clairvaux (XII w.). Do Maryi można odnieść słowa proroka Izajasza: „I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11, 2). To samo powiedział do Maryi Archanioł Gabriel: „Duch Święty zstąpi na Ciebie” (Łk 1, 35).
W innych miejscach Biblia wspomina: „Moja jest rada i stałość, moja – rozwaga” (Prz 8, 14); „Rada jej rozlewać się będzie jak żywe źródło” (Syr 21, 13); „Słuchaj, synu, przyjmij me zasady, a rady mojej nie odrzucaj” (Syr 6, 23).
Wśród wielu tytułów, jakimi Kościół obdarza Matkę Bożą, ten jest szczególny. Dlatego doczekał się osobnego wspomnienia, a w zakonach augustiańskich nawet święta.

(za brewiarz.pl)

J 12, 24-26

Pan Jezus po raz kolejny przyrównuje życie ludzkie do ziarna. Aby ziarno mogło wydać plon, musi obumrzeć, czyli aby nasze życie było ziarnem wydającym obfite plony, wystarczy zwyczajnie naśladować Chrystusa 🙂 Oczywiście, że to “zwyczajnie” nie jest takie proste, bo gleby naszych serc mają różne podłoża i nie są jednakowo podlewane, czyli karmione Bożym Słowem. Jednak bez względu na to, jaką jesteś ziemią, jak bardzo już zostałeś przeorany lub jak wiele lat Twoje serce jest pustynią, póki żyjesz, masz szansę owocować.

Pan Jezus zaprasza każdego z nas do współpracy, do nieustannego utożsamiania się z Jego nauką. Pewnie, że w dzisiejszych czasach życie Ewangelią nie jest zbyt popularne, że wymaga ciągłej pracy, troski i poświęcenia. Kiedy jednak staniemy w prawdzie, starając się spojrzeć na siebie i swoje życie Bożymi oczami, zrozumiemy, że to jedyna droga do zbawienia, do życia wiecznego.

Ile we mnie jest ziarna, które naprawdę chce obfitować, które nie boi się umierać i rezygnować z siebie, a ile plew, miernoty i wygodnictwa?

Warto dzisiaj przeanalizować swoje postępowanie i zacząć dostrzegać więcej niż tylko czubek własnego nosa. Wszak Pan Jezus obiecał, że gdy będziemy Go naśladować, Jego dom będzie naszym domem i sam Bóg Ojciec będzie uradowany naszym widokiem. Czy życie zgodne z Bożymi prawami to taka wielka trudność i obciążenie? Czy to zbyt wygórowana cena za wieczność?

Prośmy dzisiaj Bożego Ducha, by oczyszczał nasze serca z wszelkich łusek i „badziewia”, jakimi zalewa nas dzisiejszy świat, by uwrażliwiał nasze oczy i pobudzał do działania nasze ręce. Tak wielu potrzebujących wokół! Duchu Święty, prowadź do świętości!

Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was. Flp 1, 23-26

A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”. J 12, 26

Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie. św. Jan Paweł II

Bardzo lubię to wyznanie św. Pawła 💖i coraz mocniej, coraz wyraźniej dociera do mnie znaczenie tych słów o służeniu… WSZYSTKO zakorzenione w Chrystusie, czynione dla Chrystusa i z Chrystusem.

Oczywiście, że nie jest lekko… Jednak trzeba mieć świadomość DOKĄD zmierzamy i co, a raczej KTO jest celem ostatecznym naszej drogi.

Pan Jezus wyraźnie wskazuje, że TYLKO podążając za Nim możesz dojść do pełni radości. Nie obiecuje, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie, ale zaprasza do współpracy poprzez służbę, poprzez nieustanne rezygnowanie z siebie i obumieranie dla świata. Pan Jezus zaprasza do pracy, może nawet do ciężkiej harówki, ale jednocześnie zapewnia i obiecuje, że On będzie torował drogę, że On będzie zawsze krok przed Tobą, że w razie słabości i zwątpienia ZAWSZE będziesz mógł się oprzeć i wesprzeć na Jego ramieniu, że starczy Ci Jego łaski 💖

Tylko czy zechcesz zrezygnować ze swoich wspaniałych, cudownych, wspaniałych, cudownych 😉 planów i podjąć misję, którą nasz Bóg dla Ciebie przeznaczył? To najlepszy czas na odważne decyzje! Pomyśl, jak bardzo jesteś cenny i ważny w Boskim zbawczym planie. Zważ, ile dobrego dzięki Twojej przemianie, Twojemu świadectwu życia może spotkać tych, którzy zupełnie “przypadkiem” pojawią się na Twojej drodze. Czas naprawdę się kurczy, każdemu, bez wyjątku…

Czy staniesz przed Panem z pustymi rękoma, przez które życie przeciekło jak prze sito, czy przyniesiesz naręcze dobrych uczynków i przyprowadzisz wiele uśmiechniętych buziek😊, które dzięki Tobie miały szansę usłyszeć i przybliżyć się do Bożych tajemnic 💖

Nasz Bóg chce czynić WIELKIE RZECZY przez Twoje i moje ręce! Działajmy! 💪🔥

Maryjo, Mamusiu wspieraj mnie i strzeż! Aniele Stróżu prowadź i ochraniaj! Św. Barbaro, św. Wojciechu i Wszyscy Święci, prowadźcie do zwycięstwa, do świętości! ALLELUJA!

“Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska, według nadziei pokładanej w Tobie.”

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Kardynał Józef Ratzinger (Papież Benedykt XVI w latach 2005-2013)

Bycie chrześcijaninem to przede wszystkim oderwanie od egoizmu, który żyje tylko dla siebie, w celu głębokiego zakorzenienia się w życie jedni dla drugich. Ta rzeczywistość jest przekazana we wszystkich wielkich obrazach Pisma. Obraz Paschy…, obraz Wyjścia…, który rozpoczyna się wraz z Abrahamem i który pozostaje fundamentalnym prawem w ciągu całej historii świętej, jest wyrazem tego samego, podstawowego ruchu, który wyraża się w oderwaniu od istnienia opartego tylko na nim samym.

Chrystus Pan wyraził tę rzeczywistość w sposób najgłębszy w opowieści o ziarnie zboża, która pokazuje jednocześnie, że to podstawowe prawo nie tylko dominuje w całej historii, ale oznacza początek całego stworzenia Bożego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity”.

W swojej śmierci i zmartwychwstaniu Chrystus dopełnił opowieści o ziarnie zboża. W Eucharystii, w chlebie, stał się prawdziwym owocem stokrotnym (Mt 13,8), z którego żyjemy ciągle i zawsze. Ale w tajemnicy świętej Eucharystii, gdzie przebywa na zawsze Ten, który jest prawdziwie i całkowicie „dla nas”, On sam zaprasza nas do wejścia każdego dnia w to prawo, które ostatecznie jest tylko wyrażeniem istoty prawdziwej miłości…: porzucenie siebie samego, aby służyć innym. Podstawowym ruchem chrześcijaństwa jest, w ostatecznym rozrachunku, zwykły ruch miłości, przez który uczestniczymy w miłości samego Boga.

Źródło: O sensie bycia chrześcijaninem, 1965 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce zdolne do całkowitej ofiary z siebie.

Wyobrażę sobie siebie w gronie uczniów. Stanę blisko Jezusa. Pragnie mi powiedzieć coś bardzo ważnego, co dotyczy najgłębszego sensu i kierunku mojego życia.

Jezus przyrównuje moje życie do ziarna (w. 24). To samo ziarno może wydać obfity plon albo zostać samo. Wszystko zależy od tego, czy obumrze. Obumieraniem jest moja miłość – życie dla innych. Jej brak skazuje mnie na samotność – usychanie życia w skorupie egoizmu.

Przywołam na pamięć sytuacje, w których proszony o pomoc lub z własnej inicjatywy spalałem się dla innych, ofiarowałem im swój czas, swoje środki do życia. Jak wyglądało wtedy moje życie? Jaki stan ducha mi towarzyszył?

Jezus uświadamia mi, że moja miłość do własnego życia sprawdzi się przez to, czy nie będę się bał go tracić. Więcej: zachowam je na wieczność, jeśli dzisiaj będę je nienawidził (w. 25), co w języku Semitów oznacza: jeśli oddam je dla innych.

Jezus przynagla mnie, abym nie bał się pójść pod prąd współczesnym, egoistycznym przekonaniom. Tylko miłość jest wieczna, stąd jedynie życie nasycone miłością staje się wieczne (w. 25).

Zwrócę się do Jezusa, aby pomógł mi popatrzeć na swoje dotychczasowe życie. Będę pytał, ile jest w nim troski o siebie, a ile o innych. Czego jest więcej: tracenia dla innych czy zachowywania dla siebie? Co najtrudniej jest mi tracić?

Następnie zapytam o moją miłość do Jezusa. Czy mogę powiedzieć, że jestem dla Niego jak sługa: gdzie On, tam i ja (w. 26)? Będę prosił Ojca, zachowując w sercu modlitwę: „Ojcze, pomóż mi obumierać dla Jezusa i dla innych!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)