O co proszę? O serce szczere i zawsze otwarte przed Jezusem.

Wyobrażę sobie siebie w Wieczerniku, w gronie najbliższych uczniów Jezusa. Zobaczę konsternację uczniów, gdy nagle słyszą od wzruszonego Jezusa: „Jeden z was Mnie zdradzi” (ww. 21-24). Jakie przeżycia wywołują one we mnie?

Reakcja uczniów na zapowiedź Jezusa zdradza ich niepewność siebie. Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa. Zbliżę się do Niego jak Jan. Położę głowę na Jego piersi i będę Go prosił: „Nie pozwól, bym Cię zdradził”.

Będę wpatrywał się w twarz Judasza (ww. 26-30). Zobaczę zmieszanie, zagubienie i ból w jego oczach. Wychodzi z Wieczernika w ciemną noc. Obraz największej ludzkiej tragedii: oddalenie od Jezusa w godzinie grzechu.

Patrząc na samotność Judasza odchodzącego w ciemną noc, będę prosił Jezusa, abym w chwili grzechu i zagubienia nie odrzucał Jego obecności.

Co obecnie najbardziej kusi mnie do zamykania się przed Jezusem? Czy są we mnie takie przestrzenie, których nie potrafię odkryć przed Jezusem? Przytulę się do Jego serca i będę prosił: „Otwórz we mnie to, czego sam otworzyć nie potrafię”.

Wsłucham się w czułe zwierzenie Jezusa: „Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami…” (w. 33). Samotność w chwili męki i doświadczenie opuszczenia będę Jego największym cierpieniem.

Wzbudzę w sobie postanowienie, aby w Wielkim Tygodniu więcej czuwać przy Jezusie cierpiącym i opuszczonym. Pomny na zarozumiałość, która zgubiła Piotra (ww. 36-38), będę powtarzał z pokorą: „Jezu, bądź ze mną, abym potrafił trwać przy Tobie”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Dziś wspomnienie wspaniałej Świętej 💖

Jeśli jeszcze Jej nie znacie, to czas nadrobić te braki 😊

Gemma przyszła na świat 12 marca 1878 roku w Lucce (Włochy) jako piąte z ośmiorga dzieci aptekarza Henryka Galgani i Aurelii z domu Landi. Chrzest otrzymała następnego dnia po urodzeniu wraz z imionami: Gemma Humberta Pia. Jeszcze jako dziecko została oddana do szkoły sióstr Oblatek Ducha Świętego. Przełożoną tej szkoły była bł. Helena Guerra (+ 1914), założycielka tego zgromadzenia. W ósmym roku życia dziewczynka została dopuszczona do I Komunii świętej i do sakramentu Bierzmowania. W wigilię przyjęcia Pana Jezusa napisała w swoim dzienniczku: „Postaram się, aby każdą spowiedź odprawiać i Komunię świętą przyjmować tak, jakby to był ostatni dzień w moim życiu. Będę często nawiedzać Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, zwłaszcza gdy będę strapiona”.

Bóg nie oszczędzał jej cierpień. Mając 8 lat straciła matkę. Potem na gruźlicę zachorował jej ukochany brat. Gemma opuściła szkołę i internat sióstr, by oddać się pielęgnacji brata-kleryka, Eugeniusza, czuwając przy nim dzień i noc. Wyczerpana, zupełnie tak osłabła, że odchorowała to przez trzy miesiące. Do pełnego zdrowia nigdy już nie mogła powrócić. Niedługo potem wywiązała się u niej choroba nóg. W czasie operacji, nader bolesnej, ściskała w rękach krzyż. To był dopiero początek doświadczeń. Wkrótce nadeszła śmierć ojca, zupełny krach majątkowy, gruźlica kręgosłupa, zapalenie nerek. Cały rok Gemma przeleżała w łóżku, unieruchomiona gipsowym gorsetem. Wreszcie musiała opuścić własny dom, gdyż było w nim zbyt ciasno. Na prośbę spowiednika przyjęła ją do siebie pewna pobożna niewiasta z rodziny Gianninich. Był moment, że jej stan był już beznadziejny. Poddała się ponownie operacji. Wpatrzona w wizerunek Chrystusa Pana na krzyżu, zniosła ją bez słowa skargi i jęku.

8 czerwca 1899 r., w wigilię uroczystości Serca Pana Jezusa, Gemma otrzymała dar stygmatów, czyli odbicia ran Pana Jezusa. Sama tak o tym napisała: „Był wieczór, ogarnął mnie ogromny żal za grzechy, jakiego dotąd nie odczuwałam. Uświadomiłam sobie równocześnie wszystkie cierpienia, jakie Pan Jezus poniósł dla mego zbawienia. I oto znalazłam się w obecności mej Matki. Po Jej prawej ręce stał Anioł Stróż. Kochająca Matka nakazała mi wzbudzić żal serdeczny za grzechy, a gdy to uczyniłam, zwróciła się do mnie ze słowami: «Córko, w imię Jezusa masz odpuszczone grzechy. Jezus, mój Syn, bardzo cię ukochał i pragnie dać ci dowód swojej szczególnej łaski. Czy zechcesz okazać się jej godną? Ja ci będę Matką. Czy chcesz mi się okazać prawdziwą córką?» Po czym rozchyliła swój płaszcz i okryła mnie nim. W tej chwili ukazał mi się Pan Jezus. Jego wszystkie rany były otwarte, lecz zamiast krwi wydobywały się z nich płomienie. Natychmiast te płomienie dotknęły moich dłoni, stóp i serca. Miałam wrażenie, że z bólu umieram, i gdyby mnie nie podtrzymała Matka Boża, byłabym upadła na ziemię. Gdy przyszłam do siebie, stwierdziłam, że klęczałam na podłodze. W rękach, w stopach i w sercu wciąż odczuwałam przejmujący ból. Kiedy się podniosłam, zauważyłam, że miejsca, w których odczuwałam ból, silnie krwawią. Okryłam je, jak mogłam, i przy pomocy Anioła Stróża dowlokłam się do łóżka (…). Boleści ustały dopiero w piątek o godzinie trzeciej po południu”. Odtąd stygmaty odnawiały się u Gemmy regularnie, co tydzień. Rany krwawiły od wieczoru w czwartek, kiedy przeżywała mękę Zbawiciela, aż do godz. 15 w piątek. Wtedy przestawały krwawić i natychmiast zasklepiały się. Dwa lata później Gemma została naznaczona kolejnymi stygmatami: korony cierniowej i śladów biczowania.

W roku 1902, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, Gemma zachorowała śmiertelnie. Po chwilowym polepszeniu się zdrowia, nastąpiło gwałtowne pogorszenie. Wezwany spowiednik udzielił jej ostatnich sakramentów. Agonia miała jednak trwać jeszcze przez szereg długich miesięcy, bo aż do 11 kwietnia 1903 roku. W Wielką Środę Gemma przyjęła wiatyk, a w Wielką Sobotę koło południa, mając zaledwie 25 lat, zmarła. Na kilka lat przed śmiercią Gemma zapoznała się z zakonem pasjonistów, któremu założyciel, św. Paweł od Krzyża, wyznaczył jako pierwszy cel słodkie rozważanie męki Pana Jezusa i rozpowszechnianie tego nabożeństwa wśród wiernych Kościoła. Spowiednikami i kierownikami duchowymi św. Gemmy byli pasjoniści. Na ręce jednego z nich złożyła także cztery śluby, właściwe zakonowi.

Papież Pius XI zaliczył Gemmę do chwały błogosławionych w 1933 roku, a papież Pius XII w roku 1940 dokonał jej kanonizacji. Powodem uznania jej świętości stało się świadome, milczące przyjęcie cierpienia. Atrybutem świętej jest lilia. Jest patronką studentów i aptekarzy. W Lucca, w klasztorze pasjonistów, można oglądać skromne sprzęty, których używała św. Gemma, oraz narzędzia pokuty, lekturę, fotografie.
(za brewiarz.pl)

Arcykapłani zatem postanowili zabić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa. J 12, 10-11

Nie bójcie się tajemnicy Boga. Nie bójcie się Jego miłości. św. Jan Paweł II

Po raz kolejny uderza mnie obraz nienawiści, wynikający być może z niezrozumienia czy ignorancji wobec nauki i cudów Pana Jezusa. Jakże trzeba być zaślepionym i omotanym przez żądze tego świata, by chcieć śmierci kogoś, kto idzie przez życie czyniąc samo dobro, kto jest czystą MIŁOŚCIĄ, kto nikomu nie odmawia miłosierdzia, kto szuka zabłąkanej owcy i dla każdego ma czas, cierpliwość i słowo pociechy…

No tak, nauczanie Jezusa dla wielu wciąż jest niewygodne, dla wielu jest głupotą i mrzonką, totalną abstrakcją. Może w głębi serca coś im podpowiada, że ci co wierzą i publicznie wyznają swoją wiarę w Boga, mogą mieć rację, ale otępienie i zaciemnienie umysłu przez demona, spycha ten promyczek dobra jeszcze głębiej, przykrywając swoim toksycznym jadem, siejącym spustoszenie, niosącym skażenie i śmierć…

Tak to już jest, że jak człowiek czegoś nie rozumie, jak coś wymaga od niego konkretnego poświęcenia, analizy i weryfikacji swojego życia, to lepiej się tego pozbyć, wyrzucić ze swoich myśli, ze swojego serca, by żyć sobie dalej w stworzonym przez siebie fikcyjnym światku kłamstw i półprawd.

Dzisiaj potrzeba odważnych świadków Ewangelii. Dzisiaj trzeba przyoblec się w zbroję i moc Bożego Ducha, i bez obawy stanąć pod sztandarem Chrystusa, w towarzystwie Jego Niepokalanej Mamy. A niechże gadają, a niechże się śmieją i wypisują te swoje mądrości.

Nie można dwóm panom służyć!

Jeśli idziesz za Chrystusem, to bądź wierny do końca, nawet jeśli to nie podoba się Twoim bliskim. Niech Boża miłość towarzyszy Ci nieustannie, byś w imię Tej Miłości potrafił przebaczać tym, którzy jeszcze nie rozpoznali i nie uwierzyli Bożej miłości, którzy nie doświadczyli Bożej hojności i łaski, którzy jeszcze nie spotkali żywego Boga. Bądź przedłużeniem miłosiernych ramion Ojca. I nie bój się, że nie potrafisz, wszak “WSZYSTKO mogę w Tym, który mnie umacnia!”

“Odwagi Ja JESTEM!”

Niech ten rozpoczynający się Wielki Tydzień pomoże nam jeszcze mocniej kochać i dostrzegać Ukrzyżowaną Miłość w swoich bliźnich.

Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego 🙏

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Chromacjusz z Akwilei (? – 407), biskup

Po umyciu stóp Panu, ta kobieta nie wytarła ich płótnem, ale własnymi włosami, aby lepiej uczcić Pana […] Jak ktoś spragniony, który pije wodę, ze źródła, wypływającego kaskadą, ta święta kobieta piła ze źródła świętości łaskę pełną rozkoszy, aby zaspokoić pragnienie swej wiary. Ale także w sensie alegorycznym lub mistycznym ta kobieta zapowiadała Kościół, który ofiarował Chrystusowi całkowite nabożeństwo swojej wiary […]

W księdze jest dwanaście uncji. To zatem miara olejku, jaką posiada Kościół, który otrzymał cenny olejek – naukę dwunastu apostołów. Cóż bowiem cenniejszego nas nauczanie apostołów, które zawiera wiarę w Chrystusa i chwałę Królestwa niebios? Co więcej, cały dom napełnił się wonią tego olejku, ponieważ cały świat został napełniony nauką apostołów. „Ich głos się rozchodzi na całą ziemię i aż po krańce świata ich mowy” (Ps 19,5) […]

Czytamy w Pieśni nad Pieśniami słowo, które Salomon włożył w usta Kościoła: „Olejek rozlany – imię twe” (1,3). To nie bez przyczyny imię Pana to „olejek rozlany”. Wiecie, że olejek, dopóki jest w zamkniętym pojemniku, zachowuje w sobie moc swojej woni, ale jak tylko zostanie wylany, wtedy rozprzestrzenia się jego zapach. Podobnie nasz Pan i Zbawiciel, kiedy królował w niebie razem z Ojcem, nie był znany światu na ziemi. Ale kiedy – dla naszego zbawienia – raczył zniżyć się do świata, zstępując z nieba i przyjmując ciało ludzkie, wtedy rozlał na świat słodycz i woń swojego imienia.

Źródło: Kazanie 11, 2-3; SC 154 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Bernard z Clairvaux (1091-1153), mnich cysterski, doktor Kościoła

Opowiadałem wam już o dwóch zapachach duchowych: zapach skruchy, który rozlewa się na wszystkie grzechy – jego symbolem jest wonny olejek, który grzesznica wylała na stopy Pana: „A dom napełnił się wonią olejku”. Jest także zapach pobożności, który zawiera wszelkie Boże dobrodziejstwa…

Ale jest inna woń, która przewyższa tamte dwie; nazwę ją wonią współczucia. Składa się bowiem z udręki ubóstwa, trwogi, w którym żyją prześladowani, niepokojów smutku, win grzeszników; w skrócie: ze wszelkich ciężarów człowieka, nawet naszych wrogów. Te składniki wydają się niegodne, ale ich zapach przewyższa inne. To balsam, który uzdrawia: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7).

W ten sposób liczne nieszczęścia zgromadzone przed współczującym spojrzeniem są cennymi olejkami… Błogosławiona dusza, która zatroszczyła się, by zgromadzić zapas tych aromatów, rozlać na nie olej współczucia i ugotować je w ogniu miłości! Kim jest, waszym zdaniem, ten człowiek, „który lituje się i pożycza” (Ps 112,5), skłonny do współczucia, prędki do wspierania bliźniego, szczęśliwszy, kiedy daje, niż kiedy otrzymuje? Ten człowiek, który łatwo przebacza, nie popada w gniew, nie szuka zemsty i zawsze spogląda na nieszczęścia innych jak na swoje własne? Jaka by nie była ta dusza, napełniona rosą współczucia, o sercu przepełnionym litością, która staje się wszystkim dla wszystkich, a dla siebie samej jedynie pękniętą wazą, gdzie nic nie jest zazdrośnie strzeżone, ta dusza, tak martwa dla siebie, która żyje jedynie dla bliźniego, ona posiada trzecią, najlepszą woń. Z jej dłoni kapie balsam nieskończenie drogocenny (por. Pnp 5,5), który nie wyczerpie się w przeciwnościach, a ogień prześladowania nie spali. Ponieważ Bóg zawsze wspomni na jego poświęcenia.

Źródło: Kazanie 12. do Pieśni nad Pieśniami (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Gertruda z Helfty (1256-1301), mniszka benedyktyńska

Na wspomnienie łaskawości Pana, który pod koniec dnia, jak napisano, udał się do Betanii (por. Mk 11,11) do Marii i Marty, Gertruda rozpaliła się żywym pragnieniem udzielenia gościny Panu.

Zbliżyła się zatem do obrazu Ukrzyżowanego i całując z głębokim namaszczeniem ranę z najświętszego boku, napełniła się dogłębnie pragnieniem pełnego miłości Serca Syna Bożego i błagała Go, dzięki mocy wszelkich modlitw, jakie mogłyby kiedykolwiek wytrysnąć z tego nieskończenie słodkiego Serca, aby raczył zstąpić do maleńkiej i niegodnej oberży jej serca. W swojej łagodności Pan, zawsze bliski tych, którzy Go wzywają (por. Ps 144,18), pozwolił jej odczuć swoją tak upragnioną obecność i powiedział do niej czule: „Oto jestem. Co Mi zatem ofiarujesz?” A ona: „Bądź pozdrowiony, moje jedyne zbawienie i całe moje dobro. Cóż mówię? Moje jedyne dobro”. I dorzuciła: „Niestety, mój Panie! W mojej nędzy nie przygotowałam niczego, co przystoi Twojej boskiej wspaniałości, ale ofiaruję całą siebie Twej dobroci. Pełna pragnienia, proszę, racz przygotować we mnie to, co odpowiada bardziej Twojej boskiej łagodności”. Pan jej odpowiedział: „Jeśli tak pozwalasz Mi swobodnie w tobie działać, daj mi zatem klucz, który pozwoli wziąć i odłożyć bez trudu to, co zechcę, dla mojego dobra i spoczynku”. A ona się spytała: „Co to za klucz?” Odpowiedź Pana: „Twoja własna wola”.

Te słowa pozwoliły jej zrozumieć, że jeśli ktoś pragnie przyjąć Pana jako gościa, powinien powierzyć Mu klucz własnej woli, oddając się całkowicie jego doskonałej woli i ufając niezachwianie Jego słodkiej łagodności, aby dokonało się zbawienie we wszystkim. Pan wtedy wchodzi do tego serca i duszy, aby dokonać tego, czego żąda Jego boska wola.

Źródło: Herold, Księga IV, SC 255 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę współczuwania z Jezusem przygotowującym się na mękę.

Na sześć dni przed męką Jezus udaje się do domu swoich przyjaciół (w. 1). Pragnie spędzić trudne chwile oczekiwania na mękę blisko osób, które za życia okazywały Mu wiele miłości i współczucia. Jezus potrzebuje zwykłej ludzkiej przyjaźni.

Poproszę Ducha Świętego o dar współodczuwania z Jezusem, przeczuwającym dni swej męki. Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie czułej obecności przy Jezusie w czasie Wielkiego Tygodnia.

Będę przyglądał się Jego przyjaciołom, z jaką miłością usługują swojemu Mistrzowi (ww. 2-3). Wejdę do domu w Betanii, aby razem z Martą przygotować Jezusowi ucztę. Usiądę przy Jezusie i będę przyglądał się Marii, która z miłością namaszcza Jezusowi stopy i ociera je swoimi włosami.

Jaki szczególny gest miłości chciałbym ofiarować Jezusowi na sześć dni przed Paschą? Co z moich postanowień w Wielkim Poście udało mi się przechować na dzień Jego pogrzebu?

Zobaczę, jak bardzo zachowanie Judasza kontrastuje z gestem Marii (ww. 4-6). Jej wyrzeczenie i gest miłości do Jezusa Judasz odbiera jako marnotrawstwo. Jezus bierze ją w obronę (ww. 7-8). Okrywa jej szlachetne intencje. Wskazuje na jej czułą miłość.

Jezus, który jest samą dobrocią, dostrzega we mnie najmniejsze dobro i proste gesty mojej miłości. Zna moje serce. Widzi moje dobre intencje. Muszę jednak, podobnie jak On i Jego przyjaciele, liczyć się z niezrozumieniem i krytyką innych. Czy w mojej miłości do Jezusa jestem wolny od opinii innych?

Będę prosił gorąco Boga Ojca, aby udzielił mi łaski bliskiego przebywania z Jezusem cierpiącym i abym częściej odwiedzał Go na modlitwie.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał pomóc strudzonemu krzepiącym słowem. Iz 50, 4

Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W Miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście! św. Jan Paweł II

Jakże zaskakująco każdego z nas Pan Bóg obdarza. Jakże nieprzewidywalny i często zupełnie niezrozumiały, a przecież doskonały jest Jego plan. Zdawać by się mogło, że już wszystko w życiu ogarnięte, poukładane, ustabilizowane, a tu znienacka świat wywraca się do góry nogami – marzenia, kariera, rodzina, praca, zdrowie, życie – wszystko trzeba przeorganizować, zacząć od początku, według zupełnie innych kryteriów, według innej hierarchii ważności. Któż z nas nie doświadczył, nie doświadcza takich przełomów…

Ważne by w takich trudnych momentach życia, by w chwilach totalnej bezradności, chaosu i ciemności, zwracać się do swojego Stwórcy, bo któż lepiej i troskliwiej może zatroszczyć się o swoje Dzieło, jeśli nie sam najdoskonalszy Artysta, sam Bóg Ojciec?

Nasz Bóg może też posłużyć się każdym z nas, byśmy jedni drugim usługując, niosąc konkretną pomoc, stawali się przedłużeniem Jego miłosiernych rąk.

Wiesz, że jesteś iskrą, która może przemienić życie wielu 😍🔥 może tylko (AŻ!) swojej rodziny, a może nasz Bóg zechce posłużyć się Tobą, by dotrzeć do najbardziej opornych i odpornych na Jego łaskę i Słowo.

Słuchaj, bądź czujny, staraj się usłyszeć te delikatne słowa zachęty i wskazówki jak pielęgnować ten żar, który rodzi się na modlitwie. Staraj się dobrze wykorzystywać ten zapał, by nie zmarnować żadnego daru, którym tak hojnie Boży Ducha Cię wyposaża.

Zobacz, może właśnie ktoś potrzebuje Twojego uśmiechu, Twojego entuzjazmu, optymizmu, radości, może trzeba z kimś porozmawiać, kogoś podnieść na duchu, może kogoś odwiedzić, a może za kogoś się pomodlić.

Duchu Święty, Duchu Boga Ojca, Duchu Jezusa Chrystusa, ucz nas nieustannie wrażliwości, otwieraj nasze oczy, uszy, serca i umysły, poszerzaj granice naszych serc i możliwości, i czyń z nas przydatne narzędzia dla Bożej chwały i dla pożytku wielu – tak jak zechcesz!

Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!

Błogosławionej Niedzieli Palmowej 💒 ❤️+

Autor: Św. Bonawentura (1227-1274), franciszkanin, doktor Kościoła

Dobry Jezus, źródło wszelkiego miłosierdzia, aby okazać nam łagodność swojej wyjątkowej dobroci, zapłakał gorzko nad naszą nędzą nie raz, a wiele razy. Pierwszy raz płakał nad Łazarzem, później nad miastem. Na krzyżu jego miłosierne oczy wylały potoki łez, dla odkupienia naszych grzechów. […] O serce zatwardziałe, […] oto twój lekarz we łzach, który „okrywa się smutkiem jak po synu jedynym” (Jr 6,26). […]

Po wskrzeszeniu Łazarza, po tym, jak flakonik pachnącego olejku został wylany na głowę Jezusa, a także po tym, jak rozniosła się wieść o Jezusie pośród ludu, przewidując, że lud wyjdzie Mu na spotkanie, Jezus dosiada oślicy, aby dać godny podziwu przykład pokory pośród oklasków zbiegających się ludzi. Ale chociaż rzesze rzucały ścięte gałązki, rozciągały płaszcze na jego drodze i wyśpiewywały pieśń pochwalną, On nie zapomniał o ich nędzy i sam zaczął lamentować nad zniszczeniem ich miasta.

Powstań więc, sługo Pański, aby kontemplować, jak jedna z córek jerozolimskich, „króla twego Salomona” (Pnp 3,11) wśród zaszczytów, które oddaje mu z czcią Matka Synagoga, w tej tajemnicy rodzącego się Kościoła. Towarzysz wiernie Mistrzowi nieba i ziemi, zasiadającemu na grzbiecie oślicy. Towarzysz mu z gałązkami oliwnymi i palmowymi twoich dzieł pobożności i triumfu cnót.

Źródło: Drzewo Życia