Autor: Św. John Henry Newman (1801-1890), kardynał, teolog, założyciel Oratorium w Anglii
Można było się spodziewać, że nasz Pan zmartwychwstały ukaże się jak największej liczbie ludzi, a szczególnie tym, którzy Go ukrzyżowali. Wręcz przeciwnie, widzimy, że się objawia jedynie kilku wybranym świadkom, a w szczególności najbliższym uczniom. Co wyznał sam Piotr, mówiąc: „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu” (Dz 10,40-41).
Na pierwszy rzut oka wydaje się nam to dziwne. Często mamy własny obraz zmartwychwstania – widoczne i oślepiające objawienie się chwały Chrystusa… Wyobrażając sobie w ten sposób, jako tryumf publiczny, możemy sobie także wyobrazić zmieszanie i przerażenie prześladowców Jezusa, gdyby im się objawił. Ale taki sposób myślenia sprawia, że postrzegamy Królestwo Chrystusa jakby z tego świata, co nie jest sprawiedliwe. To by sprawiło, że przedstawialibyśmy sobie Chrystusa, jakby już przyszedł sądzić świat, a to nadejdzie dopiero ostatniego dnia…
Dlaczego ukazać się jedynie „wybranym uprzednio przez Boga na świadków”? Bo był to najskuteczniejszy środek rozpowszechniania wiary na cały świat… Jaki byłby owoc publicznego ukazania się? Ten nowy cud pozostawiłby tłum w takim samym stanie, w jakim go zastał – bez skutecznych zmian. Nawet stare cuda nie przekonały wszystkich…; co mogliby powiedzieć i odczuć więcej niż przedtem, nawet „choćby kto z umarłych powstał” (Łk 16,31)… Chrystus ukazuje się, aby wzniecić świadków zmartwychwstania, służebników Jego słowa, założycieli Kościoła. Jak tłum, ze swoją zmienną naturą, miałby się nim stać?
Źródło: PPS 1,22 „Witnesses of the Resurrection“ (© Evangelizo.org)