Dawaj Najwyższemu tak, jak On ci daje, hojnie, na miarę swych możliwości, ponieważ Pan jest tym, który odpłaca i siedem razy więcej odda tobie. Syr 35, 9-10

Miłość to zadanie, które Bóg wciąż nam wyznacza, może po to, by zagrzewać nas, abyśmy stawiali wyzwania losowi. św. Jan Paweł II


Nie zawsze lubimy dawać, dzielić się, a jeśli już, to z tego co nam zbywa.
„Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. ” Mt 6, 3-4

Jałmużna jest właśnie tym co nieustannie otrzymujemy od Pana Boga, bo któż z nas zasłużył na Jego niewyczerpalną hojność? Czy On nam wymawia swoje dary, czy w jakikolwiek sposób ogranicza dostęp do łaski? Sami się ograbiamy z tej obfitości, odwracając oczy i serca od Bożych praw…

Czasem lepiej udawać, że się nie widzi potrzeby drugiego człowieka, przecież w końcu są organizacje i służby, które się o to powinny zatroszczyć. Pewnie, że są tacy, co ciągle mają mało, co naginają i wywierają presję, oszukując kogo się da. Ale czyż i my nie jesteśmy permanentnymi dłużnikami i naciągaczami wobec Boga?

Przypomina mi się sytuacja sprzed kilku lat, kiedy miałam podejrzenie o raka szyjki. Gdy już ochłonęłam po pierwszym szoku, kiedy wykrzyczałam i wylałam morze łez, obiecałam Panu Bogu, że jak będę mieć dobre wyniki i diagnoza się nie potwierdzi to rzucę palenie. Gdy myślę o tym dzisiaj, ogrania mnie śmiech, bo była to klasyczna próba wymuszenia, a przecież palenie szkodziło mnie, a nie Panu Bogu. Summa summarum, wynik był przyzwoity, a po zastosowanym leczeniu kryzys został zażegnany. Od tamtej pory kontroluję regularnie „te sprawy” (chociaż wcześniej też dbałam), no i z dnia na dzień przestałam palić 🙂

A wracając do dawania – każdy dzień jest cudem, każdy dzień jest darem. Choć dla niektórych trudnym i niezrozumiałym, jednak jest darem z niezgłębionej Boskiej hojności.

Dziękuję Ci Dobry Boże za WSZYSTKO czym mnie obsypujesz. Mam świadomość, że nigdy nie odpłacę i w żaden sposób nie jestem w stanie się odwdzięczyć… niech moje życie będzie nieustanną pieśnią pochwalną ku czci Twego Imienia, a każdy czyn będzie miły Tobie! Maryjo strzeż mnie i prowadź, bym nie pobłądziła w tym konsumpcyjnym świecie.

Autor: Św. Bernard z Clairvaux (1091-1153), mnich cysterski, doktor Kościoła

„Siejcie w sprawiedliwości, mówi Pan, a zbierzecie nadzieję życia”. Nie odsyła nas do ostatniego dnia, kiedy wszystko otrzymamy w rzeczywistości, a nie w nadziei; on mówi o teraźniejszości. To pewne, nasza radość będzie wielka, a szczęście nieskończone, kiedy zacznie się prawdziwe życie. Ale i teraz, w nadziei, tak wielka radość nie może być jej pozbawiona. „Weselcie się nadzieją!” mówi Apostoł Paweł (Rz 12,12). A Dawid nie mówi, że się rozraduje, ale że radował się, kiedy miał nadzieję, że wejdzie do domu Pana (Ps 122,1). Nie miał jeszcze życia, ale już zebrał nadzieję życia i doświadczył prawdy Pisma, które mówi, że nie tylko nagroda, ale i „nadzieja sprawiedliwych jest pełna radości” (Prz 10,28). Ta radość znajduje się w duszy tego, który siał dla sprawiedliwości, z przekonaniem, że jego grzechy są mu odpuszczone…

Ktokolwiek spośród was, po gorzkich początkach nawrócenia, ma szczęście być podtrzymywanym przez nadzieję dóbr przyszłych… już teraz zbiera owoce swoich łez. Widział Boga i usłyszał: „owocu jej rąk jej dajcie” (Prz 31,31). Jak ten, który „skosztował i zobaczył, jak dobry jest Pan” (Ps 34,9) nie mógłby widzieć Boga? Pan Jezus okazuje się łagodny temu, który nie tylko otrzymuje odpuszczenie grzechów, ale na dodatek dar świętości i, co więcej, obietnicę życia wiecznego. Błogosławiony ten, który zebrał tak wspaniałe żniwo. Prawdę mówi prorok: “Którzy we łzach sieją, żąć będą w radości (Ps 126,5)”… żaden zysk ani zaszczyt ziemski nie ukażą nam się większe niż nasza nadzieja i radość trwania w nadziei, która jest głęboko zakorzeniona w naszych sercach: “A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5).

Źródło: Kazanie 37 do Pieśni nad Pieśniami (© Evangelizo.org)

Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali. J 15, 16-17

Potrzeba odwagi, aby nie stawiać pod korcem światła swej wiary. Potrzeba wreszcie, aby w sercach ludzi wierzących zagościło to pragnienie świętości, które kształtuje nie tylko prywatne życie, ale wpływa na kształt całych społeczności. św. Jan Paweł II

To od 3 lat chyba jeden z moich ulubionych fragmentów Słowa 🙂 Kiedy przyszło zrozumienie Słowa, kiedy Ono bardzo mocno zaczęło we mnie pracować, poczułam, że powinnam się dzielić moim spotkaniem z Panem Jezusem, moją radością, entuzjazmem, miłością i łaską wiary.

Jeśli jednak myślisz, że samo poczucie wybrania, misji, czy Boże dotknięcie wystarczy, to niestety możesz być w błędzie. O łaskę wiary trzeba nieustannie prosić, trzeba ją pielęgnować, karmić i podlewać.

Teraz trwają adoracje Najświętszego Sakramentu w ramach pokutnego i ekspiacyjnego nabożeństwa czterdziestogodzinnego przygotowującego do wielkiego postu. To dobry czas, by umacniać, a może odnawiać relację z Panem Bogiem. Pójdź do najbliższego kościoła i zapatrz się na Jezusa. Nic nie musisz mówić, patrz i słuchaj. Pozwól, aby Jego Święty Duch przenikał Twoje serce, ciało i umysł, aby zapewniał Cię o bezgranicznej Bożej miłości. Otwórz serce na tę MIŁOŚĆ i bierz garściami, byś miał się czym dzielić z bliźnimi, bo świat tak bardzo potrzebuje czystej, bezinteresownej miłości i uwagi.

Trwaj w bliskości z Panem i Jego Matką, a naprawdę żadna, nawet najbardziej po ludzku beznadziejna sytuacja, nie będzie w stanie odciągnąć Cię od Bożej miłości i ograbić z nadziei poranka Zmartwychwstania.

Proś w Imię Jezusa, o cokolwiek, jak powiedział. Bądź wytrwały i cierpliwy, pokornie oczekuj na wypełnianie się Bożych obietnic, bo Pan Bóg nigdy Cię nie zawiedzie! Trwaj w Bożej Miłości!

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Rozważając te słowa Jezusa zrozumiałam, jak bardzo moja miłość do sióstr była niedoskonała. Widziałam, że nie kocham ich tak, jak dobry Bóg je kocha. Teraz rozumiem, że doskonała miłość polega na znoszeniu wad innych, niedziwieniu się słabościom, radowaniu z najmniejszych dobrych uczynków, ale przede wszystkim zrozumiałam, że miłość nie może być zamknięta w głębi serca, jak mówi Jezus: „Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu” (Mt 5,15). Wydaje mi się, że to światło przedstawia miłość, która ma oświecać, nie tylko najbliższych, ale i „wszystkich, którzy są w domu”, bez wyjątku.

Kiedy Pan nakazał swemu ludowi kochać bliźniego jak siebie samego (Pwt 19,18), nie zstąpił jeszcze na ziemię; wiedząc, do jakiego stopnia kocha się samego siebie, nie żądał od swoich stworzeń większej miłości do bliźniego. Ale kiedy dał apostołom „nowe przykazanie”, Jego przykazaniem nie jest kochanie bliźniego jak siebie samego, ale mówi o kochaniu jak On, Jezus, kochał i będzie kochał aż do końca wieków.

O Panie, wiem, że nakazujesz nic niemożliwego. Ty znasz lepiej ode mnie moją słabość, moją niedoskonałość i wiesz, że nigdy nie będę mogła kochać moich sióstr, jak Ty je kochasz, jeśli Ty sam, o mój Jezu, nie umiłujesz ich we mnie. Chciałeś mnie obdarować tą łaską i dlatego dałeś „nowe przykazanie”. O, jakże je kocham, skoro otrzymuję pewność, że Twoją wolą jest kochanie we mnie wszystkich, których nakazujesz mi kochać! Tak, czuję, kiedy kocham, to sam Jezus działa we mnie.

Źródło: Dzieje duszy C, 12 (© Evangelizo.org)

Przeto, bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu. 1Kor 15, 58

Różnymi drogami biegnie życie ludzkie, ale wszyscy szukają szczęścia i miłości. św. Jan Paweł II

Jesteś rozczarowany, rozżalony, zdegustowany… takie miałeś fantastyczne plany, takie piękne i szczęśliwe życie sobie wymarzyłeś, a tu nic, a na pewno niewiele idzie po Twojej myśli. Miało być wybornie i obficie, a jest… no właśnie jak jest?

A może tak ucieszyć się tym co jest, a nie gonić za tym, czego dopędzić się nie da. Może radować się tym co jest dzisiaj, teraz, co może rzeczywiście nie jest szczytem marzeń, ale JEST, i od Ciebie zależy co z tym „teraz” zrobisz.

Kiedy przestałam się skupiać na brakach, na tym gdzie mnie nie ma, co mogłabym osiągnąć, co mogłoby pokazać mnie w lepszym świetle i pozwolić udowodnić wreszcie jaki mam potężny potencjał i talent 🤔🤭 uwolniłam się od „wczoraj” i „jutra”. Co oczywiście nie znaczy, że wykasowałam pamięć o tym co było, lub że nie myślę o jutrze, czy zaniechałam troski o sprawy doczesne 🙂 chodzi o to, że przestałam być niewolnikiem tego co muszę, co wypada. Jasne, że mam marzenia i plany, ale nie spinam się, kiedy wszystko wywraca się do góry nogami. Przecież jestem w orszaku Króla królów, przecież jestem ukochaną córeczką Tatusia i żadna krzywda nie może mnie dosięgnąć, bo Tata czuwa!

Codziennie Pan Bóg zaskakuje nowymi rozwiązaniami, codziennie przecież daje siły i czyni rzeczy nowe. Codziennie jest TERAZ, więc pozwól Panu Bogu troszczyć się o siebie 💞zaufaj, zawierz, przyjmij Jego nieograniczoną i niewyczerpalną miłość, i oczekuj, bo najpiękniejsze ciągle przed nami 😍 😇

Zatem, najpiękniejszej niedzieli, wszak to ostatnia karnawałowa. Rozpoczynają się nabożeństwa „czterdziestogodzinne”, można trochę poopalać się w blasku Bożej Obecności 🙏

Autor: Św. Franciszek Salezy (1567-1622), biskup Genewy, doktor Kościoła

Bóg, stwarzając świat, rozkazał roślinom przynosić owoc „każdej według swego rodzaju” (Rdz 1,1). Podobnie też nakazuje chrześcijanom, żywym roślinom swego Kościoła, aby przynosili owoce pobożności odpowiednio do stanu i powołania. Pobożność, życie chrześcijańskie rozwijać ma inaczej człowiek wyżej postawiony, rzemieślnik lub sługa, inaczej książę, inaczejwdowa, inaczej młoda dziewczyna lub małżonka. Nawet i to nie wszystko. Trzeba jeszcze, aby każdy rozwijał pobożność odpowiednio do swych sił, zajęć i obowiązków… Czy byłoby rzeczą właściwą, gdyby biskupi zapragnęli żyć w samotności jak kartuzi, gdyby ludzie żonaci nie więcej starali się o powiększenie dóbr materialnych niż kapucyni, gdyby rzemieślnik cały dzień spędzał w kościele jak zakonnik, a znowu zakonnik był wystawiony na wszelkiego rodzaju spotkania i sprawy, jak ci, którzy zobowiązani są śpieszyć bliźnim z pomocą, jak biskup? Czyż taka pobożność nie byłaby śmieszna, nieuporządkowana i nieznośna? Ten błąd jednak często się zdaża…

Nie, pobożność, jeżeli jest prawdziwa i szczera, niczego nie rujnuje, ale wszystko udoskonala i dopełnia… „Pszczoła” – mówi Arystotes – „pobiera swój miód z kwiatów, ale ich nie uszkadza”. Otóż prawdziwa pobożność czyni więcej: nie tylko nie przeszkadza żadnemu powołaniu, żadnemu zajęciu, ale przeciwnie, wszystko doskonali i ozdabia… Kierowanie rodziną staje się pełne pokoju, że bardziej szczera staje się miłość małżonków, służba księciu wierniejsza, a wszelkie inne zajęcia stają się przyjemniejsze i życzliwsze.

Błędem jest zatem, nieomal herezją, usuwanie pobożności z wojskowych koszar, z rzemieślniczych warsztatów, z dworu książąt, z mieszkań małżonków… Gdziekolwiek zatem jesteśmy, możemy i powinniśmy dążyć do doskonałości.

Źródło: Wprowadzenie do życia pobożnego, I, rozdz. 3

Mk 10,13-16

Dziecko jest zdolne do bezwzględnej wiary, do wiary ufnej i prawdziwej.

Przysłowie mówi „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.

Jaką wiarę wyniosłeś z rodzinnego domu? Czy rodzice zabierali Cię do kościoła chociaż jeszcze nie bardzo rozumiałeś co się dzieje i nie zawsze zachowywałeś się jak należy wywołując zgorszone spojrzenia „nazbyt pobożnych” osób?

Każdy z nas kiedyś był dzieckiem 🙂 Ja miałam to szczęście, że rodzice i babcia bardzo troszczyli się abym (abyśmy – mam 6 rodzeństwa) regularnie mogła przychodzić do Jezusa. Wiem, że to teraz procentuje, chociaż był czas, że przez różne zawirowania życiowe, nie zawsze było mi po drodze do kościoła.

Dziś mamy kryzys wiary, zwłaszcza w młodym pokoleniu. Wiara i wartości chrześcijańskie są wyśmiewane, nazywane zaściankiem, zabobonami. Dziecięcą psychikę często kształtują wszechobecne reklamy, gry komputerowe, internet, szeroko pojęte mas-media, szkoła i rówieśnicy.

A rodzice? Często zapracowani, zagonieni, przemęczeni, w głowie sprawy do załatwienia na wczoraj… Bywa, że zupełnie nie rozumieją własnych dzieci, nie rozmawiają, stawiają tylko sztywne wymagania jak w korporacjach, a niewywiązywanie się z pokładanych w dziecku swoich nadziejach, czy może niespełnionych młodzieńczych marzeniach, skutkuje podcinaniem skrzydeł i okaleczaniem młodego, wrażliwego wnętrza.

Dla Jezusa KAŻDE dziecko jest ważne! Nie istotne czy masz 5, 15, czy 50 lat. Czy mocno narozrabiałeś w życiu, czy też zawsze byłeś przykładnym katolikiem. Jesteś dzieckiem Boga! On troszczy się o Ciebie każdego dnia, czy chcesz, czy nie 🙂 Może nawet nie dostrzegasz jak bardzo uważnie słucha, kiedy coś opowiadasz, jak bardzo pragnie Cię przytulać, kiedy jesteś smutny bo coś poszło nie tak, jak bardzo pragnie abyś był szczęśliwy, rozrzedzając nieprzychylny wiatr, który wieje Ci w oczy. Taki jest Bóg – troskliwy, czuły, cierpliwy, kochający bezinteresowną, niegasnącą, jednakową miłością każde swoje dziecko.

Znasz takiego Boga?

Obudź dziś dziecko w sobie. Przyjdź do Jezusa z tą dziecięcą fascynacją i ufnością, z tą prostotą, pokorą i niekłamaną radością dziecka. Przyjdź ze szczerym i otwartym sercem, powierzając Jego dotknięciu wszystkie troski, trudności, obciążenia i bolączki. On Cię przytuli, pobłogosławi i pomoże odnaleźć się w Twojej bezradności, poczuciu osamotnienia i pustki.

Tylko zaufaj i przyjdź!

Jestem Tatusiu! Wróciłam i pragnę pozostać na zawsze. Nie proszę aby było cukierkowo, niech będzie tak, jak Ty chcesz – bo wiem, że chcesz najlepiej. Niech się dzieje Twoja wola mój Boże.

Jezu, ufam Tobie!

Pięknej soboty 😍🌞

Dał im (ludziom) wolną wolę, język i oczy, uszy i serce zdolne do myślenia. Napełnił ich wiedzą i rozumem, o złu i dobru ich pouczył. Syr 17, 6-7

Prawdziwa cywilizacja nie polega na sile, ale jest owocem zwycięstw nad samym sobą, nad mocami niesprawiedliwości, egoizmu i nienawiści, które są zdolne zniekształcić prawdziwe oblicze człowieka. św. Jan Paweł II

Tak wiele otrzymaliśmy „od życia”, od Pana Boga, a tak jakoś nie potrafimy tego doceniać. Człowiek w swojej zachłanności i żądzy posiadania, w tzw. wyścigu szczurów gna, pędzony chęcią udowodnienia że jest najlepszy, że jest najważniejszy, że jest kimś. I owszem dobrze mieć poczucie własnej wartości, ale nie po trupach do celu, nie kosztem czyjejś krzywdy.

Jest tak wiele nienawiści, złości, złorzeczeń… czasem mnie to bardzo przytłacza. Człowiek dla człowieka stał się agresorem, przeciwnikiem, konkurentem, a w najlepszym wypadku zupełnie obojętnym, bądź interesownym partnerem (bardzo modne słowo ostatnio).

Czy tego uczy nas Ewangelia? Czy o takie zachowania i postawy chodziło Panu Bogu, kiedy stwarzał człowieka? Wolna wola jest niesamowitym błogosławieństwem i niezwykłym Bożym darem. Jak ją wykorzystujesz? Czy Twoje postępowanie podoba się Panu Bogu?

Sporo tych pytań. Ale kto pyta, nie błądzi i zawsze trafi do celu 🙂 No właśnie, co jest Twoim celem? Czy tylko to, co doczesne i co możesz ogarnąć ludzkim rozumem, czy może wspaniałe, wspaniałości , które Pan obiecał tym, co będą wiernie pełnić Jego wolę i słuchać Jego pouczeń?

Moim celem jest Niebo, wieczność, świętość, bliskość z Panem Bogiem. Będę się jeszcze bardziej starać, by dobrze wykorzystywać te wszystkie dary, którymi tak hojnie Pan Bóg wciąż mnie obdarza. I chociaż zdawać by się mogło, że w swym ograniczeniu i wielości obowiązków niewiele mogę, nic bardziej mylnego 🙂 w każdym położeniu i w każdym czasie, dopóki jestem w stanie logicznie myśleć, mogę choćby dobrym słowem i cichą modlitwą wesprzeć tych co się gorzej mają. Jakże ja dziękuję Panu Bogu, że tak porusza moje serce i co dzień daje powody i możliwości, by jeszcze gorliwiej Jemu służyć 🙏 😇 Jakże dziękuję Niepokalanej, że nieustannie przyprowadza mnie przed Boże oblicze ucząc pokory i opanowanie nad moim trudnym charakterkiem 😉 DZIĘKUJĘ DOBRY BOŻE!

Dzisiaj I sobota, pamiętaj o wynagradzaniu Niepokalanemu Sercu Maryi 💞

Autor: Św. Klemens Aleksandryjski (150 – ok. 215), teolog

Rolą Chrystusa, naszego Pedagoga, jest, jak sama nazwa wskazuje, prowadzenie swoich dzieci. Pozostaje zbadać, o jakich dzieciach chce mówić Pismo, a następnie dać im ich Pedagoga. Dzieci, to my. Pismo nas świętuje na różne sposoby: posługuje się różnymi obrazami, by na nas wskazać, kolorując tysiącami barw prostotę wiary. Jest powiedziane w Ewangelii: „A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: ’Dzieci, czy macie co na posiłek?” (J 21,4-5) To swoich uczniów nazywał dziećmi. „Wtedy przyniesiono Mu dzieci, aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: ‘Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie’”. Pan sam wyjaśnił sens tych słów, mówiąc: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3). To nie wskazuje na odnowę, ale proponuje naszemu naśladowaniu prostotę dzieci…

Można prawdziwie ich nazwać dziećmi — noworodkami, prostymi i nieskazitelnymi, tych, którzy znają jedynie Boga, swego Ojca … To są istoty, które postępowały w Słowie, które ich zaprasza do oderwania się o ziemskich trosk, aby słuchać jedynie Ojca, naśladując w tym małe dzieci. Dlatego można im powiedzieć: „Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro… Dosyć ma dzień swojej biedy” (Mt 6,34). Oto, jak nas wzywa do uwolnienia się od ziemskich trosk, by przywiązać się jedynie do naszego Ojca. Ten, kto żyje tym przykazaniem, jest prawdziwie noworodkiem, dzieckiem dla Boga i dla świata, bo świat go uważa za tego, który nic nie wie, a Bóg za przedmiot czułości.

Źródło: Pedagog, I, 12, 17 ; SC 70 (© Evangelizo.org)

Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bogobojni. Bogobojny dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego przyjaciel. Syr 6, 16-17

Nie dajcie się zwieźć pokusie, że człowiek może w pełni odnaleźć siebie, odrzucając Boga. św. Jan Paweł II

Jakże nie doceniamy wartości przyjaźni, obcowania, spotkania z drugim człowiekiem. Kiedyś ludzie się częściej odwiedzali, rozmawiali, tworzyły się więzi, które trwały latami. A dzisiaj?! szkoda gadać… każdy skupiony na swojej komórce, tablecie, czy co tam kto preferuje. Uciekamy w wirtualny świat, a ta przestrzeń nigdy nie zastąpi spotkania z żywym człowiekiem!

Zobacz jaką moc ma zwykły uśmiech, może banalne, ale życzliwe słowa wypowiedziane do nieznajomego, przypadkowo spotkanego człowieka, który przecież nie przypadkiem pojawił się na Twojej drodze. Bycie miłym naprawdę nie boli 😉

Jak ja kocham poznawać ludzi, jak kocham z Nimi rozmawiać. Tyle fascynujących historii życia, tyle oryginalnych, nietuzinkowych, przepięknych, choć czasem trudnych znajomości się rodzi. A wszystko zaczyna się od rozmowy, od jakiejś relacji, więzi.

Najdoskonalszym, najwierniejszym i najprawdziwszym Przyjacielem jest jednak sam Pan Bóg. Wszak Jezus powiedział „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.” J 15, 14 Prawdziwa przyjaźń musi być szczera i wymagająca – obustronnie. Czasem chyba za bardzo skupiamy się na braniu, na czerpaniu korzyści, a za mało dajemy siebie, od siebie, no bo te przykazania… Muszą być jakieś reguły! Nie można iść przez życie wedle zasady „róbta co chceta”! Tzn. można, ale ta droga prowadzi na zatracenie…

Przemyśl, przeanalizuj swoje relacje – w małżeństwie, w rodzinie, w pracy, we wspólnocie. Zaproś do nich Bożego Ducha i pozwól Jemu działać i przemieniać to, czego nie rozumiesz, z czym sobie nie radzisz, co Cię przerasta. Patrz oczami serca, patrz Bożymi oczami na swojego męża, na swoją żonę, na rodziców, dzieci, współpracowników, na tego niezbyt uprzejmego sąsiada. Dopóki żyjesz, możesz naprawić każdą relację – z Bożą pomocą, pod czujnym okiem Niepokalanej, najtroskliwszej Mamy💞

Niech to będzie piękny pierwszy piątek. Wynagradzajmy Najświętszemu Sercu Jezusa za naszą małość, oziębłość, dwulicowość, interesowność, za to co nas ogranicza i co oddala od Jego miłości.

Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!