Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie,

na swoją miłość, która trwa od wieków.

Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu,

ze względu na dobroć Twą, Panie. Ps 25, 6 i 7bc

Gdzież byśmy byli, gdyby nie Boża hojność i miłosierdzie? Kimże byśmy byli, gdyby nie bezgraniczna Boża miłość, która nie zraża się żadną ludzką ułomnością, ani grzechem?

Spójrz na siebie, może właśnie przy wieczornym rachunku sumienia, inaczej niż zwykle. Proś Dobrego Boga, aby pokazał Ci to, co się Jemu w Tobie podoba. A jak zobaczysz swoje piękno i mocne strony, to łatwiej będzie Ci dostrzec te słabsze, które nie są miłe Panu Bogu, a które oddalą Cię od Jego miłości.

Nie targuj się i nie wybielaj, bo przed Boskim Obliczem nijak nie jesteś w stanie udawać, upiększać i przeinaczać. Stań jaki jesteś i pozwól aby Boża miłosierna Miłość uzdolniła Cię i dodała sił w tej trudnej i często bardzo wyboistej wędrówce przez życie.

Pan Bóg widzi Twoje starania. Widzi wysiłki i trud, jaki podejmujesz każdego dnia by na nowo powstawać i przybliżać się do Niego. Trwaj w wierności Bożemu prawu, a radość Twa, którą Pan Bóg obiecuje tym, co uwierzą i pozostaną wierni, będzie trwać na wieki!

Błogosławionej nocy ❤️+

Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu, pytając: «Jakim prawem to czynisz? i kto Ci dał tę władzę?» Mt 21, 23

Powstań, Ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, Ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił Ci swoją miłość i przechowuje dla Ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji. św. Jan Paweł II

Czasem pewnie myślimy sobie po co się angażować, po co wyrywać się gdzieś przed szereg, do posługi, do jakichś dodatkowych obowiązków, czy dzieł. Przecież są mądrzejsi, odważniejsi, bardziej przygotowani. Sama miewam chwile zwątpienia – po co piszesz, po co się modlisz kolejną Pompejanką za innych, po co interesujesz się cudzymi problemami, troskami, mało masz swojej biedy, swoich utrapień i cierpienia…

Bardzo łatwo można się usprawiedliwiać i tłumaczyć przed samą sobą… ale przecież Pan Bóg zna moje pytania, wszelkie wątpliwości i rozterki jakie rodzą się w moim sercu. Zna moje umiejętności, możliwości, ale też moje ograniczenia i przeciwności, które jeszcze pogłębiają dystans i niechęć do zaangażowania…

Coraz łatwiej dzisiaj być faryzeuszem… nakładać na innych ciężary, rozliczać ich z pobożnych, czy niepobożnych praktyk i zachowań, a samemu pytać – jakim prawem Panie Jezu właśnie mnie tak doświadczasz? Czy już nie dosyć cierpienia wokół? A może ja wciąż za mało się staram, za mało Ci ufam, za mało opieram się na Tobie, bo ciągle chce być samosią ogarniającą wszystko po swojemu…

Trzeba nam dzisiaj stanąć z wiarą i pewnością, że Pan Jezus jest w każdym naszym utrudzeniu, niezrozumieniu i bólu. Że tak naprawdę nie musimy pytać, tylko zaufać Jego Słowu i Jego Miłości, które są odpowiedzią na wszelkie nasze rozterki, żale, szamotanie i niewiarę.

Jezu ufam Tobie!

Błogosławionego dnia 💓+

Autor: Św. Tomasz z Akwinu (1225-1274), teolog dominikański, doktor Kościoła

Zadaniem wszelkiego stworzenia jest danie świadectwa Bogu, bo każde stworzenie jest jakby dowodem Jego dobroci. Wielkość stworzenia świadczy w sposób sobie właściwy o sile i wszechmocy Bożej, a jego piękno – o Bożej mądrości. Niektórzy ludzie otrzymują od Boga specjalne zadanie: dają świadectwo o Bogu nie tylko w sposób naturalny – bo istnieją, ale także w sposób duchowy, czyniąc dobre dzieła… Jednakże ci, którzy nie zadowalają się otrzymywaniem darów Bożych i czynieniem dobra dzięki łasce Bożej, lecz głoszą te dary innym słowem, zachętą czy napomnieniem, są w sposób specjalny świadkami Boga. Jan jest jednym z nich; przyszedł, żeby rozdać dary Boże i głosić Jego chwałę.

Ta misja Jana, ta role świadka jest nieporównywalnie wielka, bo nikt nie może świadczyć o pewnej rzeczywistości, jeśli w niej nie uczestniczy. Jezus mówił: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy” (J 3,11). Złożyć świadectwo o prawdzie Bożej zakłada, że znamy tę prawdę. To dlatego także Chrystus odgrywał tę rolę świadka. „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37). Ale Chrystus i Jan byli świadkami w różny sposób. Chrystus posiadał to światło w sobie, co więcej, On sam był tym światłem, podczas gdy Jan tylko w nim uczestniczył. To dlatego Chrystus daje świadectwo całkowite, doskonale objawia prawdę. Jan i inni święci czynią to w takiej mierze, w jakiej otrzymują tę prawdę.

Wzniosła misja Jana: wymaga uczestnictwa w świetle Bożym i podobieństwie do Chrystusa, który także wykonał tę misję.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Jana 4, 1 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Bracia! To, co Bóg obiecał, wydawało się ludziom nie do wiary. Nie mogli uwierzyć, że oni, poddani śmierci i zagładzie, oni, tak nędzni i słabi, oni, którzy są prochem i pyłem, mieli się stać równi aniołom Bożym! To dlatego Bóg nie tylko, że związał się z ludźmi przymierzem Pisma, aby uwierzono Jego słowom, ale jeszcze dał im Pośrednika, mającego świadczyć o Jego dobrej wierze. A jest nim nie jakiś władca ani też jakiś anioł czy archanioł, lecz Jego Syn jedyny. W Nim Bóg nam ukazał i dał drogę, którą nas chce prowadzić do przyrzeczonego nam celu. Nie wystarczyło jednak Bogu, by Jego Syn ukazał drogę, ale Jego samego drogą uczynił (J 14,6), abyś nią szedł, a On cię prowadził i wiódł przez siebie…

Jakże byliśmy daleko od Niego! On tak wysoko, a my tak nisko! My byliśmy chorzy, bez nadziei na wyzdrowienie. Lekarz został posłany, ale chory Go nie rozpoznał, ponieważ „gdyby to bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (1Kor 2,8). Ale śmierć lekarza była lekarstwem dla chorego; lekarz przyszedł go odwiedzić i umarł, aby go uleczyć. Dał do zrozumienia tym, którzy uwierzyli w Niego, że był Bogiem i człowiekiem: Bogiem, który nas stworzył i człowiekiem, który nas stworzył na nowo. Jedną rzecz widziano w Nim, a druga była ukryta. To, co było ukryte, przeważało nad tym, co było widoczne… Chory został uzdrowiony przez to, co było widoczne, aby mógł później widzieć w pełni. Bóg odraczał tę ostateczną wizję, ukrywając ją, ale jej nie wzbraniał.

Źródło: Komentarz do psalmów, Ps 109 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Prorocy zostali posłani z Mojżeszem, aby uzdrowić Izraela; ale prorokowali we łzach, nie mogąc pokonać zła, jak to jeden z nich powiedział: „Biada mi! Wyginął z ziemi pobożny” (Mi 7,1-2)… Wielka była rana ludzkości; od stóp do głów brakowało części nietkniętej, miejsca, gdzie by opatrzeć, przewiązać lub złagodzić oliwą (Iz 1,6). Prorocy wyczerpani łzami mówili: „Kto przyniesie z Syjonu zbawienie Izraela” (Ps 14,7)… A inny prorok błaga tymi słowami: „O Panie, nachyl Twych niebios i zstąp” (Ps 144,5). Nasze lekarstwa nie wystarczają dla ran ludzkości. Wydali na śmierć proroków i zburzyli ołtarze (1 Krl 19,10). Sami nie możemy uzdrowić naszej nędzy; Ciebie nam potrzeba, abyś nas podniósł.

Pan wysłuchał modlitwy proroków. Ojciec nie pogardził naszą poranioną rasą; posłał z nieba własnego Syna jako lekarza. „Nadchodzi Pan, którego szukacie, przybędzie nagle” – mówi prorok. Gdzie? „Do swojej świątyni” (Ml 3,1), tam, gdzie ukamienowaliście Jego proroka (2 Kr 24,21)… Bóg sam mówi jeszcze: „Już idę i zamieszkam pośród ciebie, a liczne narody przyznają się do Pana” (Za 2,14-15)… Teraz przychodzę zgromadzić wszystkie ludy, ze wszystkich języków, bo „przyszedł do swoich , a swoi Go nie przyjęli” (J 1,11).

Przychodzisz i co dajesz narodom? „Przybędę, by zebrać wszystkie narody i ustanowię u nich znak” (Iz 66,18-19). Rzeczywiście, w następstwie mojej walki na krzyżu znaczę czoło każdego z moich żołnierzy królewską pieczęcią (Ap 7,3). Inny prorok powiedział: „Nagiął On niebiosa i zstąpił, a czarna chmura była pod Jego stopami” (Ps 18,10). Ale czas przyjścia z nieba pozostawał ludziom nieznany.

Źródło: Katecheza chrzcielna 12, 6-8 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O odwagę życia w prawdzie i serce wolne od konformizmu.

Wejdę z Jezusem i uczniami do świątyni. Przed chwilą wyrzucił z niej kupczących i uzdrowił niewidomych oraz chromych (ww. 12-14). Będę kontemplował mojego Pana, który oczyszcza, uzdrawia i głosi z mocą Słowo.

Ilekroć przychodzę do świątyni, tylekroć On już tam na mnie czeka ze swoim Słowem. Chce mnie oczyszczać i uzdrawiać. Czy pozwalam Mu na to? Co w moim życiu jest wciąż nieuporządkowane? W czym potrzebuję Jego oczyszczenia i uzdrowienia?

Zwrócę uwagę na zmieszane twarze arcykapłanów i starszych ludu. Nie potrafią zadziwić się znakami Jezusa, które widzą. Pytają z wyrzutem: „Jakim prawem to czynisz…?” (w. 23). Są zimni i pretensjonalni. Brak im postawy dzieci, które na widok cudów wołały „Hosanna” (w. 15). Co mogę powiedzieć o moich codziennych rozmowach z Jezusem?

Jezus przez proste pytanie próbuje dotrzeć do serc rozmówców (w. 25). Chce, aby stali się prostolinijni i jasno opowiedzieli się po stronie prawdy. Nie zgadza się na pozorne rozmowy, w których za wyszukanymi słowami ukrywa się prawdziwe postawy.

Zwrócę uwagę na moją postawę na modlitwie. Czy moje słowa odzwierciedlają to, co kryje się w moim sercu? Czy pozwalam Jezusowi na stawianie mi pytań? Czy jest takie pytanie, którego nie chciałbym usłyszeć od Jezusa?

Arcykapłani i starsi ludu dbają jedynie o to, aby nie stracić w oczach Jezusa i innych. Są konformistami. Nie otrzymują od Jezusa odpowiedzi, ponieważ nie szukają prawdy (ww. 25-27).

Zbliżę się do Jezusa i będę Go prosił, aby pokazał mi stan mojego wnętrza. Przez dłuższy czas pozostanę w ciszy. Jaki stan ducha ujawnia we mnie cisza? Wypowiem to przed Jezusem. Będę powtarzał: „Jezu, niech Twoja prawda panuje w moim sercu”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator