J 11, 19-27

Komentarz z mojego archiwum napisany w 2017 roku

Jaką szczerą i prostą wiarą wykazała się Marta, kiedy po śmierci brata stanął przy niej Jezus.  Mimo, że może rozpacz odbierała jej zdolność logicznego myślenia, to z dziecinną wręcz ufnością, mając świadomość iż stoi przed nią Syn Boży, któremu Ojciec da wszystko o cokolwiek poprosi, jakby czekała na coś, co może Jezus uczynić wbrew ludzkiej logice. Jej bezgraniczna wiara została prędko wynagrodzona.

Jakże często w sytuacjach kryzysowych zapominamy od Kogo wszystko zależy. Próbujemy własnymi siłami i zdolnościami rozwiązywać piętrzące się problemy. Umieramy co dzień – przestając współpracować z Bożą łaską – przez swoje upadki, nałogi, namiętności i grzechy, a każda chwila przybliża nas do nieuchronnej śmierci. Kiedy jednak już wszystkie rozwiązania okazują się kiepskie i nieskuteczne, a życie wymyka się nam spod kontroli, to jedyna nadzieja zostaje w Bożych obietnicach.

Panie przymnóż nam wiary!

Naucz nas Jezu ufać Ci bezgranicznie, bezkompromisowo, czasem wbrew nadziei, wbrew diagnozom i „wyrokom” lekarskim… Stań Jezu przy nas, wzmocnij kruchość, niestałość i ułomność naszej wiary. Rozprosz i wchłoń ciemności – te ciężkie chmury przykrych doświadczeń i niepowodzeń, które odbierają radość i chęć życia.

Boże, Ty jesteś Panem życia i śmierci. Obdarzaj nas nieustannie Twoją łaską, abyśmy w pokorze przyjmowali Twoją wolę, ufając że tylko Ty wiesz najlepiej co w danym momencie życia jest nam najbardziej potrzebne.

Jezu ufam Tobie!

Mt 13, 36-43

Bardzo mocno przemawia do mnie obraz spalanych chwastów… Jakże trzeba być czujnym, by strzec się przed nieprawością, która przybiera coraz piękniejsze i z pozoru niewinne oblicze. Jakże trzeba być rozważnym, by nie dać się ponieść fali spowszednienia i magicznego “wszyscy tak robią”.

Kiedy patrzę na to co się dzieje na świecie, co się dzieje w Polsce, mam wrażenie, że chwasty bezkarnie i coraz śmielej wdzierają się w nasze życie, zagarniając coraz to żyźniejsze i zdawało by się nie do ruszenia, pod ochroną pola…

Na szczęście światło zawsze jest mocniejsze od ciemności, a dobro, choć czasem zupełnie ciche, niepozorne, maleńkie jak ziarnko gorczycy, poradzi sobie w najtrudniejszych, najbardziej zachwaszczonych warunkach, czy beznadziejnych okolicznościach.

Bądźmy więc skoncentrowani na tym co naprawdę dobre i ważne, byśmy ślicznie opakowanych śmieci i przyozdobionych neonami chwastów nie pomylili z pełnowartościowym ziarnem. Pielęgnujmy naszą wiarę niczym najdelikatniejszy i najszlachetniejszy skarb, byśmy na końcu drogi mogli zajaśnieć pełnią barw, opromienieni Bożym blaskiem.

Duchu Święty, otwieraj nasze uszy, by słuchając głosu świata, umiały rozróżniać dobre i fałszywe dźwięki. Święty Szarbelu, patronie dnia dzisiejszego, który tak cudownie byłeś skupiony na słuchaniu Bożego głosu, módl się za nami!

J 20, 11-18

I jeszcze jeden komentarz z archiwum z kwietnia tego roku.)

W jak wielkim szoku musiała być Maria Magdalena, skoro nie rozpoznała Twarzy ukochanego Nauczyciela i Mistrza. Przecież znała Go bardzo dobrze. Przecież wpatrywała się w Niego wiele razy, słuchając Jego nauczania. Przecież tak bardzo Go kochała – a teraz żal i rozpacz, które odbierają jej prawdziwe postrzeganie świata, fałszują również prawdziwe Oblicze Jezusa Zmartwychwstałego. Dopiero wezwanie po imieniu, na nowo rozpala nadzieję i odmienia spojrzenie Marii Magdaleny.

Dziś, kiedy cały świat został sparaliżowany przez niewidocznego wirusa, kiedy z każdego zakamarka wychyla się rozpacz, przerażenie, poczucie niepewności, bezradności i opuszczenia, a zewsząd docierają dramatyczne statystyki, płacz cierpiących i tych co nie mogą pożegnać swoich bliskich, kiedy każdy z nas jest traktowany jak potencjalny nosiciel choroby – naprawdę trudno dostrzegać i rozpoznawać miłujące spojrzenie i głos Zmartwychwstałego.

Trzeba nam jednak mimo wszystko inaczej spojrzeć na to, co się wokół dzieje. Trzeba nam gorliwiej prosić, by Pan Jezus wzywał nas nieustannie po imieniu i uczył na nowo rozpoznać Jego Świętą Twarz. By ożywiał w nas nadzieję i pewność, że Jego wezwanie, Jego głos, daje prawdziwy pokój serca i rozwiewa wszelkie mroki zwątpienia i rozpaczy.

Panie Jezu, Zmartwychwstały, Obecny wśród nas, Ty który JESTEŚ, otwieraj proszę moje oczy i pozwalaj mi widzieć, pozwalaj mi zobaczyć Twoją ukochaną Twarz i cieszyć się Twoją Obecnością!

J 20 1,11-18

(I znowu coś z mojego archiwum 📘 komentarz z 2017 roku.)

Potrzebujemy nieustannie nawracać się jak ewangeliczna Maria Magdalena, której Jezus tak wiele wybaczył. I chociaż znała Go bardzo dobrze, to nie rozpoznała,  trwając w żalu i rozpaczy – a przecież widziała jak umierał na krzyżu, towarzyszyła Mu do ostatniej chwili życia… Dopiero kiedy zwrócił się do Niej po imieniu pojęła, że to Mistrz i Nauczyciel.

Jezus wzywa dzisiaj każdego z nas po imieniu. Zwraca się do nas tym imieniem, które zostało nam nadane podczas Chrztu Świętego, które było „świadkiem” zmazania naszego grzechu pierworodnego. Chociaż ten Sakrament przyjmowaliśmy nieświadomie to był On początkiem naszej relacji z Panem Bogiem. Od tego momentu upłynęło pewnie już sporo czasu, już niejedno potknięcie i upadek za nami, a może wciąż gdzieś błądzimy po peryferiach i pustyniach, gdzie zachwycamy się „fatamorganą”, a złudzenie chwilowego szczęścia i własnej wyjątkowości odbiera nam zdolność logicznego myślenia…

Trzeba nam więc spojrzeć zza zasłony naszych wad i ułomności, aby starać się tak jak Maria Magdalena wciąż poszukiwać Chrystusa. Trzeba nam wciąż na nowo podnosić się z upadku, żalu, niezrozumienia, trwania w poczuciu ciągłego skrzywdzenia, czy ustawicznych pretensji do wszystkich wokół. Musimy ciągle powstawać i prosić o łaskę rozpoznania, o zdolność dostrzegania Jezusa w każdym człowieku, w każdej sytuacji,  która nas spotyka.

Proszę Cię Boże, otwórz moje oczy, naucz rozróżniać i doceniać to czym mnie obdarowujesz.

Prowadź mnie Panie i bądź mi Nauczycielem, abym nie pogubiła się w tym pędzącym świecie, abym  dokonywała właściwych wyborów i umiała przesiewać „ziarno od plew”.

Matko Najświętsza czuwaj nade mną, ochraniaj przed pokusami i podszeptami złego.

Mt 12, 46-50

Zdawało by się, że Pan Jezus ignoruje swoją Mamę, że umniejsza Jej rolę i zrównuje z całą resztą świata. Nic bardziej mylnego! Przecież z krzyża powie do Jana “Oto Matka Twoja”, oddając Maryję jako Matkę każdemu kto zechce w Niej zobaczyć swoją Mamę.

Pan Jezus pragnie byśmy wpatrywali się w Maryję, byśmy brali z Niej przykład, a naśladując Jej wierność, pokorę i zasłuchanie w Jego słowa, mieli szansę uświęcać się w naszej zwyczajnej codzienności. Jednocześnie przypomina, że każdy kto słucha i jest posłuszny woli Jego Ojca, może być Jego najbliższym krewnym.

Nikt z nas zatem nie jest wyróżniony. Nikt też nie powinien wynosić się ponad innych, bez względu jakie ma wykształcenie, stanowisko i władzę. W Bożych oczach, wszyscy mamy jednakowe szanse, choć po ludzku zupełnie inne możliwości.

Postarajmy się o tym pamiętać, szczególnie teraz, kiedy w imię wolności i równości tak mocno wypacza się naszą tożsamość dzieci Bożych. Kiedy tak wiele podziałów i różnic między nami.

Panie Jezu, ucz nas patrzeć Twoimi oczami, by w każdym człowieku widzieć swojego brata, siostrę i matkę.

Mt 13, 24-30

I znowu parę refleksji z mojego archiwum 📘 komentarz do dzisiejszej Ewangelii napisany dwa lata temu dla profeto.pl

Przez nieposłuszeństwo Pierwszych Rodziców każdy z nas rodzi się skażony grzechem pierworodnym. Jednak przez sakrament Chrztu św., moc Ducha Świętego oczyszcza duszę z tej skazy. Nastaje czas wzrostu, powolny proces dojrzewania, rozkwitu i owocowania. To czym jesteś karmiony, zarówno w sensie pożywienia, jak i strawy duchowej ma ogromny wpływ na rozwój i postrzeganie świata, na postawę wobec drugiego człowieka, ale też szacunek do samego siebie.

Jakże trzeba być dzisiaj uważnym. Tyle zła wokół, tyle chwastów, które wyrastają między dorodną pszenicą i próbują zagłuszyć wszelkie dobro, lekceważąc prawa natury, depcząc normy moralne i wartości chrześcijańskie, eh ta wolność…

Czy naprawdę chcesz dorastać, rozwijać się i żyć w zachwaszczonym środowisku?

W naturze chwast nie ma szansy stać się dorodnym kłosem, ale Boże oczy widzą inaczej. I choć może dzisiaj nie po drodze Ci z „kościółkowymi” ludźmi, Bóg czeka cierpliwie na Ciebie, aż przejdziesz swój etap buntu, negacji, czy nawet zaprzeczenia Jego istnienia, bo On widzi w Tobie najdorodniejszy kłos.  Bóg ma czas, w przeciwieństwie do Ciebie – nie znasz dnia, ani godziny swego odejścia. Pospiesz się, bo żeńcy czekają niecierpliwie, by pozbierać chwasty i zrobić z nimi „porządek”. Zacznij sam porządkować swoje wnętrze, powiąż w snopki to co zachwaściło Twoją duszę i spal w dokładnym rachunku sumienia, szczerym żalu za grzechy, rzetelnym i pobożnym sakramencie pokuty, aby Pan mógł Cię oczyszczonego i gotowego zaprosić do swego „Spichlerza”. Pielęgnuj to co oczyszczone, by chwasty znowu nie przejęły kontroli nad Twoim życiem. Nie tłumacz się brakiem czasu, bo nawet nie musisz wychodzić z domu, by budować i umacniać swoją wiarę. Są teraz tak ogromne możliwości wirtualnego dostępu do wartościowych nauczań, katechez, homilii, tylko chciej skorzystać. Nikt na siłę Cię nie uszczęśliwi. Twoja wolna wola daje Ci pełną swobodę i prawo wyboru. Używaj jej rozważnie, bo nieprzyjaciel dybie na Twoją nieśmiertelną duszę i czeka kiedy przyśniesz by sypnąć znowu chwaściorem, a „roundup” w tym wypadku jest zupełnie nieskuteczny…

Boże Ojcze, proszę aby Twój Święty Duch rozświetlał mroki i zakamarki mojej duszy, aby wydobywał ze mnie dobro, które Ty Sam we mnie włożyłeś, aby oczyszczał i obmywał to co jeszcze niedoskonałe i niemiłe Tobie. Przenajświętsza Panienko, strzeż mnie i prowadź do Swego Syna Jezusa.  Mój Stróżu Aniele, czuwaj nieustannie!

Pozdrawiam słonecznie, znaczy serdecznie 😃😍 błogosławionego popołudnia i wieczoru ❤️+

Mt 12,14-21

Jakże często siła kojarzy nam się z przemocą, z gwałtownym zachowaniem i niszczeniem. Jezus, Miłość Doskonała, przychodzi, by mocą i ofiarą swojej miłości pokazać, że prawdziwa siła polega na tworzeniu, towarzyszeniu, kształtowaniu i poświęceniu.

Wycofanie się czy odpuszczenie wcale nie muszą być oznaką słabości, lecz przejawem dojrzałości i odpowiedzialności. Jednak odstąpienie od swoich racji w poczuciu swej niedoskonałości, niegodności czy dla tzw. „świętego spokoju” – wbrew temu stwierdzeniu – niekoniecznie musi przynieść dobre owoce i rzeczywisty ład. Zamiatanie pod dywan powoduje tylko pozorny porządek, a tak naprawdę jest ucieczką, oszukiwaniem samego siebie i swojego otoczenia.

Dbaj o rzeczywistą czystość swojej duszy, o pokój serca. Proś ze mną Dobrego Boga, aby Jego Święty Duch oczyszczał nasze intencje, uszlachetniał to, co w nas niedoskonałe, co byle jakie i powierzchowne.

Jezu Chryste, mój Panie i Boże, Miłości Doskonała i Bezinteresowna, Ty, który poprzez sakrament pokuty i posługę kapłanów prostujesz, odnawiasz to, co nadłamane i kruche, który podtrzymujesz ledwie tlącą się nadzieję, dając pewność i gwarancję życia wiecznego, w Tobie nasza siła i moc!

Dobrego wieczoru i spokojnej nocy 👼 błogosławię ❤️+

Mt 11, 20-24

Dzisiejsze Słowo skłania do poważnego i zdecydowanego zrewidowania swojego postępowania.

Jakim miastem jestem? Co się dzieje w moim wnętrzu? Jakie są moje intencje, zamiary, zachowanie wobec innych ludzi o odmiennych poglądach?

A może i do mnie dzisiaj Pan Jezus mówi – biada Ci! Przecież widzi jak trwam w uporze, bo moje racje są najsłuszniejsze. Przecież widzi jak zapętliłam się w złych nawykach, jak utknęłam w ograniczeniu własnego umysłu  i choroby ciała – jak w okowach, które ograniczają, a czasem wręcz odcinają dostęp Bożej łaski.

Nie można pójść za Chrystusem, a wciąż trwać w grzechu. Nie można uważać się za ucznia Chrystusa, biernie przyglądając się, czy akceptując jawną nieprawość, naginanie i przeinaczanie Bożego prawa.

Każdy z nas grzeszy, bo już taka niedoskonała natura ludzka. Jednak trwanie w tym co złe, co wysysa z nas Bożą Miłość, dając złudne namiastki szczęścia i miłości, upodabnia nas do tego, któremu zależy byśmy pozostali w chaosie i ciemności.

Duchu Święty, prowadź mnie! Prowadź, pouczaj, wytrącaj z wszelkich schematów i rutyny powierzchowności. Niech Twoje światło nieustannie wskazuje mi jakich wyborów dokonywać, by były one naprawdę miłe mojemu Bogu.

Pozdrawiam słonecznie 🌞 Basia Kumor ❤️+

Mt 9, 32-38

Pan Jezus nauczając i uzdrawiając ze wszelkich chorób, nieustannie zaświadczał jak potężną posiada moc. Niestety nie wszyscy byli zachwyceni Jego cudami, co wyraźnie pokazuje dzisiejsza Ewangelia.

Ale czyż nie tak dzieje się również współcześnie? Wszak Pan Jezus uzdrawia dziś tak samo jak ponad dwa tysiące lat temu, a przecież tak wielu zupełnie nie wierzy w Jego wszechmoc, nie chce Jemu zaufać, nie chce otworzyć się na Jego uzdrawiającą miłość – szydząc i ośmieszając wyznawców Chrystusa.

Na szczęście nasz cudowny Bóg nie zraża się naszą ułomnością, wątpliwościami, a nawet negacją Jego istnienia. Lituje się nad każdym swoim stworzeniem, bo widzi jak wielkiego ucisku doświadczamy, jakie ogromne przeszkody, pokusy i kłamstwa przeinaczają nam prawdę o Nim Samym.

Jakież to wszystko niepojęte… Stworzenie zapiera się swego Stwórcy, a On z czułością, delikatnością i niewyobrażalną miłością pragnie je przytulać, opatrywać i leczyć. To właśnie jest cud Boskiej Miłości! I to się dzieje bezustannie, dniem i nocą, po nieskończoność!

Jak dobrze Panie, że czuwasz nad nami. Jak dobrze, że zawsze możemy do Ciebie przychodzić, że zawsze pochylisz się nad naszą niemocą i znajdziesz najskuteczniejsze lekarstwo na każde utrapienie. Bądź uwielbiony Cudowny Lekarzu, teraz i na wieki wieczne! Amen!

Dobrego popołudnia 😃 Basia Kumor ❤️+

Mt 9,14-17

I jeszcze jeden komentarz z archiwum  📘

Ogólna intencja religijnej praktyki postów powinna przejawiać się postawą pokory i oderwania się od przyjemności, aby w ten sposób bardziej otworzyć się na Boże działanie. Dla wielu post to zasadniczo tylko wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ale czyż spożycie smacznej i zdrowej ryby, kiedy jesteśmy bombardowani informacjami o skażeniu i „nastrzykiwaniu” mięs można nazwać wyrzeczeniem. Czy rzeczywiście Twój post jest umartwieniem, a nie tylko trzymaniem się litery prawa, jak to ówczesne praktyki religijne żydów nakazywały? Czy rzeczywiście Twój post to szczere, pokorne i dyskretne oddanie niekoniecznie tego, co lubisz i co jest Ci wygodne? Czy Twój post to wyrzeczenie i powstrzymanie się od ulubionych nawyków, przyjemności, poświęcenie czasu i zdolności w ramach wynagrodzenia i zadośćuczynienia za grzechy swoje i bliźnich?

Jak wiemy z kart Ewangelii, Pan Jezus wiele pościł, dlatego nie kwestionuje On samego postu, lecz sposób i formę jego przeżywania.

Chrystus, pozostając między nami w Najświętszym Sakramencie, pragnie być czczony, uwielbiany i adorowany, jak Oblubieniec oczekujący na swoją ukochaną. Jednak najbardziej wzniosła i emocjonalna adoracja nie zastąpi i nie może równać się z pełnym uczestnictwem w liturgii Mszy Świętej. Trwanie na adoracji u stóp Chrystusa upodabnia Cię do Marii, ale dopiero czynny udział w liturgii przeprowadza Cię przez Wieczernik i Kalwarię, poprzez górę Tabor aż do cudu Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia. Eucharystia przeprowadza Cię do nowego życia, które tylko Jezus, ofiarowując samego siebie w białym kawałku Chleba, ma moc w Tobie wzbudzić.

Czego oczekujesz, jeśli Twojemu nawróceniu nie towarzyszą radykalne zmiany?! Tutaj nie ma drogi na skróty. Nie uciekniesz i nie schowasz się przed swoim krzyżem! Życie wg Bożego prawa to nie tylko radość, ucztowanie i przyjemności, ale to przede wszystkim stawanie w prawdzie o sobie samym, często niewygodnej i bolesnej. Życie to łamanie i wychodzenie poza schematy, utarte prawa i reguły, które hałaśliwy i zepsuty świat przyjął jako normy. Życie to codzienne branie swojego krzyża na barki i pójście często bardzo trudną drogą swoich obowiązków i powinności, wraz z Chrystusem – bo tylko z Nim ta droga jest do pokonania.

Boże Ojcze, pragnę przemiany w moim życiu! Posyłaj, proszę, Twojego Ducha, który będzie mnie pouczał, prowadził i czuwał, by ta przemiana była prawdziwa, radykalna i konsekwentna.

Z Tobą, mój Panie, i przy Sercu Twej Najświętszej Matki WSZYSTKO jest możliwe!