Autor: Św. Ireneusz z Lyonu (ok. 130 – ok. 208), biskup, teolog, męczennik

Za to, że poszedł za Słowem Bożym, Bożym wezwaniem, spontanicznie i z własnej woli, w hojności wiary, Abraham stał się „przyjacielem Boga” (Jk 2,23). To nie ze względu na potrzebę Słowo Boże zaprzyjaźniło się z Abrahamam, bo było doskonałe od początku: „Zanim Abraham stał się, ja jestem” (J 8,58). Ale stało się tak, aby Słowo, pełne dobroci, mogło dać Abrahamowi życie wieczne… Także, na początku, Bóg nie ukształtował Adama, ponieważ potrzebował człowieka, ale chciał mieć kogoś, w kim mógłby złożyć swoje dobra.

Nie kazał nam iść za Nim, bo potrzebował naszej służby, ale po to, żebyśmy otrzymali zbawienie. Bo iść za Zbawicielem, to mieć udział w zbawieniu, jak pójście za światłem daje nam udział w świetle. Kiedy ludzie są w świetle, to nie oni oświetlają światło i sprawiają, że jaśnieje, ale są oświeceni i jaśniejący dzięki niemu… Bóg przyznaje swoje dobrodziejstwa tym, którzy Mu służą, ponieważ Mu służą i tym, którzy idą za Nim, ponieważ za Nim idą, ale sam żadnego dobrodziejstwa od nich nie otrzymuje, ponieważ jest doskonały i bez potrzeb. Jeśli Bóg prosi człowieka o przysługę, to po to, aby w swojej dobroci i miłosierdziu obdarzyć dobrami tych, którzy Mu służą. Ponieważ, jeśli Bóg niczego nie potrzebuje, człowiek potrzebuje jedności z Bogiem. Chwałą człowieka jest wytrwanie w służbie Bożej. To dlatego Pan mówił swoim uczniom: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” (J 15,16), wskazując przez to, że… zostali przez Niego otoczeni chwałą, ponieważ poszli za Synem Bożym: „Chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją” (J 17,24).

Źródło: Przeciw herezjom, IV 14,1 (© Evangelizo.org)

Pewien człowiek podszedł do Jezusa i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? (…) «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!»  Mt 19, 16. 21

Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten kto daje. św. Jan Paweł II

Przypomniała mi się akcja powołaniowa z Siostrami Szarytkami sprzed hm… ponad 30 lat 😉 To właśnie była TA Ewangelia, bo pamiętam jak dziś moje rozterki – co ja mam sprzedawać?!

Teraz wiem, że są takie przestrzenie w sercu i duszy, które trzeba nieustannie, codziennie od nowa oddawać Panu Bogu. I to nie chodzi o to, że Pan Bóg zapomina o raz powierzonych sprawach. To my potrzebujemy przypominania i ciągłego uświadamiania sobie do kogo należymy.

Zdawała mi się, ze kiedyś byłam egoistką, ale teraz widzę, że ciągle jestem… Pewnie, że trzeba się troszczyć o sobie i swoje potrzeby, ale trzeba mieć też poczucie misji i przynależności do Pana Boga. Cóż z tego, że będę zadowolona i dumna z siebie, jeśli to będzie się odbywało czyimś kosztem, jeśli ktoś ucierpi przez moją wygodę i zbytek?

Długie lata zajęło mi zrozumienie tej Ewangelii i pewnie jeszcze długo (jeśli Pan Bóg Pozwoli dożyć) będę próbować wcielać w życie wskazówki dane przez Pana Jezusa. No właśnie, ważne by próbować, by starać się na miarę swoich możliwości, przy całym szeregu niesprzyjających okoliczności i ograniczeń, codziennie odnajdywać umęczoną Twarz Chrystusa w drugim człowieku. Bo to wcale nie chodzi o majątek (choć jeśli jesteś zbytnio przywiązany to może też 😉 ) ale o otwartość i gotowość serca.

Dobrze czasem przypomnieć sobie co dzięki Bożej hojności jest Twoim udziałem. Zobacz, sam z siebie masz ZUPEŁNIE PUSTE ręce…

Dziękuj razem ze mną za bezmiar Bożej łaski i błogosławieństwa, i proś o dalszą opiekę i wsparcie.

Pobłogosław nam Panie!

Autor: Św. Teresa z Avila (1515-1582), karmelitanka, doktor Kościoła

O Jezu! Czy jest taka, która by nie chciała dostąpić tak wielkiego szczęścia?… Nie ma z pewnością takiej, lecz wszystkie jednomyślnie wołamy: Chcemy, chcemy! Ponieważ jednak na to, aby Pan całkowicie wziął duszę w posiadanie, potrzeba czegoś więcej, nie starczą tu same pragnienia, jak nie starczyły młodzieńcowi w Ewangelii, którego Pan wezwał do doskonałości…

Wejdźcie, wejdźcie, córki, do własnego wnętrza; puśćcie mimo siebie wasze małe dobre uczynki; uczyniłyście tylko, co powinnyście uczynić, tym bardziej że nosicie imię chrześcijańskie i dużo więcej jeszcze z tego tytułu powinnyście czynić. Niech wam wystarczy, że jesteście służebnicami Bożymi, nie domagajcie się rzeczy wyższych, byście nie pozostały z niczym. Przypatrzcie się dobrze świętym, którzy zostali dopuszczeni do komnaty królewskiej (Pnp 1,4), a zobaczycie, jaka jest między nimi a nami różnica. Nie żądajcie tego, na co nie zasłużyłyście; nawet nam to w myśli powstać nie powinno, byśmy po tylu grzechach, którymi obraziłyśmy Boga, mogły jeszcze, choćby najgorliwszą służb, na takie szczęście zasłużyć. Pokory, pokory! Nie mogę jakoś obronić się tej pokusie, bym tych, którzy tak wielkie rzeczy robią z oschłości, nie posądzała o brak tej cnoty… Doświadczajmy siebie, siostry moje, i pozwólmy Panu, niech nas doświadcza, jak to umie czynić, choć my tego nie pojmujemy…

Bo jeśli my, jak on młodzieniec w Ewangelii, odwracamy się do Niego plecami i odchodzimy smutni, gdy nam ukazuje drogę doskonałości, cóż chcecie, by Pan uczynił, kiedy nie może inaczej wymierzać nagród swoich, jedynie wedle miary naszej miłości dla Niego? A miłość ta, córki, nie ma być czczym wytworem wyobraźni naszej, ale powinna się okazać w uczynkach. Nie sądźcie jednak, by te uczynki nasze były Bogu potrzebne. Bóg żąda tylko naszej stanowczej woli… Niewątpliwie też, jeśli statecznie zachowamy siebie w tym ogołoceniu i wyrzeczeniu się wszystkiego, osiągniemy to, do czego dążymy. Ale jeden jest do tego konieczny warunek, zważcie to dobrze, by zawsze uważać siebie za sługę niepożytecznego (Łk 12,48)

Źródło: Wewnętrzna twierdza, 3. Mieszkanie, rozdz. 1. (© Evangelizo.org)

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął» .  Łk 12, 49

Dzisiaj jesteście małym płomykiem, ale dzięki łasce Bożej możecie się stać płonącą pochodnią, niosącą światło Ewangelii i ciepło waszej wzajemnej miłości i przyjaźni wszystkim rodakom. św. Jan Paweł II

Słowo Chrystusa jest ogniem 🔥 Jest siekącym i palącym do krwi biczem dla tych co żyją w grzechu. Jest pochodnią dla tych co ciągle szukają i światłem dla tych co pragną trwać w wierności Jego nauce.

Czy Boży ogień płonie w Tobie? Czy chcesz dzielić się swoim doświadczeniem wiary i opowiadać innym o Chrystusie, o Jego bezwarunkowej i wręcz szalonej miłości? Czy pielęgnujesz i podsycasz ten ogień, by mógł coraz mocniej i jaśniej płonąć?

Mam świadomość, że nie wszystkim podoba się moja monotematyczność (o czym niedawno pisałam). Kiedy jednak Boży ogień zapłonął we mnie mnie, poczułam, że nie mogę go chować przed światem 🙂 Zdałam sobie sprawę, że Pan Bóg rozpala moje serce, bym zapisując myśli rodzące się na modlitwie, rzucała iskierki w wirtualną przestrzeń i gdzie się tylko da 😉 rozprzestrzeniając szeroko Światło Słowa Bożego. To niby tak niewiele, a jednak widzę jak wielkie owoce przynosi to moje pisanie, przede wszystkim we mnie samej. Strzegę i chucham na ten Boży ogień, by żadne zawirowania i nieprzychylne wiatry nie zdmuchnęły i nie przyćmiły tego Bożego blasku jaki czuję w swoim sercu.

Dzielmy się Bożą miłością! Świta potrzebuje miłości – czystej, bezinteresownej, uważnej, troskliwej, wrażliwej na ludzką krzywdę. Świat potrzebuje Bożego ognia, choć nie potrafi go właściwie nazwać, choć się go boi i wyrzeka.

Pan Bóg potrzebuje Twojego otwartego serca 😍 nie bój się zapłonąć ogniem Bożej miłości!

Błogosławionej niedzieli 💒

Autor: Sobór Watykański II

Pokój nie jest prostym brakiem wojny ani też nie sprowadza się jedynie do stanu równowagi sił sobie przeciwstawnych, nie rodzi się także z despotycznego władztwa, lecz słusznie i właściwie zowie się „dziełem sprawiedliwości” (Iz 32,17). Jest on owocem porządku nadanego społeczeństwu ludzkiemu przez boskiego jego Założyciela, nad którego urzeczywistnieniem pracować mają ludzie pragnący coraz to doskonalszej sprawiedliwości… Pokoju nigdy na zawsze nie da się zdobyć, lecz ciągle go trzeba budować. Ponieważ ponadto wola ludzka okazuje się ułomna, a przy tym zraniona grzechem, zabieganie o pokój wymaga ze strony każdego człowieka stałego panowania nad namiętnościami, a ze strony prawowitej władzy – czujności. Jednak i to nie wystarcza. Do zbudowania pokoju niezbędnie konieczna jest zdecydowana wola poszanowania innych ludzi i narodów oraz ich godności, jak też wytrwałe praktykowanie braterstwa. A przeto pokój jest także owocem miłości, która posuwa się poza granice tego, co może wyświadczać sama sprawiedliwość.

Pokój zaś ziemski, który powstaje z miłości bliźniego, jest obrazem i skutkiem pokoju Chrystusowego, spływającego od Boga Ojca. Sam bowiem Syn Wcielony, Książę pokoju, pojednał wszystkich ludzi z Bogiem przez krzyż swój, a przywracając wszystkim jedność w jednym Ludzie i w jednym Ciele, uśmiercił nienawiść we własnym ciele, a wywyższony przez zmartwychwstanie wylał Ducha miłości na serca ludzkie. Dlatego usilnie wzywa się chrześcijan, żeby „czyniąc prawdę w miłości” (Ef 4,15), łączyli się z ludźmi szczerze pokojowo usposobionymi dla ubłagania i przywrócenia pokoju…

Ludziom, o ile są grzeszni, zagraża niebezpieczeństwo wojny i aż do nadejścia Chrystusa będzie zagrażać; o ile natomiast zespoleni w miłości przezwyciężają grzech, to i gwałty są przezwyciężane, aż do wypełnienia słowa: „przekują miecze na lemiesze, a włócznie swoje na sierpy. Nie podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się ćwiczyć będą dalej ku bitwie” (Iz 2,4).

Źródło: Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”, § 78

Mt 19, 13-15

Żyjemy wśród dzieci 🙂 choć w dużej mierze dorosłych, dojrzałych i w jakimś marginesie niestety bezwzględnych – to jednak Bożych dzieci.

Ile jest jeszcze dzisiaj we mnie z dziecka? Jak wiele osób, które moim zdaniem zachowują się niepoważnie, zbyt dziecinnie, spycham na margines, ignoruję, albo unikam, czy „kasuję ze znajomych”?

Pewnie każdy z nas ma w swoim otoczeniu, środowisku, rodzinie osoby, które gdzieś tam po drodze życia pogubiły się i pomimo swojego słusznego już wieku wciąż zachowują się tak, jakby Boga nie było, a oni sami byli następstwem ewolucji 😉 To często bardzo wykształceni, albo uważający się za takich ludzie, którzy jednak w rozmowie o sprawach wiary, tracą grunt pod nogami i prędko zmieniają temat. To też ludzie, którzy przez swoje kiepskie wybory, decyzje, albo rożne „zbiegi okoliczności” pogmatwali swoje życie i teraz uważają, że już nie są godni by przychodzić i o czymkolwiek rozmawiać z Bogiem. To wreszcie ludzie, którzy może i uważają się za wierzących, ale co tam będą Panu Bogu głowę błahostkami zawracać. Ale są jeszcze i tacy, których choroba, ułomność, kalectwo, albo starość ograniczyły i uczyniły niezdolnymi do czegokolwiek, którzy większość albo całe życie są zdani na łaskę i niełaskę osób zdrowych i sprawnych, którzy zamknięci w czterech ścianach, ograniczeni swoim umysłem, czy wyniszczającą ciało chorobą są bezbronni i bezradni jak dzieci…

Dzisiaj Ty i ja musimy się postarać, aby każdą z tych osób przyprowadzić do Jezusa, aby każdej z nich umożliwić, przypomnieć, pokazać, jak dobry, łaskawy, kochający i miłosierny jest Bóg, by każdy mógł osobiście doświadczyć bliskości i mocy Bożego błogosławieństwa.

Trzeba znowu każdemu z nas stać się jak dziecko i ze szczerością, bez kombinowania, mataczenia czy kalkulowania stanąć przed Panem i prosić o Jego łaskę.

Oto jestem Panie! Pragnę przytulić się do Twojej Ojcowskiej piersi, pragnę poczuć żar i siłę Twojej miłosiernej miłości, pragnę nieść tę miłość innym i przyprowadzać ich do Ciebie. Pobłogosław mnie Boże i pouczaj przez Twojego Ducha Świętego, bym nigdy nikogo nie odtrącała, bym życiem świadczyła o przynależności do Ciebie, by moja postawa pomagała innym odnaleźć i poczuć ogrom Twojej bezinteresownej miłości i uwagi.

Pięknej soboty 🌞 
Wyruszyła właśnie PPT na Jasną Górę, otoczmy pielgrzymów zmierzających z różnych stron Polski do tronu Królowej naszą modlitwą 🙏 
Przytulam i błogosławię ❤️+

«Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie». Mt 19,14

Dzieci są nadzieją, która rozkwita wciąż na nowo, projektem, który nieustannie się urzeczywistnia, przyszłością, która pozostaje zawsze otwarta. św. Jan Paweł II

Dzieci zupełnie inaczej patrzą na świat, bez dwulicowości, interesowności, obłudy… Czasem myślę sobie, jak to fajnie byłoby znowu być dzieckiem 🙂 Miałam to szczęście, że moi rodzice przyprowadzali mnie do Jezusa i zachęcali do modlitwy dając dobry przykład.

Ile zostało we mnie jeszcze tej dziecinnej prostoty i szczerości? Czy pozwoliłam już całkowicie zagłuszyć, ograbić się, a może nawet zabić tę niewinność i czystość, którą Bóg Ojciec mnie przyozdobił?

Może warto spojrzeć dzisiaj na swoją relację z Bogiem Ojcem. Może warto pójść przed Najświętszy Sakrament i zapatrzeć się z zachwytem i uwielbieniem na Jezusa. Może warto poprosić Maryję, by jeszcze mocniej troszczyła się o nas, by przyprowadzała nas do Jezusa i razem z Nim błogosławiła nam.

Troszczmy się o nasze dzieci. Żadne gadżety, choćby najbardziej modne i szałowe, nie zastąpią relacji, nie dadzą ciepła i nie przytulą Twojego dziecka…

Wakacje dobiegają końca, może jeszcze uda się wspólnie spędzić trochę czasu i porozmawiać choćby o banalnych i mało znaczących z pozoru sprawach.

Błogosławmy swoje dzieci, dając im poczucie bezpieczeństwa i ochronę od złego. To naprawdę niezmiernie ważne! I zupełnie nieistotne ile Twoje dziecko ma lat, dla rodzica dziecko zawsze będzie dzieckiem 🙂

Staję przed Tobą Tatusiu po kolejnym ciężkim dniu. Pobłogosław mnie i pozwól należycie wypocząć, by rankiem radośnie poderwać się do nowych wyzwań. Dziękuję, że mogę przychodzić do Ciebie, że zawsze masz dla mnie nieograniczony czas, niewyczerpalną cierpliwość i niegasnącą miłość. DZIĘKUJĘ DOBRY BOŻE!

Autor: Św. Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997), założycielka Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości

Zacznijcie i zakończcie dzień modlitwą. Idźcie do Boga jak małe dziecko, które zwraca się do swojej mamy. Jeśli nie znajdujecie słów, spontanicznie możecie powiedzieć: „Przyjdź, Duchu Święty, prowadź mnie, chroń mnie, oświeć mój umysł, abym mógł się modlić”. Albo, jeśli zwracacie się do Maryi, mówcie: „Maryjo, Matko Jezusa, bądź mi matką, pomóż mi się modlić”.

Kiedy się modlicie, dziękujcie Bogu za wszystkie dary: skoro wszystko do Niego należy, ze wszystkiego nam robi prezent. Wasza dusza jest darem Boga. Jeśli jesteście chrześcijanami, to możecie recytować Modlitwę Pańską; jeśli jesteście katolikami, waszymi dodatkowymi modlitwami są „Zdrowaś Maryjo”, różaniec i Wyznanie Wiary. Jeśli wasza rodzina lub wy macie jakieś szczególne nabożeństwa, to módlcie się wedle waszej pobożności.

Jeśli naprawdę zawierzacie się Panu i wierzycie w moc modlitwy, to przezwyciężycie wasze wątpliwości, obawy i poczucie samotności, które wielu odczuwa.

Źródło: Prosta droga (A Simple Path) (© Evangelizo.org)

«Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. (…) Kto może pojąć, niech pojmuje!» Mt 19, 8. 12b

Miłość nie oznacza emocjonalnego przemijania czy chwilowego oczarowania, ale wyraża wolę i odpowiedzialną decyzję związania się całkowicie „na dobre i na złe”. Jest darem z siebie samego drugiemu człowiekowi. św. Jan Paweł II

Bardzo porusza mnie w dzisiejszej Ewangelii mowa o zatwardziałości. Po raz kolejny Pan Jezus zwraca uwagę na wygodnictwo, na uciszanie i lekceważenie głosu sumienia, na omijanie i obchodzenie Bożych przykazań. To tak w wielkim skrócie 😉

Osobiście dla mnie to Słowo ma ogromną moc, szczególnie teraz, kiedy jeszcze świętujemy z mężem 25 rocznicę ślubu 😍 Powiem tak, było i jest trudno… małżeństwo to nie sielanka, motylki w brzuchu i takie tam 😉 I nawet nie chodzi o to, że nasze małżeństwo jest wyjątkowe ze względu na chorobę męża. W każdym związku trzeba iść na kompromisy, trzeba szukać WSPÓLNIE najlepszych dróg porozumienia i jedności. Trzeba rezygnować z siebie dla dobra drugiej osoby, dla dzieci, przez wzgląd na słowa przysięgi „Że cię nie opuszczę aż do śmierci”.

Nie chcę tutaj mędrkować i wrzucać wszystkich do „jednego wora” bo przecież każde małżeństwo ma inną drogę do świętości, a każdy z nas jest inny, wyjątkowy, charakterny 😉 Jednak wydaje mi się, że i we współczesnych związkach sakramentalnych jest mnóstwo ludzi o zatwardziałych sercach. Stąd też tyle rozwodów, starań o stwierdzenie nieważności. Tyle rozbitych małżeństw, które nie wytrzymały próby rozłąki wyjazdów „za chlebem”.

Teraz niestety wygodniej nie wiązać się świętym małżeństwem, żyć sobie jak mąż z żoną, ale bez Boga, bez Jego błogosławieństwa… tylko dokąd to zaprowadzi…

Na dobre i na złe – te 25 lat to naprawdę wiele dobrych, cudownych chwil, ale też wiele trudu i sytuacji, w których bez Bożego wsparcia można by polec i zrezygnować…

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. (1 Kor 13, 4-7)

Módlmy się dzisiaj o świętość naszych rodzin, o świętość mężów i żon, o zasłuchanie i umiejętność akceptacji naszych ułomności i ograniczeń. Módlmy się o prawdziwą miłość!

Autor: Mszał Rzymski

Panie, nasz Boże,
spójrz z dobrocią na tych nowożeńców
i racz obdarzyć ich swoim błogosławieństwem:
Niech będą zjednoczeni w tej samej miłości
i podążają w stronę tej samej świętości.
Niech cieszą się radością uczestnictwa w Twojej twórczej miłości
i razem wychowują dzieci.
Niech żyją w sprawiedliwości i miłości,
aby pokazać Twoje światło tym, którzy Cię szukają.
Niech ich ognisko domowe będzie otwarte na posługę światu
i odpowiedzą na apel braci.
Niech będą umocnieni przez ofiary i radości ich życia
i potrafią świadczyć o Ewangelii.
Niech żyją długo, bez nieszczęść ani chorób,
a praca obojga niech będzie błogosławiona.
Niech widzą, jak ich dzieci rosną w pokoju,
niech mają wsparcie szczęśliwej rodziny.
Wreszcie, niech dojdą z tymi, którzy ich poprzedzili
do Twojego przybytku, gdzie Twoja miłość nigdy nie ma końca.

N. i N., i wy, tutaj obecni,
niech Bóg wszechmogący was błogosławi,
Ojciec, Syn i Duch Święty.

Źródło: Obrzędy ślubne: uroczyste błogosławieństwo (tłum. Evangelizo.org)