Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Tradycyjnie apostoł Bartłomiej jest utożsamiany z Natanaelem. Natanael pochodził z Kany (por. J 21,2), a więc jest możliwe, że był świadkiem wielkiego «znaku», uczynionego przez Jezusa w tej miejscowości (por. J 2,1-11). Utożsamianie tych dwóch postaci jest prawdopodobnie uzasadnione przez fakt, że Natanael w scenie powołania opisanej w Ewangelii św. Jana występuje obok Filipa, czyli na miejscu, które zajmuje Bartłomiej w spisach apostołów przytaczanych w innych Ewangeliach.

Temu to Natanaelowi Filip oznajmił, że znalazł «Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy — Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu». Jak wiemy, Natanael w odpowiedzi ujawnił dość poważny przesąd: «Czy może być co dobrego z Nazaretu?» . Ta kontestacja na swój sposób jest dla nas ważna. Pokazuje nam ona bowiem, że zgodnie z oczekiwaniami judaizmu, Mesjasz nie mógł pochodzić z tak zapadłej wioski, jaką był Nazaret (zob. J 7, 42). Zarazem jednak uwydatnia wolność Boga, który nas zaskakuje, pozwalając znaleźć się tam, gdzie byśmy się Go nie spodziewali. Z drugiej strony wiemy, że w rzeczywistości Jezus nie pochodził tylko «z Nazaretu», lecz że urodził się w Betlejem, a ostatecznie przyszedł z nieba, od Ojca, który jest w niebie.

W związku z historią Natanaela nasuwa się nam jeszcze inna refleksja: w naszej relacji z Jezusem nie powinniśmy się zadowalać tylko słowami. Odpowiadając Natanaelowi, Filip zachęca go w wymowny sposób: «Chodź i zobacz». Aby poznać Jezusa, potrzeba przede wszystkim żywego doświadczenia: świadectwo innych jest niewątpliwie ważne, ponieważ zazwyczaj całe nasze życie chrześcijańskie zaczyna się, gdy dociera do nas orędzie za sprawą jednego lub wielu świadków. Ale następnie my sami musimy osobiście zaangażować się w bliską i głęboką relację z Jezusem.

Źródło: Audiencja generalna z 4/10/2006

«„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy». Mt 22, 37-40

Człowieka trzeba mierzyć miarą serca. Sercem! (…) Człowieka trzeba mierzyć miarą sumienia, miarą ducha, który jest otwarty ku Bogu.   Trzeba więc człowieka mierzyć miarą Ducha Świętego. św. Jan Paweł II

Co tu wiele mówić… Stając w obliczu takich tragedii jak ta wczorajsza w górach, pytamy gdzie jesteś Panie Boże?! Pytamy o Bożą miłość… Niezbadane są wyroki Boże i nie znamy dnia, ani godziny…

Teraz bardzo mocno widać solidarność i wsparcie, widać miłość jaką zupełnie obcy ludzie sobie okazują, w poczuciu niemocy i bezradności…

Miłujmy się kochani, nie tylko słowem, ale własnie czynem, choćby to była TYLKO zdawałoby się nic nie znacząca Zdrowaśka…

Przepraszam… nie jestem w stanie nic więcej napisać…

Dobry Boże, okaż swoje miłosierdzie tym, których powołałeś do siebie, którzy tej nocy konają i dziś jeszcze umrzeć mają… przytul tych, co płaczą po śmierci ukochanych, bądź wytchnieniem i ulgą w cierpieniu dla poszkodowanych i ich rodzin… Jezu, ufam Tobie!

Autor: Św. Bazyli Wielki (ok. 330-379), mnich i biskup Cezarei w Kapadocji, doktor Kościoła

Otrzymaliśmy od Boga naturalna skłonność do czynienia tego, co nakazuje. Nie możemy zatem buntować się, jakby nas prosił o rzecz zupełnie niezwykłą, ani chlubić się, jakbyśmy przynosili więcej, niż jest nam dane… Przyjmując od Boga przykazanie miłości, mamy od samego początku istnienia, naturalną zdolność do kochania. To nie z zewnątrz o tym wiemy, każdy może sobie z tego zdać sprawę, ponieważ naturalnie szukamy tego, co jest piękne, chociaż nikt nas o tym nie poucza, kochamy naszych krewnych lub powinowatych i chętnie okazujemy naszą życzliwość dobroczyńcom.

Cóż bowiem bardziej godne podziwu niż piękno Boga? Jakie inne pragnienie jest równie żarliwe, jak to, spowodowane przez Boga w oczyszczonej duszy, wołającej w szczerym wzruszeniu: „Chora jestem z miłości” (Pnp 2,5)? To piękno jest niewidoczne dla oczu, tylko dusza i rozum mogą je pojąć. Za każdym razem, kiedy oświecało świętych, zostawiało w nich oścień wielkiego pragnienia, aż wołali: „Biada mi, że przebywam w Meszek” (Ps 120,5) „Kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?” (Ps 42,3) i „Pragnę odejść, a być z Chrystusem” (Flp 1,23). „Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego” (Pa 42,3)… to w taki sposób ludzie dążą naturalnie do piękna. Ale to, co dobre, jest także wszechwładnie kochane. Bóg jest dobry, wszystko zatem szuka dobra — wszystko zatem szuka Boga.

Skoro przywiązanie dzieci do rodziców jest naturalny uczuciem, które objawia się w instynkcie zwierząt i w usposobieniu ludzkim do kochania swych matek od najmłodszych lat, nie bądźmy mniej mądrzy od dzieci, ani głupsi od zwierząt. Nie stawajmy przed Bogiem, który nas stworzył jak cudzoziemcy bez miłości. Nawet jeśli nie dowiedzieliśmy się dzięki jego dobroci, kim On jest, to powinniśmy go kochać ponad wszystko jedynego powodu, że nas stworzył i być przywiązanym do Niego jak dziecko pamiętające o matce.

Źródło: Reguły dłuższe, Q 2 (© Evangelizo.org)

Łzy cisną się do oczu kiedy czytam i słucham o dzisiejszej tragedii na Giewoncie… Sama przeżyłam kiedyś burzę w Zakopanem, która odcisnęła wielkie piętno w mojej psychice, a byłam w budynku. Niewyobrażalna siła wyrzuciła mnie z hotelowej łazienki na korytarz… nic nie pamiętam… 
Płaczę razem z tymi, który opłakują swoich bliskich…
Stańmy, kto może do modlitwy i prośmy Dobrego Boga, przez wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny Królowej o ulgę w cierpieniu dla poszkodowanych, o przytulenie tych co stracili bliskich i o radość życia wiecznego dla tych co odeszli…

„Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie” Mt 22, 8-9

Trzeba być zawsze tym, czym Bóg chce, aby człowiek był. Wtenczas nigdy nie jest się niczym! Na wypełnianiu woli Bożej polega wielkość człowieka, miłość i… świętość. św. Jan Paweł II

Niemiernie poruszające i jakże obrazowe jest dzisiejsze Słowo. Pan Jezus nieustannie nas zaprasza na ucztę. A my? Ciągle milion pięćset ważniejszych spraw… ciągle nie po drodze, albo nie ma się w co ubrać… a to może współbiesiadnicy nie odpowiadają, albo menu nie takie… Jak zwykle “diabeł tkwi w szczegółach”…

Mnie jednak mocniej porusza dalsza część tej Ewangelii, a mianowicie – nie wystarczy bezmyślnie skorzystać z zaproszenia, ale trzeba być w pełni świadomym w jakiej UCZCIE uczestniczymy! Patrząc z perspektywy czasu na swoje własne postępowanie, biję się mocno w pierś i dziękuję za Bożą cierpliwość wobec mojej ignorancji, nierozwagi i lekceważenia tego Bożego zaproszenia.

Dziękuję Bogu, że otwiera moje oczy, bym mogła przyglądać się i pełniej uczestniczyć w niebywałych rzeczach, do których mnie zaprasza. Ciągle mam świadomość swojej niegotowości, chaotyczności i braku rozsądku, ale ciągle też proszę Bożego Ducha, by przemieniał i uświęcał to wszystko co we mnie kuleje i oddala mnie od Bożej miłości. By oczyszczał to co ciągle jest we mnie niesolidne, beztroskie, aroganckie i pyszne. Jakże wiele jest do poprawy, a uczta gotowa!

Oto przychodzę Panie! Miej miłosierdzie nad wszelkim moim ograniczeniem i niemożnością… Panie, nie jestem godna, ale powiedz tylko słowo… Jezu, ufam Tobie!

Najświętsza Mario Panno, Królowo, Tobie powierzam każdą sferę mojego życia 🙏 módl się za mną!
 ❤️+

„Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Mt 20, 4

Proszę Was (…) abyście nigdy nie wzgardzili tą miłością, która jest największa, która się wyraziła przez krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu. św. Jan Paweł II

Pan Jezus znowu zaprasza nas do współpracy! Nie ważne w jakiej porze dnia swojego życia teraz jesteś. Nie ważne czy to dopiero młodzieńczy poranek, czy już południowa dojrzałość, a może wieczorny schyłek. On zaprasza Cię właśnie w tym momencie! I obiecuje, że nagrodzi Cię za rzetelne wykonanie powierzonej pracy.

Mogłoby się zdawać, że Pan Bóg nie jest sprawiedliwy, że jednakowo traktuje tego kto całe życie jest bogobojny i ofiarny w służbie na rzecz Bożego królestwa, i tego kto przez całe życie, czyli cały ewangeliczny dzień ma w nosie Boże sprawy, jednak pod koniec życia dostaje łaskę nawrócenia i przemiany. Oczywiście my patrzymy po ludzku i zupełnie nie mamy pojęcia, jakie ograniczenia i przeszkody stanęły w tym drugim przypadku…

Bardzo porusza mnie to Słowo, bo oto kolejny raz Pan Jezus przypomina, że dla KAŻDEGO jest miejsce w Jego winnicy, w Domu Jego Ojca. Dla KAŻDEGO, który w jakimkolwiek momencie życia otworzy swoje serce na Bożą łaskę i zechce pracować dla Nieba, i zacznie się dzielić Dobrą Nowiną, i będzie żyć po Bożemu, według Bożych praw i przykazań. Pewnie, że nie każdy jest powołany do głoszenia i nauczania, ale każdy przez moc sakramentu Chrztu św. jest zobowiązany do świadczenia o swojej przynależności.

I zapytam znowu przekornie – czy to dużo? Czy to takie wielkie poświęcenie? Widzimy jak wielka jest dobroć i hojność Gospodarza – Pana Boga. Czemu zatem porównujemy się do innych, zazdroszcząc i umniejszając ich zasługi? Cóż my wiemy o sobie? Tylko tyle co widzimy i co inni nam opowiedzą, a te oceny i ploteczki zwykle są mylne i krzywdzące…

Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy (…) Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Mt 20, 13. 15

Dobry Boże, najsprawiedliwszy i najhojniejszy Gospodarzu, proszę, naucz mnie patrzeć na KAŻDEGO Twoimi oczami!

Autor: Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła

Pan zatem w żadnym czasie nie ustaje w posyłaniu robotników, by kształcili Jego lud, jakby uprawiając winnicę: przez Patriarchów, i później przez uczonych w Prawie i proroków, a wreszcie przez Apostołów — wtedy to jakby pracował przez robotników nad uprawą winnicy. A zresztą, ktokolwiek odznaczał się dobrym działaniem połączonym z prawą wiarą, ten na różne sposoby i w różnej mierze był robotnikiem w owej winnicy.

Robotnik zatem godziny porannej, a także trzeciej, szóstej i dziewiątej to ów dawny lud izraelski, który w swoich wybranych od samego założenia świata pragnął czcić Boga wiarą prawą i w ten sposób jakby nieustannie pracował nad uprawą winnicy. Na godzinę zaś jedenastą zostają wezwani poganie, którym też mówi się: “Co tu stoicie, cały dzień próżnując?” Oni to bowiem — skoro po upływie tak długiego czasu trwania świata, nie zadbali o to, by pracować na swoje życie — jakby cały dzień przestali bezczynnie. Ale zważcie, bracia, co odpowiadają zapytani: Mówią bowiem: “Bo nas nikt nie najął”. Żaden wszak patriarcha, żaden prorok do nich nie przybył. A czyż powiedzieć: “Nikt nie najął nas do pracy”, nie znaczy powiedzieć: “Nikt nie przepowiadał nam dróg życia”?

Uchylając się zatem od czynienia dobra, cóż zamierzamy powiedzieć na swoje usprawiedliwienie: my, którzy do wiary przyszliśmy niemal wprost z łona matki, którzy słowa życia już w kołysce usłyszeliśmy, którzy pokarm niebieskiego przepowiadania wyssaliśmy z piersi Świętego Kościoła wraz z mlekiem matki?

Źródło: Homilia do Ewangelii, nr 19 (© Evangelizo.org)

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego. (…) I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi» Mt 19, 23. 29-30

Bóg jest pierwszym źródłem radości i nadziei człowieka. św. Jan Paweł II

Ostatnio bardzo uderza mnie zwątpienie. Oczywiście nie moje 🙂 ale widzę i słyszę jak wiele osób podważa, wątpi, a nawet zaprzecza Słowom Chrystusa. No cóż, człowiek tak jest skonstruowany, że chciałby wszystko dotknąć i ogarnąć swoim rozumem. A w obliczu Bożej rzeczywistości trzeba poznawać i doświadczać innymi zmysłami. Stąd też tyle rozgoryczenia i niewiary, bo wielu boi się sięgnąć w głąb siebie, bo odrzucają Bożą rzeczywistość jako mity i abstrakcje, a przecież nie ma nic bardziej prawdziwego!

Kiedyś bardzo przywiązywałam uwagę to tego co zewnętrzne. Martwiłam się o to co ludzie powiedzą, żeby dobrze wypaść, dobrze wyglądać, żeby mnie nie obgadali, żebym była lubiana 😉 a zapominałam i zdecydowanie bagatelizowałam troskę o sprawy duchowe.

Słowo Boże ciągle przemienia moje życie 🙂 To co kiedyś wydawało się śmiertelnie ważne, dzisiaj zupełnie straciło rangę, a czasem nawet wydaje mi się śmieszne. No cóż, optyka się zmienia kiedy Boży Duch pozwala patrzeć swoimi oczyma 😍

Czy ja dzisiaj jestem bogata? Czy moje przywiązanie do rzeczy i spraw doczesnych nie przysłania mi Nieba? Czasem nachodzi mnie myśl, że może za dużo czasu poświęcam na to pisanie, że może lepiej byłoby coś poczytać, pomodlić się, albo zwyczajnie odpocząć… Jeśli to naprawdę część Bożego, bogatego planu na moje życie, to Pan będzie ubogacał i uszlachetniał to, co od Niego pochodzi.

„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23). Idę Panie! Mój krzyż codzienności jest moim bogactwem! Czy to wystarczy, by życie wieczne posiąść na własność? Ufam, że tak 😍😇