Mt 19, 23-30

Coraz częściej w obliczu cierpienia i dramatu odchodzenia, szczególnie ludzi młodych, którzy za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie według naszego patrzenia są powoływani, zastanawiam się i rozmyślam nad wartością i kruchością życia. O tyle rzeczy zabiegamy, tyle spraw zależy od nas, jesteśmy niezastąpieni, niezbędni…, a tu nagle Pan Bóg upomina się o to, co Jego, i wszystko inne traci swoją ważność… 

Nie chodzi o to, by być biednym czy żebrakiem, ale by umieć i chcieć dzielić się tym, co dzięki talentom i zdolnościom otrzymanym darmo od Pana Boga udało nam się wypracować, osiągnąć. 

Niektórzy mówią, że to zbyt idealistyczne, że to altruizm, ale przecież dążymy do ideału, bo tylko ogołoceni z siebie, z naszych przywiązań, nawyków, oddając siebie, swój czas i umiejętności, mamy szansę zamieszkać w Domu Ojca. 

Śpieszmy się kochać ludzi… Śpieszmy się kochać Boga w napotkanym “przypadkiem” człowieku, by nie ominąć zapraszającego nas Chrystusa.

Pozdrawiam pięknie 😍