Mt 21, 28-32

Często bywa tak, że zupełnie nie zgadzamy się z Bożym zamysłem na nasze życie, bo przecież inni to mają znacznie lepiej i lżej. Pewnie może mają na chwilę obecną, ale co będzie dalej nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć.

Trwanie w buncie i obrażeniu na Pana Boga naprawdę nic nie da, bo nasz ziemski czas jest zbyt krótki by przeżywać go po swojemu.

Taką właśnie postawę przybliża nam dzisiejszy ewangeliczny drugi syn. Niby się mu nie chce, bo nie, ale jednak po przemyśleniu – może ze strachu, może z wyrachowania, a może właśnie z miłości do własnego ojca, pomimo wcześniejszej wyraźnej odmowy, jednak wykonuje polecenie ojca.

Nasz Bóg Ojciec ma naprawdę nieprawdopodobną cierpliwość wobec naszych buntów, sprzeciwów, powierzchowności, obojętności, etc… On już widzi, jak mimo tych wszystkich niesprzyjających okoliczności, zawinionych czy też celowo dopuszczonych przez Niego, wyruszamy jednak by wykonać powierzoną nam misję. Pewnie, że czasem to mission impossible , ale przecież z Bożą pomocą, posłaniem i błogosławieństwem, nawet niemożliwe staje się rzeczywistością.

Panie, proszę, przymnóż mi wiary i obdarz łaską prawdziwej i szczerej pokory wobec Twoich planów i zamysłów.

A na dobrą noc komentarz z mojego archiwum 📘

Mt 17, 10-13

Ileż było zapału na początku tego Adwentu, ile postanowień i dobrych chęci, a pewnie u wielu z nas na chęciach stanęło póki co. Na szczęście przed nami jeszcze ostatni tydzień oczekiwania na przyjście Pana. Możemy ponowić te nasze pragnienia i zamierzenia, by godnie przygotować mieszkania naszych serc na bezwarunkową Miłość, która czeka, by wylać zdroje łaski i miłosierdzia na spękaną ziemię naszych utrudzonych wnętrz. Może uda się jeszcze zawalczyć i odnaleźć prawdziwy pokój serca, może uda się rozpoznać i posłuchać proroków, których nieustannie Bóg nam podsyła, by przybliżali i pomagali zrozumieć Jego plany, zamierzenia i pragnienia.

Nie zniechęcaj się kiedy nie wszystko rozumiesz, kiedy sprawy nie idą po Twojej myśli. Nie trać ducha, gdy pojawiają się wątpliwości i rozterki, bo zapewne przyjdą, gdyż diabłu zależy by nieustannie mieszać i bruździć w życiu każdego z nas. Ale Jezus przychodzi właśnie po to, by rozjaśnić te wszystkie mroki Twojego życia i wskazać Ci właściwy kierunek. Przychodzi by umocnić i pokrzepić, by dać siłę i odwagę w codziennym podejmowaniu wysiłku, aby zachować wierność Bożemu Prawu, wbrew porządkowi, logice i podszeptom tego świata.

Wsłuchaj się w Boży Głos, poproś i zaproś Ducha Świętego, a WSZYSTKO stanie się prostsze, a zwyczajna codzienność przemieni się w radosne oczekiwanie i wypełnianie się Bożych obietnic.

Marana tha!

Łk 1,26-38

Ileż codziennie trudnych wyborów, ile pytań, na które nie znasz odpowiedzi, ile tematów, które boisz się podejmować, bo nieprzyjaciel wmawia Ci, że to nie dla Ciebie, że nie podołasz, nie ogarniesz. A wystarczy zapatrzyć się na Maryję i pokornie powiedzieć „tak”, wystarczy rzucić się w niewidoczne, ale najbezpieczniejsze Ramiona Ojca i pozwolić Jego Duchowi wypełnić wszelkie braki i przestrzenie swojego serca i duszy. Pewnie, że jest to trudne, pewnie, że jest to ryzykowne, bo przecież ludzki umysł za bezpieczne uważa to, co może jakoś tam ogarnąć rozumem. Spójrz jednak na Maryję, Ona postawiła WSZYSTKO na Ducha Świętego, zaryzykowała, chociaż niewiele rozumiała z tego co Anioł Jej oznajmiał i pozwoliła, aby Tchnienie Ojca poczęło w Niej Słowo, które przemieniło i wciąż przemienia cały świat.

Stań dzisiaj wraz ze mną w zachwycie nad pokorą i odwagą Niepokalanej Panienki. Stań i nie bój się, bo Ta, która stała się Żywym Tabernakulum, która nosiła pod sercem Życie, zatroszczy się o każdą sferę Twojego życia i doprowadzi Cię do Swojego Syna Jezusa Chrystusa.

Nie bój się! Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego!

Ps. Właśnie ponowiłam swoje oddanie się w niewolę miłości Niepokalanej. Wszystko co mam złożyłam w Jej Matczyne Dłonie i mam pewność, że się nie zawiodę! Tota Tua Maryjo! 

Mt 9,35-10,1.6-8

Z mojego archiwum 📘

Jezus pragnie, aby Jego słowo dotarło w najdalsze zakamarki miast i wsi. Patrzy ze współczuciem i litością na każdą ułomność, bezwład, kalectwo fizyczne i duchowe. Daje łaskę uzdrowienia i oczyszczenia każdemu kto chce przyjąć Jego Przykazania i żyć Nimi na co dzień.

Wyprawia dzisiaj ciebie i mnie, jako Swoich uczniów, posłańców, robotników na wielkie żniwo. Posyła nas do trudnej i ofiarnej pracy, abyśmy słowem i czynem przybliżali Boże Królestwo tam, gdzie panują mroki i zamglenia, tam, gdzie chorują, kłamią, kradną, mataczą i żyją na marginesie. Nie obiecuje sielanki i wygodnego życia, ale nakazuje iść i głosić z miłością i współczuciem dla każdego błądzącego, zagubionego i poranionego człowieka.

Służąc bliźniemu możemy modlić się czynem. Każda wykonywana praca, gdziekolwiek Pan cię postawił i jakiekolwiek jest twoje powołanie, może stać się modlitwą i pieśnią uwielbienia Boga, ale najpiękniejsze modlitwy i uniesienia, kiedy obok cierpi i potrzebuje twojej pomocy konkretny człowiek raczej nie będą miłe Bogu…

Rozejrzyj się! Spróbuj dostrzec i rozpoznać Boga nawet w tym uwikłanym w używki i uzależnienia, trędowatym i sponiewieranym przez życie (a często przez ludzi) człowieku. Może to właśnie tylko ty jesteś w stanie wyciągnąć go z tego marazmu i pokazać jak Dobry jest Bóg.

Podejmij dzisiaj „pracę” na Boskim żniwie – Duch Pański uzdolni cię do każdego działania na Bożą chwałę, uczyni cię godnym i użytecznym narzędziem, jeśli tylko zechcesz być posłanym i ofiarować darmo cząstkę siebie.

Oto jestem Panie! Poślij mnie!

Błogosławionej nocy i cudnej niedzieli 👼❤️+

Łk 10, 21-24

Jakaż niewysłowiona radość bije z dzisiejszego Słowa! Uwielbienie Boga Ojca, w które wprowadza nas Jezus Chrystus, Boży Syn w mocy Ducha Świętego.

Gdybyśmy w prostocie, bez kalkulacji i oczekiwań potrafili otwierać się na Bożą miłość, płakalibyśmy z radości i zachwytu nad tajemnicami, w których pomimo naszej duchowej ślepoty możemy uczestniczyć.

Czytam i czytam po raz kolejny, i prawdziwe wzruszenie przepełnia moje serce. I choć jak wszystkim nam w tym trudnym czasie i mnie nie jest do śmiechu, to jednak pewność, że jestem pod nieustanną, najczulszą, najtroskliwszą i bezwarunkową opieką Trójcy Świętej i Niepokalanej Panienki, pozwala mi z ufnością spoglądać w przyszłość, bo przecież mój kochany Bóg, mój Tatuś już tam jest i obiecuje mi szczęście wieczne.

Duchu Święty przemieniaj i krusz moje serce, bym pomimo ograniczeń i ludzkiej ułomności, pragnęła i dążyła do radości Nieba.

Pięknego popołudnia 🌞❤️+

Mt 4, 18-22

Znalazłam w swoich zapiskach 🙂

Pan Jezus powołuje zwykłych, prostych rybaków. Jakby chciał pokazać, zresztą powie o tym w swoim nauczaniu, że prostota jest błogosławieństwem: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.” Mt 11, 25

Dla mnie ta Ewangelia to wezwanie „Idźcie i głoście”. Przecież Pan Jezus nie pyta Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana czy są gotowi. Powołuje Ich, zapraszając aby poszli za Nim, kiedy Oni wykonują swoje zwyczajne, codzienne czynności. A Oni zapatrzeni i zafascynowani siłą i mocą jak biła od Jezusa (to spotkanie było przecież niedługo po 40 dniowym poście Pana Jezusa na pustyni) zostawiają wszystko, aby pójść w nieznaną i niepewną drogę z Tym, który okazał się Drogą.

Patrząc na postawę przywołanych uczniów, można by rzec dzisiaj, że byli bardzo naiwni. Jednak wyobrażam sobie jak wielka musiała być siła tego Jezusowego zaproszenia i wypowiedziane z niesamowitą miłością i czułością słowa „Pójdźcie za mną”. Takiemu wezwaniu nie można się oprzeć!

A my? Jakże łatwo odpuszczamy, jakże pochopnie wycofujemy się na z góry upatrzone, wygodne pozycje, by przypadkiem nikt nas nie poprosił o jakieś dodatkowe zaangażowanie, czy pomoc. Może to wynikać z różnych powodów. Może to być zwyczajne wygodnictwo, ale może to być również poczucie niegodności, nieprzygotowania, braku wykształcenia, etc.

A Pan Jezus mówi, że potrzebuje każdych rąk, które są chętne do ofiarnej pomocy. Liczy się tylko gotowość i otwartość serca, a reszta to już Boża łaska i działanie Ducha Świętego. Sam zdecyduj, czy chcesz pójść za głosem Chrystusa, czy pozostać w swojej bezpiecznej i znanej przystani. Pan Jezus czeka na Twoją decyzję.

Łk 21, 5-11

Zapłakałam czytając dzisiejsze Słowo, bo to wszystko o czym mówi Pan Jezus dzieje się na naszych oczach, jest naszym udziałem…

Fałszywych proroków mamy coraz więcej, nie tylko wśród świeckich, ale i w samym Kościele coraz to słychać o nieposłuszeństwie i braku pokory. Życie niewinnych dzieciątek, stało się przyczyną do strajków i zamieszek (słowo wojna padało wielokrotnie wśród skandujących), które coraz mocniej dzielą i tak poróżniony już naród. Głód, zaraza i inne straszne znaki budzą lęk, bezradność i przerażenie w wielu sercach.

Pan Jezus podkreśla, że to wszystko musi się stać, jednocześnie zapewniając nas o Swojej nieustannej trosce i opiece.

Bardzo łatwo popaść dzisiaj w skrajne emocje. Sama doświadczam lęku i niepewności o jutro, o swoich bliskich… W takich trudnych chwilach jak mantrę powtarzam słowa, które św. Paweł usłyszał od Pana „Wystarczy Ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” 2Kor 12, 9.

Więc choć dzisiaj przychodzi nam się mierzyć z wielkim uciskiem z różnych stron przychodzącym, nie trwóżmy się. Niech nasze serca przepełnia Boży pokój, ufność i nadzieja, bo nasz Bóg naprawdę czuwa nad nami.

Jezu ufam Tobie!

Mk 12, 38-44

Znalazłam w swoich zapiskach, co prawda do Markowej perykopy, ale o wdowim groszu.

W dzisiejszej Ewangelii spotykamy się z dwiema postawami religijnymi.

Widzimy ludzi wykształconych teologicznie, którym jednak nie zawsze po drodze z Przykazaniami Pańskimi, oraz prostą i ubogą kobietę, wdowę (jak wiemy niewiasty wówczas nie miały możliwości i potrzeby kształcenia się), która swoim zachowaniem może zawstydzać ale i budzić podziw.

Pan Jezus przestrzega nas abyśmy nie stali się jak uczeni w Piśmie pozornie religijni. Jezus wypomina im interesowność i brak autentyczności w wypełnianiu tego co głoszą. Upomina też, iż taką postawą sieją zgorszenie i ponoszą odpowiedzialność za utratę wiary wielu ludzi.

Natomiast postępowanie ubogiej wdowy, to przykład prawdziwej i żywej pobożności, ukazujący oddanie wszystkiego (tego co ma, ile ma), bez wahania i kalkulowania . Uboga wdowa wrzucając do skarbony swój ostatni grosz, składa niejako ofiarę z samej siebie. Ona wie, że religijność powinna przejawiać się nie tylko w głoszonym słowie, ale przede wszystkim to świadectwo życia.

Współcześnie tym wdowim groszem wcale nie musi być „moneta”.

Świadcząc życiem o Chrystusie, o Jego nauce i miłości – bezwarunkowej i bezgranicznej, która zawiodła Go na krzyż (symbol ofiary doskonałej) – możemy poświęcać swój czas, zdrowie, swoje umiejętności i talenty aby innym przybliżyć lub umożliwić rozpoznanie właściwego kierunku. Jakże wiele dzisiaj rodzin, gdzie jedna osoba rezygnuje ze swoich ambicji i planów życiowych, poświęcając się opiece nad  chorym dzieckiem, współmałżonkiem, lub rodzicem.

Taką ofiarną postawą oczywiście ograbiamy siebie – może czasem z resztek wolnego czasu na realizację marzeń i pasji, a często nawet spraw do załatwienia „na wczoraj”– ale przecież niczego wartościowego ani przekonującego nie uda się zdziałać bez ofiary.

Trwajmy zatem w czynieniu i świadczeniu dobra, takiego na jakie w tym momencie możemy się zdobyć. A nasze świadectwo życia może skłonić do refleksji niejedno błądzące, poszukujące, a może zatwardziałe serce.

Dobrej, błogosławionej nocy 👼❤️

Łk 20, 27-40

I jeszcze jeden komentarz do dzisiejszej Ewangelii napisany dla profeto.pl z mojego archiwum 📘

Jakże bardzo przywiązuję się do ludzi, do sytuacji, do okoliczności. Tak bardzo chcę mieć jakieś oparcie, jakiś pewnik, którego żadna siła nie będzie w stanie ruszyć. Niestety, ufając tylko postrzeganiu zmysłowemu i szukając podpory w doczesności, nic i nikt nie jest, nie będzie w stanie zagwarantować tej stabilności ani azylu. Tylko Boże Słowo, tylko głębia i bogactwo Bożej Miłości może zaspokoić głód i pragnienie mojego serca, może zapewnić mi bezpieczeństwo, którego żadna niewola nie zdoła mnie pozbawić.

Dokąd zmierzam i co chce osiągnąć? Czy wystarczy mi ułuda i wielobarwny blask tego świata, który jednak w perspektywie Bożych obietnic wygląda zupełnie szaro i nijak?

Nie będę skupiać się na detalach, choć one oczywiście są niebywale ważne, ale o nie zatroszczy się sam Bóg, jeśli tylko Jemu pozwolę. Ja tylko (albo aż) muszę starać się żyć tak, by moje postępowanie naprawdę podobało się Bogu, a On obdarzy mnie życiem wiecznym według nadziei, którą w Nim pokładam.

Boże żywych, Żyjący na wieki wieków, wielka nadzieja wypełnia moje serce! Proszę gorąco o Twojego Ducha, który zachowa i będzie strzegł tych wielkich darów jakimi każdego dnia mnie tak hojnie obdarowujesz. Duchu Boga Żywego, niech Twoje tchnienie, pod czułym okiem Niepokalanej prowadzi mnie ku wieczności!

Cudnego sobotniego wieczoru 😇👼❤️

Łk 20, 27-40

Z mojego archiwum 📘

Jakże bardzo jesteśmy ograniczeniu w postrzeganiu  świata. Mamy tak wiele zmysłów którymi możemy odbierać bodźce zewnętrzne, a przecież to co najistotniejsze dzieje się we wnętrzu, w duszy.

Za czym ciągle biegam? Co i kogo próbuję ujarzmić, skupiając się na zmysłowym postrzeganiu i ułudzie szczęścia? Oczywiście, że troska o doczesność jest ważna, ale nie najważniejsza! Prawdziwe szczęście dopiero przed nami! To co czeka na nas w wieczności, gdzie Pan Jezus przygotował dla nas mieszkanie w Domu Ojca, nie mieści się w żadnych ludzkich kategoriach i miarach szczęścia.

Dobrze byłoby uświadomić sobie tę prawdę i przypomnieć o tożsamości dziecka Bożego, która w sakramencie chrztu czyni nasze ciała świątynią Ducha Świętego. Jakże my o tym zapominamy rozmieniając i marnując te łaski i dary, które Boży Duch delikatnie i subtelnie nam proponuje.

Nasza wieczność zależy od teraźniejszości!

Od tego jak żyję dzisiaj, jak wygląda moja relacja z Panem Bogiem, który jest taki sam wczoraj, dzisiaj i jutro, zależy moje życie wieczne.

Boże żywych, jakże ja tęsknię za radością i szczęściem wiecznym… ufam, że w Swym wielkim miłosierdziu uczynisz mnie godną, zapraszając do tej wiecznej radości w Twoim Domu.

Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie, zmiłuj się nad nami!