Mk 1, 21-28

Pewnie i nam trzeba by się wciąż zdumiewać i zadziwiać władzą Pana Jezusa. Chociaż może od zdumienia powinniśmy już jednak przejść do uwielbienia, bo przecież będąc uczniami Chrystusa mamy pewność, że władza Pana Jezusa jest władzą absolutną.

Oczywiście, że będąc ograniczeni różnego rodzaju ułomnościami często nie dostrzegamy, zapominamy, albo zwyczajnie nie chcemy widzieć Bożego działania. Jednak Panu Jezusowi w niczym to nie przeszkadza, bo nikt, nigdy, w żaden sposób nie zdoła ani ciut umniejszyć Jego mocy i władzy, choć tak wielu wydaje się dzisiaj, że są bogami…

Zasłuchajmy się dzisiaj jeszcze uważniej, jeszcze ufniej w Słowa Chrystusa i uwierzmy, że Jego Słowo naprawdę ma moc oczyścić, uwolnić i uzdrowić nasze serca, ciała i umysły z wszelkiej niemocy, z wszelkiego lęku, wątpliwości, żalu.

Uwierzmy prawdziwie Bogu Wszechmocnemu! On zawsze chce dla nas tego co najlepsze.

Wierzę w Ciebie Boże żywy,
w Trójcy Jedyny, prawdziwy.
Wierzę w coś objawił Boże,
Twe Słowo mylić nie może.

Błogosławionego wieczoru ❤️+

Mt 2, 1-12

Z mojego archiwum 

Trzej Mędrcy są pięknym przykładem do naśladowania. W prostocie, szczerości i silnej wierze podążają za gwiazdą, jak za najbardziej kompetentnym przewodnikiem. Idą spotkać Mesjasza i oddać Jemu pokłon, idą znaleźć Boga, bezinteresowni w swoim poszukiwaniu. Idą nacieszyć się Nim i obdarować, nie dlatego że czegoś oczekują, ale dlatego że czują taką potrzebę. Kiedy Go znaleźli i rozpoznali, kiedy Bóg-Dziecię rozradował i pokrzepił ich serca, nie mogą Go zdradzić i wyrzec się tej Najwyższej Miłości.

Co ty masz do ofiarowania swojemu Bogu? Jakie bezcenne dary możesz złożyć u stóp Dzieciątka, bezinteresownie a nie „jak trwoga to do Boga”?
Niech twoim złotem będzie gorliwa i bezkompromisowa miłość, oddanie Bogu swojego serca, aby On przemieniał i uzdalniał je do jeszcze pełniejszej miłości Boga w każdym spotkanym człowieku. Niech twoim kadzidłem będzie modlitwa w zachwycie, zafascynowaniu i codziennym odkrywaniu Boga, którym nigdy się nie znudzisz i nigdy nie będziesz w stanie pojąć ani zrozumieć. Niech twoją mirrą będzie trud dnia powszedniego, troski, smutek i cierpienie, może osamotnienie, poczucie niedoskonałości, niespełnienia, grzechu…

Bóg przyjmie wszystko to, co w tym momencie życia jesteś w stanie Mu ofiarować. I czeka na więcej, nie dlatego, że jest chytry i zachłanny, ale dlatego że wie, ile jeszcze możesz Jemu oddać.

Nie zrażaj się „Herodami”, których napotkasz na swojej drodze, którzy będą wyśmiewać twoje przywiązanie do Boga i przykazań, którzy może podstępem albo siłą będą chcieli przeciągnąć cię na „ciemną stronę mocy”. Zło bywa atrakcyjne, błyszczące i pociągające, pięknie ubrane czy opakowane. Bądź uważny, abyś nie dał się omamić i pod płaszczykiem pozornego dobra (aby poczuć się lepszym) nie dał się wplątać w jakieś dziwne akcje czy układy.

Idź w blasku gwiazdy – szukaj jej, to światło nigdy cię nie zwiedzie. To może być ktoś, kto opowie ci o Jezusie, to może wspólnota, która rozbudzi w tobie głębsze poznanie Boga. Szukaj!

Dziękuję Ci Boże za każdego spotkanego człowieka, który przybliża mnie do Ciebie. Dziękuję za każdy znak Twojej Obecności, który pozwalasz mi rozpoznawać i odczytywać.

Bądź uwielbiony mój Boże!

Pięknego popołudnia ❤️+

J 1, 43-51

W ciągu naszego życia spotykamy się z setkami, a pewnie i tysiącami ludzi. Niektóre spotkania zapadają w pamięć i przynoszą konkretne owoce, a o innych zupełnie zapominamy.

Czy pamiętasz kiedy naprawdę spotkałeś Pana Jezusa? Kiedy On spojrzał na Ciebie i poprosił abyś szedł za Nim? Takiego spotkania się nie zapomina! Każdy kto osobiście napotka na swej drodze Żywego Boga, kto nawiąże z Nim relację i pozwoli Panu Bogu przyglądać się sobie, zacznie żyć Bożymi sprawami.

A może jeszcze nie udało Ci się natknąć na Jezusa. Może stoisz ciągle pod tym drzewem figowym jak Natanael i myślisz – to nie dla mnie… modlitwa, wyrzeczenie, przykazania… może kiedyś jak się wyszumię, ustatkuję, zestarzeję, to będzie na to czas, ale jeszcze nie teraz! Nie jesteś wyjątkiem. Wielu, zbyt wielu odwleka nawiązanie relacji z Panem Bogiem, uciekając w różnego rodzaju używki, chowając się za swoimi bardzo ważnymi sprawami, problemami, zasłaniając prawdziwy obraz Boga imitacjami, substytutami i namiastkami szczęścia.

A tymczasem Pan Bóg Cię widzi. On widział Cię zanim się narodziłeś, zanim wydałeś swój pierwszy okrzyk, bo to On tchnął w Ciebie życie.

Zachwyć się tym spotkaniem. Spójrz na siebie oczami Boga, tak jakby On chciał Ciebie widzieć. Zaproś Ducha Świętego i z Jego pomocą zacznij przemieniać swoje wnętrze, wydobywając z zakamarków serca piękno, z którego samolubny i zachłanny świat próbuje Cię okradać.

Boże obietnice są pewne i niezmienne, Pan Bóg nie cofnie danego słowa i zawsze jest wierny. Pozwól Bożemu Duchowi dotykać i modernizować swoje życie, według Jego doskonałego planu i zamysłu. Na pewno się nie zawiedziesz, ba – rezultaty przerosną Twoje najśmielsze oczekiwania!

Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś moim Bogiem i Królem!

J 1, 35-42

Ileż to razy z zaciekawieniem przyglądamy się ludziom, którzy odważnie stają po stronie Chrystusa. Przyglądamy się biernie, jakby z niedowierzaniem, jakby może z lekką nutką ironii, mając ich za nawiedzonych. 

Pan Bóg stawia na naszej drodze nieprzypadkowe istoty:), a Pan Jezus do każdego z nas indywidualnie kieruje zaproszenie „chodź i zobacz”.

Trzeba by sobie zadać dzisiaj kilka pytań. Czego szukam? Może uważam, że bliskość z Panem jest zarezerwowana tylko dla kapłanów i osób konsekrowanych? Czy moja relacja z Panem Bogiem sprowadza się tylko do porannego i wieczornego pacierza, co w sumie jest całkiem poprawne? Czy staję tylko w postawie roszczeniowej, oczekując spełniania moich próśb, bo przecież się modlę? A może jednak pragnę czegoś więcej?

Poprawność (myślę o wspomnianej porannej i wieczornej modlitwie) na pewnym etapie życia może być niewystarczająca, tzn. moje serce może zapragnąć czegoś więcej. Może chcieć poznać i naprawdę zobaczyć, gdzie mieszka Chrystus. I nagle z zadziwieniem mogę stwierdzić, że On nieustannie pragnie mieszkać we mnie! Że przemienia moje serce, odnawiając moją tożsamość. Że uczy mnie inaczej patrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość, która nijak się nie zmienia, a moje oczy widzą wszystko piękniejsze, widzą Jego oczami!

O mój Jezu, Baranku Boży! Jakże Ty potrafisz ożywiać, pobudzać, przyciągać ku sobie! Biegnę jak spragniona łania do Zdroju Wody Żywej i mam pewność, że nigdy się nie zawiodę!

Łk 2, 36-40

Z moich zapisków 🙂

W ówczesnych czasach, świadectwo kobiety nie było specjalnie poważane, chyba że niewiasta była wyjątkowa i żyjąca bardzo blisko Pana Boga. Prorokini Anna, ta Boża staruszka pokazuje jak nieustannie trwać przy Chrystusie i opowiadać gdzie tylko można o Jego dobroci i wszechmocy.

Jak ty mówisz o Bogu i czy w ogóle mówisz? Czy nie wstydzisz się swojej wiary? Czy swoim życiem zaświadczasz, że jesteś dzieckiem Bożym, że jesteś uczniem Chrystusa? Czy pomimo trudności, cierpienia i ciężkich doświadczeń zdecydowanie trwasz przy Bogu dając innym świadectwo i przykład godny naśladowania?

Kiedy jest fajnie, zdrowo i radośnie często zapominamy, że to Bóg jest dawcą i sprawcą wszystkiego, że to nie nasze zdolności i umiejętność radzenia sobie w życiu, ale Boży plan i Jego tchnienie w każdym naszym położeniu i czasie.

W dzisiejszym świecie mówienie o Bogu bywa niepopularne, niewygodne, a niejednokrotnie nawet niestosowne. Dlatego tym bardziej i z jeszcze większą gorliwością powinieneś mówić i świadczyć o Bogu. Mówić tym, którzy słyszeli o Jezusie, ale tak naprawdę niewiele o Nim wiedzą, albo mają fałszywe wyobrażenie Jego Bóstwa. Mówić tym, którzy jeszcze nie znają Jezusa, a mając wszystko, tęsknią za czymś, czego nie umieją nazwać. Mówić wreszcie tym, którzy poznali kiedyś Jezusa, nawet mieli z Nim całkiem bliską relację, ale rozrywki, przyjemności i zgiełk tego świata skutecznie, konsekwentnie i z premedytacją oddaliły i odwróciły ich od Boga.

A przecież Jezus przyszedł zbawić wszystkich! Bogu zależy na każdym z nas!

Bądź jak prorokini Anna. Ze szczerością, ofiarnością, radością i miłością mów o Bogu, który jest nadzieją dla wszystkich utrudzonych i obciążonych. O Bogu, który jest MIŁOŚCIĄ.

Kocham Cię mój Panie i Boże, mój Stwórco i Zbawco!

Proszę napełniaj mnie nieustannie Twoim Świętym Duchem, abym stała się Twoją świątynią, abym w każdym miejscu i czasie potrafiła z wiarą odważnie mówić o Tobie, mój Boże. Abym umiała wnosić Twój pokój i miłość tam, gdzie mnie Panie poślesz. Abym towarzyszyła smutnym, zarażonym „trądem współczesności” potrafiąc z pasją i czułością opowiadać o Twoim wielkim miłosierdziu.

Błogosławionego wieczoru ❤️+

Łk 2, 22-35

Współczesny człowiek tak bardzo przywiązuje się do rzeczy, tak kurczowo trzyma się tego, co daje jakąś stabilizację i gwarancję, zapominając zupełnie o Tym, który jest Dawcą tych wszystkich dóbr.

Czy potrafię dzisiaj jak Maryja i Józef oddać Panu Bogu to, co mam najcenniejszego, to co i tak od początku należało do Niego i tylko dzięki Jego hojności zostało mi udzielone? No właśnie, warto uświadamiać sobie nieustannie, że tak naprawdę nic nie jest moje, lecz dane mi niejako w depozyt, abym umiejętnie i roztropnie troszczyła się, rozwijając i pomnażając wszelkie dobra na Bożą chwałę.

Czy starczy mi determinacji, wytrwałości i ufności, by jak Symeon czekać na wypełnianie się Bożych obietnic? Czy potrafię uważnie słuchać tego, co Duch Święty mówi poprzez ludzi, sytuacje i okoliczności, może nawet przez bolesne i traumatyczne doświadczenia, ale przecież w każde życie wpisany jest jakiś krzyż i miecz boleści.

Stańmy dzisiaj razem z Maryją, Józefem i Symeonem przez Bożym Majestatem, patrząc z miłością i radością na ufnie wyciągnięte do nas Rączki Bożego Dziecięcia. Bóg ofiarował nam Swego Syna i codziennie oddaje cząstkę Siebie, by każdy z nas czuł się kochany i potrzebny.

Czy zaufasz Bożej Miłości, Bożym obietnicom? Czy zaufasz z całego serca, z całych swoich sił i pozwolisz aby Święta Boża wola wypełniała się w Twoim życiu? Ja zaufałam i codziennie widzę jak Bóg przemienia i kształtuje moje serce, jak je poszerza i przepełnia żarem Swojej Ojcowskiej Miłości, by było Jemu miłe i posłuszne.

Oto jestem Panie, niech się dzieje tak jak Ty chcesz. Niech wedle Twej woli się stanie!

Mt 2,13-18

Z mojego archiwum

Po radości z cudu narodzin Jezusa, na Maryję i Józefa spada niemalże jak grom z jasnego nieba informacja o haniebnych postanowieniach Heroda. Sam Pan Bóg ostrzega ich przed złymi zamiarami Heroda i daje wyraźne wskazówki co w tej sytuacji mogą i powinni uczynić. Nie pozostawia ich samych w tym trudzie, towarzysząc w niełatwej wędrówce do Egiptu.

Ileż to razy radość jaka staje się naszym udziałem, zostaje przyćmiona przez pesymizm, malkontenctwo, a pewnie też zazdrość i zawiść innych. Ileż to razy cudowny nastrój pryska jak bańka mydlana, po jednym ostrym niczym brzytwa słowie. Ileż to razy dobre intencje i zamiary zostają opacznie odczytane i wychodzi jak zwykle. Samo życie… Tylko czy my słuchamy Bożych wskazówek? Czy rzeczywiście potrafimy odczytywać i wdrażać w życie Boże upomnienia, podpowiedzi i pouczenia? Jakże wielu traumatycznych doświadczeń można by uniknąć gdybyśmy uważniej słuchali.

Ten krzyk słyszany w Rama, roznosi się i dzisiaj po całej ziemi. Tylko że dziś jest to niemy płacz setek tysięcy istnień ludzkich zabijanych w łonach swoich matek…

Dokąd zmierzasz wyzwolony a tak bardzo ograniczony świecie?! Krew niewinnych dzieciątek woła o pomstę do nieba, a Pan Bóg głuchy nie jest!

Byle to opamiętanie, które ufam wcześniej czy później przyjdzie na te konkretne osoby, mogło przynieść im ulgę, szczery żal i zanurzenie w zdroju Bożego miłosierdzia.

Bądź uwielbiony miłosierny Ojcze w każdym przerwanym ludzką ingerencją Maleńkim Życiu. Bądź uwielbiony we wszystkich tych Aniołkach, które przez ludzki egoizm, pychę i wygodnictwo nie miały szansy zasmakować ziemskiego życia! Niech Boża Rodzicielka każde z osobna utuli i przygarnie do matczynej piersi. I bądź nam miłościw Nieśmiertelny Panie!

Łk 2, 22-40

Komentarz z mojego archiwum

Kiedy modląc się na Różańca odmawiam tajemnicę „ofiarowania Pana Jezusa w świątyni”, często zastanawiam się jak czuła się młodziutka Maryja oddając i poświęcając Swoje jedyne dziecię Bogu. Co prawda miała świadomość, że to Boży Syn, bo przecież Archanioł Gabriel zapytał Ją, czy zechce uczestniczyć w tym Bożym planie, ale to przecież było też Jej Dziecko. Nosiła Je pod sercem przez 9 miesięcy, czuła jak rośnie w Niej, jak się porusza. Troszczyła się o Nie, pokonując wielkie przeciwności i niewygody. A tu jeszcze Symeon przepowiada, że tak naprawdę to dopiero początek trudu i boleści, które będą Jej udziałem…

Co dzisiaj mogę ofiarować Bogu? Albo inaczej – co chcę ofiarować mojemu Stwórcy i Zbawicielowi, na ile mnie stać? Czy oczekuję tylko wygodnego, spokojnego życia, bez szczególnego zaangażowania, od tak – z dnia na dzień, bez wielkiego poświęcenia, mając wszystko pod kontrolą i spełniając swoje zachcianki bez hamulców i ograniczeń?

Ofiarować to znaczy oddać coś bezinteresownie, poświęcić coś ważnej sprawie,  wystąpić z gotowością, deklarować pomoc, przychylność, dawać jałmużnę.

Stań dzisiaj w świątyni swojego serca razem z Jezusem i Maryją, razem z Symeonem i Anną, i ofiaruj Bogu siebie. Przedstaw Panu swoje trudności, wszystko co przeszkadza Ci w relacji z Nim, wszystko co Cię oddala, zniewala, co paraliżuje wciskając Ci kłamstwa o Tobie i o Twoich bliskich, wszystko co bezcześci, profanuje i depcze świątynię Twojego serca i ciała.

Może zaboleć, bo prawdziwa ofiara wymaga poświęcenia, jednak radość z oglądania Boskiego Oblicza zrekompensuje każdą pracę, wysiłek, niewygodę i cierpienie, które oddasz Bogu.

Zechciej się zaangażować, stań w gotowości i zachwyć się Światłością świata, która pragnie rozpromienić i przemienić Twoje wnętrze – TERAZ, DZISIAJ!

Jestem Panie, niech się dzieje jak zechcesz!

Łk 1, 46-56

Jakże w naszym życiu brakuje uwielbienia. Brakuje tej niekłamanej, bezinteresownej radości, zachwytu, skierowanego ku Stwórcy.

Owszem, zdarza się nam podziękować, ucieszyć się kiedy wszystko idzie po naszej myśli, kiedy nasze plany zdają się być planami Boga. Gdy jednak życie zaczyna nas przygniatać, to bardzo często obwiniamy Pana Boga za swoje niepowodzenia i nieszczęścia, bo przecież kochający Ojciec powinien dawać swoim dzieciom to czego potrzebują. Tak bardzo chcielibyśmy brać, dostawać, mieć w obfitości w każdym aspekcie życia, a zapominamy o wdzięczności…

Wielbić Boga można na różne sposoby. Nasza praca, trud codzienności, cierpienie oddawane Panu Bogu, może być przepiękną modlitwą uwielbienia. Wielbić Boga to też, a może przede wszystkim służyć drugiemu człowiekowi, bez oczekiwania na wdzięczność, rewanż, bez szukania własnych wygód i swojego „ja”.

Zapatrzmy się dzisiaj na Maryję i od Niej uczmy się jak adorować, zachwycać się, i jak oddawać cześć naszemu Panu. Razem z Maryją trwajmy w uwielbieniu, tam gdzie jesteśmy, tam gdzie musimy pozostać. Nie ważne miejsce i czas, tylko serce otwarte na Bożą miłość i radujące się z Miłości, która bez względu na wszelakie ograniczenia przychodzi, by dawać pokój całemu światu.

Łk 1, 39-45

Ileż razy Pan Bóg zaprasza nas do kolejnych misji, do konkretnych zadań, delikatnie podsuwając swoje propozycje. Oczywiście, że mogą one być trudne, mogą wymagać poświęcenia i zaangażowania całych swoich sił. Ba, mogą wydawać się ponad ludzkie siły i umiejętności. Jednak dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych! Jeśli zaprasza do działania, to jednocześnie uzdolni i wskaże możliwości, gdy tylko podejmiemy współpracę z Bożą łaską i wsłuchamy się w natchnienia Ducha Świętego.

Maryja podjęła ryzyko i trud podróży, by usłużyć swoje krewnej, choć przecież  tak wiele niebezpieczeństw mogło czyhać na młodziutką dziewczynę. Jednak zasłuchana w Życie, które pod Jej sercem dodawało nowych sił, pobiegła niemal, być dzieląc się swoją radością, ucieszyć się z błogosławieństwa jakiego doświadczyła Jej ciocia Elżbieta. Pobiegła, chociaż sama może niewiele w tym momencie rozumiała z tego co się wokół Niej dzieje…

Czy ja umiem cieszyć się radością innych? Czy potrafię dzielić się swoim szczęściem, nie przytłaczając nim wszystkich dookoła? Czy moja niepohamowana radość i być może nadmierny entuzjazm nie przysparza innym cierpienia?

Zapatrzmy się dzisiaj na Maryję przynoszącą czystą, serdeczną radość, przepełnioną prawdziwą, szczerą miłością. Przyjrzyjmy się spotkaniu błogosławionych Mam i od Nich uczmy się, jak należycie i godnie przygotowywać się na spotkanie z Tym, który nadchodzi, a który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Przyjdź Panie Jezu! Przyjdź, i ucz nas zaufania i wierności Twojemu Słowu.

Błogosławionego wieczoru ❤+