Łk 12, 40 – Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.

Być gotowym na przyjście Chrystusa, to trwać w stanie łaski uświęcającej 😇

Ktoś mi niedawno powiedział, że jestem monotematyczna 😊 ale jak może być inaczej, kiedy moje serce i całe moje jestestwo jest ukierunkowane na Niebo?! Wolę być nawet uważana za dziwaczke niż utracić łączność i relację z moim Panem!

Dobry Boże, Tobie oddaję każdą cząsteczkę mojego serca i duszy 🙏😇 Ty sam zatroszcz się o szczegóły i czuj się DOBRZE w moim wnętrzu!Jestem do Twojej dyspozycji Panie!

Pięknego Dnia Pańskiego🙏🌞 
Pamiętajmy dokąd podążamy 😇
Pozdrawiam z Limanowej 😘

Autor: Św. Fulgencjusz z Ruspe (467 – 532), biskup w Afryce Północnej

Chrystus Pan, pragnąc ukazać szczególne zadanie tych sług, których postawił nad swoim ludem, powiada: „Któż jest owym szafarzem, wiernym i roztropnym, którego Pan ustanowił nad domownikami swymi, aby wydzielał im żywność we właściwym czasie? Szczęśliwy ten sługa, którego Pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności”. Któż jest tym Panem, bracia? Bez wątpienia Chrystus, który mówił swym uczniom: „Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem”. A którzy domownikami Jego? Ci właśnie, których Pan wybawił z rąk wroga i przyjął jako swoją własność. Domownikiem jest święty Kościół powszechny, który z przedziwną płodnością rozprzestrzenia się po całej ziemi i chlubi odkupieniem drogocenną krwią swego Pana. Bo i sam Pan powiada: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać życie swoje na okup za wielu”. On także jest Dobrym Pasterzem, który swe życie oddał za owce swoje…

Szafarzem zaś któż jest, roztropnym zarazem i wiernym? Wskazuje nań Paweł Apostoł, kiedy mówi o sobie i swych współtowarzyszach: „Niech nas ludzie uważają za sługi Chrystusa i szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny”. Aby jednak nikt spośród nas nie sądził, iż tylko Apostołowie zostali ustanowieni szafarzami, i nie gnuśniał jako sługa leniwy i nierozumny, zaniedbując obowiązek duchowego zmagania, tenże sam święty Paweł Apostoł wskazując, iż także biskupi są szafarzami, powiada: „Biskup winien być, jako szafarz Boga, człowiekiem nienagannym”.

Jesteśmy przeto sługami ojca rodziny, szafarzami Pana; sami otrzymaliśmy miarę żywności, jaką wam mamy wydzielać.

Źródło: Kazanie 1 o sługach Bożych

† Cóż ty nazywasz modlitwą? Czy tylko deklaracje słowne?
Każdy dobry czyn z określoną intencją w sercu jest bardziej modlitwą niż potoki słów wyrażających prośbę.

Modlitwą w czyjejś intencji jest myśl, pragnienie dobra dla tej osoby.
Jeśli do tego pragnienia potrafisz dołączyć jakieś własne dobro, którym się dzielisz – siła takiej modlitwy jest tym większa.

Ja obdarzam cię różnymi dobrami właśnie po to, abyś przekazywała je innym, by umacniać ich w drodze do Mnie.
Modlitwa i czyn powinny być nierozdzielne – wtedy są skuteczne w pełni.

Czyn bez intencji jest marnowaniem energii.
Modlitwa słowna bez czynu jest fikcją. Jedno i drugie, jeśli nie występują łącznie, mogą przynosić więcej zła niż dobra.

Największym złem jest pycha: gdy zaczyna ci się wydawać, że masz jakiekolwiek zasługi, gdy oczekujesz wdzięczności i uznania.
Powiedziałem wam, że dobrze jest, gdy lewa ręka nie wie, co czyni prawa. 
(…)

A. Lenczewska „Świadectwo” (514, pn. 18 V 87, g. 8:30)

J 12,24-26

Pan Jezus po raz kolejny przyrównuje życie ludzkie do ziarna. Aby ziarno mogło wydać plon, musi obumrzeć, czyli aby nasze życie było ziarnem wydającym obfite plony, wystarczy zwyczajnie naśladować Chrystusa 🙂 Oczywiście, że to „zwyczajnie” nie jest takie proste, bo gleby naszych serc mają różne podłoża i nie są jednakowo podlewane, czyli karmione Bożym Słowem. Jednak bez względu na to, jaką jesteś ziemią, jak bardzo już zostałeś przeorany lub jak wiele lat Twoje serce jest pustynią, póki żyjesz, masz szansę owocować.

Pan Jezus zaprasza każdego z nas do współpracy, do nieustannego utożsamiania się z Jego nauką. Pewnie, że w dzisiejszych czasach życie Ewangelią nie jest zbyt popularne, że wymaga ciągłej pracy, troski i poświęcenia. Kiedy jednak staniemy w prawdzie, starając się spojrzeć na siebie i swoje życie Bożymi oczami, zrozumiemy, że to jedyna droga do zbawienia, do życia wiecznego.

Ile we mnie jest ziarna, które naprawdę chce obfitować, które nie boi się umierać i rezygnować z siebie, a ile plew, miernoty i wygodnictwa?

Warto dzisiaj, biorąc przykład ze św. Wawrzyńca, przeanalizować swoje postępowanie i zacząć dostrzegać więcej niż tylko czubek własnego nosa. Wszak Pan Jezus obiecał, że gdy będziemy Go naśladować, Jego dom będzie naszym domem i sam Bóg Ojciec będzie uradowany naszym widokiem. Czy życie zgodne z Bożymi prawami to taka wielka trudność i obciążenie? Czy to zbyt wygórowana cena za wieczność?

Prośmy dzisiaj Bożego Ducha, by oczyszczał nasze serca z wszelkich łusek i „badziewia”, jakimi zalewa nas dzisiejszy świat, by uwrażliwiał nasze oczy i pobudzał do działania nasze ręce. Tak wielu potrzebujących wokół! Duchu Święty, prowadź do świętości!

Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg. 2 Kor 9, 6-7

Być wolnym to znaczy spełniać owoce prawdy, działać w prawdzie. Być wolnym to znaczy umieć siebie poddać, podporządkować prawdzie – a nie: podporządkować prawdę sobie, swoim zachciankom, interesom, koniunkturom. św. Jan Paweł II

Bardzo podoba mi się wizja siania i zbierania. Jakąż ten obraz posiada głębię, dynamikę i jakie nieograniczone możliwości. Nigdy nie wiemy kiedy i jak dane słowo, sytuacja, rozmowa, zwykły uśmiech, czy nawet esemes może zmienić czyjeś życie.

Już kiedyś o tym pisałam, ale pamięć ludzka ulotna jest 😃 otóż to Słowo, stało się niejako moim mottem, taką wielką zachętą i mobilizacją do jeszcze aktywniejszego dzielenia się Dobrą Nowiną. Nie wszyscy z Was wiedzą, że codziennie rozsyłam ponad 100 esemesków z tymi refleksjami, które rodzą się na modlitwie (nie wszyscy mają facebooka i korzystają z internetu 😉 a chętnych ciągle przybywa ). Wiem, że osoby obdarowane dzielą się dalej, rozsiewając niejako to, co Ich już pokrzepiło. Fajnie, że chcemy się dzielić dobrymi rzeczami 🙂 Dzisiejszy świat tak bardzo potrzebuje dobra, pozytywnych, radosnych, otwartych ludzi, a nie tylko ciągłego hejtu, narzekania i obrzucania się niezbyt wyszukanymi epitetami.

Radosnego dawcę miłuje Bóg 🙂 Czy masz świadomość, że uśmiech jest odzwierciedleniem duszy, że jest najlepszym, najtańszym i hypoalergicznym makijażem 😂😍 coś o tym wiem, bo uśmiech od zawsze jest moim znakiem rozpoznawczym 😉

Rozsiewajmy Kochani wokół siebie woń Bożej miłości, bo kto naprawdę zakosztuje radości płynącej z Bożych obietnic, kto rozsmakuje się w Bożym Słowie, będzie zarażał i motywował innych do poznawania i przyjaźni z Trójjedynym Bogiem.

Oto jestem Panie! Poślij mnie, kiedy i jak zechcesz!

Radosnego dnia 😍

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

W Kościele Rzymskim błogosławiony Wawrzyniec pełnił obowiązki diakona. Tam rozdawał wiernym świętą Krew Chrystusa i tam przelał swoją własną krew dla Jego imienia… Apostoł święty Jan rzucił światło na tajemnicę Ostatniej Wieczerzy Pana, kiedy mówił: „Jezus oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci” (1 J,316). Święty Wawrzyniec zrozumiał to, bracia, zrozumiał i wypełnił; przygotował ofiarę dzięki temu, co spożywał przy tym stole. Umiłował Chrystusa swoim życiem, naśladował Go swoją śmiercią.

I my, bracia, jeśli prawdziwie Go kochamy, powinniśmy Go naśladować. Najlepszym dowodem naszej miłości, jaki możemy Mu dać, to naśladowanie Jego przykładu. „Chrystus również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami” (1P 2,21)… W ogrodzie Pan jest naprawdę wiele rodzajów kwiatów: nie tylko róże męczenników, ale i lilie dziewic, bluszcze małżonków czy fiołki wdów. Absolutnie żadna kategoria ludzi, umiłowani, nie powinna tracić nadziei co do swego powołania: Pan cierpiał za wszystkich… Trzeba zatem zrozumieć, jak chrześcijanin powinien iść za Chrystusem, nie przelewając krwi i nie doświadczając cierpień męczeństwa.

Apostoł Paweł powiedział o Chrystusie Panu: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem”. Co za majestat! „Lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi i w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka” (Flp 2,6nn). Co za uniżenie! Chrystus się uniżył: oto co masz, chrześcijaninie, do dyspozycji. „Chrystus uniżył samego siebie” (w. 8): dlaczego zatem pysznisz się?… Następnie, doszedłszy do końca tego uniżenia i przeszedłszy przez śmierć, Chrystus wstąpił do nieba: idźmy za Nim.

Źródło: Kazanie 304 (© Evangelizo.org)

Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Mt 16, 26

Człowiek, który odkrywa swą zdolność przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną pracą, zapomina, że zawsze dzieje  się to w oparciu o pierwszy dar, otrzymany od Boga na początku w postaci rzeczy przezeń stworzonych. św. Jan Paweł II

Wszędzie widać wszechobecny pęd. Każdy za czymś biegnie, do czegoś podąża, o coś zabiega. I dobrze – żyjemy, więc musimy się troszczyć o różne sfery życia. Jednak kiedy w tej pogoni tracimy z oczu to co najważniejsze, kiedy cenne wartości rozmieniamy i oddajemy za grosze, pozwalając się nieść nurtowi tego świata, to niestety kiepski może być finisz…

Coraz częściej zastanawiam się nad własnym życiem i próbuje robić pewne podsumowania. Ileż straconych szans, ileż kiepsko wykorzystanych darów, ile zakopanych talentów i nierozważnie zużytej oliwy… Ale dzięki Bogu jest też mnóstwo dobrych kart i prób jak najlepszego spożytkowania tych wszystkich bogactw, które dzięki Bożej hojności są moim udziałem. Oczywiście, że nasze analizy i oceny nijak się mają do Boskiego spojrzenia na całość naszego życia, jednak ciągle trzeba z wielką troską i starannością podejmować trud pielęgnowania i przyozdabiania dobrymi uczynkami każdej chwili życia.

Dobrze, że czasem przychodzi taka refleksja. Dobrze, że Pan Bóg czasem wstrząśnie i zamiesza, by przypomnieć co jest istotne i co w ostatecznym rozrachunku naprawdę będzie się liczyć w Jego oczach.

Trwajmy w łasce uświęcającej, korzystajmy jak najczęściej z sakramentu pokuty i umacniajmy się Ciałem Chrystusa. Nie ma innego pokarmu dla duszy! A kto myśli i postępuje inaczej, niestety jest w błędzie… Z wszelkich uchybień, przeinaczeń i dróg na skróty przyjdzie każdemu z nas się rozliczyć – indywidualnie, imiennie, pojedynczo.

Jakaś melancholia mnie dopada… czas biegnie nieubłaganie… pozwól Panie dobrze wykorzystać każdą sekundę jaka jeszcze mi została 🙏

Dobrego dnia.

Autor: Św. Bonawentura (1227-1274), franciszkanin, doktor Kościoła

Dwa lata przed swoją śmiercią… Franciszek zrozumiał, że naśladowawszy działalność Chrystusa w swoim życiu, powinien bardziej się do Niego upodobnić… w Jego Męce. Nie przeraził się, ale… uniesiony do Boga w pragnieniu anielskiego żaru i przemieniony przez współczucie w Tego, który w „przez wielką swą miłość” (Ef 2,4) zechciał być ukrzyżowany, modlił się na stoku góry, zwanej Górą Alwernią; było to w okresie święta Podniesienia Krzyża. A oto ujrzał, jak schodzi z nieba serafin z sześcioma skrzydłami, jaśniejącymi jak ogień. Szybkim lotem dotarł do miejsca, gdzie stał człowiek Boży, i postać pojawiła się między jego skrzydłami; był to człowiek ukrzyżowany, jego ręce i nogi były rozciągnięte i przywiązane do krzyża…

To widzenie wprawiło Franciszka w głębokie zdumienie, podczas gdy w jego sercu mieszały się smutek i radość. Radował się z życzliwego spojrzenia, którym obdarzał go Chrystus pod postacią serafina, ale to ukrzyżowanie „przenikało jego duszę” bólem i współczuciem, „jakby mieczem” (Łk 2,35). Tak tajemnicze widzenie pogrążyło go w wielkim zdumieniu, bo wiedział, że cierpienia Męki nie mogą w żaden sposób dotknąć serafina, który jest nieśmiertelnym duchem. Zrozumiał wreszcie, dzięki objawieniu z nieba, dlaczego boska Opatrzność posłała mu ten obraz: to nie męczeństwo ciała, ale miłość rozpalająca jego duszę miała upodobnić go do ukrzyżowanego Chrystusa.

Źródło: Życie św. Franciszka, Legenda większa, rozdz. 13 (© Evangelizo.org)

Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»
Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Mt 16, 15-16

Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. św. Jan Paweł II

A kim dla mnie jest Jezus Chrystus? Czy ja rzeczywiście jestem w Nim zakorzeniona? Czy patrzę na siebie jako na narzędzie w Boskich rękach, czy też postępuję tylko według własnego widzimisię?

Oczywiście, że po ludzku patrząc nic tu nie jest proste i jednoznaczne… Św. Piotr niby rozumie Jezusa i wyznaje wiarę swoimi ustami, ale zaraz jakby odrzuca perspektywę cierpienia i dramat Golgoty…

Czy i ja nie cofam się przed trudnościami? Czy i mnie nie wydają się one nie do udźwignięcia, zupełnie niepotrzebne, na wyrost, może nawet abstrakcyjne…

Kiedyś było takie powiedzenie, że punt widzenia, zależy od punktu siedzenia 🙂 Trzeba dobrze zasiąść, by perspektywa spojrzenia była właściwa 🙂 I wcale nie chodzi o pierwszą ławkę w kościele 😉 zza filarka też dobrze widać – pod warunkiem, że wzrok jeszcze jaki taki 😉 😃 WSZYSTKO zależy od otwartości serca i gotowości podążania za Chrystusem. Nie wybiórczo, wtedy jest wygodnie, kiedy są fajerwerki i ogólna euforia, ale w codzienności, mozolnej, uciążliwej, może nawet przygniatającej szarzyźnie i prozie dnia powszedniego…

Kim dla mnie jesteś Jezusie, Synu Boga żywego?!

Czuję, że znowu bym się rozpisała 🙂 a tu pora już późna, a obiecałam sobie więcej odpoczywać, co bardzo marnie ostatnimi czasy mi wychodzi 😉

Niech każdy z nas, w sercu, a może przelewając na papier, lub ekran monitora, czy telefonu, odpowie sobie na to pytanie – za kogo ja uważam Jezusa, kim On jest dla mnie?

Panie Jezu, bądź moim odpocznieniem! Bądź moją mocą i siłą kiedy brzemię codzienności zdaje się przytłaczać i przerastać… Bądź moim oddechem i nie dozwól bym oddalała się od Ciebie, bo bez Ciebie nie ma życia! Panie Jezu, TY jesteś moją DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM! Forever and ever! Na zawsze i na wieczność!

Autor: Bł. John Henry Newman (1801-1890), kardynał, teolog, założyciel Oratorium w Anglii

Dawniej było to źródłem niepokoju dla wierzących, jak czytamy w psalmach i u proroków, widząc, że złym powodzi się tam, gdzie słudzy Boży ponoszą porażki. Podobnie było w czasach Ewangelii. A jednak Kościół ma ten specjalny przywilej, którego nie posiada żadna inna religia: wiedzę, że jest założony w czasie pierwszego przyjścia Chrystusa i nie zniknie, zanim nie przyjdzie On na nowo.

Jednakże, w każdym pokoleniu, wydaje się, że upada, a jego wrogowie tryumfują. Walka między Kościołem i światem ma ten rys charakterystyczny: wydaje się, że świat odnosi nad nim zwycięstwo, ale to On, tak naprawdę, zwycięża. Jego wrogowie nieustannie tryumfują i mówią, że jest on pokonany; jego członkowie tracą często nadzieję. Ale Kościół trwa… Królestwa są zakładane i upadają; narody się rozprzestrzeniają i gromadzą; dynastie zaczynają się i kończą; książęta rodzą się i umierają; koalicje, partie, sojusze, zawody, korporacje, instytucje, filozofie, sekty i herezje tworzą się i znikają. Mają swój czas, ale Kościół jest wieczny. A jednak, w swoim czasie, zadawało się, że miały wielką wagę…

W obecnej chwili wiele rzeczy wystawia naszą wiarę na próbę. Nie widzimy przyszłości; nie widzimy, że to, co zdaje się odnosić teraz sukcesy i chełpi się, nie potrwa długo. Dzisiaj widzimy, jak filozofie, sekty i klany rozprzestrzeniają się i kwitną. Kościół wydaje się ubogi i słaby… Módlmy się do Boga, aby nas pouczył: potrzebujemy Jego światła, jesteśmy bardzo ślepi. Pewnego razu, kiedy słowa Chrystusa wystawiły ich na próbę, apostołowie poprosili Go: „Przymnóż nam wiary!” (Łk 17,5). Przyjdźmy do Niego szczerze, nie znamy siebie; potrzebujemy Jego łaski. Jaki by nie był niepokój, jaki wzbudza w nas świat…, idźmy do Niego z duchem czystym i szczerym. Prośmy Go pokornie, żeby wskazał nam to, czego nie rozumiemy, ukorzył nasze serca, które się upierają i dał nam łaskę kochania Go i lojalnego posłuszeństwa w naszych poszukiwaniach.

Źródło: Sermons on Subjects of the Day, nr 6, « Faith and Experience », 2.4 (© Evangelizo.org)