Mk 6,17-29
Na naszych oczach w dzisiejszej Ewangelii rozgrywa się dramat.
Oto Jan Chrzciciel, ten bezkompromisowy, bogobojny, wychowany w niezwykle trudnych, pustelniczych warunkach ośmiela się upominać i piętnować grzech Heroda.
„Nie wolno ci jej trzymać”- jaka odwaga i pewność tkwi w tym stwierdzeniu.
A prawda boli, prawda bywa niewygodna i niemodna. Czasem wywołuje lęk, a czasem budzi agresję, zwłaszcza w tych, którzy zatracili poczucie wstydu i chcąc pomniejszyć swoją winę często naginają i mataczą sprzedając prawdę za „trzydzieści srebrników”, za luksusy i komfortowe życie, za uciechy cielesne, używki, hazard…
Jan Chrzciciel głosił prawdę. Nie oszczędzał nikogo kto nie chciał jej przyjąć. Nie zważając na konsekwencje mężnie bronił tego w co wierzył, bronił do końca – ponosząc najwyższą cenę za prawdę – stając się męczennikiem.
Jak widzimy – człowieka można skazać, można go nawet zabić, ale nie można zabić prawdy! Jezus nieustannie mówi do nas o prawdzie. „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6).
Ta prawda bywa trudna i wymagająca, czasami przykra, a nawet bolesna.
Pewnie czasem lepiej milczeć dla „świętego spokoju”, aby nie narazić się, nie wychylać przed szereg, skoro wielu tak żyje – to pewnie teraz już tak można. Dzisiaj niestety jest społeczne przyzwolenie na wiele negatywnych i gorszących postaw. Ale nam uczniom Chrystusa nie wolno milczeć!
Zastanów się chwilę nad swoim życiem. Czy potrafisz stanąć odważnie w obronie prawdy, w obronie wartości chrześcijańskich narażając się na niezrozumienie, szykany, czy ośmieszenie? Czy masz odwagę aby grzech nazywać grzechem, a nie „przypadkiem”, losem, czy „karmą”?
Stań w prawdzie i pokoju, byś później przed obliczem Pana nie czuł się jak zdrajca!
Jezu uczyń moje sumienie wrażliwym, abym zawsze trwała w prawdzie, abym o tę prawdę umiała walczyć i strzec jej bez względu na okoliczności.
Jezu ufam Tobie!