J 6, 1-15

Ciekawe jest dzisiejsze zestawienie Słowa: “Po owocach ich poznacie”, i “Wy dajcie im jeść”.

Dobre dzieła powinny wydawać dobre owoce, ale przecież wiemy, że potrzeba wielu wysiłków i czynników by jakiekolwiek owoce mogły urosnąć.

I analogicznie, jak coś z Boga pochodzi, tzn jeśli dany zamysł, projekt, inicjatywa jest zgodna z Bożym planem, to wcześniej, czy później wyda cudowne, miłe Panu Bogu owoce, bo to On sam się będzie o nie troszczył i ich doglądał.

I tak dochodzimy do karmienia, spożywania.

Nasz Bóg pragnie dawać nam w obfitości – dużo więcej niż potrzebujemy, dużo więcej niż marzymy i śmiemy prosić. Można by więc zapytać, czemu tylu głodnych, tylu chorych, tylu nieszczęśliwych, tylu nie znających Pana Boga i tylu odrzucających Jego wyciągniętą miłosierną dłoń…?

A może skupiamy się nie na tym co potrzeba? A może zbyt często chcemy być bogami dla siebie, dla innych i sami decydować o zaspakajaniu swoich pragnień i głodów? A jak wciąż czujemy niedosyt, to wylewamy potoki pretensji wobec rzekomej obojętności, a może i ślepoty Pana Boga na ludzką krzywdę…

Gorzkie to słowa, ale niestety szeroko pojęty i jaśnie oświecony świat idzie w zaparte… Nie potrzebuje przykazań, syci się plewą i strąkami, myśląc że to kawior i wykwintne smakołyki; za nic ma ludzkie cierpienie, głód i brak chleba powszedniego.

Nasz Bóg już dzisiaj pyta nas, czym i w jaki sposób możemy nakarmić innych. Jak staramy się wspierać i czy spieszymy z pomocą do tych, których trawią różnorakie braki i głody.

Żyjmy więc Słowem Bożym, bardziej słuchając naszego Boga niż ludzi, zwracając uwagę na potrzeby innych, a nie tylko na swoje być może egoistyczne, chwilowe zachcianki i na przysłowiowy czubek własnego nosa.

Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają, zmiłuj się nad nami

J 3, 7b-15

Jesteśmy wykształceni w różnych dziedzinach. Wielu jest znawcami i pasjonatami w konkretnych, choć bardzo różnorodnych tematach. Ale i eksperci potrzebują ciągle się dokształcać i uzupełniać swoją wiedzę, bo przecież ciągle nowe odkrycia i wynalazki zaskakują nawet najmądrzejszych.

I tak jest z nauczycielem ludu Nikodemem, który nie może pojąć o czym mówi Pan Jezus, kiedy porusza temat Ducha Świętego. Bo jakże pojąć KOGOŚ, kogo w żaden znany sposób nie da się określić, ani przyporządkować, lub zamknąć w jakiekolwiek schematy, czy ramy?

I tak pewnie jest może z nami. Niby wiemy o Duchu Świętym, trzeciej Osobie Trójcy Świętej, bo przecież przez sakrament chrztu św., a później przez bierzmowanie przyjęliśmy pełnię Jego darów, jednak nie bardzo wiemy jak możemy z nich korzystać. Dodatkowo jesteśmy nieustannie okradani i okłamywani przez szatana, który w każdy możliwy sposób będzie próbował zniekształcać i wypaczać prawdziwy obraz Boga.

Co zatem możemy począć? Jak otwierać się na działanie Ducha Świętego, by rzeczywiście doświadczyć Jego mocy w swoim życiu? Jakże narodzić się z Ducha Świętego, skoro wiek już słuszny i wszystko to jakieś takie niepojęte?

Szczerze? Nie wiem 😊 ale mogę powiedzieć jak sama doświadczyłam obecności Ducha Świętego i jak nasza przyjaźń przeszła w głęboką relację. Choć tak właściwie to nic szczególnego nie robiłam, „tylko” się modliłam, prosząc przez wstaw. Najświętszej Panienki o zmiany w swoim życiu. I muszę przyznać, że oczekiwałam czegoś zupełnie innego 😉 a to czego doświadczam przerasta moje najśmielsze oczekiwania! Nie będę się tu rozpisywać, bo przecież nie o mnie chodzi, a o działanie Ducha Świętego.

Faktem jest, że wieje jak chce i często musi najpierw powywracać, a czasem nawet zburzyć nasze bezpieczne, poukładane i wygodne stereotypy przyzwyczajeń, obowiązków i powinności, by móc od nowa lepić, zradzać nowego człowieka w naszym wnętrzu z zupełnie innymi priorytetami. Czasem może zaboleć, czasem może trzeba będzie wylać potoki łez, ale NOWE ŻYCIE w Jezusie Chrystusie i w mocy Jego Ducha, warte jest każdej ofiary i wyrzeczenia.
Jeśli masz ciągle wątpliwości, to zapatrz się na Krzyż Chrystusa. Zapatrz się z miłością i uwielbieniem, prosząc o siłę i potrzebne dary Ducha Świętego do niesienie swojego krzyża codzienności i niezrozumienia. Zaświadczam – jest zdecydowanie lżej 😊

Błogosławionego popołudnia ❤️+

J 21,1-14

„A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara.” (1 Kor 15,14)

Obecność Zmartwychwstałego Pana naprawdę przemienia naszą rzeczywistość, nasze tu i teraz. Bez Jezusa nawet Jego uczniowie powracają do swojego starego życia, jakby zapominając o wszystkich cudach, które widzieli, w których uczestniczyli, które działy się też przez ich posługę.

Życie w bliskości z Jezusem, oparcie się na Jego Słowie, pozwala doświadczać wszelakiej obfitości. Warto pamiętać o tym, szczególnie gdy dotykają nas burze i ciemności związane z różnorakimi brakami, wątpliwościami, niedolą i cierpieniem.

To jest Pan! Niech ten okrzyk radości i zachwytu zatrzyma się na naszych ustach, niech wyryje się głęboko w naszych sercach i pamięci!

Zmartwychwstały Jezu, który zawsze pierwszy dostrzegasz nasze pragnienia, głody i niedostatki, Tobie powierzamy naszą codzienność. Pozwól nam, Panie, prawdziwie radować się Twoją Obecnością i daj nam łaskę dostrzegania najdrobniejszych znaków Twojej miłości.

Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami!

J 20 11-18

Potrzebujemy nieustannie nawracać się jak ewangeliczna Maria Magdalena, której Jezus tak wiele wybaczył. I chociaż znała Go bardzo dobrze, to nie rozpoznała twarzy Chrystusa, trwając w żalu i rozpaczy. Przecież widziała jak umierał na krzyżu, towarzyszyła Mu do ostatniej chwili życia, jakże więc mogła spodziewać się zobaczyć Jezusa żywego? Dopiero kiedy zwrócił się do Niej po imieniu pojęła, że to Mistrz i Nauczyciel.

Pan Jezus wzywa dzisiaj każdego z nas po imieniu. Zwraca się do nas tym imieniem, które zostało nam nadane podczas Chrztu Świętego, które było „świadkiem” zmazania naszego grzechu pierworodnego. Chociaż ten Sakrament przyjmowaliśmy nieświadomie to był On początkiem naszej relacji z Panem Bogiem. Od tego momentu upłynęło pewnie już sporo czasu. Już niejedno potknięcie i upadek za nami. A może wciąż gdzieś błądzimy po peryferiach i pustyniach, gdzie zachwycamy się fatamorganą, a złudzenie chwilowego szczęścia czy własnej wyjątkowości odbiera nam zdolność logicznego myślenia, zamykając nas w grobach własnej wyobraźni czy różnego rodzaju ograniczeń.

Trzeba nam więc spojrzeć zza zasłony naszych wad i ułomności, aby starać się tak jak Maria Magdalena wciąż poszukiwać Chrystusa, wciąż wychodzić Mu na spotkanie. Trzeba nam za każdym razem, na nowo podnosić się z upadku, żalu, niezrozumienia, trwania w poczuciu ciągłego skrzywdzenia, czy ustawicznych pretensji do wszystkich wokół. Musimy ciągle powstawać i prosić o łaskę rozpoznania, o zdolność dostrzegania Pana Jezusa w każdym człowieku, w każdej sytuacji, w każdym, nawet niezmiernie trudnym i bolesnym doświadczeniu.

Proszę Cię, Kochany Jezu, otwieraj moje oczy, ucz rozpoznawać i doceniać to, czym nieustanne mnie obdarowujesz.

Prowadź mnie Panie i bądź mi Nauczycielem, abym nie pogubiła się w tym pędzącym świecie, abym dokonywała właściwych wyborów, aby cierpienie i lęk o najbliższych nie przysłaniały mi Twojej ukochanej Twarzy i abym umiała opowiadać innym o spotkaniu z Tobą, o prawdziwej nadziei i miłości, którą dajesz tylko Ty, mój Jezu.

J 20, 1-9

Komentarz do dzisiejszej Ewangelii z mojego archiwum.

ALLELUJA!

Jezus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał!
Nie musimy dzisiaj jak ów drugi ewangeliczny uczeń wchodzić do grobu, aby uwierzyć.

Chociaż są tacy, którzy nie przyjęli tej wiadomości i wciąż czekają na przyjście Mesjasza. Możemy jak Maria Magdalena przestraszyć się nie rozumiejąc co się wydarzyło. Możemy szukać Jezusa – z żalem i lękiem przyglądać się pustemu grobowi. Ale przecież Jezus zapowiedział, że trzeciego dnia zmartwychwstanie, jak to przepowiadało Pismo. Dzięki wierze, która jest ogromnym darem i łaską, możemy dostrzegać obecność Chrystusa zawsze i wszędzie. Tylko czy chcemy korzystać z tej łaski, czy chcemy oczami wiary, oczami serca uwierzyć Jezusowi? Czy wygodniej, bezpieczniej podążać utartymi ścieżkami do różnorodnych „pustych grobów” naszych nieszczęść, porażek i upadków, pielęgnując swój żal, niezrozumienie, samotność i opuszczenie…

A tymczasem Jezus mówi „Zmartwychwstałem i zawsze jestem z tobą”.
Jeśli tylko zechcesz uwierzyć, to Jezus zaprasza Cię, abyś odrzucił te płótna, które krępują Twoje ciało i zmysły jak kajdany. Abyś wyswobodził się z niewoli grzechu, odrzucił „starego” człowieka w sobie i wyszedł w Światło Poranka Zmartwychwstania. Spotkasz tam – idącego z otwartymi ramionami, w potężnej jasności i blasku – Jezusa Chrystusa. On idzie właśnie do Ciebie! Idzie przywitać się z Tobą i przytulić Cię. Idzie, aby powiedzieć Ci, że wystarczy abyś Mu zaufał – wbrew logice i utartym stereotypom. Że wystarczy abyś skierował wzrok na Niego i pozwalał przemieniać się Jego Światłem. Że pragnie dla Ciebie nieskończenie więcej dobra, niż jesteś w stanie sobie wymarzyć.

Dziękuję Ci Zmartwychwstały Jezu za radość i nadzieję tego Poranka. Dziękuję za łaskę wiary, która pozwala mi dostrzegać to co ważne i istotne. Dziękuję za Twoją Obecność!

Błogosławionego Świętowania!

J 18, 1-19,42

Któryż to już raz w swoim życiu towarzyszymy Jezusowi w wielkopiątkowej drodze na Golgotę? Ileż myśli kotłuje się w głowie, ile smutku, żalu, niezrozumienia… Dlaczego właśnie tak? Dlaczego tak ogromna niesprawiedliwość i okrucieństwo spada na Bożego Syna?

WYKONAŁO SIĘ!

Nie ma słów, które w tym czasie mogłyby przynieść ulgę, ukojenie, pocieszenie dla serca Matki…

Trzeba trwać, trzeba wytrwać i ufać, że już niebawem rozbłyśnie poranek zmartwychwstania, a wszelki żal i rozpacz zostaną odrzucone, jak chusty w pustym grobie.

Dzięki Ci, mój Jezu, za Twój Krzyż – symbol zwycięstwa i zbawczej miłości. Dziękuję za Twoją mękę, cierpienie, każdą przelaną kroplę Twojej przenajdroższej krwi. Pomóż mi, proszę, wytrwać do końca na mojej drodze krzyżowej. Umocnij, dodaj sił, abym nie zmarnowała żadnej łaski, aby mój krzyż codzienności, jednoczony z Twoim Krzyżem, prowadził mnie do zwycięstwa i chwały nieba.

Serce Jezusa, krwawa ofiaro grzeszników, zmiłuj się nad nami!

J 11, 45-57

Z mojego archiwum

Dzisiaj nie słyszymy żadnego słowa wypowiedzianego przez Jezusa, a przecież wszystko toczy się wokół Niego. Tyle cudów, tyle znaków, tak wielu wyznawców, a jednak postanowione – Jezus ma zostać zabity.

Prawda nie jest popularna. Prawda tak wiele kosztuje. Prawda bywa niewygoda, zwłaszcza kiedy obnaża konkretne uchybienie i grzech. Jezus, Prawda Jedyna, musi pozostać w ukryciu, bo robi się niebezpiecznie niewygodny, bo budzi skrajne emocje, bo kruszy mury, które powinny stać dla „świętego spokoju” ogółu, bo zagraża wolności, ucząc, jak postępować wedle Bożych praw.

Tak bardzo zagalopowaliśmy się w tej światowej wolności, że Boże przykazania traktujemy jako nakazy i zakazy, jako kajdany i pęta uniemożliwiające korzystanie w pełni ze wszystkich uroków życia. Cofamy się, chociaż wir świata niesie nas z prądem. Tak jest wygodniej – bez wysiłku, bez ofiary, bez zaangażowania. Zagłuszamy głos sumienia, trwając we własnej przewrotności, trwając w grzechu, bo przecież tak się teraz żyje!

Przepraszam Cię, Jezu, że musisz się chować przede mną. Przepraszam, że Cię nie rozpoznaję, że wyrzekam się Ciebie, że krzywdzę, krytykuję, plotkuję, nie doceniam… Przepraszam za moją małostkowość, za moje grubiaństwo, za pychę i podłość… Znowu Cię krzyżuję, Jezu… Znowu mój upadek wbija ciernie coraz głębiej w Twoją Świętą Głowę…

Jezusie, ulituj się nade mną!

Błogosławionego wieczoru ❤️+

J 10, 31-42

Ach to nasze niedowiarstwo… Pewnie można by setki stronic spisać na temat ludzkich wątpliwości, nieufności i rozterek. Często wypieramy się prawdy, tylko dlatego, że zwyczajnie jej nie rozumiemy, że nie mieści się w naszym pojmowaniu świata, lub na ludzki rozum wydaje się nielogiczna, abstrakcyjna. W podobny sposób zachowujemy się wobec ludzi, którzy w Imię Jezusa Chrystusa, przez moc Jego Ducha, dokonują niewiarygodnych rzeczy. Jakże łatwo szemrać i podważać Boże działanie… A może to zwyczajna zazdrość? Lecz przecież nasz Bóg sam wybiera sobie narzędzia jakie zechce.

Wiara rodzi się ze słuchania, więc zamiast wałkować ten sam temat i analizować na wszelkie możliwe sposoby swoje obiekcje i zastrzeżenia, może warto byłoby jednak zatrzymać się nad Słowem, które stało się Ciałem. Może warto przystanąć w zadumie i skupieniu, prosząc aby Boży Duch przywracał w nas życie, otwierając nasze oczy, uszy i serca na zbawcze działanie Jego łaski.

Po owocach ich poznamy. Po owocach nas poznają. Jednak wpierw trzeba zasiać. Nie bój się dzielić swoim świadectwem spotkania z Jezusem Chrystusem. Nie zapieraj się swojego Mistrza! Nie stój w progu, ale dąż do poznania i relacji.

Zaproś dzisiaj Ducha Świętego. Stukaj, wołaj, krzycz, błagaj, by przemieniał Twoje serce, by oczyszczał je z wszelkiej nieprawości, niezrozumienia, niedowierzania, zwątpienia i rozgoryczenia, by uzdalniał i wyposażał, pod czułym okiem najtroskliwszej z Matek.

Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał, zmiłuj się nad nami!

J 8, 21-30

Jakże trudno naszym ludzkim rozumem pojąć mowę Pana Jezusa, który bardzo wyraźnie podkreśla, że nie jest z tego świata.

Jednak język miłości nie potrzebuje wielu słów, ani szczególnego tłumaczenia. Albo się kocha i robi wszystko co możliwe, aby więź, relacja była nieustannie żywa, albo stwarza się pozory zainteresowania, co wiadomo, wcześniej czy później pryśnie jak bańka mydlana.

Chyba dziś każdy z nas powinien się uderzyć w pierś, bo gdybyśmy naprawdę kochali Pana Jezusa nie ranilibyśmy Go nieustannie naszymi grzechami. Nie wypatrywalibyśmy drzazgi w oku swojego bliźniego, bagatelizując belkę we własnym oku, która już tak niemiłosiernie okaleczyła i zdeformowała nasze spojrzenie, że powoli stajemy się ślepcami, widząc tylko wybiórczo – to co chcemy zobaczyć.

Trzeba nam więc nieustannie patrzeć na Pana Jezusa, bo tylko On może uzdrowić nasze spojrzenie, bo tylko On nas nigdy nie zawiedzie i tylko On, który jest Prawdą, nauczy nas żyć w prawdzie. Trzeba nam więc zostawiać wszystko co światowe i czynić to, co się podoba naszemu Ojcu. Ostatecznie liczy się tylko wola naszego Taty w Niebie, a On chce dla nas najlepszych rzeczy – życia wiecznego w blasku Jego niegasnącej miłości.

Póki jesteśmy tutaj mamy wybór. Wykorzystajmy dobrze nasz czas.

Duchu Święty prowadź, pouczaj i pokazuj nam nasz grzech, i wzbudzaj w nas pragnienie prawdziwej przemiany – przemiany na wieczność.

J 7, 1-2. 10. 25-30

Dzisiejsze Słowo pokazuje jak Pan Jezus wytrwale i konsekwentnie wypełnia misję, dla której przyszedł na świat. I chociaż Żydzi i faryzeusze nieustannie patrzą Mu na ręce, choć podważają i piętnują Jego nauczanie, choć chcą Go pojmać i zabić, to Jego godzina jeszcze nie nadeszła.

Rozmyślam nad TĄ GODZINĄ. Czy jestem już na nią gotowa, czy będę gotowa gdy nadejdzie? Jaki jest Boży zamysł i plan na moje życie? Nie wiem tego, ale od jakiegoś czasu staram się tak żyć, by jak najlepiej wykorzystać każdy dzień, każdą chwilę swojego życia. Oczywiście mam świadomość, że wciąż marnuję mnóstwo cennego czasu na sprawy zupełnie nieistotne i błahe, jednak codziennie podejmuje swój krzyż, najgorliwiej jak potrafię i staram się wypełniać swoje obowiązki, powinności – swoje powołanie.

Duchu Święty, pomóż nam, proszę, pełnić wolę Ojca w naszej codzienności. Pouczaj nas jak być autentycznymi świadkami Chrystusa, jak bronić prawdy o naszym Bogu, nie wchodząc w żadne układy i kompromisy. Rozpalaj w nas pragnienie poznania i wiernego trwania przy naszym Bogu, na Jego „warunkach” a nie według naszych pomyślunków i wyobrażeń o tym co Boże.

Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata, zmiłuj się nad nami!