Łk 4, 31-37

Pewnie wielu z nas poukładało sobie wygodnie życie i w sumie nie ma w tym nic złego, jeśli jest w nim również miejsce dla Pana Boga. Jeśli jednak jest inaczej, jeśli nasze poukładane, schematyczne i poniekąd przewidywalne życie toczy się w sprzeczności z Bożą nauką, to oczywiste, że pojawienie się Pana Jezusa wywoła popłoch i bunt. 

Kiedy ktoś, kto żyje Bogiem, narusza Twoją strefę komfortu, wskazując, że można jednak lepiej spędzić czas, że można swoją energię i entuzjazm przekierować w zupełnie innym kierunku, że można swoją postawą przyczynić się do tego, by ktoś mógł stać się lepszym człowiekiem, to zbuntowane serce może krzyczeć – ja nie chcę, mnie jest tak wygodnie!

Pewnie, że wychodzenie z komfortu boli… Może trzeba będzie wyszorować się solidną szczotką szczerego rachunku sumienia, stając w prawdzie o samym sobie, by zmyć to, co się nawarstwiło przez lata. Może już nawet nie czujesz własnego smrodu, nie widzisz swojego uzależnienia, nie potrafisz już odróżnić dobra od zła…

Pan Bóg pragnie Twojego szczęścia, nigdy zguby! Przecież jesteś Jego umiłowanym Dzieckiem! Przestań uciekać i chować się przed Nim! 

Przyjdź, Duchu Święty, do wszelkich moich ograniczeń i niemocy! Przyjdź u progu rozpoczynającego się nowego roku szkolnego i przemieniaj nieustannie moje życie! Przemieniaj je szczególnie wtedy, gdy konformizm bądź „niechciejstwo” usypiają i zniewalają moje zmysły. Przyjdź, Duchu Święty, jak ożywczy deszcz!

Pozdrawiam cieplutko 🌞 ❤️+

J 2, 1-11

Może warto dzisiaj zaprosić Maryję i Jej Syna Jezusa do swojego życia. Zaprosić na stałe, bezwarunkowo i naprawdę żyć w Bożej Obecności 😍😇

Któż z nas nie słyszał o pierwszym cudzie Jezusa. Musimy sobie jednak uświadomić, że gdyby nie wrażliwość i spostrzegawczość Jego Matki, być może nic by się nie wydarzyło, a wesele zakończyło się ogólną katastrofą i wstydem gospodarzy. To Maryja dostrzega problem i mówi o nim Jezusowi. Nie podsuwa gotowego rozwiązania, ani nie daje pouczeń, tylko wskazuje na konkretny brak. Doskonale zna swojego Syna i wie, że tylko On może zaradzić kłopotliwej sytuacji gospodarzy wesela. Jezus, może wydawać się nam niezbyt grzecznie zwrócił się do Matki, jakby jeszcze nie był gotowy na to co powinien uczynić. Maryja jednak nie zważając na Jego szorstkość zdecydowanie mówi do sług „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

Co dalej – wszyscy wiemy. Jezus zabezpieczył całą rodzinę w wyborne wino nie tylko na ucztę weselną, ale jak znawcy Pisma twierdzą, na długie lata. Jakość i obfitość wina może świadczyć, że Pan Bóg chce obdarzać nas hojnie tym, co najlepsze.

Wino, symbol świętowania, radości i wesela, cudownie przemienione w naczyniach do oczyszczeń, za trzy lata Jezus poda Swoim uczniom w Wieczerniku jako Swoją Krew, którą za kilka godzin przeleje dla naszego oczyszczenia z win.

Jezus towarzyszy nam nieustannie, w każdym momencie naszego życia, w radości i trudzie, a przy Nim Jego Matka – cicha i pokorna, zawsze wskazująca na Swojego Syna, ufająca i spiesząca z pomocą, ale nie narzucająca Swojej woli.

A czy my czasem nie przychodzimy do Jezusa z gotowymi pomysłami na rozwiązanie naszych problemów? Czy potrafimy o nich zwyczajnie opowiedzieć jak kochanemu tacie, albo przyjacielowi i czekać, jak on zaradzi w potrzebie? Czy nie uważamy czasem za głupie i bezsensowne ewentualne możliwości rozwiązań (słudzy nie buntowali się przeciwko napełnianiu stągwi wodą, choć mogło to trwać nawet kilka godzin) patrząc krótkowzrocznie na „tu i teraz”, a nie na perspektywę życia wiecznego? Przecież Bóg wie co dla nas najlepsze, bo kocha bezgranicznie każdego z nas.

Zaprośmy dzisiaj Maryję z Jezusem do swojego życia. Zapewne będzie trudno, bo przecież nie cały czas będziemy trwać w radości weselnej, ale spotkamy się też z cierpieniem i krzyżem dnia codziennego. Pewne jest, że dzięki tej „znajomości” spotkamy się w Domu Ojca twarzą w twarz, z Matką i Synem, a tam już będzie nieustanne wesele i uwielbienie naszego Stwórcy.

Uczmy się zatem od Maryi pokory i trwania przy Chrystusie, bez względu na okoliczności i braki w naszej doczesności, a trwanie to zostanie hojnie i obficie wynagrodzone.

(Z mojego archiwum 📘)

Mt 23, 23-26

Mocne jest dzisiejsze upomnienie Chrystusa… 

Ile jest we mnie z postawy uczonych w Piśmie i faryzeuszów obłudników? Czy nie skupiam się na pozorach, na tym, co ludzie o mnie powiedzą, jak mnie ocenią? Czy rzeczywiście moja relacja z Panem Bogiem jest żywa, piękna i miła Panu?

Bardzo łatwo można popaść w jakieś skrajności, jakieś swoje wyobrażenia czy taką trochę pobożność na pokaz. Bardzo łatwo można sobie wykreować swój obraz Boga, który nie będzie miał nic wspólnego ze świętością. Trzeba uważnie słuchać Bożego głosu i starać się zrozumieć, co Pan Bóg mówi poprzez Słowo, ale i poprzez zwykłych – zdawałoby się daleko od Niego – ludzi.

Moja śp. babcia Ania mówiła, że kłamstwo ma krótkie nóżki. Można oszukać wszystkich wokół, można samemu pogubić się we własnych zeznaniach, zacierając granicę pomiędzy prawdą i kłamstwem. Jednak Pana Boga nie da się oszukać. Ten, kto myśli, że Go przechytrzy, będzie mocno zaskoczony, a na próbę rehabilitacji w Bożych oczach może być już wtedy za późno…

Duchu Święty, przemieniaj, proszę, we mnie to, co ciągle jest moje, co jest uparte, krnąbrne i dwulicowe, co oddala mnie od Bożej miłości i co mi ją zniekształca. Proszę o czyste spojrzenie, o szczerość i prostolinijność w każdym aspekcie życia. Przemieniaj mnie, Panie, nieustannie!

J 1,45-51

Jakże często oceniasz według wyglądu, pozorów, które zwykle są mylne. Jakże często sugerujesz się czyjąś opinią na temat osób, których nie znasz. Wyrabiasz sobie zdanie tylko na podstawie szczątkowych albo zbyt szerokich, a niekoniecznie wiarygodnych, informacji, często dochodząc do błędnych i krzywdzących daną osobę wniosków.

Bóg zna Cię od zarania dziejów. Choćbyś nie wiem, jak krętymi drogami chodził, choćbyś nie wiem, jak pogmatwał i skomplikował swoje życie, choćbyś wyszukiwał tysiące wymówek i tysiące swoich recept na doskonałe życie – nie uciekniesz, nie ukryjesz się przed swoim powołaniem, nie ukryjesz się przed Bogiem.

Bóg Cię już widział 🙂 Bóg ciągle Cię widzi, ciągle patrzy na Ciebie. Wie, do czego jesteś zdolny, zna Twoje mocne i słabe strony. Wie, kiedy doskonale sobie poradzisz, i wie, kiedy potrzebujesz wsparcia. Dlatego dał Ci osobistego asystenta – Anioła Stróża, który nieustannie czuwa, by Twoja „doskonałość” albo brak poczucia pewności nie sprowadziły Cię na manowce. Niestety, w zabieganiu, w poczuciu samowystarczalności i bezsprzecznych racji zwykle zapominasz o tym swoim cudownym opiekunie.

Panie, pragnę dzisiaj razem z Natanaelem zawołać: Jezu, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś moim Królem! Boże, pragnę podziękować za mojego Anioła Stróża, którego pomoc wielokrotnie już uratowała mnie z wielkich opresji. Pragnę podziękować za Anioły, które posyłasz, by dawały oparcie, gdy jest ciężko, gdy trud codzienności zbyt mocno mnie przygniata. Dziękuję Ci, Boże, za ludzi, za każdego jednego człowieka, którego stawiasz w konkretnym celu na mojej drodze, tego znanego i tego “przypadkowego”, którego może zbyt pochopnie oceniłam. Dziękuję Ci, Boże, za to, że znasz mnie po imieniu i że dla Ciebie nikt nie jest bezimienny. Otwórz, Panie, moje oczy i naucz mnie patrzeć Twoimi miłosiernymi oczami – z miłością, życzliwą troską i bezinteresowną uwagą.

Komentarz z mojego archiwum 📘

Pięknego popołudnia 😍

Mt 16,13-19

Z mojego archiwum 📘

Kim dla mnie jest Pan Jezus?

Ostatnimi czasy coraz częściej zadaję sobie to pytanie. Kiedyś zupełnie nie zatrzymywałam się nad tym tematem. Pan Jezus to Pan Jezus – Syn Boży, Zbawiciel, Odkupiciel, Dobry Pasterz, Nauczyciel, Mistrz.

Dzisiaj, kiedy moja relacja z Panem Bogiem staje się żywsza i gorliwsza, spojrzenie na „głupstwo krzyża” powala mnie na kolana… Ta nieprawdopodobna i po ludzku niemożliwa do zniesienia ofiara męki i śmierci Chrystusa coraz mocniej uświadamia mi, jak wielką MIŁOŚCIĄ jest Pan Jezus, jak wielką Miłością jest Pan Bóg, który poświęcił Swojego Jedynego Syna, by każdy z nas mógł żyć wiecznie. Myślę, że żadne słowa ani porównania nie są w stanie oddać i należycie nazwać tego, kim dla mnie jest Pan Jezus. Najmocniej chyba jednak uświadamiam sobie potęgę Jego miłości, kiedy po kolejnym potknięciu i upadku podnosi mnie mocą swojego Ducha i przez kapłańskie błogosławieństwo „Ja odpuszczam tobie grzechy, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” przywraca mi godność dziecka Bożego.

Pan Jezus, nierozerwalnie połączony miłością z Ojcem i Duchem, ciągle pokazuje mi, jak ważna jestem dla Niego, jak bardzo mnie kocha, jak cieszą Go moje radości i smucą sprzeniewierzenia. Pokazuje, że chociaż jestem słaba i grzeszna, nie brzydzi się moją ułomnością i bardzo pragnie, abym swoim świadectwem życia przyprowadzała innych do Miłości, Komunii i relacji z Jego Ojcem i Duchem Świętym.

Czyż to nie jest piękne?! Czyż to nie jest MIŁOŚĆ doskonała?!

A kim dla Ciebie jest Pan Jezus dzisiaj? Może zapisz sobie kilka słów i przeczytaj je za jakiś czas. Ta relacja musi żyć, musi być ciągle ożywiana i pielęgnowana, byś mógł żyć wiecznie.

Panie Jezu, przez Niepokalane Serce Twojej najcudowniejszej Mamy, dziękuję Ci z całego serca za wszystko, czego doświadczam. Chociaż często niewiele rozumiem, mam pewność, że Twoja Miłość zaradzi i uzupełni wszelkie moje braki. DZIĘKUJĘ!

Jezu, ufam Tobie!

Pięknej niedzieli 😍 ❤️+

Mt 19, 23-30

Coraz częściej w obliczu cierpienia i dramatu odchodzenia, szczególnie ludzi młodych, którzy za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie według naszego patrzenia są powoływani, zastanawiam się i rozmyślam nad wartością i kruchością życia. O tyle rzeczy zabiegamy, tyle spraw zależy od nas, jesteśmy niezastąpieni, niezbędni…, a tu nagle Pan Bóg upomina się o to, co Jego, i wszystko inne traci swoją ważność… 

Nie chodzi o to, by być biednym czy żebrakiem, ale by umieć i chcieć dzielić się tym, co dzięki talentom i zdolnościom otrzymanym darmo od Pana Boga udało nam się wypracować, osiągnąć. 

Niektórzy mówią, że to zbyt idealistyczne, że to altruizm, ale przecież dążymy do ideału, bo tylko ogołoceni z siebie, z naszych przywiązań, nawyków, oddając siebie, swój czas i umiejętności, mamy szansę zamieszkać w Domu Ojca. 

Śpieszmy się kochać ludzi… Śpieszmy się kochać Boga w napotkanym „przypadkiem” człowieku, by nie ominąć zapraszającego nas Chrystusa.

Pozdrawiam pięknie 😍

 Mt 18, 1-5.10.12-14

Po raz kolejny bardzo mocno dociera do mnie prawda, że w Bożych oczach zupełnie nieistotne jest wykształcenie, uroda, moda, stan konta, bywanie tu i tam. Że dla Pana Boga nie mają znaczenia godności, wpływy ani zasługi. Pan Bóg patrzy na serce człowieka, patrzy na duszę, a tego obrazu żadne zależności, maski, makijaże i barwy nie są w stanie zagłuszyć i przeinaczyć.

Trzeba nam dzisiaj stanąć w wolności od zabiegania, od dwuznaczności, od wyrachowania, od tego wszystkiego, co tak bardzo nas pochłonęło i co zupełnie przeinaczyło nam oblicze kochanego, miłosiernego Ojca, który z wielką troską, wyrozumiałością i cierpliwością szuka swoich pogubionych dzieci. Tak, dla Boga zawsze będziemy Jego dziećmi, choćbyśmy za wszelką cenę próbowali udawać kogoś innego, niż On dla nas wymarzył i zaplanował.

Duchu Święty, pokazuj nam te wszystkie miejsca i przestrzenie naszych serc, które potrzebują zmiany. Pokazuj i pomagaj nam się zmieniać, byśmy będąc w świecie często kierującym się zupełnie innymi wartościami i normami, naprawdę potrafili zachować tożsamość dzieci Bożych.

Pięknego popołudnia 🌞 ❤️+

J 12,24-26

I jeszcze o sianiu, czyli o ziarnie. Komentarz do dzisiejszej Ewangelii z mojego archiwum 📘

Pan Jezus po raz kolejny przyrównuje życie ludzkie do ziarna. Aby ziarno mogło wydać plon, musi obumrzeć, czyli aby nasze życie było ziarnem wydającym obfite plony, wystarczy zwyczajnie naśladować Chrystusa 🙂 Oczywiście, że to “zwyczajnie” nie jest takie proste, bo gleby naszych serc mają różne podłoża i nie są jednakowo podlewane, czyli karmione Bożym Słowem. Jednak bez względu na to, jaką jesteś ziemią, jak bardzo już zostałeś przeorany lub jak wiele lat Twoje serce jest pustynią, póki żyjesz, masz szansę owocować.

Pan Jezus zaprasza każdego z nas do współpracy, do nieustannego utożsamiania się z Jego nauką. Pewnie, że w dzisiejszych czasach życie Ewangelią nie jest zbyt popularne, że wymaga ciągłej pracy, troski i poświęcenia. Kiedy jednak staniemy w prawdzie, starając się spojrzeć na siebie i swoje życie Bożymi oczami, zrozumiemy, że to jedyna droga do zbawienia, do życia wiecznego.

Ile we mnie jest ziarna, które naprawdę chce obfitować, które nie boi się umierać i rezygnować z siebie, a ile plew, miernoty i wygodnictwa?

Warto dzisiaj, biorąc przykład ze św. Wawrzyńca, przeanalizować swoje postępowanie i zacząć dostrzegać więcej niż tylko czubek własnego nosa. Wszak Pan Jezus obiecał, że gdy będziemy Go naśladować, Jego dom będzie naszym domem i sam Bóg Ojciec będzie uradowany naszym widokiem. Czy życie zgodne z Bożymi prawami to taka wielka trudność i obciążenie? Czy to zbyt wygórowana cena za wieczność?

Prośmy dzisiaj Bożego Ducha, by oczyszczał nasze serca z wszelkich łusek i „badziewia”, jakimi zalewa nas dzisiejszy świat, by uwrażliwiał nasze oczy i pobudzał do działania nasze ręce. Tak wielu potrzebujących wokół! Duchu Święty, prowadź do świętości!

Pozdrawiam pięknie ❤️+

Mt 17, 14-20

Jeszcze o łasce, miłości i współpracy 😇 Komentarz do dzisiejszej Ewangelii z mojego archiwum 📘 z 2018.

Mówią, że wiara czyni cuda. I owszem, ale tylko wtedy, gdy jest ona ukierunkowana na Boga i Jego zbawczą, nieograniczoną, niewyczerpalną moc. Jak wiemy, wiara jest łaską, którą różnie (tak jak chce) na kolejnych etapach życia obdarowuje nas Duch Święty. Czy prosisz o przymnożenie wiary? Czy wołasz o łaskę wiary? Czy naprawdę chcesz widzieć jak te niemożliwe do ogarnięcia po ludzku „góry trosk” przesuwają się tylko dzięki zaufaniu i oddaniu ich Bogu? To jest możliwe!

Chociaż wydaje się to dosyć proste, to w rzeczywistości bywa trudne do zrealizowania… Kiedy jesteś nauczony, że najlepiej to liczyć tylko na siebie, kiedy na wszystko musisz znaleźć racjonalne wytłumaczenie i logiczne rozwiązanie, to zamykasz się w swoim szczelnym, poukładanym „światku” nie dopuszczając Bożego działania i łaski, a Pan Bóg na siłę bez Twojego zaproszenia i współpracy niestety niewiele może zdziałać…

A wiara wg mnie logiczna nie jest 🙂

Wierzy się sercem, a ono wiadomo – ma swoje prawa 😉. Umysł może się buntować nie rozumiejąc abstrakcyjnych, zupełnie niewyobrażalnych doświadczeń, a otwarte serce wiele jest w stanie przyjąć i udźwignąć.Jaki jest stan Twojego serca? Czy potrafisz patrzeć oczami serca, tam gdzie umysł się poddaje i nie znajduje drogi rozwiązania? Czy prosisz Boga o takie serce, które będzie kochać i walczyć do końca, które nie zniechęci się porażką, niezrozumieniem, odrzuceniem? Czy prosisz o takie serce, które będzie trwać w wartościach chrześcijańskich nawet wtedy, gdy najbliżsi „wymiękną” i pójdą na skróty przez życie, byle tylko zaspokoić swoje potrzeby, często „po trupach” do celu?

Stać Cię na miłość czystą, na miłość ufną, na miłość wierną! Patrz sercem i wierz sercem!

Panie, proszę aby Twój Święty Duch oczyszczał moje serce, oczyszczał mój umysł, otwierał na to, czego nie można ludzkim rozumem ogarnąć. Panie, proszę przymnóż mi wiary! Chcę widzieć, te niemożliwe rzeczy, te cuda, które tylko Twoja Moc może zdziałać! Maryjo, Matko mojego Pana Jezusa Chrystusa, Matko Boga, ucz mnie jak z ufnością i wiarą pełnić wolę Ojca.

Dobrego popołudnia 🌞 ❤️+

Mt 15, 1-2. 10-14

Ciekawe, czemu uczniowie Pana Jezusa nie myli rąk przed jedzeniem. Przecież nawet małe dzieci wiedzą, że przed posiłkiem trzeba myć rączki :). Teraz, w czasie wciąż trwającej pandemii, mycie rąk nabrało całkiem innego wymiaru, jest koniecznością i to nie tylko przed jedzeniem.

A tak poważnie, a raczej wracając do Słowa, to oczywiście nie chodzi tutaj o higienę, ale o sztywne trzymanie się tradycji. Dla mnie to wyraźny sygnał, aby w myśl zasady „zawsze tak było” nie powielać kiepskich obyczajów, a raczej kierować się sercem i zdrowym rozsądkiem.

Bardziej jednak uderza mnie mowa Pana Jezusa o ślepych przewodnikach prowadzących ślepców. Czyż nie tego właśnie teraz doświadczamy? Jakże wielu ludzi idzie dzisiaj za głosem takich właśnie zaślepionych swoją nieomylnością przewodników, którym zdaje się, że są Bożymi wysłannikami i prorokami.

Dobry Boże, miej miłosierdzie dla nas wszystkich – zaślepionych, niewidzących, nierozumnych, żyjących w ciasnocie własnych i nabytych stereotypów, dających się omamiać pięknymi przemowami czy obietnicami.

Miej dla nas miłosierdzie, Panie!

Święty Janie Mario Vianneyu, patronie dnia dzisiejszego, który w wielkiej prostocie i otwartości serca, ale też w ogromnym poczuciu odpowiedzialności, prowadziłeś powierzone Tobie owieczki, wypraszaj nam wszystkim wrażliwość i umiejętność rozpoznawania Bożych ścieżek, byśmy w żaden dół nie wpadli! Amen!